Przyjechaliśmy wieczór, w zasadzie miałem stanąć z karawaningiem, ale stanąłem z camperteamem...przywitałem się z kilkoma kolegami, gadka szmatka, na wesoło bo lubię dobry humor. Obóz ludzi o wspólnym zainteresowaniu, hura, można wymienić poglądy...Liberté-Égalité-Fraternité...pasja...to już nawet harmoszka i discopolo z piecyka mi nie przeszkadzały...boż to przecież każdy ma swoje gusta...jeden lubi macę, a drugi nóżki kacze. Niestety to tylko pozory, to maski, które w realu się uśmiechają, ale kiedy zejdą w wirtual szczerzą szeroko swoje paszczęki...
Założyłem konto na witrynie camperteam.pl, przywitałem się jak kulturalny człowiek z zamiarem pisania, lubię pisać, lubię poruszać też wiele tematów, które pozwolą zrozumieć "sens istnienia jednostki ludzkiej" także i w dziedzinie włóczęgi na czterech kołach z pryczami do leżenia. Spotkał mnie tam prawdziwy festiwal egocentryzmu, megalomanii i zwykłej bufonady.
Oczywiście nie jestem obrażalski, to bardzo typowe dla forum na którym wytwarza się z czasem taka swoista "ławeczka z Wilkowyjów", na której zasiadają starsi i mądrzejsi, którzy wszędzie byli, wszystko widzieli i na wszystkim najlepiej się znają. W zasadzie mogę tą sytuację opisać w sposób satyryczny, porównując to forum do wielkiej piaskownicy, w której rządzi ferajna Bronka, która jak jej ktoś podpadnie obkłada grabkami, sypie piaskiem po oczach...to się dzieje nawet w świecie dorosłych...naprawdę :)
No więc mamy wielką piaskownicę, siedzę sobie i patyczkiem piszę na piasku. W oddali słychać szum zbliżającego się ichniego sanchedrynku. To Bronek i jego drużyna postanowili obwąchać nowego...
- Skąd kolega? - wyszczerzył się Bronek - Co kolega tam takiego przeżuwa?
- No, polskie jedzenie - odparłem - jest naprawdę cudowne i lepsze od zagranicznego...
- Jak to? - oburzyła się Izolacja - zaścianek, ciemnogród...ja warzę co tchydzień pełen gchar Chili con Carne, daję kiechłbasę wegiechrską, sechr fchrancuski i łyk mamchrota...to jest pchrawdziwe jedzenie!
- Bycze jaja, przysmak - zawtórował inny
- Świńskie uszy...ogony wołu - to wszystko dużo lepsze niż polskie jedzenie - dodał następny
- Niech kolega wie, że tu się nie porusza tematów politycznych i religijnych... - przerywa Bronek
- Rozumiem, nie interesuje mnie żadna partia, jestem apolityczny -
- A kolega do kościółka chodzi, to kolega pewnie PiSuar i Pipka - ciągnął Bronek (słychać delikatny rechot sanchedrynka)...
- Nie interesuje mnie żadna partia i nie dam się szeregować -
- Ale kolega czapkę w kształcie koguta nosi - odezwał się Dawca - to tutaj zabronione...
- To moja osobista czapka i nikomu nic do tego, nosze ją już osiem lat - odparłem
- Dzieci nie szczepi, pińcet plus bierze, ze dwa i pół tysiąca pewnie...mówię wam to PiSior czystej wody... - wyszczerzał zęby Bronek...
- I homosiów nie lubię - dodałem
- Właśnie...mówię wam - odwrócił się do sanchedrynku Bronek - on prosto od Pawłowicz tu przybył, na pewno Kaczor go z misją tu przysłał, aby zniszczyć nasze forum...nie damy by nas gnębił Kaczor i dzieci nam germanił - zakrzyknął Bronek
- Tak jest! - zakrzyknął wspólnie sanchedrynek
- A do żydów to co kolega ma? - włączył się Pan Tadeusz...
- Do żydów? Jakich żydów? - odparłem - to "naród wymyślony" sam to stwierdził Shlomo Sand, izraelski profesor z Uniwersytetu Telawiwskiego...
- Czyż trzeba wam więcej dowodów, że to PiSuar! - zakrzyknął Bronek rozerwawszy szaty - Janusz, do lochu politycznego z nim! Niech tam szczeźnie. Albo się poprawi i zacznie pisać na temat i wróci na łono naszego szkła kontaktowego, albo niech zgnije w lochach politycznych...
Oczywiście jakby się kto pytał to osoby w tym moim spektaklu są fikcyjne wszelkie podobieństwa przypadkowe ...a zdarzenia te nigdy nie miały miejsca...
Ale póki co ...camperteam? Nie, dziękuję bardzo...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
komentarze