Polski Żyd oskarża Zachód:
Henryk Schönker – „Dotknięcie anioła”[1]
Są to wspomnienia urodzonego w Krakowie polskiego Żyda ocalałego z Holocaustu, Henryka Schönkera, syna żydowskiego malarza Leona Schönkera. Henryk urodził się w 1931 roku w Krakowie, skąd w 1937 r. jego rodzina przeniosła się do Oświęcimia, gdzie senior rodu Schönkerów, Józef, prowadził dobrze prosperującą fabrykę nawozów sztucznych „Agrochemia”. Rodzina ta była szanowana w Polsce i dobrze ustosunkowana, m.in. znali się z późniejszym prezydentem Polski Ignacym Mościckim, również znakomite portrety ludzi z krakowskiego towarzystwa, wychodzące spod pędzla Leona, przyczyniły się do dobrej sławy, jaka otaczała Schönkerów.
Spowodowało to, iż w pierwszych dniach wojny, gdy na Polskę i miasto Oświęcim spadła nawała niemiecka, Leonowi z największym zaufaniem – i wbrew jego woli, gdyż zdawał sobie sprawę z okrucieństw czasów, które nadeszły – powierzono stanowisko przewodniczącego Gminy Żydowskiej w Oświęcimiu. To również temu wyborowi – i mądrości Leona Schönkera, jego umiejętności negocjowania z wrogiem a także prawej, zdecydowanej postawie moralnej, Oświęcim mógł z miasta Zagłady Żydów – Auschwitz – stać się miastem ich ocalenia. Nie udało się to, z powodu odmowy pomocy ze strony państw zachodnich. Ta książka jest świadectwem, jak Oświęcim przekształcił się w Auschwitz – przy pomocy rządów przede wszystkim USA [2], Anglii, Szwajcarii a także nagłej bezczynności światowego lobby żydowskiego – dotychczas wywierającego jakże skuteczne naciski na wielu przywódców światowych. Przypomnijmy postać niebywale wpływowego Chaima Weizmanna, przywódcy Światowego Ruchu Syjonistycznego i w późniejszych latach pierwszego premiera Izraela, mającego przez całe przedwojenne dekady wstęp do gabinetów Roosevelta, Churchilla a nawet do pałacu Buckingham o każdej porze dnia czy nocy – wygląda na to, że i jemu los Żydów polskich był najzupełniej obojętny. Gdy w listopadzie 1936 r. USA drastycznie zmniejszyło limity imigracyjne, stwierdził jedynie, że dla 6 milionów Żydów ze wschodniej Europy świat odtąd podzielił się „na państwa, w których Żydzi nie mogą mieszkać i te, które nie pozwolą im na przekroczenie swych granic”. ( http://raportnowaka.pl/doc/….Emigracja%20zydSzyndler.pdf )
Założenie w Oświęcimiu Biura Emigracji do Palestyny w październiku 1939 r.
W chwili wybuchu wojny, Henryk miał osiem lat. Wiele lat później w Izraelu, spisując swe wspomnienia posługiwał się również wojennymi notatkami swego ojca oraz jego żywą i barwną pamięcią. Całą rodzina Schönkerów przeżyła wojnę, z wyjątkiem kuzyna Arie, który zmarł w Bergen Belsen dosłownie w dniach wyzwolenia. Wspomnienia Henryka, poza ich znakomitą warstwą literacką – są jednak godne polecenia z jeszcze innego względu. Otóż zawierają one pewne niezwykłe świadectwo o możliwości emigracji Żydów z Polski i uratowania setek tysięcy z nich, a może milionów w pierwszym okresie wojny, jeszcze zanim w kwietniu 1940 r. w niemieckich głowach narodziła się myśl o pozbyciu się Żydów w prostszy sposób: przy pomocy krematoriów Auschwitz-Birkenau. W początkowym okresie II wojny światowej, kwestię żydowską chciano bowiem rozwiązać poprzez masowe deportacje do innych krajów, m.in. w ramach dwóch planów przesiedleńczych: tzw. planu Nisko (jesień 1939) i planu Madagaskar (1940; o tym później).
Od października 1939 r. miasto Oświęcim – którego nazwę zmieniono na Auschwitz – wcielono do III Rzeszy Niemieckiej, jako część powiatu bielskiego w rejencji katowickiej. W tym też czasie powstało w Oświęcimiu Biuro Emigracji Żydów do Palestyny. Założył je jesienią 1939 r. na rozkaz niemieckich władz wojskowych ojciec Henryka, Leon Schönker. Placówkę te ulokowano w restauracji Szmula Schnitzera, mieszczącej się w domu należącym do rodziny oświęcimskiego przemysłowca Haberfelda, a jego kierownikiem został oświęcimski działacz syjonistyczny Józef Mannheimer. Wiadomość o możliwości emigracji do Palestyny rozeszła się lotem błyskawicy i wkrótce do Oświęcimia ściągały z całego Śląska tysiące ludzi w nadziei na ratunek. Odbywało się to pod sprzyjającym okiem Niemców, liczących na wielkie dochody w postaci opłat emigracyjnych ze strony zarówno uciekających Żydów, jak i organizacji żydowskich za granicą, a także zagarnięcia pozostawionych majątków. Plan ten by się powiódł i historia Żydów w Polsce i Europie mogłaby potoczyć się inaczej, gdyby nie stanęła temu na przeszkodzie brutalna, bezwzględna obojętność z jaką Zachód odniósł się do emigracji Żydów środkowoeuropejskich do Palestyny. Była ona wstrząsem dla samych polskich Żydów, jak również zaskoczeniem dla Niemców, spodziewających się wielkich przesiedleń za granicę i związanych z tym olbrzymich dochodów. ( http://www.nizkor.org/hweb/people/c/carmelly-felicia/international-aspects.html ).
„Komendant [Oberleutnant Kleinbühl, komendant Oświęcimia– przyp. mój] zajął miejsce w fotelu – pisze Henryk Schönker – i dał znak ojcu, aby też usiadł. Widząc jego zaniepokojenie, powiedział z jowialnym uśmiechem: – Nie ma się czego obawiać, bo tym razem chodzi o dobre wiadomości. Otrzymałem rozkaz, aby w Oświęcimiu otwarte zostało Biuro Emigracji do Palestyny. Otwarcie tego biura powierzam panu. Emigracja jest dobrowolna. Władze niemieckie zainteresowane są, aby zgłosiła się jak największa liczba ludzi i mamy nadzieje, że emigracja wkrótce się rozpocznie (…) Jeśli wszystko będzie dobrze szło i pierwsze trudności będą pokonane, to będzie ona masowa i każdy będzie mógł wyjechać.
(…) Afisze o tej rejestracji wywarły olbrzymie wrażenie – pisze dalej Schönker. – (…) Żydzi cieszyli się (…) Wiadomo było wprawdzie, że takie Biuro Emigracyjne zostało już wcześniej otwarte w Krakowie i niedługo później zamknięte, ale widocznie coś musiało się zmienić, jeśli nakazano znów je otworzyć, tym razem w Oświęcimiu. Najwyraźniej miał się on stać punktem zbiorczym dla emigracji Żydów ze Śląska (…) a w przyszłości emigracja rozszerzy się na Żydów z Generalnego Gubernatorstwa” [3] (s.33-34)
Inna droga przerzutu Żydów z Polski – przez Dunaj i Morze Czarne
„Tymczasem– wspomina Henryk Schönker – do ojca przybyło nielegalną drogą kilka osób z obozu HIAS na Słowacji [4] [które] miały zorganizować przerzut młodych ludzi Dunajem aż do portów Warna, Konstanca i Sulina nad Morzem Czarnym. Stamtąd, wynajętymi statkami, też w ukryciu, tym razem przed Anglikami, mieli osiągnąć swój brzeg ocalenia – Erec Izrael. (…) Tak więc (…) rozpoczęła się konspiracyjna akcja przerzutu młodych ludzi do Erec Izrael. Niestety (…) nie trwała długo; po jakimś czasie Anglicy dowiedzieli się o niej i nie chcąc dopuścić do emigracji Żydów do Palestyny – zamknęli swoimi okrętami wojennymi wyjście z portów Warna, Konstanca i Sulina.”
Brytyjski okręt wojenny zawraca statek z żydowskimi emigrantami płynący do Palestyny, 2 Wojna Światowa, Morze Czarne
Przypomnijmy, że ruch syjonistyczny działał legalnie w Rumunii do czasu jej przystąpienia do Osi, zajmując się transportem Żydów wzdłuż Dunaju do portu w Konstancy i zakupem statków na Morzu Czarnym, dostarczając ubrania, żywność, sfałszowane dokumenty itp. Aby spełnić hasło „Rumunia dla Rumunów”, rząd rumuński zezwalał wielu Żydom na opuszczenie kraju jeszcze przed rozpoczęciem wojny. Nawet po przystąpieniu Rumunii do Osi w czerwcu 1941 r., rząd rumuński nadal dopuszczał emigrację żydowską, pomimo własnych antysemickich prześladowań. Jednak niezwykle trudno było uzyskać zgodę na przejście Żydów przez kraje takie jak Bułgaria i Turcja, na które wywierała naciski Wielka Brytania, używając wszelkich sposobów, aby blokować tranzyt i powstrzymać emigrację do Palestyny. Znane są tragedie okrętów załadowanych tysiącami uchodźców żydowskich, które tygodniami błąkały się bez wody, w palącym słońcu po Morzu Czarnym, ostrzeliwane przez siły tureckie lub daremnie czekające na pozwolenie przybicia do któregoś z portów znajdujących się pod mandatem brytyjskim [5](starczy przypomnieć okręty „El Salvador”, „Patria”, „Struma”, które nieomal „na oczach” Turków i Anglików zatonęły wraz z setkami emigrantów na pokładzie (http://www.nizkor.org/hweb/people/c/carmelly-felicia/international-aspects.html ) [6]
Plan Nisko
„Ojciec dowiedział się też (…) o wstrząsających wydarzeniach, które świadczyły o tym, jak wielkie wysiłki robili Niemcy, aby pozbyć się Żydów. (…) Z Bielska wychodzą transporty Żydów (…) na wschód, do Przemyśla, pod sowiecka granicę. Tam wyładowuje się wagony i ludzie próbowali przedostać się przez rzekę na sowiecką stronę, Niestety, nikt nie chce ich tam wpuścić (…) żołnierze sowieccy strzelają do nich.”
Prawdopodobnie Schönkerowi chodzi o wspomnianą wyżej tzw. operację Nisko: hitlerowski projekt założenia żydowskiej kolonii w okolicach Niska, której autorem był Eichmann. Plan ten był mutacją idei syjonistycznych, poszukujących dla Żydów nowej ojczyzny i miał charakter eksperymentu polegającego na utworzeniu autonomicznej żydowskiej kolonii pod nadzorem SS, na bagnistych terenach w pobliżu Sanu, w dystrykcie lubelskim Generalnego Gubernatorstwa. Eichmann miał poparcie swego przełożonego – Reinharda Heydricha, szefa SD. Żydzi mieli być przewiezieni koleją na wschód. Najpierw miało przyjechać 2–3 tysiące zdolnych do pracy, młodych żydowskich robotników, za którymi przybyłyby kobiety i dzieci. Nisko położone było na terenach będących pod kontrolą Armii Czerwonej. Wybrano teren podmokły, niedaleko rzeki i położony blisko stacji kolejowej. Eichmann osobiście witał pierwsze transporty Żydów mową wygłoszoną w jidysz, zaczynającą się od słów: „Führer obiecał Żydom nowa ojczyznę…”. Druga fala deportacji z Ostrawy, Katowic i Wiednia dotarła do Niska 26 października, ale na kolejne transporty zabrakło pociągów, które zarezerwowano dla armii. Tysiące Żydów pozostało opuszczonych, zdanych na samych siebie, mieszkając we wzniesionych przez siebie barakach. Z powodu chorób i braku żywności wzrastała śmiertelność. Wobec odmowy przyjęcia ich przez ZSRR, setki Żydów wmaszerowały na teren sowiecki pod strażą SS. W kwietniu 1940 r. garstka tych, którzy przeżyli, powróciła tam, skąd przybyła (300 osób). Projekt, choć nieudany, pokazał jednak nazistom, że można pozbyć się Żydów małym kosztem i w krótkim czasie i zachęcił do dalszego szukania miejsca dla ich deportacji.
Spotkanie w Berlinie z Eichmannem
Wezwany przez szefa Gestapo w Bielsku-Białęj, niejakiego Rudigera, Leon Schönker dowiedział się, że wraz z przedstawicielami Gminy Żydowskiej w Katowicach, Bielsku i Cieszynie ma pojechać w delegację do Berlina, aby otrzymać instrukcje najwyższych władz dotyczące emigracji Żydów z Trzeciej Rzeszy. Henryk Schönker – w oparciu o wspomnienia ojca – podaje, że członkowie delegacji, czekając w Katowicach w drodze powrotnej z Berlina na pociąg do Oświęcimia, dowiedzieli się o zniszczeniu przez Niemców Wielkiej Synagogi w Oświęcimiu, która spłonęła w nocy z 29 na 30 listopada 1939 r. Delegacja wyjechała więc z Oświęcimia najprawdopodobniej wieczorem, 27 listopada. Do Berlina dotarli nazajutrz i przebywali tam 4 dni, czyli do piątku 1 grudnia, opuszczając Berlin w nocy tego samego dnia. Delegację przyjął Adolf Eichmann najprawdopodobniej w czwartek, 30 listopada 1939 r. wysłuchując najpierw relacji z działalności oświęcimskiego Biura. Jeden z dokumentów zachowanych w Archiwum Jointu, datowany na ten dzień, uzupełnia wspomnienia Schönkera o szereg istotnych szczegółów, które tu przytoczę. Żydowska delegacja przedstawiła Eichmannowi 7-mio punktowy plan emigracyjny autorstwa Schönkera. W pierwszej kolejności planowano zgromadzenie w Oświęcimiu ok. 18-20 tys. Żydów, a docelowo – przeniesienie tam wszystkich Żydów ze Śląska, w oczekiwaniu na emigrację. Zadanie to wymagałoby niebagatelnych nakładów finansowych, które szacowano na około 200 000 marek. Środki na ten cel miały być przekazane przez Zjednoczenie Żydów w Niemczech oraz berlińską gminę żydowską z kont, na razie wciąż blokowanych przez władze niemieckie. Jeśli chodzi o bilety, opłaty transportowe, itp., to liczono na sfinansowanie ich przez amerykańskich Żydów, a także ziomkostwa Żydów polskich w Ameryce i organizację Joint. Transakcja miała być przeprowadzona przez bank w Amsterdamie, dodatkowo Schönker zaproponował stworzenie drugiej kasy w Oświęcimiu, do której byłyby wpłacane środki pochodzące od kandydatów do emigracji. Docelowym miejscem przesiedlenia miała być Palestyna – po uruchomieniu, zablokowanych przez stronę angielską tzw. certyfikatów palestyńskich – oraz inne kraje zamorskie. Jako drogi emigracji wskazano port w Trieście oraz rumuńską Sulinę na wybrzeżu Morza Czarnego. Delegaci dopytywali także o ewentualne terytorium przeznaczone wyłącznie dla Żydów (chodziło zapewne o niemiecki plan Nisko i plan Madagaskar) (http://raportnowaka.pl/doc/….Emigracja%20zydSzyndler.pdf s. 246 i dalsze).
W kierunku Zagłady
Nieznane są przyczyny, dla których podczas ostatniego dnia wizyty w Berlinie, na członków żydowskiej delegacji spadł cios, w postaci niemieckiej odmowy odblokowania kont Zjednoczenia Żydów w Niemczech. Storpedowało to cały plan Schönkera. Delegacja została wezwana do natychmiastowego powrotu do Oświęcimia. Wyglądało na to, że strona niemiecka nie dała wiary zapewnieniom o możliwościach sfinansowania projektu przez amerykańską diasporę żydowską, wątpiono też w możliwość uzyskania takiej dużej ilości wiz wjazdowych w kontekście coraz surowszych przepisów imigracyjnych do USA i nieugiętej postawy Wielkiej Brytanii w zakresie żydowskiej emigracji do Palestyny. Fiasko rozmów z Eichmannem przypieczętowało los Żydów, zamieszkujących teren Polski włączony do Rzeszy. Jeśli jednak na terenie tym istniały – przynajmniej jeszcze przez pewien czas – możliwości choćby nielegalnego, via Słowacja i Rumunia, wydostawania się pojedynczych Żydów poza terytorium Trzeciej Rzeszy, to dla Żydów polskich zamieszkałych na pozostałym terytorium okupowanym nawet takiej możliwości nie było. Mimo, że ze swą ponad trzymilionową społecznością żydowską Polska była największym skupiskiem Żydów na świecie, jej dramatyczne wołanie o pomoc pozostawało najmniej słyszalne. Prawdopodobnie, żaden z rządów, włączając w to rząd amerykański (do którego to wołanie o pomoc było przede wszystkim adresowane ; chodziło wszak o najbogatszą na świecie diasporę żydowską, mającą zarazem liczne więzy krwi i wspólne przedsięwzięcia gospodarcze z Żydami polskimi) nie wyobrażał sobie sposobu , w jaki można by przeprowadzić przesiedlenie takiej olbrzymiej masy ludności do innych krajów. Zdecydowano więc nic nie robić, a raczej pozorować działania. Jednymi z nielicznych krajów, które zgłosiły poważny zamiar przyjęcia większej ilości Żydów, była afrykańska Kenia oraz maleńka Dominikana, która zadeklarowała przyjęcie aż 100 000 osób z Polski i Europy Wschodniej. Amerykański JOINT przeznaczył na tę operację olbrzymie środki, które jednak zostały zmarnowane lub niewykorzystane, gdyż przesiedlono zaledwie kilkaset osób.
Tymczasem w Warszawie, wydawanie wiz amerykańskich zostało wstrzymane natychmiast po rozpoczęciu działań wojennych. Już przed wojną emigracja do USA był ograniczona do minimum, gdyż z kontyngentu 6000 wiz rocznie wydano tylko 1000. Wkrótce też, wskutek nacisku władz niemieckich, USA zgodziły się przenieść swą placówkę konsularną z Warszawy do Berlina. Wydawanie wiz dla obywateli polskich całkowicie ustało i pozostaje pytanie, czy rzeczywiście neutralne zamorskie mocarstwo nie dysponowało wówczas żadnymi środkami politycznymi, aby zachować jakąś formę przedstawicielstwa amerykańskiego w Warszawie? Zamiast tego, stworzono fikcję „opieki” nad polskim społeczeństwem, w postaci placówki otwartej w stolicy Rzeszy i rzekomo dostępnej dla mieszkańców Generalnej Guberni, choć jednak żaden z nich nie był w stanie tam się dostać.
Taka postawa świata wobec coraz bardziej palącego dla Niemców problemu, spowodowała zasadniczy zwrot w polityce Niemiec względem kwestii żydowskich. Nastąpił on w połowie 1941 r. i jego jednym z najistotniejszych przejawów było odstąpienie od jakichkolwiek pomysłów emigracyjnych i ostateczne zablokowanie dróg wyjazdu Żydów z terenów będących pod niemieckim panowaniem. Holokaust w takim kształcie, w jakim znamy go obecnie, wyłonił się właśnie wtedy: gdy Niemcy zorientowali się, iż tak na Zachodzie jak na Wschodzie, nie otwarto dla Żydów prawie żadnej drogi wyjazdu z okupowanej Europy. Niemiecka machina mordu, nie powstrzymywana już żadnymi względami strategicznymi, ruszyła z całą siłą przeciw Żydom, rozpoczynając (zdefiniowany wkrótce na konferencji Wannsee dn. 20.01.1942 r.) plan anihilacji populacji żydowskiej w Europie.
W kwietniu 1940 roku zapadła decyzja o budowie obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau na oświęcimskim Zasolu – początkowo mającego być jedynie miejscem pracy karnej dla przestępców politycznych i izolacji wybranych grup Żydów, zgodnie z zaleceniami Reinharda Heydricha. [7] Więźniów na tym terenie można byłoby osadzić niemal natychmiast w istniejących tam koszarach po polskiej armii. Teren, położony w rozwidleniu rzek Soły i Wisły, umożliwiał w przyszłości rozbudowę obozu i odizolowanie go od świata zewnętrznego. Istniało też dogodne połączenie kolejowe ze Śląskiem i Generalnym Gubernatorstwem. Po inspekcji, 27 kwietnia 1940 r., Reichsführer SS Heinrich Himmler wydał rozkaz założenia obozu i 4 czerwca 1940 r. do KL Auschwitz dotarł pierwszy transport 728 polskich więźniów politycznych z Tarnowa i Krakowa. Byli w nim Polacy: żołnierze kampanii wrześniowej, którzy usiłowali przedrzeć się na Węgry, członkowie podziemnych organizacji niepodległościowych, gimnazjaliści, studenci a także kilka osób pochodzenia żydowskiego. Rok później, w październiku 1941 r. – niejako „po nabraniu wprawy” w masowym mordowaniu – rozpoczęto budowę obozu Birkenau we wsi Brzezinka oddalonej o 3 km od obozu Auschwitz, który miał stać się miejscem masowej zagłady Żydów.
Będąc tej tragedii naocznym świadkiem, Henryk Schönker woła bolesnym głosem w swych wspomnieniach: „Pisano prośby, rozsyłano petycje, błagano o pomoc, ale ta znikąd nie nadchodziła. Żydzi w Oświęcimiu, tak jak wszyscy Żydzi w Polsce, zostali sami, zdani na swój los. Nie ulega [ło] wątpliwości, że Niemcy oczekiwali jakiejś możliwości emigracji Żydów, bo inaczej nie kazaliby otworzyć Biura Emigracji (…) jechać mojemu ojcu z delegacją do Berlina. Po powrocie stamtąd żywiono jeszcze nadzieję, że Ameryka i Anglia, a z nim i inne państwa, zmienią stosunek do Żydów i otworzą przed nimi swe granice (…) jednak pomimo modłów, płaczu i wołania na cały świat o pomoc – nadzieja zawiodła (…) ŻYDZI W POLSCE ZOSTALI SAMI!”.
20.02.2018
Pokutujący Łotr
[1] Ośrodek Karta, W-wa 2005
[2] Od lipca 1941 r. w wyniku postępującego zaostrzania się i tak bardzo restrykcyjnych amerykańskich przepisów imigracyjnych, bramy wiodące do Ameryki niemal szczelnie zamknięto i w ten sposób została zaprzepaszczona najlepsza możliwość ratowania Żydów europejskich. W wyniku rozpowszechniania się w świecie wiedzy o prześladowaniu Żydów w Europie i wzburzenia opinii publicznej, zwłaszcza w Wielkiej Brytanii, w 1943 r. zwołano amerykańsko-brytyjską konferencję na Bermudach, w założeniu poświęconą ratowaniu Żydów europejskich. Poza wygłoszeniem ogólnikowych referatów na temat uchodźców wojennych w Europie, nie podjęto tam jednak żadnych kluczowych decyzji. Mimo, że obrady rozpoczęły się dn. 19 kwietnia czyli w dniu wybuchu powstania w getcie warszawskim, w ogóle unikano eksponowania sprawy żydowskiej.
[3] Krótko po anschlussie Austrii, w sierpniu 1938 r. Adolf Eichmann zorganizował w Wiedniu Centralne Biuro Emigracji Żydów (Zentralstelle für jüdische Auswanderung) uprawnione do wydawania Żydom z Austrii i Czech pozwoleń na wyjazd. Następne dwa takie Biura zorganizowano przed wybuchem wojny w styczniu 1939 r. w Berlinie i w lipcu 1939 r. w Pradze.
[4] HIAS (Hebrew Sheltering and Immigration Aid Society) powstała w 1900 r. w Nowym Jorku organizacja syjonistyczna do spraw opieki nad imigrantami żydowskimi do Palestyny, działająca również w międzywojennej Polsce; jej działalność w Trzeciej Rzeszy nie została zalegalizowana.
[5] 74-letni parowiec „Struma” z 767 osobami, na pokładzie opuścił Konstancę 11 grudnia 1941 r. W Stambule został zatrzymany w porcie jako niezdatny do żeglugi, pasażerom nie pozwolono zejść na ląd, gdyż władze brytyjskie chciały, aby statek wrócił do Rumunii. Po dwóch miesiącach negocjacji, ku rozpaczy emigrantów, statek z porozbijanymi silnikami został odholowany z portu na morze, gdzie 24 lutego storpedował go radziecki okręt podwodny SC-213. Jeden człowiek przeżył tę tragedię. ( http://www.hist-chron.com/judentum-aktenlage/migration/EncJud_migration04-illegal-immigration-to-Palestine-and-Cypurs-115,000-ENGL.html )
[6] Opublikowanie w Wielkiej Brytanii tzw. Białej Księga w maja 1939 r., ustanowiło limit żydowskiej imigracji do Palestyny na 75 tys. w czasie następnych 5 lat. Podczas II wojny światowej wydano ich 62 000. Pomiędzy październikiem 1939 a marcem 1940, tj. w kluczowym dla całej j historii okresie, tzw. certyfikaty palestyńskie, na podstawie których możliwy był wjazd do Palestyny, zostały przez władze brytyjskie całkowicie zablokowane. Podobna sytuacja miała miejsce pomiędzy październikiem 1940 i marcem 1941.
[7] Telefonogram szefa RSHA Reinharda Heydricha, skierowany jeszcze 21 września 1939 r. do dowódców wszystkich grup operacyjnych Policji Bezpieczeństwa, działających na terenach okupowanych, nakazywał w miarę możliwości dane terytorium opróżnić z Żydów, albo dążyć do tego, by zostali skoncentrowani w niewielkiej ilości miast. Nie było to jeszcze wówczas przygotowaniem do masowej eksterminacji, lecz wstępem do szybkiego i sprawnego wydalenia ich z Trzeciej Rzeszy. Nakazywano także likwidację gmin żydowskich poniżej 500 członków, jak również utworzenie tzw. Rad Żydowskich (Ältestenräte) składających się z lokalnych osobistości, w liczbie do 24 mężczyzn. Podczas gdy Gminy były wspólnotami opartymi o tożsamość religijną Judenraty miały charakter czysto administracyjny i porządkowy, całkowicie kontrolowany przez zwierzchnictwo niemieckie (SS i Gestapo). Stały się przez to miejscem pełnej kontroli społeczności żydowskiej, a także nadużyć, handlu zezwoleniami, przydziałami itp. oraz trampoliną dla „karier” wielu żydowskich kolaborantów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
komentarze