niedziela, 4 listopada 2018

Krytyka PiS-u, czyli efekt posłańca złych wieści...

„Nikt nie kocha posłańca, który przynosi złe wieści” - pisał Sofokles w „Antygonie”, a według mitologicznych podań  posłaniec złych wieści był skracany o głowę. Trwające intensywnie od ponad dekady polityczne igrzyska w Polsce moim skromnym zdaniem skutecznie podzieliły Polaków na dwa, naparzające się ze sobą obozy. O dwupartyjnym modelu władzy pisałem jakiś czas temu, jest to doskonałe narzędzie, aby grunwald polsko-polski trwał w najlepsze i absolutnie nie zwalniał tempa ku uciesze partyjnych kacyków, ale też zewnętrznych wrogów.


Dziś pozwolę sobie na porównania. Pewnie znów jako "posłaniec złych wieści", lub może niepoprawny politycznie wywrotowiec jeżdżąc sobie po PiS-ie nie zaoferuję nic w zamian, ale może nie tak do końca.
Może wpierw trochę porównań. Czym partie polityczne działające na polskim poletku różnią się od dawnej, komunistycznej partii politycznej, jakim była Polska Zjednoczona Partia Robotnicza? Ano w zasadzie niczym, choć nazewnictwo uległo troszkę modyfikacjom. Zawsze jest lider, dawniej nazywany Pierwszym Sekretarzem, obecnie nazywany Prezesem Partii. Jest stado klakierów...koledzy partyjni czyli dawniej towarzysze. Są konwencje partyjne, dawniej nazywane zjazdami. Są oklaski jak i dawniej były. I co najważniejsze, są, jak i dawniej były gęby pełne frazesów o budowaniu dobrobytu Polaków i silnego, dostatniego Państwa miodem i mlekiem płynącego. 

Oczywiście jako "posłaniec złych wieści" mam tylko tyle na swoje usprawiedliwienie, że jako apolityczny obserwator wszystkie partie polityczne wrzucam w czambuł do jednego wora... razem z  PiS-em oczywiście. Ale mam też świadomość, że nie jest to mile przyjmowane przez sympatyków tychże ugrupowań. Polacy, ale na szczęście nie wszyscy uwielbiają polityczne igrzyska, lubią być utożsamiani z konkretną opcją polityczną i będą jej bronić do ostatniej kropli krwi i do tzw "usranej śmierci".
I to jest niestety największa tragedia Polaków. Zaczadzeni, kompletnie zindoktrynowani, niedoinformowani, zbałamuceni, podzieleni, rozpracowani nie widzą, że Naród został podzielony na dwie, można by tak stwierdzić zupełnie niekompatybilne, egzotyczne cywilizacje, które cudem zdawałoby się można by ze sobą zjednoczyć. 
Bardzo mało Polaków ma świadomość, że powierzając władzę partiom politycznym, które nota bene wyrywają z kieszeni podatników potężne, wielomilionowe subwencje na swoją "działalność", tak naprawdę powierzają władzę jednemu, lub dwóm partyjnym kacykom, którym przewodniczy tabun zawsze wiernych klakierów. 
Model dwupartyjny w sprawowaniu władzy nie tylko niszczy jedność Narodu, ale wyzwala niesamowite pokłady żądz, począwszy od żądzy pieniądza, poprzez żądze seksu skończywszy na żądzy władzy, która jest ponoć królową wszystkich żądz.
Tutaj nic się nie zmieniło na przestrzeni wieków, dziś polityczna szlachta w sprawach kluczowych dla Polski zawsze głosuje wspólnie, ponad podziałami i generalnie zawsze pod dyktando swoich zewnętrznych mocodawców. 
Jako "posłaniec złych wieści" jestem świadomy dysonansu poznawczego, który wywołuję, a który czasami jest nie do przyjęcia dla sympatyków politycznych... ja sam, przyznaję doświadczyłem tego zjawiska. 
Jako dawny wyborca PiS-u (na PO nigdy nie głosowałem) z zarzutem, że "pluję na PiS", a nie potrafię "dać nic w zamian" od jakiegoś czasu mam rozwiązanie...głosować na twarze, a nie na partie. W wyborach samorządowych było to kluczowe, aby ludzie znani, z zasadami, zupełnie niezależni objęli stanowiska prezydentów miast, burmistrzów, wójtów, radnych...omijając szerokim łukiem partyjnych kandydatów, gdyż nigdy nie jest wiadomo czy w danej miejscowości władzę będzie sprawował wybraniec, czy Prezes Partii, który nawet może nie wiedzieć gdzie dana miejscowość się znajduje.
Powiewem świeżości tego zatęchłego, partyjnego marazmu, czyli zmiany tej idiotycznej sytuacji w Polsce może być tylko i wyłącznie model wyborów w systemie bezpartyjnym, począwszy od radnych gminnych, powiatowych poprzez sejmiki, aż po sejm. Kandydat oddolnie przechodziłby prawdziwy chrzest bojowy, musiałby się wykazać wolą służby (nie żądzą władzy), niesłychaną inteligencją, salomonową mądrością, nieposzlakowaną opinią, oraz konkretnym planem swojej kadencji. Niemal automatycznie wyeliminowane byłoby partyjne klakierstwo, włazidupstwo i wazeliniarstwo. Powie ktoś, że to utopia...tak, dopóki partie polityczne dominują będzie to utopia, ale to Ty wyborco decydujesz na kogo oddajesz swój głos. Jeśli głosujesz na partie polityczne nic się w Polsce nie zmieni...

Mam świadomość złych wieści, które przekazuję, mam świadomość sytuacji poselstwa, które nie spotyka się z przychylnością. Ale tli się iskierka nadziei...poza partiami politycznymi życie naprawdę istnieje...

(...)

„O nierządne królestwo i zginienia bliskie!” powtórzyć można za Ulissesem...to wy partyjni Parysi umiłowaliście prywatę i głupotę nikczemnie, ponad los państwa swojego, Antenor zignorowany,  poselstwo greckie odprawione, Kasandra nie wysłuchana...Troja zostanie zniszczona...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

komentarze