Judaizm nie uznaje płodu za człowieka...
Jest on zaś potencjalnym człowiekiem, który jest uznawany za część matki (TB Nida 44b, TB Hulin 58a). W gruncie rzeczy przez pierwszych 40 dni po zapłodnieniu płód jest uznawany za płyn (TB Jewamot 69b), po tym okresie otrzymuje status płodu. Dopiero po urodzeniu w tradycyjnej literaturze dziecko nazywane jest neszama (hebr. ‚dusza’). Zaś dopiero w 30 dni po urodzeniu jest w pełni osobą (Talmud powołuje się tutaj na werset z Księgi Liczb 18:16).
Co może dziwić, aborcja nie jest bezpośrednio omawiana w Torze. Tematycznie najbliżej tej kwestii jest nieumyślna aborcja. W Szemot czytamy: „Jeśli mężczyźni będą się bić i któryś [z nich] uderzy [przypadkiem] ciężarną kobietę, tak że poroni, a nie będzie nieszczęścia [śmierci kobiety], ma być ukarany według tego, co wyznaczy mąż kobiety, i zapłaci według [orzeczenia] sędziów” (Szemot 21:22 Tora Pardes Lauder). / Magazyn żydowski „Chidusz”/ 1)
Zaprezentowane poglądy znajdują potwierdzenie w innych publikacjach.
„Embrion i płód nie mają w judaizmie statusu pełnego, ukształtowanego człowieka – bo nimi nie są. Jednocześnie jednak – od momentu zapłodnienia – są potencjalnym życiem i zyskują stale na wartości w procesie przebiegu ciąży” – pisze na Forum Żydów Polskich Paweł Jędrzejewski. 2)
Embrion i płód nie mają w judaizmie statusu pełnego, ukształtowanego człowieka – bo nimi nie są. Jednocześnie jednak – od momentu zapłodnienia – są potencjalnym życiem i zyskują stale na wartości w procesie przebiegu ciąży. (W Szemot 21, 22 natrafiamy na opis sytuacji, w której za przypadkowe spowodowanie poronienia sprawca ponosi karę, ale nie jest to kara za morderstwo ani zabójstwo). Dopiero od momentu narodzin życie dziecka i matki mają tę samą wartość. (Halachicznie człowiek jest uznawany za nefesz – żyjącą osobę – w chwili, gdy głowa noworodka opuści kanały rodne matki. W sytuacji porodu, w którym głowa dziecka nie ukazuje się pierwsza, decyduje fakt ukazania się połowy jego ciała).Aborcja jest więc dopuszczalna, a nawet może być bezwzględnie nakazana, ale jedynie wówczas, gdy życie i zdrowie matki jest poważnie zagrożone. W sytuacji, gdy życie kobiety jest w niebezpieczeństwie, mamy bowiem do czynienia z sytuacją, gdy życie osoby wciąż jeszcze tylko potencjalnej zagraża życiu osoby całkiem realnej. Decyzja musi być więc jednoznaczna.Odbywa się to – w judaizmie – na podstawie din rodef („prawa ścigającego”). Nienarodzone dziecko zagrażające życiu matki uważane jest za rodef.Rodef (l.m.: rodfim) to ktoś, kto ściga niewinnego człowieka z jasną intencją popełnienia na nim morderstwa. Taka osoba musi być powstrzymana nawet za cenę odebrania jej życia (Sanhedryn 73a). Aby aborcja była dopuszczalna, dwa warunki muszą być spełnione: kontynuowanie ciąży musi stanowić poważną oraz prawdopodobną groźbę wobec życia kobiety i dziecko musi być na etapie płodu (później, w trakcie porodu, gdy głowa dziecka jest już na zewnątrz dróg rodnych matki, zasada din rodef przestaje obowiązywać, bo – w przypadku komplikacji porodowych – matka i dziecko mogą stanowić dla siebie wzajemne zagrożenie, a nie jedynie dziecko – dla matki).Aborcja z innych powodów jest wykluczona, bowiem kładzie się wtedy na szali wagi z jednej strony – potencjalne życie, a z drugiej strony – sprawy o znacznie mniejszej wartości (sytuację ekonomiczną, rodzinną, zawodową itd.). Aborcja byłaby wtedy niemoralna. Zarodek nie jest co prawda ukształtowanym człowiekiem, ale nie jest także w żadnym sensie bezwartościowym skupiskiem komórek. Jest potencjalnym człowiekiem, którego „wartość”, jak wspomnieliśmy, wzrasta wraz z upływem czasu ciąży.
Wydaje się, że w omawianej kwestii chrześcijaństwo daje większą ochronę ludzkim płodom od judaizmu, który z kolei różni się na plus od stanowiska radykalnej lewicy, postulującej swobodę w zabijaniu dzieci niezależnie od wieku i okoliczności /eutanazja noworodków, zabójstwa żywych noworodków po nieskutecznych aborcjach/.
__________________________________________________________________________
Przypisy:
1) „Genderowe problemy”( cały artykuł)
3) „Status ludzkiego embrionu w różnych religiach i w historii” dr hab. Andrzej Muszala /Międzywydziałowy Instytut Bioetyki Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie/.
Fragment:
„Obecnie teologia katolicka opowiada się po stronie animacji równoczesnej, powołując się nacztery zasadnicze argumenty: przynależności gatunkowej (embrion posiada swój własny, ludzki genotyp), ciągłości rozwojowej (rozwój ludzkiego zarodka wykazuje ciągłość od zapłodnienia i nie można wyznaczyć jakiegoś zasadniczego progu, w którym stawałby się on człowiekiem), tożsamości (zygota-embrion-płód-dziecko-dorosły jest – pomimo ciągle zachodzących w nim przemian – cały czas tą samą, tożsamą z sobą istotą, stanowiąc indywidualny byt i odrębny ustrój) oraz potencjalności (embrion posiada własny potencjał rozwojowy, który ujawnia się w miarę wzrostu). Oficjalne stanowisko w tej kwestii zostało podane przez Kongregację Nauki Wiary w Instrukcji „Donum vitae” z 1987 roku: „Owoc przekazywania życia ludzkiego od pierwszej chwili swojego istnienia, a więc od utworzenia się zygoty, wymaga bezwarunkowego szacunku, który moralnie należy się każdej istocie ludzkiej w jej integralności cielesnej i duchowej. Istota ludzka powinna być szanowana i traktowana jako osoba od chwili swojego poczęcia i dlatego od tej samej chwili należy jej przyznać prawa osoby, a wśród nich nade wszystko nienaruszalne prawo każdej niewinnej istoty ludzkiej do życia”.
Bioetyka katolicka uznaje zatem, że embrion ludzki – jako człowiek – stanowi normę postępowania moralnego od samego początku swego zaistnienia. Oznacza to, że on sam, jak i jego dobro pojęte całościowo, stanowi cel wszelkiego działania czy to indywidualnego, czy społecznego; nigdy zaś nie może się stać środkiem do osiągnięcia jakiegokolwiek innego celu poza nim samym. Podobnego zdania są chrześcijanie prawosławni, którzy uznają, że życie ludzkie zaczyna się od chwili poczęcia. Natomiast Kościoły protestanckie bardzo się różnią między sobą w podejściu do tej kwestii”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
komentarze