Z bloga Czarnej Limuzyny..."Choć Powstanie Warszawskie nie osiągnęło zwycięstwa militarnego, to także dzięki bohaterstwu powstańców możliwe było odzyskanie przez Polskę pełnej suwerenności pod koniec XX w."
– powiedział prezydent Andrzej Duda podczas obchodów 73. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, powtarzając stare kłamstwo komunistycznej propagandy, kłamstwo pogrążające w 1989 roku miliony Polaków w bezmyślnym, trwającym ponad 25 lat letargu...
Warto przypomnieć fakty opisujące to, co były członek lewicowej i niezbyt polskiej formacji UW nazwał „pełną suwerennością”.
„Obalona” w 1989 roku komuna, a konkretnie: obalony sowiecki agent Jaruzelski zostaje prezydentem, obalony przestępca Kiszczak zostaje ministrem MSW, były pracownik Instytutu Podstawowych Problemów Marksizmu-Leninizmu przy KC PZPR, Balcerowicz zostaje ministrem finansów, komunistyczny publicysta Mazowiecki zostaje premierem, a do polityki w glorii i chwale wraca skonfliktowana z frakcją Chamów frakcja Żydów z towarzyszem Geremkiem na czele. Ministrem zostaje również stary stalinowiec, założyciel czerwonego harcerstwa, Kuroń. W pierwszym sejmie pozornie niepodległej Polski komuniści dysponowali większością 65% głosów – teoretycznie, bo w praktyce ich przewaga była jeszcze większa. Nie sposób przecież do owych polskich 35% zaliczyć komunistycznych agentów oraz tzw. żydokomunę – dzisiejszych animatorów KOD – m.in. ówczesnych posłów: Adama Michnika, Jana Lityńskiego, a także senatorów Wielowiejskiego, Celińskiego, potraktować ich jako reprezentantów polskiej racji stanu. W takich właśnie okolicznościach, przez nikogo nie niepokojona „obalona komuna” założyła sobie kapitalizm kompradorski na terenie Polski, nie ponosząc przy tym żadnej odpowiedzialności za swoje zbrodnie. W chwilę potem agent Chamów TW. Bolek zostaje prezydentem. Czy można to nazywać pełną suwerennością?
Złowieszczym chichotem historii okazał się fakt, że podstawowy trzon antypisowskiej opozycji stanowią ludzie, którzy zostali w swoim czasie odznaczeni w ramach okrągłostołowego mitu przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego, ludzie, którzy weszli do polityki udając Polaków, mieniąc się na dodatek polskimi patriotami (!).
O jakiej niepodległości mówi minister Macierewicz?
W rocznicę zmasowanych, terrorystycznych niemieckich ataków na Polskę, rozpoczynających II Wojnę Światową, minister Macierewicz powiedział m.in.:
Najwyższą wartością dla nas wszystkich jest niepodległość państwa polskiego
Jestem ciekaw czy minister PiS miał na myśli niepodległość oznaczającą całkowitą suwerenność, czy może tylko niepodległość od Rosji okraszoną niezgodą na przyjmowanie imigrantów? Być może ministrowi chodziło o resztkę suwerenności państwowej, która nam została po ratyfikacji wielu międzynarodowych aktów prawnych w ostatnich 27 latach.
Myślę, że najwyższy czas przestać się oszukiwać, bo nie ma nic gorszego od złudzenia niewolnika, że jest się wolnym. Obszar suwerennych decyzji, którym dysponuje państwo polskie jest bowiem czymś, co przekłada się w praktyce na rachityczne lub pozorowane działania względem jawnych wrogów Polski, wrogów wewnętrznych i zewnętrznych. Państwo polskie w wielu obszarach nadal funkcjonuje tylko teoretycznie i nie zmieni tego pisowska propaganda. Niemała część ośrodków antypolskiej dywersji działa przecież w Polsce jawnie i całkiem legalnie – działając bezkarnie przeciw państwu, szkalując przy tym nieustannie polski naród.
Walczymy z postkomuną, lecz na komunę realną jesteśmy ślepi czy może brakuje nam sił?
Tajemnicą poliszynela jest również to, że prawie cała postkomuna dołączyła do zachodniej formacji nekomunistycznej, której centrum zarządzające jest m.in. w Brukseli. Dla każdego, kto orientuje się w rzeczywistości, jest wiadomym, że praktyczni komuniści z PO, N et consortes zamienili manifest Marksa na manifest Spinellego, którego imię i nazwisko widnieje nad wejściem do parlamentu UE. W tym kontekście deklaracje PiS-u o walce z komuną wydają się kolejnym komunikatem dla naiwnych.
Warto również przeskoczyć na wyższy poziom rozumienia podstawowych wartości. Niepodległość, która jest czymś niezwykle ważnym, nie jest wartością najwyższą. Rozumiał to polski prymas, kardynał Stefan Wyszyński, który powiedział:
"Kościół może poświęcić wolność dla wiary, lecz nigdy nie poświęci wiary dla wolności."
To właśnie wiara i kultura pozwoliła na przetrwanie narodu polskiego w czasach braku niepodległości, w czasach rozbiorów. Bez tych wartości żadna wolność, a tym bardziej dzisiejsza – iluzoryczna i okrojona – nie gwarantuje przetrwania państwa polskiego i polskiego narodu, kurczącego się na rzecz polskojęcznych niewolników lewicowej ideologii.
Źródło: http://www.ekspedyt.org/2017/09/05/wspolne-klamstwo-po-i-pis/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
komentarze