niedziela, 4 grudnia 2016

Czy Resztówka Polski ma szanse na niepodległość? Czyli kulisy rozmontowania Państwa Polskiego...

Dziś polecam fragment pracy pt: „Ukraińska recydywa faszyzmu, banderyzmu, syjonizmu.” Henryka Pająka i rozdziału pod tytułem "Co dalej z Resztówką Polski"...myślę, że pomoże to Czytelnikom zrozumieć współczesne mechanizmy zniewolenia narodów, pomoże zrozumieć w jakim celu na Ukrainie trwa bezsensowna wojna i jaki w związku z powyższym jest plan syjonistów względem tego obszaru, oraz względem Polski... poniżej także opis tajemniczej, pamiętnej wizyty Jaruzelskiego z Rockefellerem, amerykańską szarą eminencją...tekst według mnie jest godny polecenia...



Po huraganie nagonki na zgodę Polaków o wejście Unii Europejskiej do Resztówki Polski przez następne dziesięć lat (2004-2014) trwał proceder niszczenia resztek naszej suwerenności narodowej, politycznej, gospodarczej. Siedem lat nierządów dywersyjnej agentury niemie­ckiej pod nazwą PO i wodzą D. Tuska doprowadziło do realnej erozji i tak już fikcyjnego państwa polskiego w molochu unijno-chazarskim pod batutą Żydówki Angeli Merkel.
Jakie są (teoretyczne) szanse naszego wybicia się na niepodległość? Odpowiadamy: w obecnej konstelacji politycznej są żadne. Takie, jak po trzecim rozbiorze Polski Jagiellonów. W czarnym scenariuszu jawi się recydywa żydowskich wojen globalnych, teraz już trzeciej, z teatrem wojennym od Odry po Stalingrad i dalej. Dlatego tak rozstrzygające mogą się okazać w tym czarnym scenariuszu, obecne igrzyska na Ukrainie.

Pojawił się trzeci aktor tych igrzysk. Są nim Stany Zjednoczone, głów­ny wróg Rosji posowieckiej, jej aliant w drugiej wojnie globalnej. Dawna Trzecia Rzesza jest teraz wymuszonym przez posuchę ropy i gazu, cichym sojusznikiem Rosji. Jednak z chwilą, kiedy Rosja zacznie się rozpadać, dywizje Bundeswehry ruszą na wschód pilotowane przez lotnictwo NATO, które posłusznie tkwi po stronie USA, jako narzędzie tego chazarskiego molocha.

Bardzo mógłby się rozjaśnić polityczno-militarny horyzont nad Rosją i resztą eurołagru, gdyby się zarysował realny kształt Ukrainy, ale do tego daleko. Można spekulować co do następujących alternatyw:

- rozpad Ukrainy jako tworu sztucznego od jej bolszewickiego zarania, bez militarnej reakcji zachodniej Chazarii;

- Ukraina zachowuje terytorialne status quo, lecz dostaje się pod jaw­ną już okupację Chazarów, ze skutkiem tożsamym do losu Resztówki Polski po 1990 roku.

Dla Resztówki Polski decydujący byłby wariant rozpadu Ukrainy na dwa lub trzy segmenty. Jeżeli oderwie się wschodni, to staniemy się sąsia­dem zachodniego gniazda neo-faszystowskiego syjonizmu. „Demonografia” chazarsko-banderowska (faszystowska) to scenariusz najgorszy dla Polaków.

Ten wariant już się realizuje. Cała władza przeszła w ręce oligarchów żydowskich, którzy obecnie stali się prezydentami, premierami, ministra­mi, gubernatorami obwodów, dowódcami armii, sił specjalnych, władca­mi mediów. Spełnia się scenariusz budowy (odbudowy) Wielkiego Syjonu na gruzach dawnej Chazarii. W dalszej perspektywie rysuje się Judeo-polonia „od Bałtyku po Morze Czarne” (Polska „od morza do morza”). Tubylcy Resztówki Polski i Ukrainy zostaną poddani nowej for­mie kolonializmu, morderczym podatkom od wszystkiego, na tle których średniowieczna pańszczyzna i dziesięcina były obciążeniami symbolicznymi. Dojdzie do tego typowa pogarda i nienawiść do zniewolonych słowiańskich chrześcijan. Ostatni etap to rozbicie Rosji na bezwolne „regiony”.

Nie można także ani wykluczyć, ani przewidzieć innych warunków politycznej „transformacji” obszaru obecnej Ukrainy.

Po wtargnięciu hord niemieckich na Ukrainę Zachodnią w 1939 roku, rozpoczęła się eksterminacja polskości w Małopolsce wschodniej z udziałem Chazarów sowieckich i ukraińskich[1].

Po uderzeniu Niemiec na Sowiety w czerwcu 1942 roku rozpoczął się drugi, równie ludobójczy etap eksterminacji żywiołu polskiego na Kresach wschodnich przez Niemców i faszystów ukraińskich.

Ponowne wejście żydo-bolszewików na te obszary latem 1944 roku wznowiło eksterminację polskości oraz tych Ukraińców, którzy pod przy­musem przystali na kolaborację z sowieckim okupantem, co na Wołyniu i po lewej stronie Bugu trwało do 1948 roku, a w całej Resztówce aż do około 1954 roku.

Takie są ramowe przesłanki naszej dwudziestowiekowej przeszłości i przyszłości na pierwsze dziesięciolecia XXI wieku. Hekatomba polskości nie ma sobie równych w XX wieku. Żydowski holokaust spowodował śmierć około trzech milionów Żydów[2].W 1946 roku, jak wiemy, zostało tylko 24,3 mln Polaków z 35,5 mln w 1939 roku.

Takie są realne przesłanki naszego „czarnowidztwa”. Niszczyli nas i niszczą kolejno Prusacy, Niemcy, Rosjanie, Austriacy, Ukraińcy i zawsze wśród tych nacji Żydzi chazarscy.

Naszym atutem jest nabyta w ostatnich trzystu latach odporność na narodowe opresje. Pod tym względem jesteśmy narodem twardzieli, ale paradoksalnie, także narodem męczenników w warunkach „cichej okupacji pod medialną propagandą „sukcesów”. Dawaliśmy się oszukiwać przy ur­nach wyborczych przez kolejnych okupantów w „III RP” w rolach prezyden­tów, premierów i partii, z których każdy był i jest chazarską wydmuszką. Wszystkie partie „prawicowe”, „narodowe”, „katolickie” były montowane i dowodzone przez krypto-chazarów z ZChN, ROP, KPN, PC, RdR, AWS, PO, KLD, PSL, LPR, itp. Miały i mają żydowskich liderów, których celem jest propagandowe „zagospodarowanie” świadomych i aktywnych Pola­ków. Po 1990 roku zawiązało się ponad 300 partii i partyjek i nic z tego nie wyszło dobrego. Wszystkie były i są koniami trojańskimi wewnętrznego frontu wojny z polskością. To drugi po bandyckiej, okupa­cyjnej transformacji Polski w masę upadłościową, etap zagłady Resztówki jako państwa narodowego.

Naturalnym oczekiwaniem jest nadzieja w dwubiegunowym układzie sił w Euro-Azji, pomiędzy Rosją i Niemcami, które po klęsce w 1945 roku odzyskały hegemonię w Europie Zachodniej, opanowały UE i NATO dyktu­jąc tam swoje warunki. „Odzyskały” też ziemie rzekomo przez Resztówkę odzyskane.

Sowiecka żydobolszewia poddała narody swojej strefy okupacyjnej sy­stemowi terroru, eksploatacji, a to dzięki przyzwoleniu amerykańskich syjonistów oraz ich zdradzie w Jałcie, Teheranie., Poczdamie.

Powojenny sowiecki Kaganat Chazarów już od czasu śmierci Stalina był prowadzony przez nich do „transformacji” – uwiądu, stagnacji, międzyna­rodowej izolacji, aż po rozpad w 1990 roku. Żydzi sowieccy i amerykańscy świadomie wciągnęli ZSRR w pułapkę wyścigu zbrojeń, potem w wojnę afgańską, ostatni gwóźdź do trumny ZSRR. Prymitywna doktrynerska gospodarka była narzędziami niszczenia ZSRR, a nie „pomyłkami” w rzą­dzeniu tym molochem. Chazar Andropow uznał ze swoimi pobratymca­mi z Kaganatu amerykańskiego, że czas zwijać ten interes. Gospodarka rozsypała się, państwo rozpadło. Z „transformacji” wyłoniła się Rosja niby nowa „niekomunistyczna”, nie żydobolszewicka, a jednak nadal chazarska. Siedemdziesiąt procent „rosyjskich” oligarchów uwłaszczonych majątkiem ZSRR, tego zlepka narodów, okazało się Chazarami. Nie inaczej jest na Ukrainie. Setki tysięcy Chazarów z aparatu terroru zadbały przed swoją ewakuacją z ZSRR na zachód o to, aby przedtem pogrążyć Rosję w chaosie i cywilizacyjnym upadku. Ich pomiot drugiego i trzeciego pokolenia już pakuje w Izraelu symboliczne walizki aby wracać. Na razie wracają do Resztówki Polski. Tranzytem była Resztówka, a ściślej, lotnisko Okęcie. Działo się to pod kryptonimem „Most”. Stworzyli też „FOZZ” – system rabunku funduszy. Figurantem stali się dwaj przeciętni Żydzi „Baksik” i „Gąsiorowski”. Przez Okęcie przetoczyła się fala 60 tysięcy Żydów posowieckich.

Po dziesięciu latach od czasu niszczycielskiej „transformacji”, Rosja zaczęła powoli wypełniać próżnię po ZSRR, wchodzić jako partner do międzynarodowego życia politycznego i gospodarczego. Spotkały się te aspiracje z kontrakcją „społeczności międzynarodowej – propagandy syjonistycznej. Odmawia się Rosji prawa do bycia mocarstwem. Tymczasem status mocar­stwa okupują syjoniści USA. Mocarstwowość Rosji to dla nich nic innego, jak stare imperialne mrzonki.

Rosja podpisała z Chinami kontrakt na dostawę w ciągu 30 lat, po 38 miliardów metrów sześciennych gazu rocznie. Tymczasem makabryczne zbrodnie faszystowskich Niemiec już dawno poszły w zapomnienie, np dzień najazdu na Polskę 1 września 1939 roku kończy się zdawkowymi wzmiankami w mediach głównego ścieku. Pamięć o tej dacie uchodzi za niemal prowokacje, które zakłócają sielankowe współżycie Resztówki Polski z potomkami morderców sześciu milionów Polaków.

Analogicznie – gadanie o makabrycznych zbrodniach faszystów z OUN- -UPA na ludności polskich kresów, to niepotrzebne rozdrapywanie ran w procesie „pojednania” ofiar z katami, zamiany ofiar w katów. Kochajmy się! „Sława Ukrainie!”, „Sława bohaterom” (z OUN-UPA). Tak zakończył swoje przemówienie Jarosław Kaczyński na Majdanie kijowskim.

Tak samo skandował to banderowskie „Sieg Heil” „dożywotni” chazarski deputowany do UE Saryusz-„Wolski”. Konotacje z hitlerowskim „Sieg Heil” wynikają z tego, że hasło „Sława Ukrainie” nie posiada konotacji faszystowskich do momentu, kiedy występuje ono bez drugiego członu: „Sława bohaterom”. Dopiero powtórzone jednym tchem, stanowią hasło rozpoznawcze faszystów OUN-UPA.

Wypieranie Rosji z Europy rozpoczęło się od decyzji ostatniego genseka KPZR Michaiła Gorbaczowa (Chazara) o zburzeniu Muru Berlińskiego. Potem był zbójecki najazd lotnictwa NATO na Jugosławię, następnie na Afganistan, Irak, Syrię – tradycyjnego sojusznika Rosji. Z orbity sowiecko- -rosyjskiej wyrwano Litwę, Łotwę i Estonię. Rosja arbitralnie „zachowała” dla siebie polski Królewiec, przekształcając go w bazę militarną i okno na Bałtyk. Białoruś jeszcze opiera się „demokratyzacji” na modłę chazarską. Ukrainie właśnie zakładają unijną obrożę. Byłe republiki posowieckie na południu Rosji są kolonizowane przez syjonizm.

Znamy obecne bloki polityczne, ale nie znamy nowych, jakie wkrótce powstaną. Dopiero na tym płynnym pobojowisku powinniśmy upatrywać naszego przyszłego miejsca w Europie.

Unia Europejska jest socjalistyczną repliką utopii bolszewi­ckiej. Unika ona prymitywnych bzdur gospodarczych sowieckiej chazarii, ale kontynuuje program dywersji chazarii światowej: zniszczyć państwa narodowe, rozbić je na regiony w myśl geostrategicznej doktryny polegającej na globalizacji przez regionalizację.

Drugim po UE wyróżnikiem sytuacji światowej jest powstanie w Azji potęg gospodarczych w Chinach, Indiach, Wietnamie, Południowej Korei, Singapurze, Hong Kongu i Tajwanie. W ich tle sytuuje się Japonia, świa­towa potęga ekonomiczna.

Chiny oraz Indie spędzają sen z powiek światowemu Kaganatowi. Krypto-chazar Grzegorz Braun puścił prowokacyjnego bąka w „Gazecie warszawskiej” o rzekomym dążeniu USA do wspólnego z Rosją pod­boju Chin, co jest absurdem i prowokacją. Ma to usprawiedliwić po­lityczną, militarną i gospodarczą konkwistę USA na Kaukazie i Krymie, na razie skutecznie blokowaną przez Rosję. Tylko na jak długo?

Europa Zachodnia była niegdyś w miarę jednolita cywilizacyjnie, ale to przeszłość. Chazaria starannie, konsekwentnie zadbała o zmiksowa­nie tamtej Europy Zachodniej – rasowe, religijne i kulturowe. Nasłali na nią około 50 mln muzułmanów i Azjatów. Dokonała się homogenizacja narodów Europy Zachodniej tym obcym, rozkładowym elementem. Unia Europejska nie reprezentuje cywilizacji łacińskiej. Wytworzyła własną – anty-cywilizację. Wpisuje się w historyczny proceder dechrystianizacji kontynentu, poczynając od Reformacji po żydo-masońską rewo­lucję francuską 1789 roku. Laicyzację kontynentu Żydzi kontynuowali za pomocą agresywnego komunizmu we Włoszech i Francji; zwycięstwa krypto-komunizmu pod nazwą „socjalizm” (socjaldemokracji) w Niemczech, Anglii, Hiszpanii, Belgii, Grecji, Portugalii, Włoszech.

W tamtych odmętach utonęła w XVIII wieku Polska Jagiellonów, co ostatecznie zakończyło się dominacją cywilizacji bizantyjskiej. Jej repre­zentantem są głównie Niemcy i Francja (niegdyś „pierwsza córa Kościoła* Zalew kolorowych z Algierii, Maroka, Senegalu, Indii, Turcji, Pakistanu dopełnia obrazu tej mozaiki. Tamci rozmnażają się jak króliki, a syte nacje zachodnie demograficznie więdną.

Islam uaktywnił się na zachodnim gruncie, a dywersyjny dogmat rów­ności rasowej działa jak maczuga. Eksterminacja setek tysięcy Palestyń­czyków i wysiedlenie ponad miliona, nie budzi ani sprzeciwu, ani nawę: współczucia post-chrześcijańskiej Europy. Mamy tu prostą demonstrację zbiorowej zbrodni na narodzie, wyrządzonej świadomie, butnie, z pozycji siły.

W tej sytuacji państwo Izrael jest synonimem wszechwładnego syjo­nizmu i nieuchronnie zakończy się jego zagładą jako tworu sztucznego.

Powróćmy jeszcze do Kaliningradu, dawnego Królewca. Rzut oka na jego usytuowanie pozwala dostrzec sztuczność tego polipa, brak logiki w po-sowieckim podziale Europy Środkowej. Pradzieje tego polskiego dramatu sięgają 1226 roku, kiedy książę Konrad Mazowiecki osadził na Pomorzu Pruskim Zakon Krzyżacki, który wytępił plemię Prusów i stał się pętlą na szyi Polski. Stąd wzięło się oficjalnie żądanie faszystowskich Niemiec przyznania im „korytarza” do Prus Wschodnich (krzyżackich), co było for­malnym pretekstem wszczęcia prze Niemców drugiej żydowskiej wojny światowej.

Pozostawienie tam skrawka Rosji posowieckiej to replika tamtego „korytarza”, co już obecnie zamienia się w niemieckie żądanie wykrojenia podobnego „korytarza” na połączenie „Zachodu” z Białorusią. Jeżeli Bia­łoruś zostanie „zdemokratyzowana”, jak przedtem posowieckie półkolonie w Europie Środkowej, to „korytarz” Berlin-Mińsk stanie się konieczny.

Wdarcie się Unii Europejskiej w niczym nie zmniejszyło tych i podob­nych zagrożeń, a przeciwnie, bardzo je urealniło. Niemcy nie zmieniły swojego faszystowskiego nastawienia do Polski, zwłaszcza że Europa Zachodnia pozwoliła się zaprzęgnąć do niemieckiego rydwanu. Każdy temat wnoszony pod obrady Europarlamentu, jest przedtem za kulisami konsultowany z przedstawicielami Niemiec, co stwierdził expressis verbii jeden z posłów w Radio Maryja.

Unia Europejska, wbrew pozorom i na przekór polskim oczekiwaniom, nie zmniejszyła zagrożenia dla Polski ze strony Niemiec. Tymczasem prze­ciętni Polacy są zalewani medialnym potokiem kłamliwej propagandy prounijnej, którą podtrzymują „nasi” okupacyjni politycy. To nie Niemcy zmieniły się dzięki UE, tylko jej państwa członkowskie dały się zaprzęg­nąć w interesy niemieckie; stają się lokomotywą ekspansji UE na wschód, a konkretnie na Polskę – z ludobójczego podboju dwóch wojen światowych, na równie brutalny choć niemal niewidoczny podbój ekonomiczny. Wasa­le UE czas jakiś korzystali z tego podboju, biorąc udział w złodziejskiej „prywatyzacji” majątku Polski. Warunkiem trwałego rozwoju jest ustrój oparty na zasadach prywatnej własności i na etyce pracy i życia. Z braku tych warunków pozostaje droga cyklicznie powtarzającej się ekspansji typu kolonialnego. Po skonsumowaniu majątku Polski i pozostałych państw po-sowieckiej Europy Środkowej, teraz sięgnęli po dobra Ukrainy. Nie docenili jednak determinacji dotąd spolegliwej Rosji, dla której Ukraina, zwłaszcza Wschodnia, to symboliczny Stalingrad.

UE skupia społeczeństwa zdegenerowane przez masowe zabijanie nie­narodzonych, równanie związków zboczeńców z instytucją małżeństwa; z hedonistycznym liberalizmem, sekciarstwem, ostatnio genderyzmem – demoralizacją dzieci. Są to końcowe objawy degeneracji i schyłku tej anty-cywilizacji. Mieszkańcy są obezwładnieni przez „ideały” socjalizmu, fałszywej demokracji, wolności, „roszczeniowy” etos konsumpcji. To równia pochyła. Z pogardy do pracy prostej, podstawowej, którą gardzą mieszkańcy UE, wyłoniło się zielone światło dla przybyszy z kultur południa, a ich minimalizm życiowy wynikał z klimatu i instynktów pierwotnych. W zalewie imigrantów z tych kultur dał się rozpoznać celowy program, popierany przez chazarską metodę rozkładu narodów od środka.

Pozostał ostatni sposób odsuwania nieuchronnego krachu — przyjmo­wanie do UE kolejnych państw posowieckich. Otwieranie dla nich rynku pracy w UE lub u siebie, ale tylko w marginalnych gałęziach przemysłu pomocniczego, półproduktów, usług.

Mamy tu model stworzony dla Meksyku i państw Ameryki Środko­wej, a oznacza on trwałe uzależnienie państw posowieckich od UE. Po nieudanym „pokojowym” podboju Białorusi przyszła kolej na Ukrainę z jej arcyważnym położeniem geostrategicznym. W Resztówce Polski w czasie jej zniewolenia przez UE (2004-2014) zniszczenie przemysłu dało znać gigantycznym, systemowym bezrobociem i falami emigracji zarob­kowej, praktycznie wypędzeniem ponad trzech (a nie dwóch!) milionów Polek i Polaków. Nieuchronnie daje się we znaki wysoki deficyt importu wobec importu bubli zachodnich. Praktyka jawnej już dyskryminacji przez UE, to skutek wasalstwa kolejnych ekip okupacyjnych udających „polskie” rządy i edycje Knesejmu. Terroryzuje pozostałe 38 milionów Polaków armia biurokratów (już ponad 600 tysięcy) armia „polityków”, cynicznych kariero­wiczów, ich „doradców”, „ekspertów” od krzywizny ogórków: zagranicznym hochsztaplerów; mafii; dyktatu finansowego obcych banków.

Brutalna propaganda unijna posuwa się do wmawiania nam mirażu wzrostu gospodarczego i „równania” do poziomu życia w państwach „starej;* Unii. Byłoby to możliwe, gdyby te państwa, niczym czołówka kolarskiego wyścigu, zatrzymała się na jakieś dziesięć lat, aby pozwolić nam na dołą­czenie. Zdzisław Zakrzewski, autor studium o „Miejscu Polski w świecie XXI wieku” (2002) podaje analogię z biednymi, zacofanymi stanami USA. jak Alabama, Tennessee, Missisipi i innymi, które stale oddalają się od poziomu stanów bogatych, jak Connecticut, Kalifornia. I w każdym ze sta­nów, niezależnie od ich zamożności, są bogacze, mega-bogacze i nędzarze. To nas czeka w UE, choć nie w aż tak drastycznych dysproporcjach, bo szanse na wielkie łupy są coraz mniejsze.

W tle czai się Judeo-polonia – nowe państwo chazarskie, którego zręby powstają od czasu rozpadu ZSRR. Po podboju Ukrainy przez naród wybrakowany, będzie to jakaś Pol-Judeo-Ukraina od morza do morza.

Zdzisław Zakrzewski pisze tam:

Wyłącznie my sami możemy odbudować Polskę, ale będąc w Unii Europejskiej tego nie dokonamy, bo ona nam na to nie pozwoli. Tyt­ko zachowując niezależności mamy szansę na to, by wybronić nasz Śląsk i Pomorze, a po dokładnym wymieceniu obecnego zestawu politycznego[3], zdobędziemy warunki na reformę stosunków w pań­stwie, stworzenie systemu sojuszy politycznych i odbudowy Polski we wszystkich jej aspektach. To jest pierwszy z dwu istotnych powodów dla których za wszelką cenę musimy obronić się przed wejście— do Unii.

Nie obroniliśmy się. Okupacyjny wróg wewnętrzny na polecenie ich zewnętrznych mocodawców uniemożliwił tę obronę. Miał poparcie Jana Pawła II, wyrażane kilkakroć w Polsce na gigantycznych mityngach uda­jących spotkania religijne z tym wiecznym pielgrzymem.

Co do sytuacji i przyszłości Ukrainy, cytowany Zdzisław Zakrzewski pisał:

Sytuacja Ukrainy ma swe własne cechy. Kraj geograficznie duży ale o ludności mieszanej. Przybliżone szacunki podają, że tylko około 4 miliony obywateli wyznaje greko-katolicyzm i świadomie chce utrzy­mania narodowego państwa, czyli posiada dostateczną do tego świadomość narodową. Pikanterii dodaje fakt, że jest to ludność na terenach dawnej Galicji [właściwe: Małopolski Wschodniej], jedynego terenu, na którym mogła rozwijać się niezależna świadomość narodowa i kultura ukraińska – w Rosji sowieckiej było to niemożliwe. Powinni o tym pamiętać ukraińscy patrioci. Natomiast we wschodniej części kraju żyje 23 do 26 milionów rdzennych Rosjan, dla których Ukraina jest terminem wyłącznie geograficznym i którzy niczego nie pragną bardziej, jak powrotu pod rosyjskie panowanie. Reszta, to lokalna ludność prawosławna bez poczucia jakiejkolwiek narodowo­ści – typowy produkt sowieckiego wychowania. Rzuca to ciekawe światło na kwestię niepodległości Ukrainy i sposoby rozwiązania tego zagadnienia, kiedy Rosja odrodzi się na tyle, by aktywnie zająć się rewindykacją swych dawnych terytoriów państwowych, co niewątpliwie nastąpi […]. Rosja jest i będzie światowym mocarstwem, do czego przysposabia jej liczebność narodu i jego niewątpliwe przymioty, rozległość terytorium i zasoby bogactw naturalnych […].

Nie można nie zgodzić się z autorem tej analizy, gdy stwierdzał „ko­nieczność rewindykacji swych dawnych terytoriów Rosji w Azji”.

Niestety nie mogą tego pojąć Polacy.

Pierwszym warunkiem „oswojenia” Rosji jest niedopuszczenie do jej połączenia z UE, a takie tendencje nie są obce wielu politykom rosyjskim realizujących tam zadania Piątej Kolumny. Prezydent Putin powiedział w październiku 2001 roku podczas wizyty w Niemczech:

Europa stanie się potężnym i naprawdę niezależnym ośrod­kiem politycznym tylko wtedy, gdy zwiąże swój własny po­tencjał z demograficznym, terytorialnym potencjałem Rosji, a także z rosyjską gospodarką, kulturą oraz jej możliwościami obrony.

Podejrzanie zabrzmiało tu słowo „zwiąże”. To jednak nie przeszkodziło Putinowi w powołaniu duplikatu Unii Europejskiej w postaci Unii Euro -Azjatyckiej (28 maja 2014 roku). W skład Unii weszła Rosja, Kazachstan i Białoruś.

W przeciwieństwie do neo-faszystowskiej UE, ta euro-azjatycka polega na wolnym przepływie (wymianie) towarów, ludzi, technologii, a nie na cichym podboju słabszych przez silniejszego.

Na jakich warunkach Rosja „zwiąże się” z Europą? Nowego paktu Stalin-Hitler [Mołotow-Ribbentrop]? Byłby to terytorialny potwór od Liz­bony po Władywostok, zapewne wymuszony w perspektywie konfrontacji z Chinami.

Jedyną możliwością uniknięcia układu Niemcy-Rosja-UE byłoby stwo­rzenie jakiejś fosy pomiędzy tymi Goliatami. Trzysta lat antypolskich spi­sków i okupacji to dla Polski wystarczająca lekcja poglądowa. Bez paktu Ribbentrop-Mołotow ,Niemcy hitlerowskie nie mogły się ważyć na samotny atak na Polskę. Po 1990 roku Rosja cofnęła się za przedrozbiorowe granice z Polską, dając miejsce dla Ukrainy i Białorusi. Są one rosyjską fosą.

Jak zbudować taki bufor? Szanse na to są znikome, bowiem kolidują z żywotnymi interesami żydostwa USA oraz Izraela. Nadto, Polska jest obezwładniona przez nieuznający granic państwowych światowy Kahał trzymający w swoich łapach globalny rynek paliw, walut, ekonomii i opa­nowanych przez niego mediów. Syjonizm zabrał się do budowy tratwy ra­tunkowej dla izraelskiego chazarstwa na obszarach Resztówki Polski, teraz już podzielonej na dwie połowy – lewobrzeżną i prawobrzeżną. Dobrze to ilustruje mapa wpływów Kahału zwanego Unią Europejską. Na terenach wschodnich zwyciężył pro-amerykański PiS. Na obszarach lewobrzeżnych wygrali krypto-faszyści z PO pod wodzą fuhrera Tuska.
Tymczasem syjonistyczni lewacy wyraźnie dyskryminują to przyszłe gniazdo dla Chazarów z Izraela, gdy ten zacznie tonąć w morzu islamskiej nienawiści. Dodadzą do tej nowej Judeo-polonii tereny Ukrainy – całej lub tylko zachodniej.

Tępi nacjonaliści ukraińscy jeszcze tego nie rozumieją. Rządzą ich świadomością chazarscy oligarchowie-grabieżcy majątku narodowego Ukra­iny: „Poroszenko”, „Kołomojski”, „Achmetow”, „Turczynów”, „Jaceniuk” i kilkunastu pomniejszych.

Nasze wyrwanie się z faszystowskiej „IV Rzeszy”, teraz jest już prawie niemożliwe, dałoby Resztówce pewne możliwości „wejścia” w skład odrębnej Europy Środkowej – grobli między „zachodem” i „wschodem”.

Należą do niej Litwa, Łotwa, Estonia, Ukraina, śmieszny twór pod nazwą Mołdawii, dalej Węgry, Rumunia, Bułgaria, Słowacja i Czechy.

Utuczyła się na Resztówce Polski ta nowa faszystowska Rzesza Nie­miecka.. Zamordowany założyciel Samoobrony – Andrzej Lepper nazwał ją „Niemieckim Państwem Podziemnym”.

Zbierając powyższe realia w całość, uznać należy, iż marzenia o Europie Środkowej z Polską jako jej obszarem centralnym, pozostaną „marzeniem ściętej głowy”.

Tymczasem syjonistyczni okupanci USA okopani w dwóch tożsamych nacyjnie partiach „republikanów” i „demokratów” oraz w bezwolnym Kon­gresie, ani myślą pozostać na uboczu dwóch napierających na siebie „płyt tektonicznych”- Zachodu i Wschodu. Dowodzi tego dywersja zbrojna na Kaukazie i teraz na Ukrainie, wobec której Niemcy zachowują ostentacyj­ną pasywność, szczególnie w odniesieniu do inwazji na Ukrainę żydostwa amerykańskiego i ukraińskiego. Światowy Kahał realizuje program rozbicia Rosji z użyciem zróżnicowanego zestawu sposobów.

Międzynarodowy Kahał po raz kolejny dokonał podboju Resztówki Polski, resztek jej majątku i resztek nadziei na suwerenny byt w centrum europejskiej cywilizacji. Poddano nas neokolonialnej okupacji, pro­gramowej (talmudycznej) ateizacji, nihilizacji odwiecznych postaw, wartości moralnych. Obecnie przenieśli to na demoralizację nie tylko młodzieży, bo nawet dzieci. Od trzech do czterech milionów dorosłych Po­lek i Polaków rozpędzili na cztery wiatry w poszukiwaniu pracy i chleba.

Poddano nas „transformacji”, w skutkach równej dywanowym nalotom Niemców w 1944 r. na Warszawę i aliantów na bezbronną ludność niemie­ckich miast z lat 1944-1945. Profesor Włodzimierz Bojarski wymienił cele i skutki tej bezkrwawej masakry polskości[1]:

Biologiczne wyniszczenie narodu na skalę masowej eksterminacji realizowanej metodą programowej depopulacji do stanu z pierwszych lat powojennych (24 mln.).
Permanentną walkę z Kościołem katolickim, z wiarą i religią.
Zniszczenie i grabież resztek majątku narodowego.
Niszczenie kultury i tradycji narodowej.
Od końca XIX wieku światowy Sanhedryn tworzył i tworzy na obsza­rach polskich zręby Judeo-polonii, o czym pisał bezkompromisowy historyk Andrzej Szczęśniak m.in. w książce: „Judeopolonia. Żydowskie państwo w Państwie Polskim”.

Od ostatniej dekady XX wieku ten program wszedł w ostatnią fazę realizacji. Przyjęto „pokojowe” metody inwazji zamiast wojen militarnych okupacji siłowej. Niedawne mocarstwa kolonialne narzuciły Europie i nowym państwom po-kolonialnym nowoczesny system podbojów, w którym polska Resztówka stała się pierwszą ofiarą „transformacji”. Główne na­rzędzia nowego „Drang nach Osten” to terror finansowy, krecia dywersja „koni trojańskich”, destrukcje w kanonach moralnych, w których bagno „genderyzmu” staje się flagowym taranem rozkładu wewnętrznego narodów.

Resztówka Polski może uchodzić za szkoleniowy wzorzec skuteczności tej nowoczesnej szkoły podboju. Atakowane są wszystkie inne kraje Euro­py. zwłaszcza środkowej, a ostatnio wschodniej. Zaczęło się w 1990 roku rzekomą odbudową po zastoju sowieckim, podczas gdy była to nowa forma faszystowsko-rasistowskiej kolonizacji. Czołówkę tych akcji stanowiły dwie główne figury: Chazar sowiecki Michaił Gorbaczow i Ronald Reagan W 1986 roku spotkali się na Morzu Śródziemnym, uzgodnili metody roz­biórki ZSRR i ponownej kolonizacji jego republik poprzez ich niszczycielska grabieżczą „transformację”. Trzecim graczem w tej układance okazał się (dopiero po latach), Jan Paweł II. Państwa posowieckie zostały poddane przez światowy Kahał lawinowej „prywatyzacji” pod nazwą wol­nego rynku i „demokratyzacji”.

O rok wcześniej przed schadzką Gorbaczowa i Reagana odbyło się (11 września 1985 roku) spotkanie generała W. Jaruzelskiego z Dawidem Ro­ckefellerem w Nowym Jorku, pod pretekstem pobytu Jaruzelskiego na sesji ONZ. Dopiero po upływie trzech dziesięcioleci zostały ujawnione szczegóły tego wezwania Jaruzelskiego przez „króla” Kahału światowego „na dywa­nik” w Nowym Jorku, uzgodnionego z Kahałem sowieckim. Co tam kon­kretnie ustalono z wiernym namiestnikiem Kremla? Tego nie wiemy, znamy natomiast dyplomatyczną otoczkę tego spotkania. Opis pochodzi od jego dwóch uczestników – Zbigniewa „Brzezińskiego”, wspólnika Rockefellera oraz majora Wiesława „Górnickiego”, politycznego doradcy generała Ja­ruzelskiego. Włącznie z lunchem, spotkanie trwało prawie cztery godziny. Co było czymś niespotykanym w praktyce dyplomatycznych kontaktów z namiestnikami Sowiecji.

Oto uczestnicy tej historycznej nasiadówki: ze strony „amerykańskiej” – Rockefeller, Z. „Brzeziński”, L. Eagleburg (wtedy zastępca sekretarza stanu);

- ze strony „polskiej”: Jaruzelski (jako premier); Stefan „Olszowski” (minister spraw zagranicznych); sekretarz KC PZPR J. Czyrek; do­radca polityczny Jaruzelskiego – major W. „Górnicki” oraz charge d’affaires w Waszyngtonie Zdzisław Ludwiczak5.

Spotkanie miało dwie odsłony: tajną z udziałem Rockefellera i szefowej Domu Rockefellerów Patrycji Smolley oraz Jaruzelskiego i jego tłumacza Jerzego „Sokalskiego”, dyrektora DMO MSZ.

Potem był lunch w poszerzonym gronie, o którym za chwilę. Tajne spotkanie miało trwać godzinę. Przedłużyło się do 105 minut, w których zmieścił się czas na oprowadzanie Jaruzelskiego przez D. Rockefellera po jego kolekcji malarstwa światowych mistrzów.

O godzinie 13.40 rozpoczęło się przyjęcie na 72 piętrze. Relacje z przy­jęcia pochodzą z notatek Zbigniewa „Brzezińskiego” oraz majora Wiesława „Górnickiego”.

Do lunchu zasiedli, oprócz Rockefellera, „Brzezińskiego” i Eagleburgera, wiceprezes potężnego Chase Manhattan Bank (nie podają jego nazwi­ska) oraz laureat nagrody Nobla Norman Borlaug. Ze strony „polskiej” Jaruzelski, „Olszowski”, „Górnicki”, Czyrek i Ludwiczak.

Wojciech Jaruzelski zaskoczył „Brzezińskiego” informacją, że przywiózł podarunek w postaci „osobistych dokumentów” „Brzezińskiego”. Według notatek „Brzezińskiego”, był on mile zaskoczony, lecz „Górnicki” odnoto­wał, iż „Brzeziński” wtedy „dosłownie skamieniał”. Widocznie miał do tego nieznane nikomu powody. „Brzeziński” wyjaśnił w „notatce”:

Obejmują one różne listy pisane przez mojego ojca jeszcze w latach 30. pewne materiały odnoszące się do [jego] narodzin, a także naro­dzin mojego wuja i jego służby w korpusie dyplomatycznym w Czechosłowacji przed wojną.

Zapytał, jak Generałowi udało się wejść w posiadanie dokumentów. Jaruzelski:

uśmiechnął się i powiedział, że zrobiono to przy okazji przygotowań do tej podróży, tak że może mi je wręczyć jako podarunek” […].

Powiedziałem mu, że mój przyrodni starszy brat był przed wojną o klasę wyżej od niego w wiodącej szkole katolickiej w Warszawie[2].

Jaruzelski: „wydawał się być tym zaskoczony, po czym powiedział że kto się czubi ten się lubi”.

Rozmowa przy lunchu rozpoczęła się od trwającego 38 minut monologu Jaruzelskiego, w którym rozwinął panoramę polskich powstań, różnych nieszczęść narodowych i aktualnej sytuacji. Nie omieszkał zaznaczyć, że obecną funkcję premiera przyjął z konieczności, aby mieć wpływ na rozwój wydarzeń politycznych. Stan wojenny był koniecznością, wyborem mniej­szego zła w warunkach sowieckiej groźby zbrojnej interwencji. Nie chciał zostać premierem, ale zmusił go do tego „żołnierski” obowiązek.

Wywiązała się dyskusja Rockefellera z Jaruzelskim, ale dotyczyła spraw luźnych i drugorzędnych.

Profesor Borlaug bardzo wysoko [zapis „Górnickiego”] ocenił współpracę z naukowcami polskimi w dziedzinie genetyki roślin. Wymiana genów ziemniaczanych między Polską i USA, wymianę handlową płodów rolnych i zwiększenie importu polskiego mięsa Na jego polecenie, wiceprezes Chase Manhattan opracuje projekt utworzenia fundacji, która „miałaby zwiększyć możliwości eksportowi polskiego rolnictwa i podaż mięsa” (Górnicki).

Na zakończenie Rockefeller „wysoko ocenił” spotkanie, jako że chodzi: głównie o… kartofle i mięso! „Górnicki”:

Posiłek trwał do godziny 15.55, czyli pełne dwie godziny[3] i dłużej niż jest przyjęte w amerykańskich obyczajach. Po zakończeniu spc:- kania Rockefeller odwiózł premiera aż do wyjścia i odprowadził go aż do samochodu.

„Górnicki” zakończył dopiskiem:

Zapis niniejszy został sporządzony 12 maja 1990 roku przez Doradcę Politycznego Prezydenta RP ppłk. Wiesława Górni­ckiego na podstawie własnych notatek.

Tak więc historyczny „pokojowy” podbój Europy Środkowej poprzedziło:

spotkanie głównego wasala i agenta Sowietów Jaruzelskiego z Dawi­dem Rockefellerem;
spotkanie (1986 r.) Gorbaczowa z Reaganem.
W tym przygotowawczym okresie „zwijania” ZSRR oraz finansów i prze­mysłu państw sowieckiego imperium, z całą pewnością odbyły się jeszcze inne tajne konwentykle Żydów sowieckich z amerykańskimi syjonistami.

Powracamy jeszcze do spotkania Rockefellera z Jaruzelskim. Jakże znamiennym jest fakt pominięcia prezydenta Reagana w tym spotkaniu, co oznaczało, że to nie Reagan rządził Stanami Zjednoczonymi, tylko nie­formalny władca Rockefeller.

Im dalej od polskiej „transformacji”, tym bardziej łagodnieje obraz Jaruzelskiego, aż po rocznicę dwudziestopięciolecia „prawie wolnych wy­borów”, kiedy to „amerykańskie” media obwieściły Urbi et Orbi piątkę wybitnych Polaków tej „transformacji”.

Są to Lech („Bolek”) Wałęsa, Jan Paweł II określany jako „duchowe serce Solidarności”, trzecim jest Aaron Szechter alias „Michnik” za silę intelektu(!), czwartym – Tadeusz „Mazowiecki” i piątym Wojciech „Ja­ruzelski” za jego wkład we wprowadzenie demokracji.
(...)
Na kanwie tytułowego pytania tego ostatniego rozdziału, tej ostat­niej w moim dorobku książki, odwołam się do „proroczej” wizji losów Resztówki Polski rozwiniętej przez profesora Pawła Wieczorkiewicza w wywiadzie z 2008 roku8:

Poważne siły polityczne w Niemczech i Rosji marzą o wspólnej niemiecko-rosyjskiej granicy. Czy możliwy jest kolejny „17 września 1939 roku”?
Może nie w tym kształcie […] ale może się powtórzyć w sensie po­mysłu na likwidację państwa polskiego.
To kiedy nas napadną?
Na szczęście nie jutro. Ale myślę, że jest to możliwe wtedy – gdy Rosja upora się ze swoim dawnym imperium wewnętrznym. Podporządkuje sobie ostatecznie Białoruś (z tym ma pewien kłopot), zniszczy samodzielność Ukrainy, czy dokona implozji państwa ukraińskiego i rozbije Ukra­inę na kilka podmiotów, które będzie dużo łatwiej uzależnić, być może poradzi sobie z Nadbałtyką, a wtedy przyjdzie kolej na Polskę. Raczej nie będą to rosyjskie tanki na Bugu, ale całkowite uzależnienie energetyczne, gospodarcze i polityczne.

Wieszcz z tytułem profesora nie „przewidział” recydywy faszystow­skiego „Drang nach Osten”, tym razem szlakiem ukraińskiego OUN-UPA i UE-NATO, pod chazarskim przywództwem Mossadu i CIA. Ich „piąte kolumny” ryły pod Ukrainą już od 2003 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

komentarze