Strony

piątek, 15 kwietnia 2016

Bądź Polakiem!

Z bloga Marxa...
„Nie jesteś człowiekiem ….. jesteś kanarkiem”. Tak mówił pewien czarownik do swoich klientów w filmie o Asterixie i Obeliksie. Następnie zadowolony klient czarownika wylatywał z chaty czarownika będąc przekonanym, że jest kanarkiem. My Polacy jesteśmy właśnie takimi kanarkami i bardzo łatwo to udowodnić. Do czarownika poszliśmy z własnej woli. Co prawda kanarkiem nikt nie chciał zostać, ale każdy chciał się poczuć Europejczykiem. Czarownikowi suto zapłaciliśmy za bycie kanarkiem … przepraszam Europejczykiem. Czarownik coś namieszał, poświecił nam w oczy i wylecieliśmy z jego chaty pełni dobrych przeczuć, bo zostaliśmy kanarkami ( Europejczykami). Teraz chodzimy w kółko i kombinujemy jak przekonać samego siebie i wszystkich, dookoła że bycie kanarkiem ( Europejczykiem) to fajna rzecz a o dowody coraz trudniej...


Złośliwi twierdzą, że czarownik zrobił nas w bambuko, bo po prostu brakowało mu kanarków lub jak kto woli siły roboczej i za nasze pieniądze sobie problem rozwiązał. No, ale tak mówią oczywiście tylko ludzie bardzo złośliwi.
Skończmy jednak z komiksową metodą porównawczą i przejdźmy do zimnych faktów. Tak się złożyło, że w 1989 roku upadł PRL i Polacy nie mieli, co ze sobą zrobić. Ponieważ specjalnych tradycji i doświadczenia w istnieniu, jako byt niezależny nie mieliśmy a Rosjanie definitywnie pozbyli się środka Europy została nam tylko jedna alternatywa. Musieliśmy wykonać hołd pruski w drugą stronę, czyli poprosić na kolanach, aby przyjęto nas do Unii Europejskiej. Przed dokonaniem tego seppuku doszło do Magdalenki i obrad okrągłego stołu gdzie, co można pozamiatano. Nowa i stara nomenklatura podzieliły między sobą to, co miało jakąś wartość tak sprytnie, że nikt nie zauważył, że pierwszy sekretarz albo ktoś z jego rodziny nagle nabywali zakład, w którym wcześniej podobno za grosze pracowali a kacykowie nowej władzy nagle pozyskali gazety i intratne posady w tym, co należało do majątku narodowego. Tak właśnie przeszła pierwsza niezauważona polska transformacja. Komuniści stali się z dnia na dzień kapitalistami a ich przeciwnicy sami stali się nomenklaturą, z którą podobno przez lata walczyli.
I znów wraca mi do głowy ten czarownik, który potrafił człowiekowi wszystko wmówić.
Następnie nas przetransformował Balcerowicz a raczej ci, którzy za nim stali. Dokonano reformy gospodarczej godnej najlepszych wzorców 19 wiecznego brutalnego kapitalizmu a wszystko po to by jak się wtedy mówiło spłacić długi i dostać się do wielkiej europejskiej rodziny narodów. By słowo Polak brzmiało dumnie. To była druga polska transformacja.

Trzecia i jak do tej pory ostatnia to 1 maja, 2004 czyli data, kiedy otwarto nam drzwi do Europy a Polacy podobno właśnie tego dnia stali się Europejczykami. Kim byli wcześniej tego czarownik nie powiedział, ale można założyć, że nie byliśmy nikim, bo na Azjatów lub Beduinów specjalnie nie pasujemy. Wraz z naszym przystąpieniem do wielkiej rodziny narodów Europy musieliśmy oczywiście określić, jakie miejsce będziemy w tej rodzinie zajmować. Niestety nam nie dano szansy wybrania sobie roli odpowiedniej dla naszego społeczeństwa, kultury i tradycji. Naszą rolę określono, jako rodzinnego frajera, który będzie jadł przy osobnym stoliku na rodzinnych imprezach. W pierwszej kolejności rozparcelowano między innych członków rodzinny to, co pozostało po pierwszej transformacji, czyli rajdzie uczestników okrągłego stołu. Za grosze oddano zakłady przemysłowe, na które pracowały pokolenia Polaków. No, ale jak tu było nie oddać, gdy nasza nowa rodzina postanowiła dołożyć się do naszego skromnego bytu. Efekt jest taki, że duży „europejski” kraj nie ma prawie własnych zakładów przemysłowych i banków. Wszystkie one należą do naszej nowej rodziny lub zostały zlikwidowane, bo stanowiły niepotrzebną konkurencję. Fakt ten miał też tą zaletę, że wykasował praktycznie związki zawodowe, które mogły w przyszłości znowu kogoś wywieźć na taczkach. Wiadomo, że u prywaciarza nie zaszalejesz. No, ale patrząc tak na logikę, jeśli starzy wodzowie stali się kapitalistami, nowi nomenklaturą to, kto miał przeciw takim dobrodziejstwom protestować?

W sferze społecznej i kulturowej też nas spacyfikowano dość dokładnie, bo przecież skoro już zostaliśmy tymi nowymi Europejczykami to przecież nic nie mogło zostać tak jak dawniej. Kultura padła, bo teraz wszystko musi się opłacać, czyli być komercyjne no i zamiast dobrych filmów mamy telenowele typu nowoczesna „ Niewolnica Isaura”. Studia filmowe upadły, bo zabrakło funduszy. Teatry istnieją, bo głupio by było bez nich, ale aktorzy zarabiają na starej sławie i reklamach pasztetu w Biedronce. Najpoczytniejsze obecnie książki to kucharskie wygłupy pani Gessler lub zwierzenia czterdziestoletniej dziewicy, która przeżywa dylematy moralne. Wydarzeniem kulturalnym, o którym można mówić to koncert w Jarocinie gdzie tysiące młodych ludzi ma okazję potaplać się w błocie lub jakiś inny koncert sponsorowany przez jakąś zagraniczną markę piwa. Polskiego piwa też już nie mamy za to mamy kretyńską palmę, która nie wiadomo, z jakiego powodu stanęła w centrum Warszawy. To właśnie jest znamienne. Rosjanie podarowali nam „Pałac Kultury i Nauki”, który jednych irytuje a innym się podoba, ale wrażenie robi i jest używany do dziś. Nowa władza dała nam PALMĘ i na dodatek jeszcze bez bananów.
Społeczeństwo też się musiało zmienić, bo przecież trzeba było się dostosować do naszej europejskiej rodziny. Podstawową wartością, jaką kultywowano tu w kraju była rodzina, ale rodzina jest bardzo nieeuropejska. To nie pasuje. Jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać domy starców, oczywiście prywatne. To jasne i logiczne, bo jak tu sobie wyobrazić żeby leming po przyjściu z pracy czy ze szkoły zamiast wyskoczyć do modnego baru miał się zająć własną babcią. Przecież to takie nienowoczesne. Pojawił się też bardzo modny status singla, czyli osoby, która żyje sobie sama dbając wyłącznie o siebie i własne potrzeby wychodząc z założenia, że wszelkie związki mogą stanowić przeszkodę w rozrywkowym życiu i karierze. Do tego doszły wszelkie brukselskie mody na stawianie pedalskich pomników ( tęcz), popieranie organizacji LGBT (z ang. Lesbian, Gay, Bisexual, Transgender) oraz ideologii gender, co doprowadziło do pojawienia się w Sejmie RP różnych elementów o tyle ciekawych, co i śmiesznych. Co ciekawe ci sami politycy, którzy tak ochoczo propagują nowe idee sami bardzo boleją nad tym, że w Polsce maleje przyrost naturalny.
Przez wieki wartością scalającą naród polski była religia. Proszę zauważyć, że nie napisałem kościół, lecz religia. Władza komunistyczna wyśmiewała Polaków za to, że podobno 95 % to katolicy i obrzydzała religię jak mogła. A teraz? Dzieje się dokładnie to samo. Polowania na błędy hierarchów kościoła, które mają udowodnić, że religia jest bez sensu a przecież wiara i religia to wartości, które w małym stopniu zależą od tego, kto stoi na świeczniku. Czy ktoś powie, że cała Polska jest bez sensu, bo prezydentem był Bolek W? Oczywiście, że nie, ale w stosunku do religii stara się na wpoić właśnie tą zasadę. W czasach zaborów mówiono, że walka z religią i tożsamością narodową są dobitymi przykładami rusyfikacji i traktowania Polski, jako kolonii. Podobne zjawiska dzieją się teraz, ale teraz to modne i dobre, bo europejskie.
Oczywiście to wszystko to tylko powierzchowne symptomy, bo gdyby pisać o konkretach trzeba by było napisać całą rozprawę. Faktem jest jednak, że w modnych środowiskach pijących poranną kawę w Starbucks Coffee Company jest bardzo nieelegancko mówić, że się jest Polakiem, bo to takie zaściankowe. Europejczyk – akurat to brzmi dumnie.
A efekty …. Są na każdym kroku. Trzy miliony rodaków na emigracji, co jest tragedią nie tylko dla nich samych, ale też dla ich rodzin, znajomych i całego kraju. Powiedzmy to wprost. Trwa drenaż Polski z siły roboczej a znikają w dużej mierze te najwartościowsze jednostki. Według pesymistycznych prognoz za parę lat więcej osób narodowości polskiej urodzi się po za granicami kraju niż tu. Ci ludzie nigdy już tu niestety nie wrócą. Nasza gospodarka kuleje mimo to, że do wiadomości publicznej podawane są coraz to nowe genialne osiągnięcia PKB, czyli produktu brutto. Produkt krajowy netto nigdy nie był podany do wiadomości, lecz faktem jest, że co roku mamy deficyt budżetowy, co powoduje to, że nie zarabiamy tylko ciągle pożyczamy pieniądze żeby utrzymać państwo. Więc jeśli jest tak dobrze to, czemu pożyczamy? A skoro tak dużo produkujemy to ile dochodów z tej produkcji pozostaje tu w kraju? Czy ktoś może to obliczyć? Wczoraj usłyszałem znów w telewizorze, że nowy minister finansów naprawi wszystko z gospodarką włącznie tylko nie wiem jak polski minister ma naprawiać gospodarkę, która prawie w całości należy do innych. Chyba nowymi podatkami, bo to wszystko, co może. Innym efektem jest to, że ciągle słyszymy uszczypliwości od gamoni z innych krajów na temat tego, co my mamy wybierać i jak się zachowywać a polscy politycy na wyścigi szukają miejsc gdzie się można poskarżyć na innych polskich polityków. Tu uwaga na boku. To już kiedyś było. Jak w Polsce ktoś za bardzo rozrabiał to ruszała delegacja niezadowolonych na wschód. Nie widzę różnicy. Inna sprawa, że gdy słyszę jak jakiś nieokrzesany gamoń z Brukseli uzurpuje sobie prawo do narzucania mi tego jak mam żyć to w głowie rodzi mi się pytanie: Czy żyję w suwerennym państwie czy w następnym euro kołchozie.
Kończąc te gorzkie żale napiszę coś we własnym imieniu. Ja będę żył tak jak żył mój ojciec i dziadek. Według tych samych wartości. Cała propaganda, która ma mnie przekonać do czegoś innego to pieniądze wyrzucone w błoto. Nie obchodzą mnie przepychanki między jedną frakcją złodziei a drugą. Skaczący jak małpa Giertych na pewno mnie do niczego nie przekona. Po prostu pozostanę tym, kim byłem zawsze – Polakiem ze wszystkimi wadami i przywarami, które sprawiają, że jestem mniej europejski. Zostanę też przy kilimie, który wisiał nad łóżkiem mojego dziadka jeszcze na dalekich kresach. Jest prosty. Nic wyszukanego. Tylko trzy słowa „ Bóg Honor Ojczyzna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

komentarze