Strony

środa, 19 października 2016

Zbrodnie ukraińskich nacjonalistów w Powstaniu Warszawskim...

W roku 2015 przypada 71 rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego, największego wystąpienia zbrojnego Polskiego Państwa Podziemnego podczas niemieckiej okupacji.
To jedno z ważniejszych wydarzeń w najnowszej historii Polski, którego konsekwencje dla narodu polskiego są odczuwalne do dnia dzisiejszego i budzą gorące emocje. Zbrodnia , jakiej dopuścili się Niemcy w ciągu tych straszliwych 63 dni, pochłonęła niewyobrażalne ofiary - zginęło ok. 18 tys. powstańców i ok. 200 - 250 tys. ludności cywilnej. A wielkie miasto, przykład męstwa i bohaterstwa naszego narodu, miejsce polskiej dumy –Warszawa - przestało istnieć. Zgodnie z rozkazem Hitlera...



Przez lata winą za tę zbrodnię ludobójstwa na powstańcach i ludności cywilnej Warszawy obarczano tylko hitlerowskie Niemcy. Dopiero w 2004r., w 60 rocznicę wybuchu powstania, politycy polscy, a za nimi światowe media mówiły głośno nie tylko o hańbie niemieckiej, ale także o haniebnej roli Związku Sowieckiego.


Skrytykowały nareszcie Wielką Brytanię i Stany Zjednoczone za brak udzielenia pomocy powstańcom i za zdradę sojusznika polskiego. Należy jednak, z pełną stanowczością odnotować, że nadal, mimo upływu 71 lat, zamilcza się lub fałszuje udział band ukraińskich nacjonalistów, w tym żołnierzy z dywizji Waffen SS Galizien w mordowaniu powstańców i Warszawiaków. Literatura tematu zawiera dokumenty, informacje i relacje świadków obciążające za te zbrodnie również Ukraińców, walczących wtedy u boku Niemców. I to za wyjątkowo wyrafinowane barbarzyństwo i ludobójstwo.

Historycy ukraińscy perfidnie przemilczają istnienie, udział formacji ukraińskich i ich rolę w morderstwach ludności polskiej w Powstaniu Warszawskim. To samo czynią niestety ich polscy poplecznicy, jak m.in. niejaki Grzegorz Motyka, twierdząc wbrew niezbitym faktom, że wojaków ,,Hałyczyny’’ w Warszawie nie było. Jego wiarygodność jako historyka wyznacza opinia czytelników Głosu Emigracji i Kwartalnika Kresowego :,,Dr Grzegorz Motyka w swoich książkach i kilku rozprawach ’’ historycznych ’’ nie zna lub często nie liczy się z faktami historycznymi, nagina je do potrzeb swoich teorii, przemilcza niewygodne mu fakty historyczne, bezkrytycznie daje wiarę propagandzie nacjonalistów ukraińskich i przyjmuje je za fakty, demonstruje duże luki w posiadanych wiadomościach z zakresu interesującej go tematyki i chociaż pisze o stosunkach polsko – ukraińskich nie zna ani języka ukraińskiego, ani dialektu galicyjskiego, co zamyka mu drogę do wielu źródeł’’.

Jak to więc było z tymi żołnierzami ukraińskimi w czasie Powstania Warszawskiego? Oddajmy głos ocalałym z zagłady rodowitym warszawiakom. Pytani, czy Ukraińcy brali udział w masakrze udności polskiej w trakcie trwania i zaraz po stłumieniu powstania, odpowiadają twierdząco. Dobrze pamiętają i oskarżają Ukraińców za liczne i potworne zbrodnie popełnione na ludności cywilnej podczas powstania. Pamiętają policjantów ukraińskich nadzorujących getto warszawskie. To prawdziwe świadectwo należy poprzeć głosem Ukraińca, prof. Michała Rudnyćkiego, rodzonego brata Iwana, znanego jako Kedryn:
,,Ukraińskich esesmanów widzimy na ruinach Warszawy podczas tłumienia Powstania Warszawskiego. Razem z oddziałami Himmlera szli ci zdrajcy przeciwko Polakom, zarzucali oni granatami piwnice warszawskich domów, przepełnionych kobietami i dziećmi, rozstrzelali za miastem tysiące cywilnych mieszkańców’’. 

O udziale ukraińskich wojaków SS Galizien w tłumieniu powstania i masakrze ludności cywilnej bez żadnych zastrzeżeń piszą E. Serwański i I. Trawiński w pracy: Zbrodnia Niemiecka w Warszawie 1944r.( Poznań 1946).
Twierdzą, że gwałty, rabunki i okrucieństwa, jakich dopuszczali się Ukraińcy były tak przerażające, że aż trudne do wyobrażenia. Kolejny dowód zbrodni popełnianych przez ukraińskich nacjonalistów w Warszawie znajdujemy w pamiętniku szeregowego bojca ukraińskiego. Znaleziono go przy trupie tego żołnierza należącego do formacji Diaczenki. Tuż przed śmiercią zdążył zapisać:
,,Nasze położenie żałosne. Życie urywa się w młodych latach. Przyszło nam zginąć albo z ręki Polaków, albo z ręki swoich braci i ojców, albo z ręki Niemców – naszych sojuszników. Gdziekolwiek pójdziesz wszędzie czeka nas kula albo granat, tu w Warszawie każde okno dyszy śmiercią.’’
Posłuchajmy też świadectwa Michała Melnyka, którego ojciec służył w SS Galizien:
,,Członkowie SS Galizien brali udział w tłumieniu Powstania Warszawskiego na jesieni 1944r. Byli oni częścią Ukraińskiej Samoobrony, oddziału, który później dołączył do nazistowskiej dywizji. Obecnie mieszkają oni w Wielkiej Brytanii’’.
Strateg OUN pułkownik M. Kłodziński marzył o ,,zdobyciu stolicy wroga” i chciał na gruzach Warszawy ,, oddać salut ukraińskiemu imperium”. Gdy wybuchło powstanie Warszawskie i należało je stłumić, zaistniała taka nadzieja. Pułki SS Galizien stacjonujące w Polsce z niecierpliwością oczekiwały rozkazu wyruszenia na Warszawę. Częścią dywizji Waffen SS Galizien, która wzięła udział w krwawej pacyfikacji ludności Warszawy w dniach trwania Powstania Warszawskiego, a także po jego zakończeniu, był tzw. Wołyński Legion Samoobrony w sile od 400 do 600 ludzi. Jego żołnierze brali udział w rzeziach Polaków na Wołyniu w latach 1943 – 1944. Legionem dowodził płk Petro Diaczenko, który po ucieczce z zajętej przez bolszewików Ukrainy w 1920r., mógł nie tylko zamieszkać w Polsce, ale też został mianowany na oficera kontraktowego Wojska Polskiego w stopniu majora.

Petro Diaczenko i jego ofiary

Trudno tu mówić o wdzięczności za uratowanie życia jemu i jego rodzinie w obliczu hańby jaką okrył się, dopuszczając się ze swoimi podkomendnymi aktów niewyobrażalnego ludobójstwa w stosunku do niedawnych dobroczyńców w Powstaniu Warszawskim. Od 15 do 23 września 1944 r. Legion brał udział w walkach z powstańcami warszawskimi na Czerniakowie, działając przeciwko Zgrupowaniu „Radosław" i Zgrupowaniu „Kryska" oraz desantowanym oddziałom 9 Pułku Piechoty 3 Dywizji Piechoty z 1 Armii WP.
Następnie przerzucono go do Puszczy Kampinoskiej, gdzie 27-30 września 1944 r. uczestniczył w działaniach przeciwko zgrupowaniu Grupy „Kampinos” AK (operacja "Sternschnuppe"). W dniach 5 – 7 sierpnia zaczęła się Rzeź Woli, w której wymordowano 20000 ludzi. Stosy ciał zalegały na ulicach: Karolkowej, Leszno (kiedyś biegła dłużej, w miejscu dzisiejszej Alei „Solidarności”), Siedmiogrodzkiej, Wolskiej, Chłodnej i Żelaznej. Wielu zabitych leżało także na placyku miedzy Halami Mirowskimi. Masakry dokonali esesmanami pod dowództwem SS-Gruppenführera Heinza Reinefartha.i pułk dowodzony przez SS-Oberführera Oskara Dirlewangera. Tego ostatniego podczas wojny wypuszczono z więzienia, żeby zorganizował frontową jednostkę złożoną z kryminalistów. W lutym 1943 służyło w batalionie 700 ludzi, w tym 300 Rosjan i Ukraińców.
W maju 1943 do jednostki przybyło 500 ochotników i została ona przekształcona w pułk.Charles Sydnor Jr., amerykański historyk, w książce "Żołnierze zagłady" napisał, że podwładni Dirlewangera wsławili się m.in. krwawymi jatkami podczas tłumienia powstania warszawskiego. Hans von Krannhals, niemiecki historyk, w swej książce "Der Warschauer Auf-stand 1944" ("Powstanie warszawskie 1944") twierdził, że okrutne gwałty dokonywane na polskich kobietach przez ludzi Dirlewangera wywoływały wściekłość dowódców regularnej armii, którzy wysyłali protesty do swych zwierzchników w Berlinie. Wydaje się, że historia zatoczyła koło, kiedy dowiadujemy się, że dziś w szeregach batalionu Ajdar istnieje pododdział, który przybrał imię Oskara Dirlewangera – kata Powstania Warszawskiego. Inne ochotnicze ukraińskie oddziały walczące obecnie w Donbasie, takie jak: Azow, OUN, Mizantropic Division otwarcie odwołują się do ideologii i symboliki niemieckiego nazizmu.
Ukraińcy walczący przeciwko Polakom w Warszawie nie służyli tylko w oddziałach będących częścią dywizji SS Galizien, lecz również wchodzili w skład dywizji Własowców generała Buniszczenki, która w 70% składała się z Ukraińców. Powstanie Warszawskie tłumili także kozacy Krasnowa, oddziały kozackie: 209 Kozacki Batalion Schutzmannschaften, 3. Pułk Kozaków płk. Bondarenki, 69. Dywizjon Kawalerii i 572 Batalion Piechoty. We wszystkich tych formacjach nie brakowało Ukraińców. Byli również i to bardzo wielu, w osławionej brygadzie RONA dowodzonej przez krwawego białoruskiego zbrodniarza SS Brigadeführera Bronisława Kamińskiego, wychowanego przez matkę Niemkę. Oddział tworzyło 6500 renegatów i morderców, głównie Ukraińców. Pułk „RONA” przez pierwsze 10 dni walk z powstańcami (4-14 sierpnia) znajdował się na Ochocie, gdzie zajmował się przede wszystkim rabunkami i gwałtami, a także mordowaniem ludności. 14 sierpnia ludzie Bronisława Kamińskiego zajęli szpital Dzieciątka Jezus przy ul. Nowogrodzkiej i w tym rejonie pozostawali do 23 sierpnia.
Wtedy przeniesiono ich w okolice ulicy Inflanckiej. Już po trzech dniach zostali jednak zluzowani przez Niemców. Przerzucono ich do zewnętrznego pierścienia wojsk w Puszczy Kampinoskiej. Ich zadaniem było nie dopuszczenie do połączenia się partyzantów spoza Warszawy z powstańcami. Brygada RONA Kamińskiego wsławiła się potwornymi zbrodniami na cywilnej ludności Warszawy, które utkwiły najgłębiej w pamięci mieszkańców stolicy i przeszły na trwałe nie tylko do historii Powstania, ale i Warszawy.
A.Borkiewicz w pracy „Powstanie Warszawskie” (Warszawa 1957) pisze o 150-osobowej ukraińskiej kompanii policyjnej, stacjonującej przy alei Szucha, która należała do SS Galizien.
Maciej Kledzik w artykule „Kim byli sprawcy rzezi na Woli i Ochocie” (1.08.1990) w nomen omen Gazecie Wyborczej tłumaczy fakt oskarżania przez ludność Warszawy Ukraińców za liczne i potworne zbrodnie popełnione na ludności cywilnej podczas Powstania Warszawskiego pisząc m.in.: „Do jednostki SS, zajmującej gmach wyższej Szkoły Nauk Politycznych przy ul. Wawelskiej, wcielona była kompania Ukraińców. Również w skład grupy bojowej Schutzpolizei (1700 żołnierzy) wchodziła kompania Ukraińców (150 żołnierzy) kwaterująca w alei Róż pod numerami 9 i 25. Po wybuchu Powstania, część z nich usiłowała przedrzeć się samochodami przez Śródmieście w kierunku Ogrodu Saskiego. Na Marszałkowskiej samochody rozbite zostały ogniem powstańców. Ukraińcy ukryli się w okolicznych domach, gdzie wymordowali wielu mieszkańców, w tym kobiety i dzieci, zanim nie zostali wybici przez zorganizowane grupki powstańców. Duży rozgłos tej zbrodni nadała powstańcza prasa i tak pojawiło się określenie oprawcy-Ukraińca’’.
Jeśli została udowodniona ponad wszelką wątpliwość obecność kompanii ukraińskich w gmachu wyższej Szkoły Nauk Politycznych przy ul. Wawelskiej i przy alei Róż i alei Szucha to, siłą rzeczy, wszelkie relacje polskie o walkach w tych rejonach z udziałem Ukraińców w pierwszej połowie sierpnia 1944 r. muszą być wiarygodne. Są one jednym wielkim oskarżeniem pod adresem Ukraińców. Np. Józef K. Wroniszewski w swej książce „Ochota 1939-1945” (Warszawa 1976) pisze: „Po raz pierwszy zaatakowali Niemcy redutę (powstańczą na Ochocie) 3 sierpnia... Tuż za tym przygotowaniem ruszyło od Wawelskiej natarcie kompanii SS „Galizien” przy wsparciu ogniowym działa czołgowego i cekaemów... 4 sierpnia... obrońcy Wawelskiej odpierali natomiast parokrotne ataki wspartej czołgami kompanii SS „Galizien”...
Jakaś młoda dziewczyna rozpacza. To kilku Ukraińców ją zgwałciło: płacze, modli się, przeklina. Kto ją pomści?...W mordowaniu ludności cywilnej brali wybitny udział ukraińscy nacjonaliści”. Natomiast były minister rządu polskiego Stanisław Wachowiak pisał: „...Kiedy go żegnałem, nie myślałem, że już go nie zobaczę. Ukraińcy w drugi dzień Powstania wymordowali na ul. Wiejskiej całą rodzinę” („Wspomnienia” w: „Zeszyty historyczne” Nr 31, Paryż 1975).
Z kolei głośny uczestnik Powstania Warszawskiego Aleksander Kamiński pisze: „...Z oznak na mundurach widać, że są to Ukraińcy, hitlerowcy z dywizji SS Galizien... Niektórzy (z nich) mówili po polsku... Ruszono... w stronę alei Szucha. Tam zatrzymano powstańców na dziedzińcu gestapo... Z rana przyszli do nich SS-mani Ukraińcy. Po południu rannych załadowano do samochodów. Następnie SS-mani oddzielili powstańczych chłopców od dziewcząt. Chłopców poprowadzono ulicą Wolską za miasto, w kierunku Pruszkowa, dziewczętom zaś kazano ustawić się pod murem (i je rozstrzelano).
Janina Popiel wspomina jak na krótko przed Powstaniem słyszała jak jeden z żołdaków ukraińskich mówił, że oddział ich przybył do Warszawy, aby „Lachiw rizaty”.Zbigniew Zaniewski w książce „Powstanie i potem” (Londyn 1984) pisze: „...Nie lękała się śmierci, ani Niemców nawet, ale – o wstydzie! – przerażała ją możliwość dostania się w ręce „braci-Słowian” w niemieckich mundurach.
Budziła siebie i innych po nocach, krzycząc że Ukraińcy... są już w bramie”. Dlatego, jak pisze Deschner, Polacy nie brali do niewoli Ukraińców.O udziale Ukraińców w dławieniu Powstania piszą także inni Niemcy, przede wszystkim dowódca wojsk niemieckich dławiących Powstanie – gen. von dem Bach Zelewski, który wykorzystywał Ukraińców, znających dobrze język polski, m.in. jako szpiegów, których wysyłał na stronę polską („Ostatni akt” w: „Drogi Cichociemnych” Londyn 1961) i niemiecki historyk Powstania Hans von Krannhals, autor książki „Der Warschauer Aufstand 1944...” (Frankfurt am Main 1962). Krannhals obwinia głównie nie-Niemców w niemieckich mundurach, w tym Ukraińców, za wszelkie potworności, które miały miejsce podczas Powstania. „Dzicz wschodnia” – mówił o nich gen. Reinefarth, a gen. Erich von dem Bach wtórował mu: „Można uwierzyć w teorię Untermenscha”.
Ukraińcy byli obecni i aktywni w Warszawie także po upadku Powstania Warszawskiego, prawdopodobnie brali udział w niszczeniu ocalałych budynków. Potwierdzają to różnego rodzaju źródła i publikacje. Np. dowódca Armii Krajowej, następca gen. Bora Komorowskiego – gen. Leopold Okulicki meldował w końcu października do rządu polskiego w Londynie o sytuacji w Warszawie: „Po kapitulacji Niemcy palą miasto... W Warszawie stacjonują oddziały policji, wojska oraz znaczne oddziały Ukraińców i Kozaków...” („Polskie Siły Zbrojne w drugiej wojnie światowej”, t. III Armia Krajowa, Londyn 1950). Z dokumentów ukraińskich można wymienić np. wspomnienia Pavlo Shandruka (Pawło Szandruka) „Arms of Valor” (New York 1959) czy wspomnienia Lwa Bykowskyego „Polskie powstanie w Warszawie w roku 1944...” („Zeszyty historyczne” Nr 5, Paryż 1964). Ukraińcy musieli być bardzo ważni w popowstańczej Warszawie skoro Shandruk pisze, że uzyskał zezwolenie od Niemców dla ukraińskiego pułkownika Sadowskyego na udanie się do Warszawy, aby mógł się spotkać ze swoim wnukiem, zapewne żołnierzem w oddziałach niszczących Warszawę. Nie ulega wątpliwości, że Ukraińcy obok wielu innych zbrodni popełnionych wobec Polski i na narodzie polskim podczas II wojny światowej mają na swoim sumieniu także spory udział w zdławieniu Powstania Warszawskiego i zniszczeniu stolicy Polski. Przez lata usiłowano pomniejszać lub przemilczać te fakty. Prawdy nie da się zakrzyczeć, jak czynią to ukraińscy rezydenci w naszej ojczyźnie i ich polscy poplecznicy. Nie da się jej też ignorować w nieskończoność. Nie można tych okrutnych zbrodni wykreślić z pamięci, wymazać z historii, nie pozostawiając żadnej przestrogi dla potomnych. Nie wolno nam tego zapomnieć, bo zbezcześcilibyśmy tę straszną ofiarę i padli wobec katów na kolana. Trzeba zacząć głosić całą prawdę wolną od przemilczeń, przeinaczeń i manipulacji. Prawdę odważną, która sięga do korzeni zła.
Powtarzajmy za Stefanem Żeromskim : ,, Rozdrapujmy rany, żeby się nie zabliźniły błoną podłości’’. Nie było upiorów, gdy rozdrapywano rany Oświęcimia, nic się stało nadzwyczajnego, kiedy ujawniono prawdę o Katyniu, także nic się nie wydarzy wyjątkowego, a tylko coś wielkiego i pięknego, gdy zostaną ujawnione zbrodnie SS Galizien, a przy okazji też zbrodnie jej siostrzanej UPA popełnione na Polakach. Znikną wtedy kłamstwo i zmowa milczenia a zatriumfuje prawda.
Jacek Boki 30-31 lipca 2015 r.
Bibliografia:
Prof.dr.hab. Edward Prus - SS Galizien Patrioci czy Zbrodniarze 
Prof.dr.hab. Edward Prus – Pokochaj prawdę Ukraino 
Bandycka brygada
Marian Kałuski -Udział Ukraińców w zdławieniu Powstania Warszawskiego
Ukraińscy mordercy Polaków
Ukraińscy neonaziści obecnie - Ukraiński neonazista obraża pamięć ofiar obozu koncentracyjnego na Majdanku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

komentarze