niedziela, 28 czerwca 2020

Plebiscyt na komendanta obozu...czyli nihil novi sub sole...

Korzystając z okazji i siedząc w "ciszowyborczym" anclu warto trochę poćwiczyć grypserę. Otóż obserwując scenę polityczną, a od 10 lat bardziej intensywniej mam stworzony model polityczny, który jest stosowany w Polsce. Model dwubiegunowy, dwupartyjny, który różni się od modelu jednopartyjnego ze słusznie minionej epoki tym, że ten pierwszy daje poczucie, że obywatel ma jakiś wybór. Tak naprawdę plebiscyt, a praktycznie pierwsza tura, która trwa to plebiscyt na komendanta obozu, w którym bywalec tego obozu wybiera pomiędzy ustrojem rodem z generalnej guberni, a nadjordańskim kibucem.



I w zasadzie tylko taki wybór jest proponowany. Ktoś powie, że są jeszcze bosonodzy i inni. To jest znów wrażenie, że ci, którym nie pasuje ani generalna gubernia, ani nadjordański kibuc mają jakąś trzecią drogę, lub "inne wyjście".
Tak naprawdę "trzecią drogę" z perspektywy czasu dobrze montował Andrzej Lepper. Nie był jednak ani tak przebiegły, ani tak przewidywalny jak inni politycy chodzący w systemowym kieracie.

Ale wróćmy do dwubiegunowego modelu partyjnego. Jeden bez drugiego nie będzie precyzyjnie funkcjonował, bo paliwem napędzającym tryby tej machiny są antagonizmy, które potrafią skłócić "wyborców" z przeciwnych opcji niemal do szaleństwa.

Trzecia droga, czyli przystawki do tandemu gubernatorsko-nadjordańskiego, która być może daje wyborcom poczucie wolności jest tylko pozorna.

"Gdyby wybory mogły coś zmienić, to byłyby zakazane", takim cytatem posługuje się Korwin...cytatem, który wypowiedziała amerykańska, żydowska anarchistka i feministka Emma Goldman. Choć nie brakuje logiki w tym cytacie, ale dlaczego tym akurat cytatem? Bo Korwin doskonale wie jak działa tzw "demokracja", dlatego praktycznie nigdy nie śmiał przekroczyć pewnej wyborczej poprzeczki, w zasadzie mogę powiedzieć, że nie specjalnie się starał. Ja takich nazywam flecistami z Hameln, którzy swoim pięknym, graniem faktycznie odwodzą od sedna, a zasadniczo poznania jak działa plebiscyt w zwasalizowanym państwie, a który praktycznie jest tylko ułudą...

Doskonałym przykładem takiego flecisty był swego czasu Paweł Kukiz, który wprost podręcznikowo wyprowadził w pole tych, którzy poszukiwali drogi zupełnie innej niż ta gubernatorsko-kibucowa z przystawką stronniczo-rolną...

Swego czasu nieżyjący Lech Kaczyński stwierdził na jakimś zamkniętym spotkaniu z jakimś zagranicznym establishmentem, że nie ważne kto będzie rządził w Polsce polityka względem państwa nad Jordanem się absolutnie nie zmieni. Jaka to polityka? Ano polityka klęczącego robiącego coś brzydkiego o czym kiedyś wspomniał Sikorski...najgorsze, to robić coś brzydkiego wmawiając, że robi to w imieniu całego narodu...
Dla mnie najważniejszą częścią tego plebiscytu nie jest wygrana kogokolwiek, ale oświadczenie bosonogiego przed drugą turą w którym wskaże na kogo jego wyborcy mają oddać głos. Czy powtórzy się casus Brauna z poprzednich wyborów? Poczekamy, zobaczymy...

Kadr z filmu "Rok 1984"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

komentarze