niedziela, 15 grudnia 2019

Stuletnie obligacje, czyli jak ugotować Polakom zupę z gwoździa...

Pan minister Kościński, czyli kosherny padawan wysłany wprost z Imperium City of London w celu wypatroszenia każdego polskiego rebelianta z posiadanych środków pieniężnych nie ustaje w pomysłach jakby to poczynić. Po rozeznaniu tematu, że jakoby w polskich skarpetach jest ponad 200 miliardów złotych nie pracujących na Imperium postanawia zaproponować obligacje, które miałyby trwać nawet 100 lat. Innymi słowy Kondominium rosyjsko-niemieckie pod żydowskim zarządem powierniczym (choć jakoś ruskich ostatnimi czasy zupełnie  nie widuję) określone przez ministra Sienkiewicza w restauracji  u Sowy jako ch*j, dupa i kamieni kupa chce wypuścić kosher obligacje, które miałyby status gwarancji państwowej...


Sytuacja ta jak żywo przypomina wątek z wiersza Aleksandra Fredry pod tytułem "Cygan i baba". Że przypomnę, że jakoby przed laty cygan wszedł do wiejskiej chaty i zaproponował chytrej babie (bynajmniej nie z Radomia), że ugotuje jej zupę z gwoździa. A że się jej nawet skłonił  w progu i powitał ją w Bogu...kurdę, a to zupełnie jak rządząca cygańska obecnie kamaryla. No i dalej było już prosto...gwoździa wsadził do kotła, poprosił o sól, łyżkę masła i garsteczkę ino kaszy. Baba chciwa końca doczekać się nie mogła, a finał był taki jak pisze Fredro dalej: "Cygan wtenczas czas swój zgadł, gwóźdź wydobył, kaszę zjadł".

Oczywiście przy ponad już teraz bilonowym zadłużeniu państwa (nawet nie wiadomo specjalnie u kogo), przy rozpasanej do granic możliwości armii urzędniczej i przy dziurze budżetowej, której łatać łatami OFE i innymi sztuczkami finansowymi się już nie da pomysł ze stuletnimi obligacjami na "dopięcie budżetu państwa" zgoła jest nie głupi i chytrzejszy niż 200 miliardów bab z Radomia.

Wszystko będzie zależne, czy polskie łosie połkną haczyk. Wpierw powinne połknąć te, które najbardziej się darły "Jarosław Polskę zbaw" ...tutaj nota bene nawiązałbym do sceny z filmu "Ogniem i mieczem", gdzie Chmielnicki deleguje poselstwo z listem do Wiśniowieckiego. Przetarg wygrywają te mocno nawalone kozaki, które najbardziej darły się, aby uderzyć "na Jaremo"...

No więc jak wspomina minister Kościński legislacyjnie kocioł z gwoździem będzie narychtowany jeszcze przed świętami, aby rodzinne spotkania świąteczne, słusznie przez złośliwców nazywane politycznymi grunwaldami mogły przetrawić przy wigilijnych golonkach tematykę pewnego jak w ruskim banku wzbogacenia się na tychże obligacjach. 

A po świętach, na nowym roku, wszyscy, którzy czują w sercu patriotyzm i którym w duszy gra retoryka żoliborskiego naczelnika, niechże wykupią obligacje ratując ten kraj przed ruskimi...a jak już spełnią swój patriotyczny obowiązek, to wtedy pan premier wszechczasów Morawiecki przypomni im słowa, które wypowiedział w restauracji Sowa i Przyjaciele...cyt: "najlepszym sposobem zawsze była wojna. Wojna zmienia perspektywę w pięć minut."
I przypomnę, że wojna resetuje wszelkie umowy, nawet stuletnie obligacje..."w pięć minut"...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

komentarze