czwartek, 9 listopada 2017

„Amerykański” gaz tak naprawdę pochodzi z Rosji...

Z portalu xportal...Gaz skroplony, który dociera do Europy na amerykańskich statkach, w rzeczywistości jest kupowany w Rosji. Sprawa wydała się wskutek opublikowania w poniedziałek tzw. Paradise Papers – dokumentów stanowiących kontynuację „Panama Papers”, ujawnionych w zeszłym roku. Dotyczą one zabiegów bogaczy oraz międzynarodowych korporacji, polegających na przenoszeniu ogromnych środków do rajów podatkowych. Wykorzystywane są tu luki prawne, które umożliwiają płacenie jak najmniejszych podatków. W proceder zamieszane są także elity rządzące państw zachodnich, jak i dawnego bloku wschodniego...




W ujawnionych dokumentach pojawiły się nie tylko informacje na temat wielkości i właścicieli środków wycofanych do rajów podatkowych, ale też dane nt. kooperacji biznesowej różnych spółek. Ostatnia partia dokumentów szczególnie przykuła uwagę dziennikarzy – wynikało z nich, że „amerykański” gaz LNG dostarczany do belgijskiego terminalu gazowego w Antwerpii, to de facto gaz z Rosji na amerykańskich statkach.

Okazało się, że skroplony gaz docierający m.in. do Antwerpii dostarczany jest przez cztery tankowce, należące do Navigator Holdings – firmy zarejestrowanej na Wyspach Marshalla, jednym ze wspomnianych rajów podatkowych. Prawie jedną trzecią (31,5%) akcji Navigator Holdings posiada Wilbur Ross – amerykański sekretarz handlu (odpowiednik ministra ds. handlowych). Firma zarabiała gigantyczne pieniądze na transporcie gazu rosyjskiej spółki Sibur, pobierając go z terminalu w Ust-Łudze pod St. Petersburgiem.

Ujawnione dokumentu obnażają także osobiste zaangażowanie Rossa w kontaktach biznesowych z przedstawicielami firmy Sibur. Wśród akcjonariuszy rosyjskiej firmy są ludzie z bliskiego otoczenia Władimira Putina – objęty amerykańskimi sankcjami Giennadij Timczenko czy najbogatszy Rosjanin (wg „Forbesa”) Leonid Michelson, udziałowiec i prezes Novatek, największego prywatnego koncernu gazowego Rosji. Oprócz tego, niemiecka gazeta „Süddeutsche Zeitung” napisała w poniedziałek, że Ross zakupił udziały w Navigator Holdings za pośrednictwem swoich innych spółek z rajów podatkowych – w tym wypadku zarejestrowanych na Kajmanach.

Ross w rozmowie z agencją Bloomberg tłumaczył się, że Sibur nie jest objęty sankcjami, a umowa z koncernem została podpisana, zanim Ross zasiadł w radzie dyrektorów Navigatora. Jednocześnie próbował bagatelizować sprawę, określając udział przychodów z interesów z Rosjanami jako „nieznaczny” w całości przychodów spółki. Zapowiedział też we wtorek, że sprzeda swoje udziały w Navigator Holdings – jednocześnie zaprzeczając, by miało to związek z ujawnionymi faktami handlu z Rosjanami (!). Natomiast Sibur wydał oświadczenie, w którym nazwał dziennikarskie śledztwo „zaaranżowanym politycznie” – a kooperację z Rossem „zwyczajną  aktywnością komercyjną”.

O sprawie informowały równocześnie różne środowiska, analizujące wspomniane dokumenty – zachodni aktywiści antykorupcyjni, francuska gazeta „Le Monde”, belgijska „Le Soir”, rosyjska agencja TASS, a nawet dziennikarze z organizacji International Consortium of Investigative Journalists (Międzynarodowe Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych), finansowanej m.in. z funduszy Sorosa. Rosyjskie media podkreślały przy tym, że ujawnione fakty potwierdziły opinię Władimira Cziżowa, ambasadora Rosji w Brukseli. Wkrótce po wprowadzeniu kolejnych sankcji na Rosję (w związku z kryzysem na Ukrainie) zasłynął on wypowiedzią, że „co najmniej naiwne jest liczenie na dostawy skroplonego gazu z USA do terminali w Europie”.

Terminale gazowe w państwach UE wybudowano po to, by zmniejszyć zależność krajów Unii od gazu dostarczanego rosyjskimi rurociągami. Jednakowoż, do wspomnianego terminalu trafiał gaz nie z USA, ale z najbliższego źródła – od Rosjan, po cenie wyższej niż surowiec Gazpromu, dostarczany za pośrednictwem rurociągów.

(na podst. rp.pl, TASS) 

Źródło: http://xportal.pl/?p=31533

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

komentarze