niedziela, 2 września 2018

Klasztor...(10)

Kilka miesiączków minęło od czasu, kiedy do bram Klasztoru pod wezwaniem Sancte Spedytora zastukał tajemniczy gość, który Moszem z Telawivu zwać się kazał. Walizkę ze skóry z muła nadjordańskiego codziennie ciężko dysząc wlókł za sobą... wypchaną, pękatą przez czas lekko nadtrawioną. ojciec kanonik Marcus więc codziennie rano z podkasanym habitem wybiegał ze swojej drewutni, coby Mosze, jakoby starszego brata serdecznie witać...


Krwi świeżej ojczulek Marcus się domagał, mniemając jakoby Opat Czarny Bentley zbytnio konserwatywny się zdawał i do nowinek religijnych sceptycznie się konsekwentnie odnosił. Szybko się okazało, cóż to za misję tajemniczy Mosze chciał w klasztorze poczynić. A to za sprawą niesamowitego węchu, jakim Mateczka Joanna od Serafinów cudownie obdarzona została a i zatem zapaszek lekki czosnku nadjordańskiego od przybysza wyczuwając. Szybko się wyjaśniło co też Mosze tak naprawdę ofiarować klasztornej społeczności pragnął. Na nadgarstek każdemu braciszkowi czerwoną wstążeczkę wiązał, w starą lunetę braciszkom w gwiazdy żywo spoglądać namawiał, coby pomyślności klasztoru w gwiazdach odczytywać się uczyli. Jednak opór coraz większy napotykał, społeczność klasztorna ani myśleć regułę klasztorną łamać, aby numerologią i kabałą się zajmować, a i ze szkodą na duszy lekkomyślnie igrać.

Czasu minęło sporo, aby zapach czosnku nadjordańskiego z klasztoru wywietrzyć, niemniej sielanka w klasztorze nie trwała zbyt długo. Krzyk przeraźliwy któregoś ranka z klasztornego refektarza przeszył eter klasztornej przestrzeni. To Mateczka Joanna od Serafinów jakąś wiedzę przeraźliwą, tajemną ponoć miała posiąść, opasłe tomy klasztornej biblioteki wertując. Spisek przeciwko sobie ponoć okrutny miała przypadkiem poznać.

Równolegle inna sprawa miał się w klasztorze rozstrzygać, choć i bezpośrednio ślady do klasztornej kuchni wiodły. Otóż Opat Czarny Bentley wraz z Braciszkiem Pocieszycielem monitoringi klasztorne bacznie co wieczór przeglądawszy...Mateczkę Joannę od Serafinów widząc jak po klasztornych celach boso latając ulotki kalwińskie i luterańskie w szpary w drzwiach cel braciszków ochoczo wtykać miała.
Braciszek Pocieszyciel wielką troską o regułę klasztorną trawiony część ulotek trujących przez okna klasztorne w morskie głębiny bystro wyrzucać począł... tym samym Mateczkę od Serafinów do szewskiej pasji doprowadzając. 
Krzyki Mateczki coraz natarczywsze i głośniejsze zdawać by się mogły. Spisek poczęła na siebie okrutny wieszczyć i klasztorną społeczność uświadamiać, jakoby Opat Czarny Bentley do spółki z Braciszkiem Pocieszycielem chrust z pobliskiego lasu znosili, poczym w sterty w drewutni ojca kanonika Markusa gromadzić mieli, coby Mateczkę Joannę od Serafinów za czary i herezję rychło na stosie spalić ...CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

komentarze