Jak donoszą nasze przekaziory głównego ścieku, Anna Fotyga, wysłanniczka Prezesa do Parlamentu Europejskiego (pełniąca tam funkcję jewroosła) złożyła projekt rezolucji, "w której wyrażają zaniepokojenie coraz silniejszą i wymierzoną w UE propagandą ze strony m.in. Rosji, tzw. Państwa Islamskiego, Al-Kaidy i innych grup terrorystycznych"...
za wpolityce.pl/swiat/311460-mocny-raport-pe-propaganda-i-dezinformacja-rosji-coraz-silniejsza-europoslowie-przerazeni-nieswiadomoscia-spoleczenstw
Na kpinę zakrawa fakt, że PiS, atakowany przez unijne organa, w tym także przez PE, nie widzi nic zdrożnego w posługiwaniu się nimi w rusofobicznej krucjacie zleconej przez mocodawców z USraela. No ale cóż... Pan karze, sługa musi...
Pani Fotyga zajmowała na mojej prywatnej top liście najgorszych ministrów spraw zagranicznych niechlubne, pierwsze miejsce. Została jednak zdetronizowana przez obecnie urzędującego dyplomatoła Waszczykowskiego. Waszczykowski potrzebował wiele miesięcy, żeby odwołać ze stanowiska ambasadora RP, agenta żydowskich interesów w Waszyngtonie, Schnepfa. ( Złogi po Benjaminie Lewartowie vel Gieremek w MSZ ciągle żywe...) Powołał także na doradcę ministra inną wyjątkowo oślizłą postać - Żurawskiego vel Grajewskiego, który zasłynął wypowiedzią skierowaną publicznie do przewodniczącego Związku Ukraińców w Polsce Piotra Tyma: "Głupich w każdej nacji pod dostatkiem, niestety. Na szczęście ludzie określających się mianem "środowisk kresowych" nie rządzą Rzecząpospolitą. Przyjmij Piotrze proszę wyrazy solidarności w tej sprawie."
"Tą sprawą" był protest naszych rodzimych Ukraińców przeciwko użyciu w uchwale sejmowej dotyczącej Rzezi Wołyńskiej terminu "ludobójstwo". Ale stara, dobra Fotyga, jak widać, zawsze może się jeszcze przydać.
Co tak zaniepokoiło Ministerstwo Prawdy, że aż musi uświadamiać i dyscyplinować rezolucjami poddanych jewrokołchozu? Znowu za portalem braci Karnowskich - " Niepokojące jest to, że w niektórych państwach i społeczeństwach unijnych brakuje świadomości, co jest propagandą i celową dezinformacją - oceniają eurodeputowani w dokumencie, którego inicjatorką była Anna Fotyga (PiS). Apelują do mediów i ekspertów o gromadzenie danych na temat oddziaływania propagandy. Wskazują także na zagrożenie związane z szybkim rozprzestrzenianiem się propagandy inspirowanej przez Kreml. Rosyjski rząd wykorzystuje szeroki wachlarz narzędzi, jak think tanki, wielojęzyczne stacje telewizyjne (jak telewizja RT), agencje informacyjne (jak Sputnik), trolle mediów społecznościowych, aby zakwestionować wartości demokratyczne, podzielić Europę, zyskać poparcie wewnętrzne oraz stworzyć wizerunek upadłych państw we wschodnim sąsiedztwie UE - oceniają eurodeputowani. Ich zdaniem „zakłamywanie historii jest jedną z głównych strategii Rosji”. Koniec cytatu.
Tylko naiwny idiota mógłby stwierdzić, że Kreml nie wykorzystuje wszelkich możliwych środków medialnego oddziaływania na świat, w tym oczywiście na państwa Unii. Jeśli jednak jewropejski mainstream czuje się tak zagrożony to jakieś przyczyny muszą być. W czasach zimnej wojny sprawa była dużo prostsza, każdy wiedział, że telewizja, prasa i radio będące we władaniu sowietów kłamią a jedynym, rzetelnym źródłem informacji jest Radio Wolna Europa. Jak "rzetelnym" to dowiedzieliśmy się dopiero później.
W każdym razie każdy reżim po obu stronach "żelaznej kurtyny" posiadał quasi monopol na kształtowanie świadomości swoich poddanych. Sprawa się rypła wraz z nastaniem ery Internetu. To co kiedyś było ściśle kontrolowane i reglamentowane czyli wiadomości, stało się nagle domeną publiczną. Dziś każdy może serwowaną papkę skonfrontować z wieloma źródłami i, jeśli ma trochę oleju w głowie, sam wyciągnąć wnioski. Oczywiście nie zawsze muszą to być wnioski prawidłowe ale taka możliwość istnieje. Pojawia się jednak jeden problem, trzeba poświęcić trochę czasu, znać, choćby pobieżnie, jakieś języki (translator gugla nie rozwiązuje wszystkich problemów).
Tak więc media głównego ścieku żerują na ludzkim lenistwie i ignorancji serwując to, co akurat Wielki Brat sobie zażyczy. Teraz jednak Wielki Brat doszedł do wniosku, że przegrywa z "propagandą Kremla". To, że przegrywa to widać gołym okiem. Tylko jaka może być tego przyczyna? Przecież Wielki Brat dysponuje nieskończenie większą ilością przekaziorów - agencji prasowych, telewizji czy prasy. Czyżby jeden Sputnik i Russia Today miały taką moc rażenia, że rzucają na kolana Reutersa, CNN, NYT i Washington Post razem wzięte? A może prawda leży gdzie indziej? Może kłamstwa i manipulacje serwowane przez systemowe przekaziory już się przejadły i ludzie instynktownie szukają czegoś innego? Nie znam odpowiedzi.
Wiele "rewelacji" serwowanych nam przez główny ściek okazywały się potem manipulacją i zwykłym kłamstwem. Przykłady można mnożyć, chętni sami je znajdą. Trochę wiedzy na temat funkcjonowania mainstreamowych mediów dostarczył wieloletni dziennikarz Frankfurter Algemaine Zeutung, Udo Ulfkott, który oficjalnie przyznaje, że pracował dla CIA.
Za www.prisonplanet.pl/polityka/wiodacy_niemiecki,p1271279219
"Byłem dziennikarzem, przez około 25 lat, byłem kształcony w tym jak kłamać, zdradzać, i by nie mówić ludziom prawdy", Ulfkotte powiedział RT. "Byłem wspierany przez Centralną Agencję Wywiadowczą, CIA. Dlaczego? Bo jestem pro-amerykański." "Niemieckie i amerykańskie media próbują sprowadzić wojnę na ludzi w Europie, doprowadzając do wojny z Rosją. Minęliśmy punkt bez powrotu, i mam zamiar wstać i to powiedzieć ... nie jest w porządku to czego dokonywałem w przeszłości, aby manipulować ludźmi, aby siać propagandę przeciwko Rosji”.
Infiltracja mediów korporacyjnych przez CIA jest dobrze udokumentowana. Począwszy od 1948 roku, były prawnik Wall Street, Frank Wisner, jako dyrektor Biura Projektów Specjalnych (które miało wkrótce stać się oddziałem CIA), stworzył Operację Mockingbird, która miała za zadanie konwersję mediów korporacyjnych w narzędzie propagandowe finansowych elit. Wisner wskazał Philipa Grahama z Washington Post by ten prowadził operację i zatrudniał dziennikarzy, wielu, którzy pracowali w czasie II wojny światowej dla wywiadu wojskowego. "Na początku lat 50." miał pod kontrolą "szanowanych członków New York Timesa, Newsweeka, CBS i innych mediów" pisze Deborah Davis w swojej książce, “Katharine the Great: Katharine Graham and the Washington Post.” Do 1953 roku operacja była prowadzona przez dyrektora CIA Allena Dullesa, który kontrolował praktycznie każdą dużą korporację medialną, w tym New York Times, Time and Life, czasopisma i wiadomości telewizyjne, w szczególności CBS News pod kierownictwem Williama Paley. Oprócz gazet i wiadomości telewizyjnych, CIA kontrolowało produkcje filmowe Hollywood. "Dokumenty CIA ukazują dodatkowe tajne uzgodnienia z następującymi organizacjami informacyjnymi m.in.: The New York Herald Tribune, Saturday Evening Post, Scripps-Howard Newspapers, Hearst Newspapers, Associated Press, United Press International, Mutual Broadcasting System, Reuters i Miami Herald", napisał w artykule w Rolling Stone w 1977 roku Carl Bernstein, znany dziennikarz afery Watergate. Dowody na to, że sieć propagandy CIA, rozwinęła się do lat 70. zostały ujawnione przez Komisję Churcha." "CIA obecnie utrzymuje sieć kilkuset zagranicznych osób na całym świecie, które zapewniają dane wywiadowcze dla CIA i czasami próbują wpłynąć na opinię dzięki wykorzystaniu niejawnej propagandy. Osoby te zapewniają CIA bezpośredni dostęp do wielu gazet i czasopism, wyników usług prasowych i agencji prasowych, stacji radiowych i telewizyjnych, komercyjnych wydawców książek i innych mediów zagranicznych," stwierdził raport z komisji Kongresu w 1976 r." "Niemieckie i amerykańskie media próbują sprowadzić wojnę na ludzi w Europie i sprowadzić wojnę na Rosję", powiedział w wywiadzie dla RT. "Minęliśmy punkt bez powrotu, i mam zamiar wstać i to powiedzieć [...] nie jest w porządku to czego dokonywałem w przeszłości, aby manipulować ludźmi, aby siać propagandę przeciwko Rosji, i nie jest w porządku to co robią moi koledzy, i co robili w przeszłości, ponieważ są oni przekupieni by zdradzać ludzi, nie tylko w Niemczech, ale w całej Europie. [...] Bardzo obawiam się nowej wojny w Europie, i nie chcę widzieć tej sytuacji ponownie, ponieważ wojna nigdy nie przychodzi sama z siebie, mamy zawsze ludzi którzy do niej dążą i nie są to tylko politycy, ale dziennikarze też. [...]
Zdradziliśmy naszych czytelników, tylko po to by dążyć do wojny. [...] Nie chcę już dłużej tego robić; Mam dość tej propagandy. Żyjemy w republice bananowej, a nie w państwie demokratycznym, gdzie mamy wolność prasy."
Całość w oryginale http://www.prisonplanet.com/leading-german-journalist-cia-media-pushing-for-world-war.html
Jak widać z cytowanych fragmentów, próba wpływania na jewro poddanych przypomina rozprawę burdelowej panienki o cnocie. Na naszym krajowym podwórku można zauważyć jedną, zadziwiającą prawidłowość.
Można kłócić się o partykularne pierdoły sprowadzające się do walki o koryto (POPiS i reszta przystawek), można obrzucać się błotem i stosować taktykę MamaMadzi, czyli tematy zastępcze mające przykryć bieżące, istotne sprawy. (Ostatnio mieliśmy tego przykład - TK i sprawę aborcji a klepnięty ciemną nocą traktat CETA). W ten schemat wpisują się wszyscy ściekowi geszefciarze - Szechter, Lis, Sakiewicz czy jego konkurenci do prezesowego ucha - Karnowscy.
Nie wolno jednak różnić się znacząco w ocenie banderyzmu i wojny na Ukrainie, wojny w Syrii i jeszcze paru ważnych tematów, na które ma monopol Wielki Brat. Tutaj nawet zapraszani do studiów telewizyjnych politycy prezentują zadziwiającą zgodność "ponad podziałami".
Wygląda na to, że Wielki Brat przyznał się właśnie do porażki. No bo jak inaczej tłumaczyć takie ruchy? Ktoś, kto jak to mówią "stoi w prawdzie" nie powinien obawiać się jakiegoś kagiebowca Putasa. Okazuje się jednak, że tresowane przez dziesięciolecia społeczeństwa tzw. "wolnego świata" uodporniły się na toporną propagandę. Prym jak zwykle, przynajmniej w naszej części Europy, wiodą Polacy. Nie dali się ogłupić Wielkiemu Bratu ze wschodu i nie dadzą temu z zachodu. A może to jest tylko moje pobożne życzenie?...
Bo jak się popatrzy na niektóre tzw. "prawicowe" i "patriotyczne" portale to pełno tam zaprzańców, sprzedawczyków i zwykłych idiotów, którzy ulegli propagandzie Wielkiego Brata. Rezolucja z pewnością przejdzie większością głosów (głosowanie w listopadzie). Niewielu jest jewroosłów, którzy postawią na szali swój wybór na następną kadencję. Pecunia non olet, jak mawiali starożytni. Co by np. zrobił taki jewroosioł jak Rysio "Wędrowniczek"Czarnecki? Za czyje pieniądze włóczyłby się po całym świecie i uszczęśliwiał publikę swoimi wypocinami? Kto zapewniłby bezkarność największemu przekrętasowi prywatyzacyjnemu Lewandowskiemu? Kto ochroniłby Tuska i wielu innych? To może zrobić tylko jewropejska Matiuszka. Jakby ktoś miał jeszcze złudzenia - żydobolszewicki eksperyment przeniósł się z Moskwy do Brukseli.
Ale jak mówili starożytni - "Il lupo perde il pelo ma non il vizio" (wilk zmienia sierść ale nigdy przyzwyczajeń).
Źródło: http://spiritolibero.neon24.pl/post/134326,mainstream-robi-w-gacie-czyli-rezolucja-pis-w-pe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
komentarze