Strony

środa, 12 października 2016

Kulisy sprzedaży PZL Mielec...dla tych, którzy podniecają się Black Hawk'ami...

Dlaczego rząd wycofał się z zakupu Caracali? Nie cierpię Żabojadów i w zasadzie mogę powiedzieć, że francuska myśl techniczna może niejednego doprowadzić do szału...można to stwierdzić choćby na przykładzie kotłów kondensacyjnych, albo samochodów, ale myślę, że w helikopterach nie jest inaczej. Tony czujników, czujniczków, sensorów, sterowników, przekaźników których czasem nawet Serwis nie może ogarnąć. Można śmiało dostać jebla do głowy, jakby to określił góral spod Gubałówki...dlatego myślę, że polski żołnierz z chwilą rezygnacji z Caracali uniknął tego"jebla"...


Zakup śmigłowców to sprawa polityczna i w żadnym wypadku nie chodzi tu o dobro żołnierzy, czy jakąś wyjątkową sprawność polskiej armii...ktoś tu się naoglądał i zaczadził filmami Airwolf...
Sprawa jest polityczna, ponieważ należy zauważyć pełną ciągłość wydarzeń, która układa dosyć ciekawą historyjkę, a mianowicie mógłbym to zatytułować "Od rzemyczka do koniczka", albo "Od Mielca do Black Hawk'a dla polskiej armii"...

Zanim jednak wkleję tekst, to przytoczę komentarz Lorenco...

"(...)za przerywanych rządów Pisiorów lata 2005-2007 została sprzedana jankesom...i kółeczko się zamyka
Sprzedana, to za dużo powiedziane. W PZL Mielec stały wtedy M-28 Bryza dla wojska, fabryka została wówczas "kupiona" z tymi samolotami, nie pamiętam ile ich było. Tak czy inaczej owe samoloty Sikorsky sprzedał naszemu wojsku. Bilans Sikorsky` emu wyszedł na zero o ile nie na plus."

http://trybeus.neon24.pl/post/134272,po-co-nam-karakale-i-blek-holki#comment_1337696

Jak i za ile sprzedano PZL Mielec amerykańskiej firmir Sikorsky...

To Rząd PiS-LPR-Samoobrona oddał PZL Mielec na rzecz spółki amerykańskiej Sikorsky... 

Przed sprzedażą właścicielem PZL Mielec była w całości Agencja Rozwoju Przemysłu S.A. - agencja rządowa podporządkowana Ministerstwu Skarbu Państwa. W wyniku podpisania w grudniu 2006 roku umowy, Sikorsky Aircraft Corporation nabył za 250 mln zł 100 – procentowy pakiet udziałów w spółce z siedzibą w Mielcu.

Dlaczego PZL Mielec nie sprzedano w drodze publicznego przetargu?

Na rzecz F-16 i  UTC  lobbował Marek Matraszek – przyjaciel B. Komorowskiego i R. Sikorskiego oraz Hubert Królikowski – asystent – Matraszka i Komorowskiego, którego ostatecznie zatrudnił w Min. Gospodarki Paweł Poncyliusz. Amerykanie nie wsparli sprzedaży 100 samolotów M-28-M-18 produkowanych w Mielcu w ramach offsetu za zakup F16, ponieważ już wtedy zapadła decyzja aby PZL Mielec doprowadzić na skraj bankructwa i przejąć go. Offset dla Mielca przewidywał kwotę ok. 455 mln $ na produkcję samolotu M-28-M-18 oraz 57 mln $ na modernizację i sprzedaż Skytruck. Offset  nie został zrealizowany nawet w 10% dla zakładów z PZL Mielec. Mało tego spółka Skytruck LLC opatentowała nazwę Skytruck i miała wyłączność na sprzedaż samolotów produkowanych w Mielcu na rynku, obu Ameryk i Azji. Następnie zablokowali sprzedaż wyrobów mieleckich po to aby firma była gotowa do przejęcia za bezcen.

W ramach umowy zakupu PZL Mielec – Sikorsky zobowiązał się do spłaty zadłużenia 16 mln zł, a resztę z kwoty zadłużenia tzn 53 mln zł miała pochodzić ze sprzedaży do MON-u Skytrucków, MON zaliczkował 74% tej kwoty. Dlaczego po prywatyzacji MON kupiło samoloty Skytrucka po 30 mln zł, a nie wtedy gdy PZL Mielec był własnością polską? Zakupy MON-u od firmy Sikorsky zrekompensowały praktycznie wydatki amerykanów na zakup PZL Mielec. Skarb Państwa ponadto gwarantował pożyczkę udzieloną przez ARP na podwyższenie kapitału w PZL Mielec. ARP zrezygnowała ze zwrotu tej pożyczki. Czyli ,,amerykanie” od Sikorskyego kupili PZL Mielec za pieniądze Skarbu Państwa!!!

Nie wspominając już o tym, że PZL Mielec przed sprzedażą mogła mieć kontrakty na swoje wyroby w wysokości 1 mld zł. – skutecznie utrącone przez Zarząd PZL Mielec oraz ARP – można powiedzieć, że Polska za darmo pozbawiła się swoich atutów w obronności lotniczej. To Rząd PiS-LPR-Samoobrona oddał PZL Mielec na rzecz spółki amerykańskiej Sikorsky – spółka zależna korporacji United Technologies Corporation (UTC). Właścicielami tego holdingu są osoby o pochodzeniu takim samym jak teść byłego szefa MON za czasów PiS Radosława Sikorskiego…

Tekst pochodzi ze strony...

http://naszaprawda.blog.pl/archiwa/akcja-wybory-2015/nieprywatyzacja-wg-pis-czyli/

Ale jeszcze jeden artykuł z lipca 2007 roku w którym obszernie napisano  na czym polegał szwindel ze sprzedażą PZL Mielec...

Offsetowe oszustwo

18 kwietnia 2003 minister Jerzy Hausner w imieniu polskiego rządu podpisał z koncernem Lockheed Martin umowę offsetową związaną z zakupem od rządu amerykańskiego samolotów F-16. Zdaniem ministra umowa sięgała 12,55 mld USD, Amerykanie informowali - już po podpisaniu kontraktu - o prawdziwej wartości - 6,028 mld USD.

Przetarg na zakup myśliwców i umowę offsetową sfinalizowano wielokrotnie łamiąc polskie prawo. Nawet jednak z przyjętych w ten sposób zobowiązań Amerykanie nie wywiązywali się od samego początku. Dotyczyło to m.in. wycenionego na 455 mln USD zobowiązania wsparcia sprzedaży 100 samolotów M28 i 100 M18 produkowanych przez PZL w Mielcu (informowano, że Skytruckami zainteresowana jest... CIA, ale też Peru, Gujana i inne państwa Ameryki Południowej). Amerykanie mieli też partycypować w modernizacji M28 (30 mln USD nominalnie, 57 mln USD brutto, z uwzględnieniem tzw. współczynników offsetowych). Powołana w tym celu spółka Skytruck Co. LLC opatentowała w USA nazwę Skytruck, a od strony polskiej uzyskała wyłączność na sprzedaż mieleckich samolotów w wielu krajach. Amerykanie jednak zamiast szukać nowych klientów zablokowali wcześniej wynegocjowany eksport 10 M28 za 75 mln USD do Indonezji, publikując nieprawdziwe informacje o sprzedaniu podobnej partii samolotów Malezji za... 30 mln USD w Malezji.

W rzeczywistości Skytruck LLC zamówił zaledwie jednego M28 green (do wyposażenia), odebranego w listopadzie 2004, do którego PZL w Mielcu dołożyły kilkaset tysięcy dolarów. Kolejne 4 samoloty Amerykanie także zamówili za cenę niższą niż koszty produkcji. W efekcie umowa została zerwana.

Mimo jawnych kpin ze strony amerykańskiej, Komitet Offsetowy zaliczył LM aż 50 mln USD za pomoc w certyfikacji Skytrucka w USA, która w praktyce była jedynie formalnością i zależała wyłącznie od dobrej woli kontrahentów Mielca. Wykonanie zobowiązań LM wobec PZL w Mielcu nie przekraczało wówczas 2,5 mln USD, mniej niż 10% planu.

Także Pratt & Whitney (własność UTC) wywiązywał się ze zobowiązań wobec PZL w Mielcu w symboliczny sposób (21%), a rentowność tych transakcji też była ujemna. Cessna Aircraft nawet nie podjęła rozmów o zakupie produktów, które miała nabyć w związku z offsetem. Przez krótki czas grę wchodziła produkcja w Mielcu zasobników rozpoznawczych do F-16. Te ostatecznie powstały w umiejącym dbać o swe interesy Izraelu. Podobnie zresztą jak wiele elementów polskich myśliwców - metalowe struktury usterzenia poziomego, stateczniki poziome, stery kierunku, skrzydła, stery wysokości oraz elementy wyposażenia pokładowego, w tym systemy kontroli środowiska i klimatyzacji. Czyli, że można...

W obcym interesie

Minęło kilka lat od podpisania umowy offsetowej, a nie zdarzyło się, by odpowiedzialni za jej realizację politycy i urzędnicy publicznie krytykowali czy próbowali wywrzeć nacisk na amerykańskich partnerów, by ci realizowali programy zgodnie z polskim interesem. Offset w Polsce sprowadzono do biurokratycznych wyliczeń, których wyniki prezentują się zgodnie z umową, zupełnie nie koncentrując się na realnych interesach naszej gospodarki. Przykład M28 jest jednym z wielu, ale o tyle specyficznym, że sprawa znalazła zupełnie kuriozalny i niebezpieczny dla naszego kraju finał. PZL w Mielcu sprzedano Amerykanom włącznie, między innymi, z prawami do produkcji Skytrucka! Amerykanie, którzy już ponad 10 lat temu usiłowali przejąć te prawa, teraz dostali je praktycznie za darmo.

Najpierw jednak transakcję odpowiednio przygotowano. Prezes odpowiedzialnej za restrukturyzację PZL w Mielcu Agencji Rozwoju Przemysłu Paweł Brzezicki, m.in. oddając wyłączność na handel zagraniczny podległych sobie spółek PHZ Cenzin, usiłował nie tylko ostatecznie zerwać kontrakt w Indonezji, ale także zablokował negocjacje prowadzone przez polskie spółki m.in. w Wietnamie i Iraku. W tym ostatnim przypadku otwarcie wystąpił przeciwko polskiemu narodowemu koncernowi zbrojeniowemu - Bumarowi. Przeciw Bumarowi przeprowadzono wręcz nagonkę z udziałem wielu lobbystów i przedstawicieli konkurencji - polskiej i zagranicznej. Żadne odpowiednie służby, ani przedstawiciele władz nie zareagowały. Zapewne nie przez przypadek.

Kłamcy z ARP i MSP

Sprzedając PZL w Mielcu Agencja Rozwoju Przemysłu i Ministerstwo Skarbu Państwa poinformowały media, że to bardzo korzystna transakcja, która przyniesie stronie polskiej nawet 300 mln zł. W rzeczywistości spółka została sprzedana za 56,1 mln zł (dodatkowych 9,9 mln zł ma stanowić depozyt do ewentualnego rozliczenia w ciągu 3 lat). Nowy właściciel ma co prawda spowodować spłacenie części zadłużenia wobec ARP równej 16 mln zł, ale ta kwota i reszta zadłużenia (w sumie 52,5 mln zł) ma pochodzić ze sprzedaży obecnie produkowanych samolotów, w tym 3 Skytrucków dla... polskiego MON (w umowie sprzedaży zawarte jest żądanie, by ministerstwo zapłaciło w dniu podpisania kontraktu 74% ceny). Na dodatek ARP w praktyce zrezygnowała ze zwrotu wartej 32 mln zł pożyczki przeznaczonej przez Skarb Państwa na podwyższenie kapitału zakładowego (warto dodać, że kapitał spółki wynosi 106,376 mln zł, do czego trzeba dodać warte 2 tys. zł udziały w spółce PZL Mielec Cargo).

Polskie MON kupuje samoloty M28 po blisko 30 mln zł za sztukę. Koszt ich wytworzenia nie przekracza 10 mln zł. W produkcji są cztery dalsze Skytrucki o wartości, która z nawiązką zrekompensuje wszelkie wydatki na zakup PZL w Mielcu. Jak by tego było mało, ARP zobowiązała się do pokrycia wszelkich ewentualnych roszczeń Skytruck LCC wynikających z dotychczas zawartych umów.

Mieleckie zakłady sprzedano bez przetargu zarejestrowanej we Francji United Technology Holdings (UTH). Media były zaś informowane, że zakupu dokonał koncern United Technology Co. (UTC) - właściciel wytwórni śmigłowcowej Sikorsky. Działający na rzecz UTH przygotowywali przejęcie PZL w Mielcu od dawna, sterując działaniami strony polskiej, nie tylko w zakresie handlu samolotami. Pod ich naciskiem ARP już rok temu na kluczowe stanowiska w zarządzie PZL wyznaczyła pracowników PZL Rzeszów. W efekcie wywodzący się z tej amerykańskiej spółki członkowie zarządu negocjowali kontrakt ze strony polskiej. Przyglądając się umowie można ocenić, że wynegocjowali wszystko na czym zależało UTH (UTC).

Zobowiązania do niczego

Do czego zobowiązali się Amerykanie? W zakresie nowej produkcji praktycznie do niczego, bo każde ich zobowiązanie jest uwarunkowane uzyskaniem zgody własnego rządu i sytuacją rynkową.

Według umowy, UTH ma zamiar, by PZL w Mielcu do końca 2008 rozpoczęła wytwarzanie kabin do śmigłowców Black Hawk, w 2012 osiągając zdolność produkcyjną na poziomie 48 sztuk rocznie. Równocześnie spółka ma przygotować się do montażu i testów rocznie 20 śmigłowców H-60 green, o ile będzie na nie popyt. Punkt 6.1(e) mówi m.in., że (...) zakres prac związanych ze śmigłowcem Black Hawk nie będzie obejmował koprodukcji wymaganej przez kraje inne niż Polska oraz bezpośredniej sprzedaży śmigłowców H-60 ani sprzedaży w ramach Foreign Military Sales przez spółkę Sikorsky. Faktyczny zakres prac, jakie zostałyby powierzone do wykonania Spółce będzie uzależniony od możliwości spełnienia przez nią stawianych przez spółkę Sikorsky wymogów w zakresie jakości, kosztów i dostaw.

Amerykanie nie zobowiązali się poza tym prawie do niczego. W ciągu 4 lat mają co prawda zainwestować 45 mln USD, ale połowa tej kwoty ma dotyczyć m.in. trudnego do wyceny oprogramowania, a nawet... zasobów ludzkich spółki Sikorsky (tak napisano w umowie!).

Przekupywanie pracowników

Pracownicy PZL w Mielcu uzyskali pewne gwarancje zatrudnienia na najbliższych kilka lat. Zależnie od czasu dotychczasowego zatrudnienia i terminu ewentualnego zwolnienia od podpisania umowy mogą liczyć na odszkodowanie - od jednokrotności do nawet trzydziestokrotności (zwolnienie w pierwszym roku po przepracowaniu ponad 20 lat) miesięcznego wynagrodzenia. Samo wynagrodzenie ma wzrastać w latach 2007-2009 o 7-15% rocznie. Załoga ma też otrzymać bonus prywatyzacyjny w wysokości sześciokrotnej pensji.

Liczne przywileje zagwarantowali sobie sami związkowcy, z prenumeratą wybranych gazet na koszt Spółki włącznie. Związki będą też otrzymywać na cele statutowe od Spółki po kilkadziesiąt złotych na każdego członka. Przekupywanie pracowników, a w szczególności związkowców to stała metoda przy takich transakcjach jak przejęcie kontroli nad PZL w Mielcu. Mieleccy związkowcy już dawno wystosowali pismo do premiera zachwalające warunki transakcji.

Warto przypomnieć, że w wypadku PZL Rzeszów było podobnie. Choć wykorzystywano zapewne i inne środki. Najbardziej zaangażowany w lobbing na rzecz sprzedaży przedsiębiorstwa szef NSZZ Solidarność okazał się wieloletnim donosicielem peerelowskiej Służby Bezpieczeństwa. Do lobowania rzecz Lockheed Martina, UTC i Pratt & Whitney przyznał się nawet Edward Mazur podejrzewany o związki z mafią i zlecenie zabójstwa komendanta Policji.

Lista likwidatorów

Radosław Sikorski, do niedawna minister ON, na początku swego urzędowania anulował przetarg na śmigłowce do przewozu VIP, w którym jedyną ofertę spełniającą postawione warunki złożyła europejska AgustaWestland. Stało się to z niewątpliwą korzyścią dla koncernu Sikorsky. Minister posiadał wówczas akcje UTC. Teraz MON przygotowuje przetarg na ok. 80 śmigłowców. Jeśli jego warunki zostaną odpowiednio przygotowane (o ustawianiu innego przetargu - na samoloty dla VIP pisaliśmy w poprzednich numerach), Amerykanie zyskają kontrakt wart blisko 4 mld USD, inwestując realnie nie więcej niż 20-30 mln USD.

Radosław Sikorski to nie wyjątek. Promowanie obcych interesów i krytykowanie polskiego przemysłu lotniczego i zbrojeniowego to wśród polskich polityków standard. Konferencje prasowe na temat wykonania offsetu są organizowane wyłącznie z udziałem przedstawicieli offsetodawców. Nigdy nie zdarzyło się, żeby wystąpili z szefami polskich przedsiębiorstw, które zostały oszukane w związku offsetu. Są ich dziesiątki, jeśli nie setki. Ale nic nie mogą zrobić, bo niepokornych łatwo odwołać. Tak jak przydarzyło się to właśnie prezesowi Bumaru, Romanowi Baczyńskiemu, choć jego spółka uzyskała w 2006 sprzedaż bliską 2,5 mld USD, o 20% więcej niż w roku poprzednim. No, ale Bumar twardo negocjował warunki offsetu wszędzie, gdzie miał na to jakikolwiek wpływ...

Gdyby udało się zmusić Amerykanów choćby do wywiązania ze zobowiązania dotyczącego 100 M28 i 100 M18, PZL w Mielcu byłyby w znakomitej kondycji i nie trzeba by ich sprzedawać na skandalicznych warunkach. Czy myśl, że można po prostu zażądać od Amerykanów wywiązywania się z umów i licznych obietnic przyszła kiedyś do głowy odpowiedzialnemu za offset wiceministrowi gospodarki Pawłowi Poncyliuszowi? Poncyliusz jest młodym, ambitnym politykiem, więc nie może narażać swej kariery. Czy Pawłowi Brzezickiemu przyszło kiedyś do głowy, że kierowana przez niego agencja ma restrukturyzować polskie przedsiębiorstwa, a nie doprowadzać je do upadku i wyprzedawać za bezcen? Oczywiście, że nie. Czy wiceminister Skarbu Państwa Ireneusz Dąbrowski choćby rozważał konsolidację polskiego przemysłu lotniczego w oparciu o PZL Świdnik, zamiast stwarzać tej wytwórni nieuczciwego konkurenta? Nawet nie warto odpowiadać na to pytanie.

Tekst pochodzi ze Skrzydlatej Polski...

http://www.altair.com.pl/magazines/article?article_id=207

Czy wiecie już dlaczego Caracale są be, a Black Hawk'i są cacy? To są konsekwencje robienia laski "sojusznikom" zza Wielkiej Wody...jakby to określił pewien "klasyk"...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

komentarze