Z
bloga Stanisława Balceraca...
Bruksela
wiedziała już rok temu, że węgierska granica staje się gorącym
punktem przerzutu nielegalnych migrantów do Unii. Zamiast
pomóc Węgrom lepiej chronić granice Unii, Bruksela
poczekała, aż migranci zaleją Węgry i okrzyknęła Orbana
"faszystą".
Bruksela
wiedziała już od końca 2014 roku, że granica Węgry-Serbia
znajduje się pod naporem mas wielotysięcznych nielegalnych
migrantów, kierowanych tam przez międzynarodowe mafie
szmuglerów. Na początku tego roku europejska agencja ochrony
granic FRONTEX z siedzibą w Warszawie opublikowała powyższą mapę
(zdjęcie niżej), która pokazuje że granica Węgry-Serbia jest
trzecim największym punktem przemytu nielegalnych migrantów
do Unii europejskiej. Już w 2013 roku zanotowano tam prawie 50.000
nielegalnych migrantów (?!).
FRONTEX
napisał też w swoim raporcie z końca zeszłego roku (cytat):
"In
2014, the vast majority of migrants were detected at the
HungarianSerbian border, indicating that similar to last year,
Hungary remains the main transit country for migrants travelling
across the Western Balkan region to EU destination countries"
Co
Bruksela zrobiła aby pomóc Węgrom lepiej kontrolować tą
zewnętrzną granicę Unii ? Nic. Biurokraci z Brukseli czekali
cierpliwie, aż sytuacja na granicy Węgry-Serbia zaostrzy się tak
bardzo, że rząd Viktora Orbana będzie musiał wprowadzić
nadzwyczajne środki bezpieczeństwa i wtedy jak na telefon na
znienawidzonego przez lewaków premiera Orbana posypały się w
lewicowych mediach obelgi porównujące go do "dyktatora"
i "faszysty".
To
pozwala teraz niemieckiemu lewakowi Martinowi Schulzowi grzmieć z
brukselskiej trybuny jak Hitler w Norymberdze i grozić krajom Europy
Środkowej, w tym Węgrom. Będzie Anschluss ?
Przypominamy,
że już w 2009 roku brytyjski europoseł Godfrey Bloom nazwał
Martina Schultza anty-demokratycznym faszystą (Undemocratic
Fascist). Za co został wywalony z posiedzenia Europarlamentu przez
naszego wybitnego demokratę Buzka.
Agencja
ochrony zewnętrznych granic Unii Europejskiej FRONTEX tych granic
jak widzimy nie chroni, ale za to zainstalowała się w nowych
eleganckich biurach w Warszawie (Spire Tower) i produkuje papier.
Roczny
budżet tej agencji to 600 mln PLN. 28% budżetu jest przejadana
przez 360 urzędników, część jest wydawana na konferencje a
nawet 120.000 PLN jest przeznaczone na "upominki". By żyło
sie lepiej.
A
pozostały budżet FRONTEX-u idzie przede wszystkim na operacje na
Morzu Śródziemnym, których "efektywność"
widzimy codziennie w telewizji.
Nie
widzieliśmy żadnej informacji FRONTEX-u w sprawie wsparcia władz
Węgier w zwalczaniu inwazji nielegalnych migrantów. Węgrzy
muszą sobie radzić sami.
A
gdyby tak zaprosić po sąsiedzku szefa FRONTEX-u na posiedzenie
Sejmu w przyszłą środę aby wyjaśnił posłom, Polakom i
dzienikarzom dlaczego zewnętrzne granice Unii są dziurawe jak sito
i dlaczego węgierski rząd stal się celem szytej grubymi nićmi
manipulacji brukselskiej biurokracji?
40-osobowa
grupa prawicowych europarlamentarzystów przewodzona przez
Francuzkę Marine Le Pen już kilka dni temu oznajmiła na
konferencji prasowej w Brukseli, że tzw. "kryzys migrantów"
jest starannie przygotowaną operacją destabilizacji. Zgadzamy się
z tym coraz bardziej.
FRONTEX
kosztuje unijnych podatników 600 mln PLN rocznie
Tylko
dlaczego FRONTEX nie pomógł Węgrom chronić granic Unii ?
Źródło :
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
komentarze