niedziela, 18 grudnia 2016

Złota Pani dała prikaz...tekst Stanisława Michalkiewicza...

Najwyraźniej Nasza Złota Pani w Berlinie doszła do wniosku, ze nie ma co czekać na wyklarowanie się amerykańskiej polityki, tylko niezwłocznie przystąpić do załatwiania „spraw rodzinnych” to znaczy – ostatecznego rozwiązania der polnischen Frage, co zapoczątkuje przywracanie pruskiej dyscypliny w rozbrykanej Unii Europejskiej. Toteż stare kiejkuty dostały rozkaz zmobilizowania agentury zorganizowanej w Komitecie Obrony Demokracji oraz w wydmuszkach w rodzaju Nowoczesnej – bo polityczna ekspozytura Stronnictwa Pruskiego pod przewodnictwem pana Grzegorza Schetyny, sama wie, co ma robić. Dodatkowym sygnałem, ze sprawy wchodzą w decydująca fazę, są „odejścia” generałów z naszej niezwyciężonej armii...


 Najwyraźniej jest to wstęp do buntu przeciwko rządowi, bo nasza niezwyciężona jest spenetrowana przez stare kiejkuty na wylot i trzy metry wgłąb ziemi , a za ich pośrednictwem – przez zagraniczne centrale wywiadowcze, którym stare kiejkuty się wysługują. Skoro tedy padł rozkaz: z niezwyciężonej armii odmaszerować! - to bitne generały jeden za drugim „odchodzą”, sygnalizując pozostałym wolną rękę w obronie demokracji. Możemy zatem już zarysować ramowy scenariusz zamachu stanu w Polsce: Komitet Obrony Demokracji, którego trzon i najtwardsze jądro stanowią konfidenci SB i Wojskowych Służb Informacyjnych, będzie urządzał coraz to gwałtowniejsze zadymy, prowokując rząd do użycia siły, a gdy to nastąpi, żydokomuna podniesie klangor aż pod niebo empirejskie, oskarżając rząd o „terroryzm państwowy” i współpracę z „nazistami”, którzy się „odradzają”. Wtedy przemówi „cała Europa”, a KOD przystąpi do najbrudniejszej, również – co tu ukrywać – mokrej roboty, zaś nasza niezwyciężona armia zapewni mu osłonę siłową. Chodzi bowiem o to – podobnie jak 13 grudnia 1981 roku – by stworzyć wrażenie „suwerennej decyzji suwerena”, na którego już wcześniej kreowali się ubecccy konfidenci z KOD, niosąc transparent z napisem „My, Naród”. Zamach stanu przybierze tedy charakter pełzający, a jego początek nieprzypadkowo przypadł właśnie na okres przedświąteczny, kiedy to cały kraj zacznie pogrążać się w świątecznej nirwanie i zanim ktoś się obejrzy, już będzie po wszystkim. Zwraca uwagę również fakt, że akurat teraz do Wrocławia (Breslau) zjechał Donald Tusk, który postanowił dostosować tekst swego pierwotnego przemówienia w sprawie kultury, do nowej sytuacji. Już tam Nasza Złota Pani na pewno pozostaje z nim w telefonicznej łączności i instruuje go, co i jak ma robić, żeby po zakończeniu pełzającego zamachu wystąpić w roli odnowiciela demokracji i praworządności w Polsce, co otworzy mu drogę do prezydentury naszego nieszczęśliwego kraju. Stare kiejkuty go wystawią, a obywatele – obiorą, bo skoro kiedyś obrali Kukuńka, to dlaczego teraz mieliby zawahać się przed wyborem Donalda Tuska?
Na tym tle zwraca uwagę zachowanie prezesa Jarosława Kaczyńskiego, który najwyraźniej podgrzewa atmosferę, jakby pragnął również ze swej strony przyspieszyć bieg wydarzeń, a tym samym – doprowadzić do swego upadku. I tak właśnie chyba jest i chyba o to właśnie chodzi, z tym, że prezes Kaczyński, jako wirtuoz intrygi, starannie swój upadek reżyseruje, żeby dokonał się w dramatycznych okolicznościach i z odpowiednim przytupem, bo wtedy „długie nocne rodaków rozmowy” będą miały odpowiednią temperaturę emocjonalną, w której nawet „krótki płacz kobiecy” nie będzie dla nikogo zaskakujący. Tak też bowiem przechodzi się do Historii, zwłaszcza w naszym nieszczęśliwym kraju, gdzie na cmentarzach umieszcza się napisy „Gloria Victis”.
Stanisław Michalkiewicz

Źródło: http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3812

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

komentarze