niedziela, 25 czerwca 2017

Tam, gdzie król Kazimierz z Esterką chędożył, czyli zwiedzamy Lublin i Kazimierz Dolny...


Przywileje dla żydów, czyli tzw Statut Kaliski...jak to się stało, że lud koczowniczy, handlujący niewolnikami pojmanymi na ziemiach słowiańskich dostał niesamowite przywileje w Polsce? Miałem wyjazd do Lublina, więc zapakowaliśmy się i postanowiliśmy zwiedzić starówkę lubelską, oraz Kazimierz Dolny, w którym to wczułem się w tamtejszy klimat...bardzo przesiąknięty tzw "kultura żydowską", tam też pochylę się nad "przywilejami dla żydów". W ramach naszej włóczęgi po polskich miastach Toruń jest na pierwszym miejscu na razie w moich rankingach, jest specyficzny i bez tego jewrejskiego sznytu. Lublin niestety aż kipi od naleciałości "starszych braci"...

Ruszamy na Kraków, potem na darmową autostradę w kierunku Rzeszowa. Po południu docieramy do Lublina, po załatwieniu spraw, szukam miejsca, aby zadokować się gdzieś najbliżej starówki. Dużym kampem ciężko znaleźć, ale przy odrobinie szczęścia udaje się. Ustawiłem na parking Plac Zamkowy (koordynaty google link)...który w weekend jest darmowy, ale niestety nie mogłem tam zaparkować, bo jakieś ważne wydarzenia miały się nazajutrz odbyć, ale o tym potem. Trafiamy jeszcze na "noc muzeów"...i moja First Lady bardzo się uradowała na tą okoliczność. 

W końcu znalazłem fajny parking naprzeciw Zamku Lubelskiego, nawet z placem zabaw, gdzie mogłem skutecznie rozładować bardzo żywotne baterie naszej najmniejszej pociechy. 

Wieczorkiem, zmiana warty przy małej...udałem się na starówkę, aby zrobić parę fotek...klimat jest "specyficzny"

































Reklama restauracji "Czarcia Łapa", na ulicy Jezuickiej...:))



Po tym jakże oszałamiającym spacerze udaliśmy się do swoich prycz, nie zapominając zakosztować szklaneczki lokalnego piwa...nawet kilku...

Rankiem budzimy się i "dojrzewając" w swoich pryczach podziwiamy Zamek...



Okazuje się, ze wjazd na parking obstawia Żandarmeria Wojskowa, mieliśmy jeszcze skonsumować śniadanie, ale poszedłem się zapytać, aby potem nie dostać uziemiony. Okazało się, że w Lublinie będzie przysięga i parking jest zarezerwowany na potrzeby wojska..."Macierewicz nawet przyjedzie" odpowiada mi z lekkim uśmiechem żołnierz..."aaa, to się zabieramy stąd" odpowiadam...



Znajdujemy przytulny parking, gratisowy niedaleko...
Śniadanie, kawa...i ruszamy w kierunku Kazimierza Dolnego...

Parkujemy w Kazimierzu Dolnym, pytam parkingowego, gdzie też to Stolzman, zwany dla niepoznaki w Polsce Kwaśniewskim ma tę willę, którą se kupił za prezydenckie pobory. Pokazał, że za wzgórzem trzech krzyży..."panie, jakie kupił, odparł parkingowy...on ją dostał"...Nie mam zamiaru oczywiście oglądać...udajemy się w kierunku zamku, którego wybudował król Kazimierz. W zasadzie ponoć dwa wybudował, dla siebie a drugi w Bochotnicy (w odległości 5 km, ale dostała tylko jedna ściana) dla Esterki z którą ponoć namiętnie chędożył, dostając się do niej podziemnym przejściem, aby w oczy "okrutnym, polskim antysemitnikom" się nie rzucało...

Pytam na zamku w kasie, czy z tą Esterką, to prawda, czy lipa, jakby tak zajechać Józefem Bąkiem. Kasjer odparł dyplomatycznie, że skoro było wtedy w Kazimierzu około 70 procent ludności żydowskiej, to może być to wielce prawdopodobne.

Oczywiście lipą jest (jakby tak zajechać Józefem Bąkiem) powszechnie nadane przywileje żydom. Jan Długosz notuje w 1356 roku, że, cytuję :

 „na prośby Estery żydówki uczynił to król i nadał pojedynczym żydom mieszkającym w Królestwie, nadzwyczajne prerogatywy i wolności, czym oburzył na siebie wielu, którzy już wtedy uważali je za fałszywe, wydane na krzywdę ludzką, i któremi znieważony został i obrażony boski majestat”...


Mamy tutaj zapis o pojedynczych przywilejach, więc co się takiego stało, że poszło to tak masowo? Obszerne wytłumaczenie jest pod linkiem, więc, żeby nie przedłużać odsyłam Szanownego Czytelnika...(klikij)


Pan w kasie na zamku skierował nas do pomieszczenia gdzie, można poczytać o Esterce. Zachodzimy, legenda na tablicach pilśniowych w formie komiksu, w którym mniej więcej można wyczytać, że Król przejeżdżając konno z polowania natknął się na Esterkę, w której się zakochał, ale nie spotkało się to ze zrozumieniem i któregoś dnia dama dworu przebrała się za żydówkę drwiąc sobie w ten sposób okrutnie z króla, który rozgniewany chciał mieczem usiec...powstrzymała go Esterka, ale przypłaciła to ostrą nerwicą...król buduje zamek w Bochotnicy połączony podziemnym korytarzem, w którym potem mieszka Esterka...a to wszystko oczywiście za pieniądze polskiego podatnika...

Szanowni Państwo...to oczywiście legenda, ale po co ona jest? 

Pokuszę się o swoją wersję wydarzeń...otóż król przybywa do Kazimierza i wtedy jakiś lokalny, wpływowy rabin wypycha pod kopyta królewskiego konia najładniejszą dziołchę we wsi w myśl zasady "gdzie rabin nie może tam babę pośle"...Król połyka haczyk, jego szare komórki spadają do innego narządu, który odtąd włada nim nieprzerwanie...przy okazji powiela się stereotyp o "polskich antysemitnikach" (dama dworu) i "szlachetnych, uczciwych żydach" (Esterka)...i po to jest ta legenda, aby można było straszyć przez wieki hurtowymi przywilejami dla żydów... tudzież chłostając antysemityzmem przez kilka wieków plecy krnąbrnych polskich gojów...i garść fotek oczywiście










 Poniżej za tymi krzakami gdzieś jest willa Stolzmana...






I jeszcze garść fotek z rynku Kazimierza...
























Udajemy się na Mszę św w kościele farnym, poczym ustawiam GPS w kierunku domu...


...po drodze jeszcze takie cudo...jak tak można, aby Ukrainiec przemieszczał się ruskim aftomobilem, czy kierownica go nie parzy?...:))swoją drogą kupiłbym takie...mogłoby być nawet czarne:))


 Po drodze mijamy wielkie połacie drzew i krzewów owocowych, chwalić Boga, że ludzie mają siły, aby to wszystko ogarnąć...a tu jeszcze przymrozki zrobiły spustoszenie...CDN


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

komentarze