"Gospodarka głupcze", to hasło w kampanii wyborczej pewnego Billa, co to raczej nie stosował się do niej, a zajął się bardziej kreatywnym zajęciem, czyli częstym rozsuwaniem rozporka...ale hasło jak najbardziej na miejscu, logiczne i warte wdrażania...
Niestety zauważam, że w Polsce kolejni polityczni kuglarze obiecują, że jeśli tylko zostaną wybrani, to będą kłaść nacisk na rozwój przedsiębiorczości i na rozwój gospodarki...
Po ponad roku rządów PiS-u, widzimy różne, gospodarcze ciekawostki...jedna mnie poraziła, a mianowicie artykuł na WPmoney z tytułem "Sprytny plan PiS się powiódł"...pod linkiem
http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/obligacje-skarbowe-podatek-bankowy,251,0,2239227.html
Wyczytać tam można, że rząd wypuścił obligacje skarbowe na ponad 60 miliardów, na które jak szczerbaty na suchary rzuciły się banki komercyjne, które to znów pożyczyły "na procent" rządowi te 60 miliardów:))...tak to na chłopski rozum trzeba rozumieć. Nie dociera do mnie, że jakieś furtki, że jakieś korzystne odsetki...pożyczono od banków trzy razy więcej wirtualnych pieniędzy niż w roku 2015, więc licznik długu przyśpieszył trzykrotnie. Dodam, że obligacje mogą skupować tylko banki komercyjne...proceder zrzeknięcia się emisji pieniądza trwa już od dawna za sprawą żyda Selmana, nazywanego w Polsce dla niepoznaki Piłsudskim. Nie będę się rozpisywał nad szczegółami, więcej o kuglarzach finansowych i garbach odsetkowych odsyłam na blog "nikandera", czyli Józefa Kamyckiego...http://nikander.neon24.pl/, a zwłaszcza ten tekst...link
Natomiast wychodzą tutaj "finansowe owoce" pana Morawieckiego...przypominam, że to ten co porzucił "banksterskie dolary na rzecz rządowych orzechów"...dziś widzimy, że jest to gwarant niekończących się zysków dla sektora bankowego...i praktycznie metodologia działania Morawieckiego niczym się nie różni w metodologii słynnego Vincenta (Jacka) Rostowskiego, czy kuglarza finansowego Balcerowicza, to znaczy różni się, ale subtelnością działania...przecież to członek rządu "dobrej zmiany", katolik i człowiek prawy...
Kiedyś zdumiałem się na wypowiedź pewnego młodego człowieka, który stwierdził, że jak mu brakuje pieniędzy to po prostu idzie do banku...pan Morawiecki kiedyś ubolewał, że za mało jest bankowości w inwestycjach (jakoś tak to szło)...więc delikatnie się sygnalizuje przedsiębiorcom, że jak im braknie kasy, to zawsze mogą udać się do banku...trend się raczej utrzyma...
Rząd "dobrej zmiany" nie kładzie nacisku na gospodarkę, on wie, że pieniądze są w bankach...więc nawet, kiedy nie ma wpływu z podatków zawsze może sięgnąć po kasę, bo przecież każdy wie, że kasa znajduje się...no gdzie? Ano w bankach...wróżę tu ekonomiczną katastrofę.
Mój szwagier się kiedyś obraził na moje słowa, że te 500+, to taki kredyt z opóźnionym zapłonem, który będą spłacać nasze dzieci i pewnie może i wnuki...ja też biorę na dzieci, ale jeśli bym nie brał, to i tak spłacać będę musiał...choćby w podwyższonych podatkach.
A można było to zrobić mądrze...500+ tylko dla najbiedniejszych, a reszcie dać ulgi podatkowe...choćby podnieść tą debilnie śmieszną kwotę wolną od podatku...dać wędkę a nie rybę...
Następna sprawa to zawiłość prawa podatkowego...na interii czytałem, że teraz urzędnik skarbowy nie będzie kompetentny w wydaniu "interpretacji przepisu podatkowego"...można będzie zamówić sobie u ministra finansów, a co... ale to będzie kosztowało 20 tys zł (link)..."dobra zmiana" panowie...
Ale najbardziej, co rujnuje polską gospodarkę to banda urzędników, która obciąża budżet...nie czarujmy się, jest ich coraz więcej i są utrzymywani z naszych podatków, które widzimy nie starczają...wtedy rząd bierze na ich utrzymanie kasę "na krechę", co wyżej przytoczyłem...
A więc gospodarka głupcy...z PiS-u! Każde państwo można przyrównać do przedsiębiorstwa...w zasadzie trzeba tym modelem rozumować. Jeśli w przedsiębiorstwie kładzie się nacisk na rozbudowę kadr, a nie skupia się uwagi na pracownikach, którzy realnie przynoszą zysk przedsiębiorstwu, to kończy się to zawsze plajtą.
Mój kolega...(branża budowlana) zawsze marzył o wielkim przedsiębiorstwie. Dopiął celu, ale za namową pewnych "doradców" zatrudnił więcej ludzi w kadrach. Sprawa rozwinęła się dynamicznie...kadry zaczęły rządzić firmą...miały wgląd w konto szefa i widziały pokaźne sumy na nim...niestety nie docierało do nich, że wygrywając prestiżowe przetargi konto jest zasilane poważnymi sumami, ale koszty też częściowo przeżerały tą sumę...zwłaszcza tzw kadry. Kolega doszedł "do ściany"...koniec roku ze stratą. Oczywiście tzw kadry krzywdy sobie nie robiły, wypłaty swoje na czas, niestety inne sprawy firmy z opóźnieniem. Zwolnić nie było łatwo, bo kodeks pracy przewiduje pewne procedury, więc poślizg trwał kilka miesięcy. Poradziłem mu, aby raczej podpisał umowę z jakimś biurem podatkowym...sam poleciłem mu mojego księgowego, a tzw kadry pożegnał bez żalu. Dziś wszystko ma robione na czas i oszczędza kilkadziesiąt tys miesięcznie...
Dlaczego podaję taki przykład? Dlatego, że urzędników państwowych można porównać do takich kadr...oni sztucznie regulują jaką powinność mają ci co ten podatek faktycznie generują do budżetu, a faktycznie sami nie wiedzą na czym tzw gospodarka polega...wiedzą natomiast gdzie są pieniądze...no przecież w bankach.
W tym roku utrzyma się, jestem pewny ucieczka firm za granicę, ja się nie dziwię, sam, jeśli tylko będę miał kontrolę z piramidy finansowej zwanej szumnie ZUS-em, to obelgi ze strony złodzieja nie zdzierżę...
A więc nalegam, kładźcie nacisk na gospodarkę...głupcy z Pis-u!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
komentarze