Nie dajmy sobie wmówić retoryki "poczucia winy"...jesteśmy dumnymi chrześcijanami, odkupieni Krwią Chrystusa, współdziedzicami Odkupienia...a obcy element zainstalowany w naszym Kościele Katolickim chce nam zaszczepić "poczucie winy"... Vittorio Messori pisze o tym w swojej książce...warto przeczytać ten krótki fragment, który wklejam poniżej, aby zajarzyć w jaki sposób jesteśmy rozpracowywani...nie bądźmy baranami hodowanymi na rzeź...fides et ratio (wiara i rozum)...katolik nie jest zwolniony z używania rozumu!!!
(...)
Kryzys ostatniego dwudziestolecia – który opróżnił kościoły i seminaria duchowne oraz doprowadził do masowych ucieczek, do porzucania chwalebnych tradycji – ma swoje przyczyny czysto wewnętrzne. Jest to kryzys zaufania do samego siebie; może raczej kryzys wiary, a nie struktur.Nic bardziej żywotnego natomiast, pomimo wszystko, nad Kościół z XIX wieku, atakowany zewsząd przez laicyzm, który chciał go wyrwać z korzeniami, ale mocny i trwały, ponieważ przekonany o swym słusznym prawie do istnienia, ożywiony pewnością, że Bóg jest z nim, a zatem portae Inferi nie zwyciężą go . Kościół rzymski okazał się na koniec zwycięski również w Europie Wschodniej, zaatakowanej i okupowanej przez marksistów rosyjskich. Są już jednak niepokojące znaki, że opór katolicyzmu wschodniego, nieugiętego, gdy przeciwstawiał się temu, co przychodziło z zewnątrz, skończy i rozpadnie się pod naporem wirusów wewnętrznych, które już zniszczyły chrześcijaństwo zachodnie.
Wśród tych wirusów jednym z najbardziej niebezpiecznych i podstępnych jest wirus wyrzutów sumienia, poczucia winy, podsycanego bynajmniej nie bezinteresownie z zewnątrz i przyjmowanego, aklimatyzowanego również przez rozległe obszary kościelne, a więc od wewnątrz. W poprzednim artykule mówiliśmy o kampanii, prowadzonej od dziesiątków lat na sposób naczyń włosowatych, a polegającej na tym, by nieustannie wytwarzać i gdzie się da podsycać „zawstydzenie” chrześcijan z powodu ich postawy wobec Żydów. W połączeniu z przemyślna instrumentalizacją każdej „czarnej plamy” (prawdziwej lub domniemanej), jest to krecia robota, zmierzająca do tego, by pozbawić wierzących uczucia spokoju z powodu ich przeszłości, a więc zniechęcić ich, skłonić do kapitulacji, odebrać im wiarygodność w ich własnych oczach.
Ta batalia jest decydująca. Chodzi w niej o sama przyszłość Kościoła, wielu bowiem chrześcijan nie uświadamia sobie tej podstępnej strategii. Inni zaś, także liczni, w przekonaniu, że postępują dobrze, uczestniczą żarliwie w oczernianiu historii swojego Kościoła. Dlatego proponujemy do zastanowienia się – i oczywiście także do dyskusji, gdyby diagnoza nie wydawała się prawidłowa – urywek nie dawno zmarłego pisarza francuskiego, Alexisa Curversa. Cytat jest długi, ale warto się z nim zaznajomić. Posłuchajmy:
„Od dawna toczy się, a dziś wręcz nasila, kampania w wielkim stylu, zmierzająca do podkopania moralnej trwałości Kościoła przerostem chorobliwego i bezpożytecznego uczucia, jakim jest poczucie winy. Rzecz ma kapitalne znaczenie, ponieważ najpewniejszym środkiem, żeby skłonić każdy organizm do samobójstwa, jest zaszczepienie mu wyrzutów sumienia. Czym innym jest oczywiście konstruktywna skrucha, która przewyższa, naprawia i zastępuje zło dobrem, czym innym są natomiast wyrzuty sumienia, które zżerają człowieka, a niekiedy w ukryciu znajdują upodobanie w swoim piekle, zaludnionym widmami wstydu, który prowadzi do rozpaczy. Wyrzuty sumienia niczego nie rekompensują. Przeciwnie, wszystko niszczą. Dopełnia się dzieło grzechu, czyniąc go w jakimś stopniu wiecznym, odbierając grzesznikowi ufność i odwagę, konieczne do jego poprawy i do jego obrony”.
Tak kontynuuje pisarz francuski: „Te wyrzuty sumienia są zasiewem śmierci, rzucanym od pewnego czasu, na setki sposobów, przez działalność wywrotową w duszę Kościoła i tej Europy, do której stworzenia przyczynił się sam Kościół. Dwa tysiące lat chrześcijaństwa nie są na pewno historia bez skazy. Ale są to skazy dawne, pomimo których chrześcijaństwo jawi się stale w nowym blasku. Jednakże te wyblakłe plamy są ciągle odświeżane, naznaczane niezmywalnym piętnem, pokazywane bezustannie oczom ludzi wierzących, i w ogóle Europejczyków o tradycji chrześcijańskiej, w taki sposób, że to, co powinno być jedynie godnym pożałowania wspomnieniem, osiada w sumieniach i staje się obsesją.
Inkwizycja, kolonializm, podbój obydwu Ameryk, Galileusz, antysemityzm, ugody z faszyzmem – wciąż krzyczy się, że to wy jesteście odpowiedzialni za te zbrodnie lub co najmniej solidarni z ich sprawcami. Równoważne im zbrodnie, tyle że nie można ich przypisać Kościołowi i Europie, które właśnie były ich ofiarami, są traktowane z wielką pobłażliwością. Różne mity i «czarne legendy», wymyślone i sterowane przez osoby inteligentne, które bynajmniej nie kryją się ze swymi planami zniszczenia chrześcijaństwa, są rozpowszechniane przez tłumy głupców, ludzi źle poinformowanych, a także przez masochistów wewnątrz samego Kościoła i odnoszą tryumfy w jego organizmie, któremu wszczepiono zarazki wyrzutów sumienia. Wszystkie metody warunkowania, uzależniania umysłów przyczyniają się do dzieła infekcji moralne, po mistrzowsku wprowadzanej już od szkoły podstawowej i wspieranej przez system mass mediów, przemyślnie odciągających od ludzi od możliwości właściwego odczytania faktów i w konsekwencji – od myślenia. Tak uprawiana gleba jest gotowa przyjąć zasiew propagandy i go zwielokrotniać. Toteż siewcy kąkolu wyrzutów sumienia, widząc, że gra jest warta świeczki, próbują dziś (skutecznie wspomagani przez «chrześcijan», przez «katolików»,) wyrwać z korzeniami to wszystko, co jeszcze stawia opór ich dziełu rozbrajania umysłów, osłabiania resztek odporności wiary”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
komentarze