poniedziałek, 12 października 2020

Czy Konfa wskoczyła w oficerki "dobrego policjanta"?

Szanowni, może się to wielu Wam nie spodobać, zwłaszcza sympatykom Konfederacji, a mam też wielu takich znajomych, ale przepraszam...za długo analizuję polityczne poletko polskiej piaskownicy, aby dać się znów nabrać na kolejne"lepsze zmiany"...

Otóż zacznijmy od początku, uprawianie polityki od czasu sławetnego "wyprowadzenia sztandaru" przez nieboszczkę partię PZPR w czasie trwania starej nomenklatury diametralnie się zmieniło. Już nie jedna partia, ale dwie miały nadawać tembr w polskiej przestrzeni społecznej. O tym pisałem kilka razy...


Dwie partie, dwa bieguny, dwa naparzające się obozy dają gwarancję długich, spokojnych rządów...dopóki społeczeństwo jest skłócone, jest szansa na spokojne odcinanie kuponów, których obcy lobbyści przynoszą całe naręcza na Wiejską...

Ale zasada jest jedna, muszą w przestrzeni społecznej być dwie partie, które nawzajem się "nienawidzą". To jest metoda, która stosowana jest przez służby specjalne, policję, ale też urzędników urzędu skarbowego i innych urzędów. 

Metoda ta mianowicie to "dobry policjant-zły policjant".  Polega ona na tym, że delikwenta przesłuchuje wpierw "zły policjant", nerwowy, wybuchowy, natarczywy, krzykliwy potrafi wyprowadzić z równowagi nawet najtwardszego podsądnego. Ale kiedy już dochodzi do apogeum, "zły policjant" w nerwach idzie zapalić, a na to miejsce wchodzi "dobry policjant" i ciepłym, spokojnym głosem uspokaja, proponuje papierosa, rozmawia, żartuje, czym wzbudza sobie sympatię...docelowo potrafi wyrwać z podsądnego/petenta słusznie właściwe zeznania, zgodę na współpracę, czy zupełne poprowadzenie śledztwa w kierunku założonym przez śledczych...

Dziś, kto tylko ma jakikolwiek ogląd jakie politykierstwo się w Polsce odpierdziela, szybko rozezna, że Prawo i Sprawiedliwość, czyli do niedawna "dobry policjant" (dobra zmiana) weszło w oficerki "złego policjanta", które to do niedawna nosiło PO...

No dobra, kto więc teraz nosi oficerki "dobrego policjanta"?

Zanim odpowiemy sobie na to pytanie zobaczmy o co tak naprawdę ostatnimi dniami batalię w sejmie prowadzi Konfederacja z Grzegorzem Braunem na czele. Ostatnia awantura o maseczki, czy nie noszenie maseczek, czy naparzanie się Brauna z Terleckim w przyłbicy, czy Gosiewską w przyłbicy jakoś tak mnie zniesmaczyło, ponieważ sprawa z maseczkami jest klarowna. 

Nakaz/rozporządzenie Ministra Zdrowia w kwestii noszenia maseczek przez osoby zdrowe nie ma umocowania w ustawie o zapobieganiu chorób zakaźnych. Art 46b wyraźnie mówi, że zastosowanie środków profilaktycznych (w tym maseczki) jest obowiązkowe dla osób chorych, lub podejrzanych o chorobę. Ustawa nic nie mówi o osobach zdrowych. 

Mamy więc czarno na białym, policja nakładając mandaty działa wbrew prawu, sądy uchylają wszystkie mandaty nałożone na obywateli za brak maseczki. Mało tego, nawet kary administracyjne , które sanepidy nakładają pod rygorem natychmiastowej wykonalności (czyli szybkie ściągnięcie pieniędzy z konta) na podstawie "notatek policyjnych" zostały zaskarżone przez Rzecznika Praw Obywatelskich.

No więc po co są organizowane marsze w obronie wolności i "ściągania kagańców", skoro doskonale wiemy, że rozporządzenia Ministra Zdrowia nie pokrywają się z ustawą, czym są po prostu bezprawne? I że każda, świadoma jednostka może się spokojnie z maseczki wymiksować?

Swego czasu Urszula Tomicka, która bardzo pomagała prawnie rodzicom, którzy nie chcieli szczepić trującymi szczepionkami swoich dzieci stwierdziła, że organizowanie marszów antyszczepionkowych przez Justynę Sochę robi tylko krecią robotę, bo jest wiele mechanizmów prawnych, które rodzice mogą wykorzystać, aby się bronić przed systemem, a marsze Justyny spowodują zaostrzenie rygorów. I tak było...

W przypadku maseczek jest podobnie. Mamy wiedzę jak się bronić przed maseczkami, ale marsze mogą spowodować zaostrzenie, lub samoaktualizację systemu, który spokojnie i do skutku będzie ewoluował, aby poprawić błędy, które sam popełnił...

Czy działania Konfy, która teraz włóczy ludzi po ulicach w obronie praw, które zasadniczo są do wyegzekwowania, a co najważniejsze do obronienia przez kumatego, przeciętnego Polaka na etapie odmowy mandatu, lub wyłożenia policjantowi braku podstawy prawnej rozporządzenia Ministerstwa Zdrowia to nie czasem gra w "dobrego policjanta"?

Niech każdy sobie odpowie sam...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

komentarze