piątek, 18 grudnia 2015

Turecki polityk wyjawił, że Państwo Islamskie otrzymało broń chemiczną z Turcji...

Na początku tego tygodnia, Eren Erdem z opozycyjnej Republikańskiej Partii Ludowej powiedział w wywiadzie dla telewizji Russia Today, że islamiści otrzymali gazy bojowe z Turcji. Mowa jest o tej samej broni chemicznej, którą wielokrotnie stosowano podczas ataków na syryjską ludność cywilną. Jest to już kolejne tak poważne oskarżenie w ostatnim czasie, adresowane w kierunku tego państwa.
Przypomnijmy, że największe zamieszanie wokół Syrii miało miejsce gdy nieznane siły dokonały ataku z użyciem broni chemicznej na cywilów. Zachód oczywiście zwalił całą winę na Baszara al-Assada i wojska rządowe, które uchroniły się przed amerykańską "demokratyzacją" oddając całe zapasy gazów bojowych, jakie znajdowały się w magazynach...


Przez wiele miesięcy próbowano ustalić kto dopuścił się tej zbrodni i ostatecznie temat broni chemicznej zszedł na dalszy plan. Należy jednak pamiętać, że jeszcze 2 lata temu media pisały głównie o walkach armii rządowej i opozycji a nazwa "Państwo Islamskie" czy skrótowce ISIS lub ISIL były nam kompletnie nieznane.

Eren Erdem wywołał burzę swoimi oskarżeniami. Należący do tureckiej opozycji polityk powiedział, że podstawowe substancje do produkcji broni chemicznej miały pochodzić z Europy. Warto więc przypomnieć, że na początku 2012 roku, czyli tuż przed wybuchem wojny domowej, Wielka Brytania przyznała licencję na eksport fluorku sodu i fluorku potasu do Syrii. Również Niemcy eksportowały między innymi fluorowodór, wodorofluorek amonu czy fluorek sodu w latach 2002-2006. Przy pomocy tych środków można opracować gaz bojowy o nazwie sarin.

Erdem kontynuował twierdząc, że islamscy terroryści mieli otrzymać wszystkie niezbędne materiały z Turcji. Następnie przedstawił dokumenty z 2013 roku, dotyczące wszczętego dochodzenia w sprawie niektórych mieszkańców miasta Adana, którzy mieli prowadzić negocjacje z Państwem Islamskim w sprawie dostarczenia gazu bojowego o nazwie sarin. Władze zatrzymały 13 osób a niedługo potem sprawa została zamknięta, natomiast podejrzani, mimo posiadanych dowodów, zostali wypuszczeni i natychmiast przekroczyli turecko-syryjską granicę.

Turecki polityk wskazuje, że kilka dni później doszło do ataku chemicznego w Ghucieniedaleko Damaszku. Według różnych szacunków, zginęło wtedy ponad 1500 cywilów. Chyba wszyscy pamiętamy co wydarzyło się później - Stany Zjednoczone zagroziły inwazją na Syrię ale Assad zgodził się oddać zapasy broni chemicznej.

Doniesienia Erena Erdema wskazują, że w rzeczywistości ani syryjskie wojska, ani opozycja nie była temu winna, tylko dżihadyści z Państwa Islamskiego. Co więcej, wykorzystywane podczas zamachów gazy bojowe zdobyli dzięki Turcji oraz krajom europejskim. Informacje te stały się bardzo niewygodne - państwa zachodnie nie komentują doniesień Erdema a media nie poruszają tego tematu.

Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan jedynie oskarżył go o zdradę państwa, ale nie zaprzeczył tym doniesieniom. Turecki opozycjonista udowodnił również, że agresja Stanów Zjednoczonych na Syrię i oskarżanie wojsk Assada o używanie broni chemicznej było bezpodstawne. Tuż po udzielonym wywiadzie Erdem zaczął otrzymywać pogróżki i prawdopodobnie stanie przed sądem, lub dopadnie go seryjny samobójca.

Źródła:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

komentarze