wtorek, 20 grudnia 2016

Uchodźcy w Europie - geneza problemu...

Z bloga Jarka Ruszkiewicza (Spirito Libero)... Następny atak terrorystyczny i następna orgia medialna w przekaziorach głównego ścieku. Przy takich okazjach dowiedziałem się jak liczne jest w Polsce grono "ekspertów" od terroryzmu i bezpieczeństwa. W samej tylko TVP naliczyłem ich już kilkunastu a wszyscy z minimum tytułem doktora. A są przecież jeszcze inne stacje i te pewnie mają swoich "ekspertów". Wszyscy, jednakowo wygadani, ochoczo dzielą się z publiką swoją bezcenną wiedzą, z której to wiedzy niewiele dla nas wynika...




 Wygląda to mniej więcej tak, jakby lekarz tłumaczył nam istotę kataru ucząc nas jak smarkać ale zapomniał dodać co jest przyczyną tego kataru. Że należy wyrzucić dziurawe buty zamiast biegać w nich po deszczu i że należy ubrać ciepłe gacie jak nadchodzą mroźne dni. Każde takie apokaliptyczne zjawisko ma swoją ściśle określoną genezę i właśnie o tej genezie zapominają mówić wspomniani "eksperci". Jeśli nie znają tych przyczyn to znaczy, że są niedouczeni. Ale jeśli znają a nic nie mówią to są zadaniowani. Tertium non datur. My jednak mamy Internet i przy odrobinie dobrej woli możemy uzupełnić te braki w "eksperckim" przekazie. Tak mniej więcej wygląda sprawa z problemem uchodźców. Mleko już się wylało i coś z tym katarem trzeba zrobić ale należy przypomnieć, a większości nawet objaśnić, skąd to zjawisko się wzięło.

 To nie jest tak, że miliony ludzi uciekają ze swoich domów w Syrii, Libii, Afganistanie i jeszcze z paru innych krajów bo im się te domy znudziły i wolą sobie popływać pontonami po Morzu Śródziemnym albo robić piesze pielgrzymki przez Bałkany w poszukiwaniu Ziemi Obiecanej. Prawdziwa eksplozja eksodusu milionów ludzi z Bliskiego Wschodu i Północnej Afryki nastąpiła po agresji USA i kilku państw wasali z NATO na Libię Kadafiego. Jedyną przewiną tego "satrapy" i "dyktatora" była znikoma chęć podporządkowania się woli "wiodącej demokracji" czyli USA. Rzecz niesłychana i nie do przyjęcia. Jeśli jeszcze dołożymy do tego ogromne złoża ropy naftowej, zapasy złota, na których Kadafi chciał oprzeć nową, afrykańską walutę (złotego dinara) z pominięciem święcie nam panującego dolara to mamy już obraz sytuacji. USA nie mogły pozwolić na taka niesubordynację i dlatego "krwawy dyktator ciemiężący swój naród" musiał zostać zutylizowany.

 Nie było to z czysto wojskowego punktu widzenia zadanie trudne, zwłaszcza, że można było liczyć na wierną postawę europejskich wasali USA - W.Brytani, Francji i Włoch. Każdy chciał przy okazji dorwać się do konfitur choć akurat Włosi zachowali się jak ostatni idioci bo zawsze mieli świetne kontakty z Libią. Operacja się udała i H.Clinton, wtenczas Sekretarzyca Stanu USA mogła śmiać się do kamer - "We came, we saw, he died" czyli po naszemu - "Przyszliśmy, zobaczyliśmy, nie żyje".

 E-maile, które później dzięki nieocenionej robocie Wikileaks wyszły na jaw pokazują wyraźnie jakie były rzeczywiste cele zabicia Kadafiego i zniszczenia Libii. Natychmiast po zdemolowaniu Libii USA do spółki z NATO i niektórymi państwami Zatoki Perskiej (Arabia Saudyjska i Katar) rozpoczęły operację "Syria" przerzucając na jej terytorium grupy najemników-terrorystów co dało początek tzw. Państwu Islamskiemu. Jeden z e-maili, który Departament Stanu po rewelacjach Wikileaks musiał zdeklasyfikować (czyt. odtajnić) stwierdza ni mniej ni więcej -

 "Strategiczne kontakty między Iranem a reżimem Bashara Assada prowadzą do zagrożenia Izraela, nie przez bezpośredni atak ale poprzez sojuszników w Libanie takich jak Hezbollah" Podkreśla więc, że "najlepszym sposobem by pomóc Izraelowi jest wspieranie rebelii w Syrii"

 W konkluzji wiadomości H.Clinton pisze - "Obalenie Assada miałoby nie tylko ogromne znaczenie dla bezpieczeństwa Izraela ale zmniejszyłoby zrozumiałe obawy Izraela utraty monopolu na broń jądrową" Odtajniony e-mail nosił sygnaturę F-2014-20439, Doc No. C05794498 i został napisany 31 grudnia 2012. Jak więc nietrudno zauważyć wojna w Syrii nie dotyczy jedynie i bezpośrednio Assada, który stoi na drodze do szczęścia umiłowanego przez amerykański establishment Izraela ale jest wojną per procura skierowaną przeciwko Iranowi.

 Odpowiedzialność USA a w szczególności samej Clinton jest ogromna - ze zdewastowanej wojną Syrii uciekają miliony uchodźców, że o setkach tysięcy zabitych nie wspomnę. Arabia Saudyjska i Turcja, główne potęgi regionalne o przewadze sunnitów zawsze spoglądały złym okiem na szyicki Iran jako na swego głównego rywala na Bliskim Wschodzie. Izrael nie może znieść roli Iranu w popieraniu wrażego Hezbollahu i tak oto mamy receptę na krwawą zadymę.

 Żadna jednak ze stron nie bierze pod uwagę, że Iran jest potęgą w tamtym rejonie świata już od ponad 2500 lat i biorąc pod uwagę dość szczere zbliżenie z Rosją i Chinami, które w rozwoju tej przyjaźni mają też swoje żywotne interesy geopolityczne i gospodarcze to ten stan rzeczy szybko się nie zmieni.

 Wojna w Syrii, którą trudno raczej nazwać "wojną domową (z uwagi na to, że 90% "bojowników-rebeliantów" to najemnicy opłacani przez Arabię Saudyjską i wyposażani w amerykańską broń) rozpoczęła się na początku 2011 od lokalnych protestów, z którymi Assad jakoś by sobie poradził gdyby nie krecia robota sunnitów (Turcja i AS.) Nie mu tu miejsca na głębszą analizę rozwoju wypadków, starczy powiedzieć, że to czego doświadcza obecnie Europa jest bezpośrednią konsekwencją zbrodniczej działalności USA i ich natowskich wasali. Polityka USA w Syrii jest jednym wielki horrorem i serią błędów, które mogą być tłumaczone jedynie bezgraniczną arogancją i pychą. A jak wiadomo pycha kroczy przed upadkiem...

 Assad nie został obalony, Rosja wykorzystała niespotykaną do tej pory okazję by wrócić do roli mocarstwa światowego i przy okazji mocno polepszyć swój międzynarodowy image. Bo już niewielu ludzi na świecie wierzy w amerykańskie, propagandowe kłamstwa. Polityka USA polegająca na "szerzeniu demokracji" poprzez "zmiany dyktatorskich reżimów" stała się w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat obowiązującą praktyką. Lista "wyzwolonych" krajów jest dość długa i każdy może ją sobie znaleźć sam więc nie będę zajmował miejsca. USA powołują się na prawo międzynarodowe tylko wtedy gdy im to pasuje a gwałcą gdy im się to opłaca.

 Tylko dlaczego Europa ma ponosić tego konsekwencje? Choć szczerze mówiąc takich państw jak Francja czy W.Brytania jakoś mi nie żal, długo i wytrwale pracowali na swoje kłopoty. Ale państwo to także obywatele i ci akurat muszą cierpieć w imię nienasyconych apetytów grabieżców i bandytów z międzynarodowej finansjery (użyłem pewnego eufemizmu pod który każdy może sobie podstawić co uważa za słuszne).

 Jedynym możliwym i sensownym rozwiązaniem problemu uchodźców jest jak najszybsze zakończenie wojen na Bliskim Wschodzie, przeznaczenie kwot równych tym, które poszły na amerykańsko-natowskie agresje i uzbrojenie terrorystów z ISIS, na odbudowę zniszczonych krajów. Wtedy można by z czystym sumieniem skierować tam wszystkich uciekinierów, z których większość pewnie byłaby szczęśliwa z takiej możliwości. Czy to jest realne? Raczej wątpię... "Międzynarodowy finansista" to bydlę oderwane od rzeczywistości i łase na cudzą własność. Tyle.

Źródło: http://spiritolibero.neon24.pl/post/135816,uchodzcy-w-europie-geneza-problemu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

komentarze