niedziela, 19 lutego 2017

Jak funkcjonariusze Służby Zdrowia mataczą w sprawie szczepień...

Oczywiście nie tylko, bo i funkcjonariusze służb tzw epidemiologicznych. Oczywiście jest w służbie zdrowia wiele dobrych ludzi, ale presja, jaka jest na nich wywierana nie pozwala im podejmować decyzji zgodnie ze swoim sumieniem...
Wspaniała audycja w Radiu Maryja z udziałem pani Justyny Sochy i pana Włodzimierza Pawelca...mogę śmiało stwierdzić, że w poprzednich audycjach, zaproszeni księciunio Radziwiłł i Inspektor Główny Sanitarny pan Posobkiewicz wyszli na kompletnych ignorantów, aby nie stwierdzić wykonawców dyrektyw karteli szczepionkowych...


Do odsłuchania cała audycja wraz z telefonami radiosłuchaczy... 

https://www.youtube.com/watch?v=9Zu9CoyK4Mk



Wszystkie praktycznie głosy radiosłuchaczy oprócz jednego (jakaś nawiedzona pani doktor) nie pozostawili argumentując suchej nitki na tzw "wyszczepialności"...jest to zbrodnia przeciwko ludzkości i tak trzeba do tego podejść. Ojciec Dyrektor był w szoku...zobaczymy jak długo ten "szok" potrwa i czy wyjdą z tego szoku dobre owoce...może zacznie zadawać na antenie swego medium konkretne pytania do rządzących...oby...

Doskonała wypowiedź pani doktor Sienkiewicz i pani doktor Izabelli Stępkowskiej...brawo!
Przedstawiłem tą dobrą stronę mocy...wielu jest tych po dobrej stronie, ale wielu jest manipulatorów i o nich będzie w dalszej części...

Zanim przejdę do moich doświadczeń tak na marginesie... wspomnę panią blogerkę, która  też manipuluje i gra na uczuciach ludzkich...pani dr.Tarnawska, która się udziela na niepoprawnych.pl ..nie jest to atak personalny, ale dojście do prawdy, bo to nas interesuje, a pani doktor jeśli się przyznaje, że nią jest obowiązuje też, albo zwłaszcza pisanie prawdy...

Kiedyś "miałem czelność" napisać w komentarzu, że w szczepionkach znajduje się toksyczna etylortęć, dostałem odpowiedź od pani doktor że, cytuję fragment komentarza:

"O etylortęci też już dyskutowaliśmy... Toksyczna jest metylortęć." 

i link do komentarza:

http://niepoprawni.pl/comment/1519884#comment-1519884 

Niestety jest to klasyczna wrzutka sugerująca, że metylortęć, jest toksyczna, a etylortęć już nie...poniżej wklejam krótki filmik, gdzie w eksperymencie na małpach udowodniono, że małpy narażone na tiomersal (etylotrtęć) miały  dwukrotnie więcej zablokowanej rtęci w mózgu niż przy metylortęci...

https://www.youtube.com/watch?v=vsG_aTWzqMw



Pod linkiem jest opisany eksperyment, żeby mi kto nie zarzucił, że to wiedza "jutubowa"...

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC1280342/

Nasza córka urodziła się w czasie trwania czynnej boreliozy u Żony. Żona miała większą wiedzę na temat szczepionek i była czujna, zwłaszcza, że żaden lekarz nie potrafił nam jednoznacznie odpowiedzieć, że dziecko nie nabyło boreliozy od matki. Oczywiście byli, tacy, którzy się oburzyli, że jak mamy czelność tak myśleć, bo borelioza nie przechodzi na dziecko. Oczywiście chcieliśmy zaczerpnąć opinii wielu lekarzy i przebadać wpierw dziecko, czy ma boreliozę, czy nie, a nie szprycować na oślep. Ale nie docierało do niektórych. W szpitalu, Żona nie odstępowała na krok dziecka ...i dobrze, bo panie pielęgniarki któregoś dnia przyszły i stwierdziły, że "zabierają dziecko" . Dokąd? Pyta...no jak to "do szczepienia". Żona nie wyraziła zgody, więc zaczęła się zabawa w podchody i argumentacja, że będziemy mieli kłopot, bo nikt nam nie zaszczepi, tylko główna placówka w Krakowie (szpital Jana Pawła II). Żona odparła, że to nie jest problem. Bo nie jest...do Krakowa mamy godzinkę jazdy.

Nie szczepiliśmy dziecka przez kilka lat...chcieliśmy chociaż dociągnąć do trzech lat, kiedy w dziecku robi się bariera "krew-mózg". Teraz, po kilku wypowiedziach lekarzy nie będziemy szczepić wcale, (choć rozważamy przeciwko tężcowi i wzw, ale to będzie nasza decyzja). 

Po jakimś czasie i wysłanych kilku wezwań do szczepień z Ośrodka Zdrowia, pani doktor prowadząca Ośrodek "dopadła" w końcu Żonę i bezwzględnie rozkazała, że musi jej "to" podpisać. "To" to była tzw "świadoma odmowa szczepień" (nie polecam tego podpisywać, bo wtedy uruchamiamy procedurę szykan ze strony tzw sanepidu). Żona jednak stanowczo stwierdziła, że musi się ze mną skonsultować...więc podjęliśmy decyzję, że nic nie będziemy podpisywać. Oczywiście są szykany w kierunku lekarzy ze strony sanepidu, jak wspomniała pani Anna z Warszawy w powyższej audycji wczorajszej, funkcjonariusze sanepidu dwa razy bodajże w roku wertują i sprawdzają tzw "wyszczepialność"...wyłuskanych "zbrodniarzy rodziców", którzy ociągają się ze szczepieniem swoich dzieci, czeka nękanie pismami z Ośrodka Zdrowia i Sanepidu. Z Sanepidu zaczęło się straszenie karami, wpisywanie paragrafów itp itd...tu pragnę uspokoić...na pisma odpisywać, (wzory pism na stronie stopnop.pl)...ale nie bać się, bo sanepid nie może nałożyć kary, bo nie ma takiego prawa...może wysłać sprawę do wojewody, który może nałożyć karę, ale nie musi. Gdy nałoży, należy się odwołać...sprawa jest wygrana przez rodziców...wiem, sądy brzmią strasznie, ale należy się nie bać i walczyć o swoje...Na stronie stopnop.pl można dostać także pomoc prawną.

Pani doktor z Ośrodka Zdrowia na moja listę pytań odnośnie szczepionek w zasadzie stwierdziła, że ona się na tym nie zna, a jest tylko od tego, aby stwierdzić, czy dziecko jest zdrowe czy nie w dniu szczepienia i ta "diagnoza" ważna jest do 12 godzin...

W końcu zrezygnowana pani doktor w Ośrodku Zdrowia użyła "argumentu", który omal nie zwalił nas z nóg, żeby nie powiedzieć...mało nie zarżałem jak koń.

Otóż usłyszeliśmy "argument", że nie powinniśmy się bać szczepień, bo w Afryce szczepią murzynków z wydętymi brzuszkami i do tego jedną igłą...wypadałoby odpowiedzieć, że do murzynków nie dużo nam już brakuje. 

W końcu postanowiłem pójść do Ośrodka i stanowczo powiedzieć, żeby się od nas już strzepnęli...też dałem argument. Porównałem te praktyki do działań doktora Mengele...pani z okienka bardzo się oburzyła. Stwierdziłem, że nie powinna się dziwić, skoro "argument z murzynkami" pani doktor, to i "mój argument" z Mengele...

Po kilku męczących pismach z mojej strony do sanepidu, szanowny sanepid, już nas tylko grzecznie informuje, że zbliża się termin szczepień, według kalendarza i takie tam...

W międzyczasie jeździliśmy do Szpitala Jana Pawła II...taka centrala szczepień na Małopolskę:))...Pani doktor jak zobaczyła, że dziecko nie ma żadnych szczepień na kilka minut się zapowietrzyła...dyszała ciężko sugerując, że nie może tego pojąć i czy ma "to gdzieś zgłosić"....potem wymachiwała ulotkami, które rekomendował sanepid...co skwitowałem, że sanepid nie może nic rekomendować, ponieważ oni są tylko do naganiania i straszenia rodziców.  Na szczęście jestem gruboskórny na takie "krokodyle łzy" histerycznych pań doktorek. Razem z Żoną spokojnie wyłożyliśmy z czym przyjechaliśmy...wykonano małej testy na boreliozę i wynik jednak nie był jednoznaczny...wyszedł wynik "wątpliwy". Z pani doktor  trochę zeszło powietrze, ale w dalszym ciągu cedziła każde słowo przez zęby. W następnym badaniu wyszło, że dziecko jest zdrowe (chwała Bogu)...ale pani doktor stwierdziła, że przemyślała nasz przypadek i postanowiła, że jest to nasza prywatna sprawa. Oczywiście dla potomności nagrywałem potencjalny materiał dowodowy, ale nie będę udostępniał...wicie-rozumicie...nie chciałbym siedzieć w więzieniu jako kelner...

Dlatego cieszę się, że temat szczepień przebija się...rodzice powinni znać temat dogłębnie...niestety brakuje ze strony Służby Zdrowia rzetelnej informacji...nie takiej, jak ta pani nawiedzona pani doktor, która dzwoniła i stwierdziła, że: 

"szczepionki są największym dobrem i uratowały świat przed zagładą, ale swojej córki Gardasilem nie zaszczepi, na grypę też się nie zaszczepi. Połowa jej wywodu to jaką jest dobrą katoliczką, codziennie się modli, odmawia różaniec i regularnie słucha radia Maryja, ale na pytanie co sądzi o szczepionkach wytwarzanych z płodów po aborcji, odpowiada w stylu : pogodę wczoraj mieliśmy ładną." ...tak ją skwitował Jerzy Zięba

Poniżej wklejam mapkę państw europejskich na której są państwa, w których jest dobrowolność szczepień...jak widać my dalej jak te murzynki z wydętymi brzuszkami...tyle, że igły nam chociaż zmieniają...










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

komentarze