niedziela, 31 lipca 2016

Umowy śmieciowe, o co cały ten kwik?

Zwiedzając wybrzeże zachodniopomorskie natknąłem się w Międzyzdrojach na namiot Inspekcji Pracy, w którym to namiocie szanowni inspektorzy rozdawali różne gadżety i broszurki odnośnie tematyki "pierwszej pracy". Mniemam, że chcieli przyciągnąć tematyką młodych, którzy mają podjąć pierwszą pracę. Były broszurki o prawach pracownika, ale już o obowiązkach pracownika niestety nie. Na pytanie czy mogę pracować na czarno miła pani odpowiedziała, że jak mam takie życzenie, to dlaczego nie:) Bardzo ciekawe...


Bo proszę Państawa, jeśliby pracownik chciał pracować na czarno i chciał brać pensję brutto lejąc ciepłym moczem na "świadczenia zusowskie", to nic mu nie grozi, bo cała wina spadnie na wrednego pracodawcę, który twardo się doi i wyzyskuje pracowników...tak naprawdę, to ludzie w Polsce dają się wyzyskiwać korporacjom, które zostały zainstalowane w Polsce, które nie płacą podatku dochodowego, mają wielkie odpisy VAT-u, a zyski walizkami wywożą za granicę. Pracodawca polski niestety nie ma takich przywilejów, ma pod górkę walcząc z nieuczciwą korporacyjną sitwą...

Poza tym niewolnicy państwowi, bo tak nazywam tych, którzy lecą na skargę do Opiekuńczego Państwa z byle pierdołą, bo zabrakło mydła w łazience pracowniczej zostali przez to opiekuńcze państwo skrzywdzeni...pozbawiono ich instynktu samozachowawczego, zduszono w nich pojęcie przedsiębiorczości. Bo przecież każdy pracownik jest przedsiębiorcą, który sprzedaje swoją pracę, praca jest też towarem, którą można sprzedać z zyskiem, lub sprzedać za psie pieniądze, a to już wybór sprzedawcy. Opiekuńczość państwa powoduje, że z ludzi robi się totalnych nieudaczników, którzy nie potrafią sprzedać swojej pracy za godziwą zapłatę, a którzy traktują przedsiębiorcę, który kupuje ich pracę jako wyzyskiwacza i wampira, który wysysa krew, a tak w zasadzie chce ich pracę zdobyć za darmo...

Zbrodnią jest, gdy osoby trzecie wpieprzają się w umowy międzyludzkie...czy to w umowy pomiędzy kontrahentami (czego sobie nie wyobrażam), czy pomiędzy pracownikiem, a pracodawcą, a tak robią tak zwane instytucje chroniące niby pracowników. Bo szanowni Państwo, kto decyduje o tym kiedy zatrudnienie jest legalne, a kiedy nie? Grupa wykształconych gryzipiórów o tym decyduje, a która tak de facto jest po to, aby podtrzymywać antagonizmy pomiędzy pracownikami, a pracodawcami...ten spór musi być podtrzymywany, aby coraz większa armia urzędników miała pobory na poziomie europejskim

Zobaczmy, opiekuńcze państwo właśnie uchwaliło, że musi być 12 brutto na godzinę, nawet dla samozatrudnionych he he he...toż to świetny wygibas cyrkowy jest...przecież jak zarobię jako samozatrudniony pewną sumę przeliczając przez godziny pracy i wyjdzie mi 11 za godzinę, to i tak muszę składkę odprowadzić niezgodnie z prawdą od 12...już wiecie o co cały ten kwik? To nie o umowy śmieciowe, ale o to, że wpływy do zusowskiej kasy mają się nie zmieniać, ale nawet wzrastać, bo przepastne jest gardło administracji opiekuńczego państwa i coraz więcej urzędników do wykarmienia...

Poza  tym, jeśli kto z pracowników myśli, że jak zarabiał dychę na godzinę i teraz będzie miał zagwarantowane 12, to mu przy wypłacie kopara opadnie, ponieważ 12 brutto to nic innego tylko minimalna pensja miesięczna, która była do tej pory, już kiedyś o tym pisałem, wymyśliły to platfusy, a pisiory teraz zatwierdziły.

Przytoczę fragment z mojego tekstu:

"Minimalna płaca dla pracownika na rękę (netto), to 1286,16, płaca brutto to 1750 pln, koszt przedsiębiorcy, to w zasadzie 825,52 pln. Pracownik na rękę dostaje 1286,16 pln, koszt pracodawcy to 825,52 pln, więc pracownik kosztuje przedsiebiorcę 2110, 68.-
Teraz przyjrzyjmy się propozycji premiery Kopacz...minimalna stawka godzinowa dla pracownika to 12 zł za godzinę, pomnożyć to przez ilość godzin pełnego etatu, czyli 176 godzin daje nam 2112,- pln. Więc wychodzi na to samo, bo podejrzewam, że minimalna stawka godzinowa proponowana przez Platfusów będzie brutto, więc pracownik i tak dostanie na rękę 1286,16, a pracodawca odprowadzi podatek, ale nie do ZUS-u, tylko do Skarbówki...pracownik dostanie tyle co do tej pory, ale będzie się to nazywało szumnie, że minimalnie dostanie 12 zeta za godzinę, ale problem jest w tym, że wtedy składka emerytalna już nie będzie się nazywała składką, ale podatkiem i tym sposobem uwalą Polakom emerytury ...czujecie cygańskiego bluesa ???"

http://trybeus.neon24.pl/post/125706,platforma-obywatelska-chce-wprowadzic-dziesiecine

Moim zdanie jest to działanie, które ma za zadanie  cichutkie zlikwidowanie zbankrutowanego ZUS-u, który przeżarł już pieniądze na jedno pokolenie do przodu, a składki od 12 zł brutto będą przekazywane jako podatek do skarbówki, a każdy dostanie emeryturę państwową...pamiętajmy, że podatek to nie składka, więc nie będzie można domagać się wiekszej emerytury z powodu większych poborów...będzie "gówno, ale po równo", jakby to określił góral spod Gubałówki...

Wracając do namiotu Inspektorów Pracy z Międzyzdrojów, którzy w zasadzie dają przekaz, że młody pracownik z chwilą podjęcia pierwszej pracy niejako wkraczają w obszar niebezpiecznej dżungli, gdzie czyha na niego całe stado dzikiego zwierza, które chce go rozszarpać i wypić jego jeszcze ciepłą krew...

Nic nie mówi się o obowiązkach pracownika, więc powstaje zjawisko odwrotne. Mówiła mi znajoma z Poznania, że w ich firmie zauważyła zjawisko tzw "roszczeniowców", którzy faktycznie nie chcą pracować, tylko mają postawę taką dokładnie jak za komuny "czy się stoi, czy się leży stówka się należy", taki pracownik, to mordęga, nie pracuje i ciężko się go pozbyć, kto takich miał, to wie o czym piszę...więc i komuna wiecznie żywa, tylko w innym kolorze...a ja uznaję, "że jak kto nie pracuje, ten też i niech nie je"
Ile musi wypracować pracownik, aby firma miała rację bytu, to pisze świetnie w komentarzu u Maruchy Alex Sailor:

"Ja tylko nieśmiało zauważę, że tak zwany pracodawca, który pracę bierze (więc powinno zwać się go pracobiorcą – ale wszystko musi być odwrócone i zamieszane) musi ją sprzedać komuś w produkcie lub usłudze swojej firmy.
Jeśli płaci pracownikowi np. 1400 zł na łapkę, to musi oddać w formie haraczy państwu rządzącym {na urzędach} 2600 zł – 1400 zł = 1200 zł mniej więcej.
Ale przecież ma jeszcze koszty związane z urlopem, przysługującymi świadczeniami, odzieżą, mydłem, herbatą i takie sobie, choćby budę postawić, żeby w zimie ludzie mogli się ogrzać.
Bardzo trudno jest to policzyć (np. dojazd do pracy samochodem z paliwem obciążonym w 3/4 podatkami), ale to będzie jakieś 230 zł za urlop + 20% = 750 złotych dodatkowo.
Za zarządzanie i organizowanie pracy również musi pracodawca sobie policzyć, za brak zamówień, za brak zapłaty od kontrahentów, za ubezpieczenia i wypadki losowe, co daje ok. 50% jeszcze do tych 3350 zł na miesiąc przy płacy minimalnej.
Ponadto są opóźnienia wynikające z obrotem kapitałem, np. surowce – produkt – pieniądze, co wymusza jeszcze wliczenie kredytu ok. 10% rocznie – ale to głupie, nie całe 30 zł miesięcznie.
Zatem już jest 3380 zł jakieś.
No i znowu podatki, np. od nieruchomości kilkadziesiąt złotych za 1 m2, od środków transportu, od przeglądów i składek obowiązkowych, średnio jakieś 20 zł miesięcznie jeszcze.
Mamy 3400 zł i od tego jest dopiero zysk związany z ryzykiem, powiedzmy 20%=680 zł miesięcznie).
Zatem pracownik musi wypracować 4100 zł miesięcznie, by dostać 1400 zł na rękę i rzecz miała jakikolwiek sens dla przedsiębiorcy + jeszcze ekstra 940 zł na VAT.
I tak to wygląda.
Żeby dostać 1400 zł pracownik musi wypracować 5000 zł.
Jeśli jakiś przedsiębiorca liczy inaczej, to gra w ruletkę i może na razie wygrywa.
Do czasu, albo przestanie grać w ten sposób albo przegra wszystko w długim okresie czasu.
Proszę zauważyć, że w tych 5000 tysiącach jest jakieś 2500 zł „danin państwowych i samorządowych”.
Również zysk i premia za ryzyko przedsiębiorcy, gdyby nie te daniny byłaby radykalnie mniejsza, to jest jakieś 500-600 zł, zatem to opodatkowanie wszelkiego rodzaju obciąża pracę i płacę pracownika w 3/5 tego co wypracuje w firmie (pomijam podatki płacone przez przedsiębiorcę za siebie).
Gdyby nie te obciążenia podatkowe, szczególnie ZUS, to mało kto bawiłby się w pracę najemną za 1400 zł, a kto chciałby pracować, zakładałby własną firmę, co wymusiłoby podniesienie płac.
Ale własna firma obciążona jest ZUSem 1100 zł + 18% podatku, + 23% VAT + 250 zł na obsługę księgową podatków + zwykle obowiązkowe ubezpieczenia + 3/4 podatków od paliwa.
Zatem by zarobić we własnej firmie 1400 zł miesięcznie (z urlopem 1520 zł), trzeba byłoby mieć sprzedaż większą niż 4360 zł + podatki paliwowe, od nieruchomości, środków transportu, ubezpieczenia obowiązkowe = nie mniej niż 4800 zł.
A gdzie kredyt lub oprocentowanie zainwestowanego własnego kapitału????????
Gdzie premie za ryzyko równa ok. 20%?????????????????????????????????
Zatem lepiej siedzieć na posadzie za 1400 zł miesięcznie niż ryzykować i również zarabiać 1400 zł.
I to jest tajemnica niskich płac w Polsce.
Wystarczy wprowadzić choćby kwotę wolną pd podatku na poziomie 48 tys. zł, zwolnić z VATu dochód (to się inaczej liczy) do 50 tys. rocznie lub obrót do 500 tys., zlikwidować ZUS lub przynajmniej obniżyć do 100 zł miesięcznie, obniżyć podatki w paliwie do 100%, i mamy w Polsce minimalną płacę na poziomie 3000 zł miesięcznie bez jakiejkolwiek ustawy, bo nikt taniej pracować nie będzie, a i to za takie pieniądze raczej tylko jakiś nieudacznik.
Tylko z czego żyć będą w luksusach państwo rządzący {na urzędach} oraz przyjaciele króliczka???
Z czego będą wypłacane emerytury resortowe i inne, np. Krzywonos 9500zł, prezes Kaczyński 4200 zł (ne pobiera, bo nie chce), górnicze, itp????
I o to w tym wszystkim idzie, a nie o jakieś śmieciówki, których likwidacja spowoduje zwolnienia i likwidację wielu firm.
Może i dobrze, wszystko się w końcu zawali z hukiem, póki jeszcze jest co jeść, a żaba w garnku jeszcze nie przyzwyczaiła się do wrzącej wody."

Pod linkiem:

https://marucha.wordpress.com/2016/01/03/pracownicy-w-polsce-nie-maja-zle/

Fakty są brutalne, to właśnie politycy, którzy nie mają pojęcia o sytuacji małych i średnich firm w Polsce, decydują sztucznie co dla ludzi jest dobre, polski przedsiębiorca nie ma szans konkurować z korporacjami, więc politycy zanim coś wymyślą, to wpierw niech zrobią coś, aby ożywić przedsiębiorczość Polaków...
Dlaczego nie wprowadzą pensji brutto na rękę i niech każdy pracownik sam decyduje ile składki odprowadzić?

Wtedy gwarantuję, że taki który wziąłby 10 tys na rękę zdrowo by się drapał po zadku, zanim by wysupłał z tego prawie połowę na zusy...a jaki wtedy byłby dopiero kwik establiszmętu administracyjnego, trzaby może pasa wtedy urzędniczego zacisnąć...sam niewiem:))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

komentarze