Rozwój elektroniki i technologii informatycznych w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat umożliwił masowe szpiegowanie społeczeństw. Rozwój Internetu i mediów społecznościowych to dopiero ostatnie 20 lat, jednak rewolucja ta została przewidziana dużo wcześniej przez stratega i futurologa Zbigniewa Brzezińskiego. W 1970 ukazała się jego książka pt: „Beetwen two ages americans role in the technotronic era”, którą śmiało można uznać za jedną z najważniejszych książek XX wieku. Brzeziński nazywa erę postindustrialną właśnie erą technotroniczną i przewiduje (choć nie jest to napisane wprost) powstanie Internetu i mediów społecznościowych. Choć może to się wydawać niemożliwe autor przewiduje także psychologiczną reakcję na powstanie mediów elektronicznych, czyli że ludzie będą wszystko bezwiednie wrzucać na portale społecznościowe, przewidziane jest także to, że władze otrzymają wgląd w publikowane dane.
Doświadczenie pokazuje, że teorie spiskowe często okazują się być prawdą, podobnie było z teorią o masowej inwigilacji użytkowników Internetu. Była uważna za teorię spiskową aż do 2013 i wybuchu tzw. Afery Snowdena, kiedy to wysokiej rangi analityk CIA Edward Snowden ujawnił istnienie tajnego projektu PRISM umożliwiającego szpiegowanie użytkowników Internetu na całym świecie na niewyobrażalną skalę. Kontrowersji całej sprawie dodaje fakt, że w proceder zaangażowane były czołowe firmy, takie jak Microsoft, Google, Facebook, Yahoo, Youtube, Skype, AOL, Apple. Sprawa była bardzo głośna, jednak szybko okazało się, że tak jak i zawsze ludzie mają krótką pamięć. Sam Snowden mówił, że najbardziej boi się tego, że i tak się nic nie zmieni. I wszystko wskazuje, że nic się nie zmieniło, sprawa poszła w zapomnienie, nikt nie odwrócił się od mediów społecznościowych, nawyki użytkowników Internetu się nie zmieniły, dziś mało kto umie powiedzieć kim jest E.Snowden. Dzieje się tak z prostej przyczyny, korzyści interpersonalne związane z ujawnianiem swoich danych w Internecie są ważniejsze niż ochrona swoich danych i prywatności.
Zdjęcie poniżej Firma We-Vibe za pomocą smartfonów szpiegowała zwyczaje użytkowniczek „inteligentnych” wibratorów.
Ostatnie lata to gwałtowny rozwój rynku przenośnych komputerów z funkcją telefonu i aparatu fotograficznego nazwanych przez marketingowców smartfonami. Urządzenia te wyposażone są w nadajniki gps, mikrofony i dostęp do Internetu i stwarzają olbrzymie zagrożenie dla prywatności swoich użytkowników. Aplikacje zainstalowane na takim urządzeniu potrafią nagrywać i analizować rozmowy toczące się dookoła, a następnie wyświetlać reklamy powiązane z treścią rozmów np. na komputerze stacjonarny znajdującym się w tym samym pokoju! Nie bez przyczyny urządzenia te zwane są osobistym szpiegiem, szpiegiem którego ludzie z własnej ,nieprzymuszonej woli mają zawsze przy sobie.
Wydawać się może, że korzystanie z nowoczesnych urządzeń wymaga zapłacenia pewnej ceny w postaci bycia szpiegowanym. Udogodnienia wynikające z korzystania z tego urządzenia są tak duże ,że być może prywatność warta jest poświecenia. Problem w tym ,że korzystanie ze smartfonu nie musi oznaczać narażania się na ciągłe szpiegowanie, ponieważ są producenci którzy oferują urządzenia chroniące prywatność użytkowników. Mimo że urządzenia te nie różnią się pod względem ceny i parametrów od konkurencji to ich udział w rynku wynosi zaledwie 0,1%.
Ciekawe jest to, że na poziomie deklaracji większość ludzi chce chronić swoją prywatność, ale nie przekłada się to na żadne konkretne działania, mało tego, większość osób nie jest nawet świadoma faktu, że jest ciągle monitorowana lub są gromadzone o jej aktywności dane, a nawet jak wiedzą to mają to gdzieś. Brak konkretnych działań zmierzających do ochrony prywatności wynika z przekonania, że osoby te nie mają nic do ukrycia, co prawda boją się oszustów i hakerów, ale nie widzą nic złego w tym, że potężne korporacje gromadzą o nich terabajty danych. Bardzo rozpowszechnione jest przekonanie, że osoby uczciwe nie mają nic do ukrycia, nie jest to prawda, a sam Edward Snoweden mawiał, że każdy ma coś do ukrycia. Łatwo można sobie wyobrazić sytuacje w której człowiek przez całe swoje życie korzystał z mediów elektronicznych, a kiedy jest dorosły zaczyna robić karierę polityczną, zdobywa władze i chce np. opodatkować korporacje. Korporacje wiedza o jego aktywności wszystko i organizują „anonimowy” przeciek o tym jak ów polityk odwiedzał strony pornograficzne czy choćby publikował w Internecie opinie niezgodne ze swoim obecnym programem. Wiedza o człowieku to bardzo potężna broń i nawet jeśli ktoś nie łamie prawa to informacje o jego aktywność mogą zostać wykorzystane przeciwko niemu z fatalnym skutkiem.
Zagrożenia dla prywatności związane są nie tylko z naszą aktywnością czy użytkowaniem urządzeń elektronicznych, ale także z wdrażaniem zaawansowanych systemów technicznych na wyższym szczeblu organizacyjnym. Chodzi o system monitoringu miejskiego, systemy te rozrastały się od lat, a obecnie dzięki zmniejszeniu kosztów oraz wzrostu zagrożenia terroryzmem i bandytyzmem ich zasięgi i stopień skomplikowania rośnie jeszcze bardziej. W Szwecji systemy monitoringu zostaną dodatkowo wzbogacone o systemy podsłuchu wyposażone w mikrofony i nasłuchujące określonych dźwięków, wszystko po by zapewnić bezpieczeństwo staczającym się w otchłań chaosu Szwedom. Szczególne zagrożenie związane jest z łączeniem systemów monitoringu z zaawansowanymi systemami informatycznymi, chodzi o systemy do rozpoznawaniu twarzy. Systemy takie są już testowane na masowa skalę, na razie pod przykrywką, ostatnio internauci ochoczo pomagali testować rozwiązania, które w przyszłości ograniczą ich wolność, na razie była to miła zabawa polegająca na udostępnianiu swoich zdjęć i aplikacja zgadywała ile mamy lat (how-old.net). W niedalekiej przyszłość wszystkie obszary zurbanizowane zostaną „pokryte” takim systemem monitoringu, a w lasach będą mikrofonyJ, zapewne dlatego, ze lepiej sprawdzają się w leśnej gęstwinie.
Zapewnienie bezpieczeństwa to doskonała wymówka by szpiegować, monitorować i ograniczać wolność. Sztandarowym przykładem jest system e-call czyli ogólnoeuropejski system automatycznego powiadamiania o kolizji, montowany w samochodzie, w tym celu auto wyposażone jest w moduł gps, który w razie wypadku przesyła informacje o kolizji wraz z takimi danym jak marka auta i rodzaj paliwa do odpowiednich służb. Oczywiście w założeniu system ma chronić prywatność kierowcy, ale chyba nikt o zdrowych zmysłach nie wierzy w zapewnienia władz europejskich. Użytkownik w normalnej sytuacji nie będzie miał żadnej możliwości sprawdzenia czy system nie przesyła informacji o jego położeniu. Od 2018 roku system e-call to obowiązkowe wyposażenie każdego nowosprzedawanego w unii auta. Tym prostym przepisem o wprowadzeniu systemu e-call zostanie stopniowo uzyskany dostęp do informacji o położeniu wszystkich samochodów. Czy są/będą jakiekolwiek protesty przeciwko ograniczeniu prywatności? Nie.
Prawdziwa rewolucja dopiero się jednak zaczyna, w następnych dekadach powstanie Internet Rzeczy powodując zmianę, którą ciężko sobie nawet wyobrazić. Termin „Internet Rzeczy” pojawił się w 1999 roku, ale sama koncepcja jest dużo starsza i po raz pierwszy prawdopodobnie pojawiła się w wydanej w 1986 roku książce Alvina Tofflera „Trzecia fala”. Autor opisuje w niej pomysł „inteligentnego” domu wyposażonego w sensory i komunikującego się za pomocą sieci teleinformatycznej, na przykład by zlecić naprawę przeciekającego dachu.
Większość ludzi myśli, że Internet Rzeczy to podłączone do sieci lodówki, pralki lub samochody, ale przyszły IR będzie dużo czymś więcej. Przyszłościową koncepcję przedstawia dokument Komisji Europejskiej „Internet of Things — An action plan for Europe” z 2009 roku. Zakłada on, że wszystkie ale to absolutnie wszystkie (skarpetki, jogurt i cegły też) produkowane rzeczy będą posiadały chip RFID wraz z unikalnym radiowym numerem rejestracyjnym RFID. Chip emitujący sygnał radiowy lub na niego reagujący (zależnie od rodzaju chipa) umożliwi monitorowanie każdej wytworzonej rzeczy od momentu powstania aż do momentu recyklingu (lub składowania na wysypisku). Dokument zakłada nawet wszczepianie chipów do drzew by walczyć z wylesianiem! Możliwości tego systemu są fantastyczne, możliwe będzie określenie aktualnego położenia każdej wyprodukowanej rzeczy na planecie(gdzie się ta rzecz teraz znajduje), kto jest jej właścicielem i w jakim aktualnie jest stanie. Jak wspomniano powyżej chipy dzielą się na pasywne i aktywne, pasywne wzbudzane są w polu skanera, a aktywne dzięki np. wychwytywaniu energii ze zmian temperatury otoczenia, posiadają własne źródło zasilania i emitują sygnał radiowy na odległość kilku do nawet kilkuset metrów. Dzięki chipom i sensorom przedmioty będą mogły wchodzić ze sobą w interakcje, np. nasza koszula przekaże informacje o temperaturze i wilgotności naszego ciała do sytemu klimatyzacji, dzięki czemu ustawi on optymalną temperaturę, podobnie jak lodówka rozpozna jakie artykuły ma w środku i ustawi odpowiednio termostat i wyśle nam maila o tym, że kończy się termin ważności jogurtu. Naturalną konsekwencją tego, że będzie można pozycjonować każdą rzecz na mapie świata, znać jej właściciela i jej stan to automatycznie będzie można określić położenie każdego człowieka i określić to czym aktualnie się zajmuje.
Skoro wszystkie rzeczy będą miały chip, to dlaczego nie mieliby posiadać ich również ludzie.
Korzyści z wprowadzenia Internetu Rzeczy będą olbrzymie, oszczędność materiału, energii, niespotykana wygoda, ale jednocześnie technologia ta spowoduje głębokie zmiany świadomości społecznej, ludzie tak przyzwyczają się do technologii RFID, stanie się ona tak powszechna, akceptowalna i pożądana, że powoli będą znikać kontrowersje wokół wszczepiania chipów ludziom. Już teraz (2017) wszczepianie chipów ma swoich zwolenników i są chętni by to robić, jedna ze szwedzkich korporacji wszczepia chipy swoim pracownikom w roli kluczy, a klub na Ibizie wykorzystuje chipy jako portfele co bardzo spodobało się klientom. Oczywiście i tak opór przeciwko wszczepianiu ludziom chipów się pojawi, ale chipy i tak zostaną wprowadzone pod pretekstem monitoringu zdrowia ludzi w sytuacji szalejącej w przyszłości epidemii nowotworów, albo zadbania o bezpieczeństwo – w przyszłości należy przewidywać wzrostu zagrożenia zamachami i bandytyzmem w związku z niekontrolowaną migracją. Stworzenie „Internetu Ludzi” jest tylko kwestią czasu .Mimo, że stworzenie takiego Internetu będzie motywowane szlachetnymi ideami, to należy przypuszczać, że wszczepione chipy zostaną w przeważającej mierze wykorzystane przeciwko ich posiadaczom. Za ich pośrednictwem możliwe stanie się bezpośrednie wpływanie na ludzkie nastroje, a w dalszej przyszłości prawdopodobnie i myśli. Wedy nastanie era prawdziwie kontrolowanego społeczeństwa (ludzkości).
Źródło: http://finktank.pl/2017/12/07/masowe-szpiegowanie-spoleczenstw/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
komentarze