środa, 23 listopada 2022

Paradoks Walusia...

Paradoks Janusza Walusia, który dokonał zabójstwa politycznego na Chrisie Hanim w RPA polega na tym, że jako lobbysta białej części społeczeństwa RPA swoim czynem mocno pogorszył sytuację właśnie białych w tym kraju. Nazywanie też komunistą Chrisa Haniego jest tutaj określeniem wytrychem, lub słowem wytrychem chętnie stosowanym i nadużywanym propagandowo przez media wszelakiego nurtu. Można to porównać do naszego tubylczego określenia "walki z komuną", kiedy to na podstawie tego lotnego hasła Kaczyńscy i kamaryla doszli do władzy, a dziś już wiemy, że stosowane są przez nich te same kalki jakie stosowali komunistyczni towarzysze ze słusznie minionej epoki...


W RPA nie znano wtedy pojęcia komunizmu w wersji sowieckiej, Chris Hani był po prostu liderem partii, która mocno zrzeszała czarnoskórych członków, których biali za wszelką cenę chcieli powstrzymać, aby nie tracić uprzywilejowanej pozycji, którą w tym społeczeństwie mieli. 

Na dniach Janusz Waluś, po prawie 30 latach odsiadki wychodzi na wolność, nie ma obywatelstwa RPA, więc prawdopodobnie wróci do Polski. Oby uczył się na swoich błędach i nie podejmował w Polsce działań politycznych, bo być może skończyć jak niegdyś jego ofiara, ale zanim by to nastąpiło, to mógłby być wykorzystany tylko wizualnie, ale tak de facto w roli "skrajnie prawicowej baby z brodą" włóczoną po jarmarkach. Waluś nie zna realiów polskiej polityki, prawdopodobnie nie zna też obsługi zwykłego smartfona, a nawet może nie wiedzieć jak obsługiwać zwykłą wyszukiwarkę internetową i myślę, że odpowiednie gremia będą chciały go wykorzystać, ale ja nie mam złudzeń, że byłoby to mocno niekorzystne dla dobra polskiej racji stanu.

Niemniej wróćmy jeszcze do tamtych wydarzeń...zastanówmy się co by było, gdyby Janusz Waluś zaczął sypać na procesie jak na spowiedzi i ujawnił swoich prawdziwych mocodawców, za co przecież miał gwarancje wyjścia od razu na wolność. Pragmatycznie nie puścił pary, bo dobrze wiedział, że na wolności nie przeżyłby 24 godzin i nie sądzę, aby to była śmierć z rąk czarnoskórych. Waluś nie ujawnił prawdziwych reżyserów owych wydarzeń, a szkoda, bo dziś wiedzielibyśmy dokąd tak naprawdę prowadzi ta królicza nora...

Póki co karmieni jesteśmy mitem wątpliwego bohaterstwa i z perspektywy czasu można powiedzieć zupełnie bezsensownego i dla Walusia, jak i tych, którzy chcą żyć tym mitem jako symbolem walki o normalność. W RPA podobnie jednak jak i u nas stosowana jest zasada "divide et impera" (dziel i rządź). Chyba nie muszę pisać kto uwielbia ją stosować...tak naprawdę wiemy dokąd prowadzi ta królicza nora, ale dzięki milczącemu świadkowi, który niedługo zawita do kraju nie mamy na to dowodów...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

komentarze