Z bloga Jarka Ruszkiewicza (SL)...Ciekawe rzeczy zdarzyły się nad Sekwaną w ubiegłą niedzielę. W pierwszej turze wyborów prezydenckich żaden kandydat reprezentujący mainstreamowe partie nie przeszedł do drugiej tury. Przeszła natomiast, co było do przewidzenia, Marine Le Pen, przedstawicielka "skrajnej prawicy", jak to za każdym razem się podkreśla. Inne partie mają swoje nazwy i basta jednak w przypadku ugrupowań niewygodnych dla Ustawiaczy Świata zawsze dodaje się jakiś epitet - "skrajny", "nacjonalistyczny" czy "prorosyjski" jakby komuś zależało na stygmatyzowaniu i ostrzeganiu głupiego motłochu, że oto mają do czynienia z czymś odrażającym, brudnym i złym. Tak jest też w przypadku partii Le Pen...
Zwycięzcą pierwszej tury został Emmanuel Macron, królik z kapelusza Rotszyldów (coś na kształt Petru), bliski współpracownik skompromitowanego Hollanda, czyli bankster o odchyleniach lewicowych. Formalnie nie stoi za nim żadna partia ale już uzyskał werbalne poparcie przegranych kandydatów, którzy starają się przerzucić swoje głosy poparcia dla Macrona. Sprawa jest prosta - wszystkie ręce na pokład byle tylko Le Pen nie wygrała. Wypowiedzi różnej maści "ekspertów" nie pozostawiają złudzeń, Front Narodowy ma od dziś przeciw sobie "Front Banksterów".
Le Pen pewnie przegra bo nie dysponuje takimi armatami jak Ustawiacze Świata ale nie wszystko jednak jest definitywnie przesądzone. Kampania przed drugą turą wyborów będzie kampanią negatywną obliczoną na zniechęcenie wyborców do danego kandydata. Nie wiadomo co bardziej będzie przeszkadzać Francuzom - czy rzekoma podległość Le Pen Putinowi czy prawdziwa i udowodniona podległość Macrona wobec żydowskiej finansjery.
Moim zdaniem na tej płaszczyźnie rozegra się główna batalia. Dojdą do tego znane już z kampani prezydenckiej w USA brudne chwyty medialne i możemy się np. dowiedzieć, że Pani Le Pen sypia z własnym pieskiem. Brudne ściekomedia udowodniły już, że nie takie rzeczy potrafią wymyślić. Już w dzień po wyborach dało się zauważyć w polskojęzycznych ściekomediach, że wajchowy przestawił wajchę na pozycję "Macron". Tak więc POPiS w wydaniu francuskim został upokorzony.
Marzy mi się taka sytuacja w Polsce ale my jeszcze do tego wariantu nie dorośliśmy i nic nie wskazuje na to, że szybko doszlusujemy do Francuzów. Osobiście nie darzę Francji i Francuzów przesadną sympatią ale wczoraj mi zaimponowali. Tylko społeczeństwo obywatelskie, zaangażowane w sprawy swojego kraju jest w stanie zapewnić ponad 80% frekwencję przy urnach. Gdyby u nas tak było to nie mielibyśmy być może POPiSu, który niszczy już teraz te marne resztki, które zostały do zniszczenia wpychając nas bezczelnie w łapska NWO. I jeszcze wmawiają nam bezczelnie, że to dla naszego dobra.
Źródło: http://spiritolibero.neon24.pl/post/138150,francuski-popis-dostal-po-nosie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
komentarze