sobota, 21 marca 2015

Jak zostałem Kogutem Dyrektorem...

 






Są chwile, kiedy każdy rasowy Kogut powinien podjąć prawdziwie kogucią decyzję. W zasadzie powinienem to zrobić pięć lat temu, ale wtedy człek był naiwny i łatwowierny. Dziś, kiedy nastąpiło chyba czwarte już tąpnięcie Nowego Kurnika...licząc od genessis, czyli od sławetnego „protestu białego prześcieradła”...podjąłem decyzję, aby wybudować swój własny Kurnik.
Kliknij poniżej, aby otworzyć posta...


Właściwe już wczoraj rypnąłem ostrogami o swoje grzędy wcielając się pomału w rolę Koguta Dyrektora. Może biedny ten Kurniczek, deski nieheblowane, jeszcze nie ma blaszanego kogucika na dachu, który będzie pokazywał moje nastroje, ale swój, ciasny ale własny.

Nazwałem go Kurnikiem Politycznym, ponieważ taki nastrój będzie w nim panował...dla prawdziwych Kogutów nie jest bez znaczenia co dzieje się w Gospodarstwie które zostało opanowane, przez bandę Knurów z Patrii Oszustów.

Będę też poruszał sprawy Wiary, życia, a także satyryczne...

Dlaczego tak postanowiłem ? Ano dlatego, że bardziej chciałbym coś konkretnego skrobnąć na spokojnie, niż patrzeć na tych co przez długi okres czasu opluwali Neon pisząc w wielu miejscach że to ścierwomedium dziś pchają swoje śmierdzące rzycie do tego szamba (jak to piszą) i pierdzą z lubością też do niego.

Admini (Młode Kogutki) nie widzą problemu i wystawiają delikwentom carte blanche...nie rozumiem tego masochizmu inelektualnego, ale podobno o gustach się nie dyskutuje.

Kiedyś, kiedy jeszcze wierzyłem PiS-owi i czytałem Gazetę Polską miałem też internetowych „przyjaciół”, którzy klepali mnie po plecach i spijali z dzióbka, bo nadawałem na ich falach. Dziś jakby mogli wydrapali by mi oczy jako „ruskiemu agentowi”, lub „płatnemu trollowi z Łubianki”, bo mam swoje wyrobione zdanie na tematy polityczne...niestety zupełnie niekompatybilne z ich „zdaniem”.

Gdzie zaczyna się zoologiczny, ślepy fanatyzm nie ma miejsca na zdrowy rozsądek...dziś mogę powiedzieć, że Spiryto Libero czyli Jarek Ruszkiewicz jest facetem honoru, ponieważ pomimo iż bardzo się nawalaliśmy publicznie on nigdy nie zarzucił mi że jestem Gorallenvolk, albo idiotą, albo „jebniętym góralickiem”. Niestety takie inwektywy i jeszcze inne, których nie będę szukał po sieci spadły na mnie od właśnie tych zoologicznie fanatycznych „przyjaciół”.
Kilka razy pisałem aby Bóg strzegł nas od przyjaciół, bo z wrogami sobie poradzimy.


Ps...info dla chodzącego za mną krok w krok po sieci Józusia z Londynu...właśnie otwieram dawno już mrożonego szampana...właśnie zostałem Kogutem Dyrektorem :))

Ps 2...Może być problem z komentowaniem, ale jak już wspominałem ...parapetówa, a sprawa jest rozwojowa