Strony

wtorek, 7 marca 2017

Nasze i ich sukinsyny...

Ostatnio nasiliła się walka wyborcza pomiędzy "naszymi i ich sukinsynami" jako potencjalnymi kandydatami na stołek szefa Eurokołchozu. "Somoza być może jest sukinsynem, ale to nasz sukinsyn", ten cytat to niemal klasyka, która przeszła do kanonów zwrotów politycznych...a  tak ponoć miał się wypowiedzieć Roosevelt o Anastasio Somozie Garcíi, jankeskim wazeliniarzu i pucybucie który na terytorium Nikaragui pełnił rolę "prawicowego dyktatora"...No ale nie o nim będzie dzisiaj, a o "naszych i ich sukinsynach"...


Tak szczerze powiedziawszy to dla zwykłego Polaka nie ma znaczenia kto zostanie pierwszym sekretarzem w Eurokołchozie. Dla zwykłego Polaka, a także Polski nic to nie znaczy. Dalej jesteśmy i będziemy tą mniejszą prędkością, bo już niemieckie czerepy nad tym odpowiednio pracują. Mamy koniec kadencji "rudego sukinsyna". Nie wiem, czy prezes Kaczor wykoncypował sobie, żeby "ich sukinsyna" sciągnąć do kraju i go wypatroszyć za Smoleńsk. Gdyby tak kalkulował, to byłby super naiwny (o co go nie podejrzewam), bo przecież "ich sukinsyn" dobrze wie, że tylko cycek mutti Makreli daje prawdziwy azyl, a on ani myśli się go puszczać. "Ich rudy sukinsyn" jest rudy, ale nie głupi. Przecież w ramach cycka może dostać w nagrodę pod zarząd jakiś dedeerowski land...że co? Że nie? A...przecież nie tak dawno gruziński sukinsyn piastował gubernatorstwo w Odessie...da się? Da...przecież dzisiaj już nawet dziecko wie, że międzynarodówka polityczna to jedna, wielka rodzina sukinsynów...

Więc mamy kandydatów...jakiś Sarjusz, czy pieron wie kto...w zasadzie "ich sukinsyn", ale nie przeszkadza to pisiorom aby go poprzeć. Przez chwilę miałem wrażenie dysonansu poznawczego sympatyków "naszych sukinsynów"...szybko się jednak opamiętali...przekaz jest jasny...ważne że Sarjusz jest już "naszym sukinsynem". W zasadzie nie wpływa to na wybory do eurokołchozu, ale propagandowo wpływa świetnie na pislamistów. Widzieć minę "rudego sukinsyna" i tego sukinsyna z Wrocławia, którego "rudy sukinsyn" nazywa Shrekiem, dla pisiorów bezcenne. 

Dlaczego tak się stało, że kaczor et consortes postanowił poprzeć "ich sukinsyna"? Ano złośliwcy twierdzą, że to z braku prawdziwych sukinsynów w ich szeregach. Aż się ciśnie na usta, żeby sparafrazować, że chyba "prawdziwych sukinsynów już nie ma". Oczywiście to bzdura, bo prawdziwe sukinsyny są i potrzebne są tutaj, na miejscu, a nie tam, gdzie w zasadzie nic nie pozostaje tylko przytakiwać nachlanym kierownikom eurokołchozu.

Złośliwcy twierdzą, że "nasze sukinsyny" nie spoczną dopóki nie przeciągną "ich sukinsynów" na swoją stronę. I to by się zgadzało...wielu już zostało przeciągniętych. A nuż być może doczekamy czasów, kiedy "ich rudy sukinsyn" stanie się "naszym sukinsynem" doprowadzając (wreszcie) do szewskiej pasji wiernych pretorian kaczora. Wtedy nie pozostanie nic, tylko każdemu zrobić tabliczkę: "Je suis sukinsyn"...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

komentarze