Dziś Ewangelia Jana o Dobrym Pasterzu ma bardziej niż przeciętny wydźwięk. Założenie jest jasne, dobry pasterz daje życie swoje za owce, nie tylko że w takim stopniu jak Najlepszy Pasterz Chrystus, ale także swoje życie jako wierny duszpasterz, kapłan, ksiądz, hierarcha, który poświęca całe swoje życie, aby prowadzić te owieczki do Pana. Prowadzić z trwogą, aby żadnej nie stracić, bo jako dobry pasterz będzie z tego rozliczony. Wiemy też kim jest najemnik...kiedy zbliża się niebezpieczeństwo, będzie kombinował jak w najmniejszym stopniu nie ponieść uszczerbku na swoim zdrowiu, a jak pojawi się dyskomfort, strach przed sankcjami ze strony "wilków tego świata", daje dyla i nawet nie ogląda się za siebie...
Na szczęście owieczki nie są bezbronne, posługują się tak samo wiarą jak i rozumem, ale przede wszystkim znają głos Pana i którym to takim samym głosem przemawiają do nich ziemscy dobrzy pasterze...
W ciągu dwóch dni zauważyłem niesamowitą polaryzację, antypody interpretacji tego dziwnie zakłamanego czasu tej wyimaginowanej pandemii...radość kapłana z "pustych kościołów", jako "pięknego czasu pustyni" i wielki ból kapłana, który nie może wpuścić wiernych do kościoła. Ból, który jak stwierdził jest większy od bólu śmierci swojej Mamy...
Ja owca znam głos dobrego pasterza...i za nim podążę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
komentarze