poniedziałek, 30 października 2017

Camperteam? Nie, dziękuję...

Po trzech latach podróżowania solo kamperem, postanowiliśmy z moją Squaw, aby się trochę zintegrować z kamperową bracią, w końcu człowiek stworzenie stadne, więc dobre towarzystwo dobrze wpływa na jego rozwój. Byliśmy na Smoczym Zlocie w Dolinie Będkowskiej u Ewy, którego miło wspominamy, potem Zlot w Nadarzynie i pierwsze, zastanawiające spostrzeżenia. Dlaczego odległość taboru z camperteam.pl, od taboru karawaning.pl jest tak wielka...na oko około 200 metrów...pustkowie, strefa zdemilitaryzowana, pole minowe...bezpieczna odległość...


Przyjechaliśmy wieczór, w zasadzie miałem stanąć z karawaningiem, ale stanąłem z camperteamem...przywitałem się z kilkoma kolegami, gadka szmatka, na wesoło bo lubię dobry humor. Obóz ludzi o wspólnym zainteresowaniu, hura, można wymienić poglądy...Liberté-Égalité-Fraternité...pasja...to już nawet harmoszka i discopolo z piecyka mi nie przeszkadzały...boż to przecież każdy ma swoje gusta...jeden lubi macę, a drugi nóżki kacze. Niestety to tylko pozory, to maski, które w realu się uśmiechają, ale kiedy zejdą w wirtual szczerzą szeroko swoje paszczęki...

Założyłem konto na witrynie camperteam.pl, przywitałem się jak kulturalny człowiek z zamiarem pisania, lubię pisać, lubię poruszać też wiele tematów, które pozwolą zrozumieć "sens istnienia jednostki ludzkiej" także i w dziedzinie włóczęgi na czterech kołach z pryczami do leżenia. Spotkał mnie tam prawdziwy festiwal egocentryzmu, megalomanii i zwykłej bufonady.

Oczywiście nie jestem obrażalski, to bardzo typowe dla forum na którym wytwarza się z czasem taka swoista "ławeczka z Wilkowyjów", na której zasiadają starsi i mądrzejsi, którzy wszędzie byli, wszystko widzieli i na wszystkim najlepiej się znają. W zasadzie mogę tą sytuację opisać w sposób satyryczny, porównując to forum do wielkiej piaskownicy, w której rządzi ferajna Bronka, która jak jej ktoś podpadnie obkłada grabkami, sypie piaskiem po oczach...to się dzieje nawet w świecie dorosłych...naprawdę :) 

No więc mamy wielką piaskownicę, siedzę sobie i patyczkiem piszę na piasku. W oddali słychać szum zbliżającego się ichniego sanchedrynku. To Bronek i jego drużyna postanowili obwąchać nowego...

- Skąd kolega? - wyszczerzył się Bronek - Co kolega tam takiego      przeżuwa?

- No, polskie jedzenie - odparłem - jest naprawdę cudowne i lepsze    od zagranicznego...

- Jak to? - oburzyła się Izolacja - zaścianek, ciemnogród...ja              warzę co tchydzień pełen gchar Chili con Carne, daję kiechłbasę      wegiechrską, sechr fchrancuski i łyk mamchrota...to jest                  pchrawdziwe  jedzenie!

- Bycze jaja, przysmak -  zawtórował inny

- Świńskie uszy...ogony wołu - to wszystko dużo lepsze niż polskie    jedzenie - dodał następny

- Niech kolega wie, że tu się nie porusza tematów politycznych i        religijnych... - przerywa Bronek

- Rozumiem, nie interesuje mnie żadna partia, jestem apolityczny - 

- A kolega do kościółka chodzi, to kolega pewnie PiSuar i Pipka -      ciągnął Bronek (słychać delikatny rechot sanchedrynka)...

- Nie interesuje mnie żadna partia i nie dam się szeregować - 

- Ale kolega czapkę w kształcie koguta nosi - odezwał się Dawca -      to tutaj zabronione...

- To moja osobista czapka i nikomu nic do tego, nosze ją już osiem     lat - odparłem 

- Dzieci nie szczepi, pińcet plus bierze, ze dwa i pół tysiąca                pewnie...mówię wam to PiSior czystej wody... - wyszczerzał zęby    Bronek...

- I homosiów nie lubię - dodałem

- Właśnie...mówię wam - odwrócił się do sanchedrynku Bronek -      on prosto od Pawłowicz tu przybył, na pewno Kaczor go z misją      tu przysłał, aby zniszczyć nasze forum...nie damy by nas gnębił      Kaczor i dzieci nam germanił - zakrzyknął Bronek

- Tak jest! - zakrzyknął wspólnie sanchedrynek

- A do żydów to co kolega ma? - włączył się Pan Tadeusz...

- Do żydów? Jakich żydów? - odparłem - to "naród wymyślony"        sam to stwierdził Shlomo Sand, izraelski profesor z Uniwersytetu    Telawiwskiego...

- Czyż trzeba wam więcej dowodów, że to PiSuar! - zakrzyknął           Bronek rozerwawszy szaty - Janusz, do lochu politycznego z           nim! Niech tam szczeźnie. Albo się poprawi i zacznie pisać na         temat i wróci na łono naszego szkła kontaktowego, albo niech         zgnije w lochach politycznych...

Oczywiście jakby się kto pytał to osoby w tym moim spektaklu są fikcyjne wszelkie podobieństwa przypadkowe ...a zdarzenia te nigdy nie miały miejsca...

Ale póki co ...camperteam? Nie, dziękuję bardzo...
















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

komentarze