poniedziałek, 22 kwietnia 2019

Test Judasza...

W motoryzacji jest taki termin jak "test łosia". Test polega na tym, że samochód musi pokonać slalom przy pewnej prędkości, nazwa wzięła się od pojawiających się na szwedzkich drogach łosi, które nagle pojawiają się na drogach, a samochód musi przy tejże prędkości ominąć łosia i nie dachować. 
Święta się kończą, radujemy się Zmartwychwstaniem, ale dla  tak zwanych "starszych braci" dzień bez zdemaskowania "antysemityzmu" w Polsce, to dzień stracony...


Oto bowiem "starsze bractwo" wyniuchało, że "obrzęd" wieszania Judasza w podkarpackim Pruchniku, który trwa jakieś 200 lat, a który można by było zaliczyć śmiało w poczet "obrzędów topienia marzanny" stał się tak antysemicki, że aż wody nadjordańskie  się mocno wzburzyły, a pagórki Golan zostały wstrząśnięte. Oto bowiem cały Izrael dowiedział się gdzie leży podkarpacki Pruchnik, a kto wie, czy młodzież izraelska nie będzie niedługo tłumnie pielgrzymować w ten padół męczeństwa ziomala Judasza, który co roku jest niejako przywoływany zza światów i obkładany kijami, że aż mu wióry słomiane z rzyci lecą. Ten holokaust Judasza pruchnickiego trwa nieprzerwanie...kto wie, czy mienie bezspadkowe się z tego tytułu nie należy, wszak pruchnicki Judasz liczy ze dwieście wiosenek, więc na spadkobiorcę bezspadkowego się świetnie nadaje...

No dobra miało być o "teście Judasza"...jeszcze poniedziałek wielkanocny się nie skończył, a już hierarchowie naszego Kościoła niczym nożyce położone na stole się odezwały. Biskup Rafał Markowski, przewodniczący Rady ds. Dialogu Religijnego i Komitetu ds. Dialogu z Judaizmem Konferencji Episkopatu Polski wyraził dezaprobatę i "obżydzenie" na tą okoliczność...że zacytuję:

"W kontekście wydarzeń, które miały miejsce w Pruchniku 19 kwietnia, Kościół jednoznacznie wyraża dezaprobatę wobec praktyk, które godzą w godność człowieka. Kościół katolicki nigdy nie będzie tolerował objawów pogardy do członków jakiegokolwiek narodu, w tym do narodu żydowskiego”...

Link...(kliknij)

No cóż, "test judasza" jest podobny do "testu łosia", wystarczyło, aby biskup Markowski niczym limuzyna klasy "S" lekko przyhamował i ominął dmuchany temat pruchnickiego Judasza, aby nie dachować. Ale cóż, wolał się zachować jak volkswagen golf z wybitymi amortyzatorami i pękniętym wahaczem i jechać na rympał...

Czekam na dalszy ciąg "testów judasza" w naszym Kościele...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

komentarze