wtorek, 9 listopada 2021

Wybiórcza definicja zdrady narodowej...

Jest 20 styczeń 1945 roku, godzina 22:30…oddział partyzancki spod Babiej Góry “Kurniawa” wiesza na mocy wyroku Państwa Podziemnego “księcia góralskiego”, czyli Wacława Krzeptowskiego, jednego z założycieli tzw Komitetu Góralskiego, który utworzył niemiecką enklawę na Podhalu zwaną Goralenvolk.

Śledząc wątki dostępne w sieci nie sposób nie zauważyć wiele dziwnych rzeczy związanych z Goralenvolk. Przy Wacku Krzeptowskim znaleziono kartkę z zapisem:


“Ja niżej podpisany Wacław Krzeptowski urodzony 1897 roku dnia 24 czerwca w Kościeliskach przekazuję cały swój nieruchomy i ruchomy majątek uwidoczniony w księgach hipotecznych w Zakopanem na rzecz oddziału partyzanckiego Kurniawa grupy Chełm AK z własnej nieprzymuszonej woli, jako jedyne zadośćuczynienie dla narodu polskiego za błędy i winy popełnione przeze mnie wobec polskiej ludności Podhala w okresie okupacji niemieckiej od roku 1939 do 1945. Kościelisko, 20 stycznia 1945, 22.30″…

Powstaje wiele pytań, czy ów list był “aktem notarialnym” w formie testamentu? Czy zadośćuczynienie dla narodu polskiego złożone owym listem w depozyt por. Tadeuszowi Studzińskiemu „Kurzawię” trafiło docelowo do narodu polskiego? Kto obecnie dysponuje owym majątkiem? Czy Wackowe nieruchomości przy Krupówkach trafiły z powrotem w ręce prawowitych właścicieli?  Kto się uwłaszczył na majątku po Wacku Krzeptowskim?  Dlaczego tak się śpieszono z egzekucją, skoro za kilkanaście dni Wacek Krzeptowski mógłby liczyć może nie na uczciwy proces, ale na jakikolwiek proces?

Dziś Szanowni jednak skupię się na czymś innym, niemniej przykład Wacka Krzeptowskiego będzie nam towarzyszył jako przykład zdrady, której charakterystyka z upływem lat zmieni się na płynną, wybiórczą definicję zdrady narodowej…

Kiedy Wackowi zakładano pętle na szyję i kiedy ponoć prosił “o kulę” zamiast stryczka, absolutnie nie był świadom, że za 43 lata w podwarszawskiej Magdalence żydokomusze kowale polskiego losu będą wykuwać insygnia czterech obozów zaprzaństwa i zdrady o których się Krzeptowskiemu w najkoszmarniejszych snach pewnie nie mogło się przyśnić.

Te cztery obozy pomimo, że rzekomo są ze sobą skonfliktowane to w jednej materii były zdumiewająco zgodne…w wepchnięciu nas w struktury tworu, którym od początku kierują potomkowie tych, którzy chcieli na Podhalu utworzyć niemiecką enklawę i docelowo góralską dywizję SS.

Wacław Krzeptowski w chwili śmierci nie był też świadom, że jego zdrada to będzie pikuś w porównaniu z tym co się wydarzy za niespełna 60 lat. Dokładnie po tylu latach, czyli w 2004 roku polityczna banda czworga podpisała akcesję do Unii Europejskiej, a trzy lata później najbardziej “patryjotyczny” obóz zaklepał nadrzędne prawo Unii Europejskiej nad prawem Rzeczpospolitej Polskiej, czym na bardzo długo pogrzebał suwerenność naszego kraju.

Nie będę się rozpisywał co straciliśmy, bo straciliśmy już wszystko, ale przede wszystkim stanowienie o sobie. Wszystkie obozy zaprzaństwa i zdrady są zgodne, że w każdej, najdrobniejszej kwestii musimy pytać się tych, którym sprzedano nasz kraj.

Teraz logicznie pomyślmy, czyny Wacka Krzeptowskiego w porównaniu do tego co się teraz dzieje z naszym krajem pod jurysdykcją UE to można by rzec mało znaczący folklor. Goralenvolk, porównując to w zasadzie epizod, który zaistniał w jakimś podgórskim grajdołku, natomiast zdrada obecna, nie czarujmy się rozlała się na całą Polskę. Wacek zawisnął, a dzisiejsza egzekutywa, która wepchnęła nas za garść eurosrebrników do Eurokołchozu chodzi pod krawatami, a ludzie kłaniają się im w pas. Czym różnią się tzw wyborcy, którzy uporczywie głosują na “bandę czworga” od tych, którzy w latach 1939-44 przyjęli kenkartę z literką G?

Idea Goralenvolk miała podłoże na rzekomym powinowactwie górali z germańskimi Ostrogotami. Mózgiem Goralenvolku był Henryk Szatkowski, miłośnik niemieckiej kultury i tzw niemieckiego ordnungu. Śledząc materiały dostępne w sieci nie sposób nie zauważyć, że spirytus movens Goralenvolku to Henryk Szatkowski (ponoć agent Abwehry), oraz Witalis Wieder, którego ponoć próżno szukać na zdjęciach, gdyż  nigdy nie odwrócił się do żadnego aparatu twarzą…obaj panowie, gdy Wacław zawisł zniknęli jak kamfora…

Dziś wciska się współczesnym Polakom, że mamy rzekome powinowactwo z turecko-mongolskim plemieniem chazarów, tak de facto żydów. Dziś wmawia się nam propagandę, że każdy Polak ma domieszkę żydowskiej krwi, a kraj w którym mieszka, to jakieś pradawne Polin, którego od początku zamieszkiwali żydzi.

Widzicie już podobieństwa? Zmieniają się narracje, natomiast metody od wojny się nie zmieniły…dawniej Goralenvolk, dziś Polinvolk, ale już o większym spektrum zdradzieckiego rażenia i o konsekwencjach, które sięgną wielu pokoleń…

Ktoś zapyta dlaczego Wacka tak szybko powieszono, dlaczego się tak śpieszono? Przecież za kilkanaście dni można by było przygotować mu uczciwy proces. Rok później sądzono przecież pozostałych członków Góralskiego Komitetu, gdzie najwyższą karę 15 lat więzienia otrzymał Józef Cukier. Oczywiście mam świadomość, że pisząc o “uczciwym procesie” dla Wacka Krzeptowskiego w okresie władzy przesiąkniętej sowieckim duchem raczej nie mogło być mowy, ale pamiętajmy, że w wyniku jakiegokolwiek procesu byłaby na pewno szansa na więcej informacji w tej materii. Wacek Krzeptowski to był człowiek, który wiedział za dużo…a gdy uciekł w góry z kasą Komitetu Góralskiego, tropiły go trzy oddziały. Partyzanci akowscy, radzieccy i gestapo…i wszyscy byli żywo zainteresowani powieszeniem Wacka.

Czy gdyby Wacek Krzeptowski nie został tak szybko powieszony, to czy rzuciłby nowe światło na choćby spotkanie NKWD-GESTAPO w Zakopanem, gdzie ustalano eksterminację polskich oficerów w Katyniu? Czy wyszły by inne kwestie choćby czy zakopiańska placówka AK miała coś wspólnego z wywiadem, któremu służył Szatkowski? Czy wyszłaby choćby kwestia osób, które uniknęły dzięki Wackowi obozów, (bo lista takich osób też była)? Tego się już nie dowiemy, albo bardzo małe są na to szanse. Oczywiście nie jest moją intencją wybielanie Wacka Krzeptowskiego, ale sprawa Goralenvolk nie jest zerojedynkowa. Pytań jest więcej niż odpowiedzi i wiele bardzo ciekawych kwestii jest jeszcze utajnionych, a przecież solidna kwerenda należy się obowiązkowo Polakom. Czy do tego dojdzie kiedykolwiek?

Historia magistra vitae est…czy te wydarzenia i ta historia, którą przytoczyłem będzie naszą nauczycielką życia? Na pewno, jeśli Polacy się ockną i właściwie ocenią wydarzenia, które obecnie się dzieją w kontekście wydarzeń minionych. Jestem jednak realistą i widząc coraz bardziej naparzających się Polaków kłócących się która kenkarta lepsza, czy ta Generalnej Guberni, czy ta Polin, to pozbywam się złudzeń, bo zmieniła się diametralnie i wybiórczo definicja zdrady narodowej…


 



 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

komentarze