poniedziałek, 14 sierpnia 2017

"Cuda" nad Wisłą...

Pewnie dla wytrawnych blogerów nie będą to żadne nowe wiadomości. Dla mnie to będzie usystematyzowanie różnych ciekawych zjawisk nad Wisłą, ale bardziej ku potomności dla młodego pokolenia. Jutro, czyli 15 sierpnia w rocznicę Cudu nad Wisłą kto ino żyw na tzw prawicy będzie wspominał "wielkiego marszałka" jaki on to był świetny, patriota, wódz i w ogóle...szanowni Czytelnicy prawicowi, tutaj zwracam się do sympatyków PiS-u, którzy świecą kadzidełko Marszałkowi Piłsudskiemu...tekst to będzie przykry i podły...podły dla propagandzistów, ale ożywczy dla Polaków...


Było tych "cudów" nad Wisłą w ostatnim wieku trochę. Bitwa Warszawska...prawdziwym cudem na pewno było, że dobry Bóg złamał psychikę Piłsudskiego, który pomimo swojej buty i pychy emocjonalnie rozklekotany postanowił przed Bitwą Warszawską złożyć dymisję na ręce Witosa, dymisję z funkcji Wodza Naczelnego i Naczelnika Państwa...nie będę już pisał o jego wyjeździe do kochanki w Bobowej, coby nie jeżyć karków co krewkim PiS-owcom. Wielkim cudem był fakt, że funkcję Wodza Naczelnego na czas Bitwy Warszawskiej choć nieświadomie objął generał Rozwadowski...człowiek o wielkim sercu, patriotyźmie, harcie ducha i wielkiej woli walki, a co ważne, jako fachowiec, bo absolwent wiedeńskiej akademii taktyki i sztuki wojennej Kriegsschule...to on, a nie Piłsudski rozgromił bolszewicką nawałę...amen i niech nikt nie sili się na jarmarczną beletrystykę w obliczu faktów...ale jak kto chce, to ja o gustach nie dyskutuję...

Potem to już się działy "cuda" totalne..."cudownie" odmieniony i wzmocniony duchem walki  Marszałek Piłsudski powraca i nakłada sobie wieniec laurowy na skronie...jakoby on i tylko on był sprawcą wygranej Bitwy Warszawskiej...

Następne "cuda"...zdobycie władzy i obalenie opozycji w krwawym przewrocie majowym..."cudowna" decyzja Piłsudskiego, że nie chce być prezydentem, bo za małe prerogatywy...lepiej marszałkiem znowu, bo większa władza...no kuźwa "cud"...

Następny "cud"...pochówek konwertyty, luterana na Wawelu...no bo pan Marszałek porzucił katolicyzm i stał się luteraninem...bo gdzie diabeł nie może tam babę wyśle...aby poślubić Marię Kroplewską, rozwódkę...udało się, Sapieha złamany..."cud"...

Ale nie będę już tyrpał zmarłego...w nowoczesnej Polsce potem nastały "cudowne lata"..."cudowny" komunizm, który bolszewiki, które podniosły głowę dzięki Piłsudskiemu (link) przywiozły na ruskich tankach po II WŚ...

Od tego czasu "cudowny" ustrój trwał do roku 1989. Gdzie potem pani Szczepkowska, aktorka ogłosiła następny "cud"...gdzie ponoć "komunizm upadł" (kliknij)...a co złośliwsi twierdzili, że na cztery łapy...

Ale przed tym "cudem" w roku 1985 komunista, zbrodniarz, niejaki Wolski w Polsce zwany Jaruzelskim udaje się w podróż na imperialistyczną, kapitalistyczną, wrogą ludowi pracującemu miast i wsi ziemię amerykańską , gdzie "cudownie" witany jest z honorami ...(kliknij)...co złośliwsi twierdzą, że odsprzedał Polskę Amerykanom...

Potem niejaki Lejba Khone w Polsce zwany Wałęsą "cudownie" obala doszczętnie tzw komunę wraz z towarzyszami, którzy w sposób "cudowny" pojawiają się ponownie w partiach prawicowych...pan Wałęsa używając "cudownej" różczki powoduje, że wojska ruskie stacjonujące od ponad czterdziestu lat opuszczają w podskokach Polskę..."cud"...

Już, że o tym nie wspomnę że "cud" nastąpił po tym jak komunistycznym towarzyszom pomimo swoich deklaracji, że "raz zdobytej władzy nigdy nie oddadzą" zmiękła rura na tyle, że "sztandar wyprowadzili" pośpiesznie..."cud"

Potem w "demokratycznych" wyborach po roku 89 zostaje wybrany prawdziwy, niekomunistyczny prezydent, czyli komunista Jaruzelski..."cud" kuźwa "cud" !!!

Potem "cudowny" uzdrowiciel polskiej gospodarki Balcerowicz schładza przedsiębiorcze czerepy polskich gojów...tłumacząc to tym, że polska gospodarka rozgrzała się do czerwoności i w jej interesie jest zwolnienie tempa...

Potem "cudownie" panom Bagsikowi i Gąsiorowskiemu napełniły się trzosy, które należało jak najszybciej wywieźć z Polski...

I w tym to momencie nastąpiła prawdziwa fala "cudów" nad Wisłą...znikały stocznie, cukrownie, cementownie, cegielnie...znikały też polskie marki towarowe...takich zniknięć nie dokonałby nawet sam mistrz Coperfield...to były najprawdziwsze "cuda"...

Czy dziś zdarzą się jeszcze jakieś "cuda" nad Wisłą? Jestem przekonany, że tak...może zniknąć nam jeszcze woda, źródła geotermalne, polskie kopalnie węgla, ziemia i jeszcze wiele innych minerałów, o których Polacy nie wiedzą...

Te "cuda" nad Wisłą się nie skończą dopóki Polacy będą spać w słodkim śnie nieświadomości...pobudka szanowni Państwo!!!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

komentarze