wtorek, 24 listopada 2020

Chcecie, żeby było normalnie, to zachowujmy się normalnie...

To co jeszcze rok temu było normalnością, czyli, że długotrwała gorączka, kaszel i cała grypowa otoczka miała swój finał u lekarza rodzinnego dziś Szanowni urasta do choroby, która jest wstydliwa niczym pospolita choroba weneryczna, a lekarze "enefzetowi" uciekają od niej w popłochu. Oczywiście powtórzę jeszcze raz, nie negowałem nigdy powikłań po grypie, nie negowałem koronawirusów. Ba, one są, ale całkowicie niegroźnie, to nie one zabijają. Zabijają durne procedury, durna organizacja tzw służby zdrowia, zabija brak podstawowej opieki lekarskiej  wynikającej choćby zapłaconych składek zdrowotnych...

Teraz dopiero wielu ludzi, których spotykam przyznaje z pewną nieśmiałością, że oni covida już chyba przeszli. Ja też, zresztą każdą grypę przechodzę ciężko i teraz też nie było inaczej. Nigdy nie robiłem ze swoich chorób jakiegoś "misterium" jak wielu polityków, celebrytów, rządowych cyngli medycznych, oraz halabardników z Naczelnej Izby Lekarskiej i zwykłych dyrektorów placówek zdrowotnych.

Taki rumiany Majdan pod tlenem, lekko uśmiechnięty niczym Mona Lisa, albo Posobkiewicz (Pojebkiewiczem przez złośliwych zwanym) śpiewający pod tlenem z pulsoksymetrem w uchu (szkoda że sobie do rzyci go nie wsadził, byłby wydźwięk mocniejszy), czy wielu innych kryzysowych aktorów i statystów, którzy mieli za zadanie dodać tragizmu tak naprawdę zrobili z siebie kompletnych kretynów.

A teraz konkretnie i krótko. Realia leczenia...opcje są dwie. Optymistyczna i pesymistyczna. Zacznę od pierwszej.

Optymistyczna... szukasz lekarza, który ma cojones i nie będzie się bał cię przyjąć. Czniasz wszelkie "teleporady", olewasz NFZ. Problem jest taki, że musisz prywatnie, ale zdrowie jest ważne. Trafiasz na lekarza, który cię osłucha, skieruje na podstawowe badania krwi, prześwietlenie płuc, tomograf klatki piersiowej. Dzięki temu wyłapiesz, czy nie ma powikłania po wirusie w postaci najgorszego zapalenia płuc, czyli śródmiąższowego, zupełnie nie do wykrycia osłuchowo. Wtedy dobry lekarz przepisze odpowiednie leki, leczysz się w domu. Ale wszystko zależy, czy wybierzesz wolność, czy wybierzesz kwarantannowe kazamaty nałożone przez tych, którzy konsumują (utylizują) twoje składki zdrowotne. Musisz się też jednak liczyć z tym, że zostaniesz zaklasyfikowany przez halabardników systemu takich jak Grześkowski vel Grzesiowski z NIL jako covidowa "szara strefa"...

Pesymistyczna...przerażony jak szczur njusami telewizyjnymi i spektaklami kryzysowych aktorów dzwonisz na "teleporadę". "Osłuchuje" cię polmonolog (czujecie to kuźwa?) o s ł u c h u j e !!!...trafiasz automatycznie do systemu, który nakłada kwarantannę. Jesteś wzorowym obywatelem, siedzisz i czekasz, aż ci się pogorszy albo nie. Jesteś wzorowym obywatelem...może ci nawet dadzą kurwa naklejkę na lodówkę "Dzielny pacjent na kwarantannie narodowej" może jeszcze z certyfikatem koszerności od samego chazara Mateuszka i jego ministerialnego przydupasa. 

Po trzech dniach przyjeżdża karetka zrobić ci trefny test PCR, po dwóch dniach jesteś pozytywny i siedzisz już na amen, siedzi twoja rodzina. Nikt ci nawet nie pojedzie po leki, nie dostaniesz się do lekarza, bo jesteś kuźwa trędowaty, wszyscy się ciebie boją, jesteś zombie. A kiedy już poczujesz duszność, i weźmie cię karetka, to jest to już niestety, ale...trochę za późno...

Co się dzieje dalej nie będę pisał, wielu z Was wie to z filmów ze szpitali, których coraz więcej pojawia się w sieci...

Wiecie już co was zabije? To nie covid, tylko partyzantka, która zapewnia was codziennie w łże mediach o najwspanialszej opiece medycznej, a tak naprawdę patrzy kiedy by cię ściągnąć do siebie, dopisać ci covida do karty, aby pareset złotych być do przodu...

Chcecie, żeby było normalnie? Zachowujmy się normalnie...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

komentarze