Przypomnijmy za co może grozić Orbanowi zrobienie burdelu w kraju. Kiedy 26 maja 2006 roku padły słowa lewaka, premiera Ferenca Gyurcsányego: „kłamaliśmy rano, nocą i wieczorem”, "spieprzyliśmy. Nie tylko trochę, ale bardzo” Węgrzy wpadli w złość i zrobili porządek w kraju. Nie bedę opisywał walk ulicznych tego okresu, żeby się zbytnio nie rozpisywać.. Wynikiem tego w następnych wyborach parlamentarnych partia Fidesz z Viktorem Orbanem zdobyła 60 procent poparcia.
Viktor Orban zaczął to, co w normalnym kraju powinno się zrobic żeby kraj stał sie samodzielny. Pomimo groźnych pomrukiwań Brukselskiego Mordoru Orban opodatkował banki, firmy ubezpieczeniowe, oraz sieci handlowe. Viktor Orban zdobywał sympatie ludzi, widać było, że fachowo zabiera się za reformy w kraju..i co ważne raz na zawsze rozprawił się z lewakami (socjalistami) w kraju delegalizując ich szkodliwe ugrupowanie. Miał także wsparcie z Polski, gdzie Głu-Pole (copyright by @MacGregor) organizowały pociągi poparcia dla Węgrów w odzyskiwaniu suwerenności. Niestety poparcie prysło, kiedy Viktor Orban postawił na współpracę z Rosją, czym mógł się uniezależnić od Brukselskiego Mordoru Stał się “ruskim agentem” w rozumieniu sympatyków “chorążych pokoju”, jakim niewątpliwie jest stronnictwo żydowsko-amerykańskie.
Wszystko jednak wskazuje na to, że lewactwo chce się zemścić na Orbanie i przeprowadza następną kolorową rewolucję...ja bym ją nazwał Oliwkową Rewolucją ze względu na kolor skóry tituszków, pochodzących z krajów, gdzie rosną oliwki.
Przypomnijmy ile to już było tych kolorowych rewolucji, gdzie pod pozorem stabilizacji w kraju...że się wyrażę kolokwialnie rozpierdala się go dokumentnie...
A nie będę klepał, wkleję z wiki :
"Rewolucja róż" - pokojowe protesty, które w listopadzie 2003 doprowadziły w Gruzji do ustąpienia prezydenta Eduarda Szewardnadze i zastąpienia go przez prozachodniego reformatora Michaiła Saakaszwilego. Nazwa wzięła się od kwiatów, które trzymali w dłoniach zwolennicy opozycji, gdy wkraczali do parlamentu, domagając się ustąpienia prezydenta Eduarda Szewardnadzego.
"Purpurowa rewolucja" - określenie wydarzeń, które miały miejsce w Iraku po obaleniu dyktatury Saddama Husajna. Określenie "purpurowa" pochodzi od koloru tuszu, jaki pozostawał na kciukach Irakijczyków jako dowód iż brali oni udział w pierwszych demokratycznych wyborach parlamentarnych w Iraku w 2005 roku.
"Pomarańczowa rewolucja" - protesty po wyborach prezydenckich na Ukrainie w 2004 w których w II turze zwyciężył Wiktor Janukowicz. Wyniki wyniki wyborów zostały zakwestionowane, zarówno przez zwolenników Wiktora Juszczenki na Ukrainie, jak i przez niezależnych międzynarodowych obserwatorów. W efekcie rewolucji prezydentem został Wiktor Juszczenko, a w nowo powołanym rządzie premierem została Julia Tymoszenko. Nazwa została nadana od pomarańczowego koloru, który był symbolem sztabu wyborczego Wiktora Juszczenki.
"Cedrowa rewolucja" - masowe demonstracje w Libanie (głównie w Bejrucie) po zamachu przeprowadzonym 14 lutego 2005, w którym zamordowano byłego premiera Libanu Rafiqa Hariri. 19 lipca 2005 władzę objął nowy rząd, którego premierem został Fouad Siniora, co stało się zwieńczeniem "cedrowej rewolucji". Liban stał się ponownie, po niemal 30 latach syryjskiej okupacji, w pełni wolnym państwem. Był to pierwszy w świecie arabskim masowy ruch demokratyczny. Nazwa pochodzi od drzewa cedrowego, które jest symbolem Libanu.
"Tulipanowa rewolucja" - wydarzenia z marca 2005, które nastąpiły w wyniku protestu kirgiskiej opozycji. Skutkiem było obalenie prezydenta Askara Akajewa. Jego następcą został Kurmanbek Bakijew.
"Niebieska rewolucja" - nazwa przemiany społecznej w Kuwejcie po manifestacji sufrażystek w marcu 2005, które domagały się praw wyborczych. W maju 2005 rząd przystąpił na żądania kobiet. Nazwa wzięła sie od kolorów używanych przez kobiety w demonstracjach.
"Dżinsowa rewolucja" - wydarzenia, które miały miejsce na Białorusi w marcu 2006, w kontekście wyborów prezydenckich 2006. Termin został wymyślony, gdy jeden z przywódców ruchu młodzieżowego Żubr, Mikita Sasim, ogłosił swoją dżinsową koszulę, flagą protestów przeciwko Alaksandrowi Łukaszence. Wystąpienia społeczne nie przyniosły zmian na białoruskiej scenie politycznej.
"Szafranowa rewolucja" - wystąpienia społeczne w Birmie w 2007, w Rangunie, rozpoczęły się pierwsze protesty przeciw rządom junty wojskowej. Organizatorami manifestacji są mnisi buddyjscy i birmańska inteligencja domagający się zaprowadzenia w kraju demokracji, poszanowania wolności religijnej oraz sprzeciwiający się wzrostom cen gazu i łamaniu praw człowieka przez władzę. Wystąpienia nie zakończyły się obaleniem rządu.
"Zielona rewolucja" - protesty i zamieszki uliczne w Iranie po wyborach prezydenckich z 12 czerwca 2009. Organizatorami protestów byli zwolennicy opozycji, popierający głównie Mir-Hosejna Musawiego, który według oficjalnych wyników przegrał wybory z urzędującym prezydentem Mahmudem Ahmadineżadem. Zwolennicy opozycji zarzucili władzy sfałszowanie wyników głosowania i w proteście wyszli na ulice miast. Nazwa wzięła się od zielonego koloru w kampanii wyborczej oraz demonstracjach przez zwolenników Musawiego i Irański Zielony Ruch. Jednakże po skutkiem protestów nie było zmiany władzy w Iranie.
"Jaśminowa rewolucja" - protesty mieszkańców Tunezji na przełomie 2010 i 2011 o charakterze społeczno-politycznym przeciwko złej sytuacji gospodarczej w kraju, bezrobociu, braku swobód obywatelskich i długoletniej władzy prezydenta Zin Al-Abidina Ben Alego. W ich rezultacie prezydent zrzekł się władzy i opuścił kraj.
„Rewolucja goździków” – 1974 r. wojskowy zamach stanu w Portugalii, który doprowadził do obalenia dyktatury następcy António Salazara – Marcelo Caetano. Nazwa pochodzi stąd, że żołnierzom w lufy karabinów wkładano goździki. Rewolucja oprócz obalenia Caetano przyniosła dekolonizację portugalskich posiadłości w Afryce i Azji. Wydarzenia te zapoczątkowały burzliwy proces demokratyzacji systemu politycznego w tym kraju.
Dodam jeszcze Rewolucję w Libii (2011), gdzie można powiedzieć kraj został obrócony w perzynę, a Kadafi zamordowany...głównie za to, że chciał ominąć dolara w rozliczeniach za ropę naftową...
Jak już wspomniałem wyżej Oliwkowa Rewolucja na Węgrzech nabiera na sile. Najprawdopodobniej lewactwo bezwzględnie mści się na Orbanie i próbuje z niego zrobić faszystę. Zresztą co by nie zrobił Orban (polewaczki, gumowe kule, wprowadzenie stanu wyjątkowego zostanie okrzyknięty faszystą).
To będzie bardzo tania rewolucja, bo Oliwkowe Tituszki nie potrzebują wiele, wychowani w skrajnych warunkach są zaprawieni w rozróbach, mordobiciu i kreatywności w zabijaniu. Jak wczoraj czytałem przerzucali nawet swoje dzieci przez ogrodzenie zrobione z drutu żyletkowego czym ranili je bardzo...czyli używają dzieci jako żywe tarcze. Zastanawia też bezczelność i hardość islamistów w forsowaniu granicy serbsko-wegierskiej. Tak nie zachowują się uchodźcy, tylko tacy, którzy mają protektorat miejscowych i wykunują pewne zadania. Przecież dostają nawet prąd na ładowanie swoich smartfonów, dostają pożywienie i picie, a przecież ktoś im też musi opłacać roamingi w rozmowach telefonicznych, kto był za granicą, to wie, że rozmowy w roamingu nie należą do tanich. Pytanie kto tak naprawdę opłaca rewolucję na Węgrzech?
Mój nos wyczuwa tych, którzy na rewolucjach (czytaj rozpieprzenu kraju w drobny mak) zarabiają najlepiej, czyli bandy sługusów Sorosa. Ile kasy będzie kosztować Węgierski Majdan...nie wiadomo, natomiast wiadomo, że Rewolucja w Europie już się rozpoczęła.
Czy będzie powtórka z Budapesztu ???
Ps. Dodam jeszcze, że w Polsce nie powinno być na razie rewolucji. Polacy są trzymani krótko za mordy...mając potężne, niespłacalne kredyty frankowe, potężne opodatkowanie swoich dochodów (80 %) i wyprane mózgi nie będą nawet myśleć o zrobieniu porządku w kraju...niestety.
A jeśliby się kiedyś nawet udało, gdyby jakimś cudem Polska miała przywódcę takiego jak Orban, to wtedy rewolucja będzie nieunikniona, wystarczy wtedy tylko wybrać kolor z bogatej palety kolorów w celu określenia tejże rewolucji...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
komentarze