Strony

środa, 27 stycznia 2016

Heroiczna obrona Deir Ez-Zor. Tragedia Syrii, widziana z perspektywy migranta w UK...

Od dłuższego czasu jednym z zagadnień absorbujących moją uwagę jest tematyka wojny w Syrii. Kilka dni temu, tj. 19 stycznia br. postanowiłem przekazać pewne związane z nią informacje via FB, w następujących słowach:
Trwa heroiczna obrona bazy Deir Ez-Zor w Syrii (miasto oblężone od przeszło 2,5 roku!), terroryści z ISIS masowo mordują wziętych do niewoli żołnierzy i chroniącą się pod ich osłoną ludność cywilną na zajętym terenie. Enklawy broni 137. brygada armii syryjskiej i jednostki gwardii republikańskiej, w mieście schroniło się ok 200 000 ludzi – dużą część tej liczby stanowią chrześcijanie...


Wczoraj czwarty szturm terrorystów został odparty, wokół szaleje burza piaskowa uniemożliwiająca wsparcie artylerii i pomoc rosyjskiego lotnictwa. Dowódca bazy, generał Issam Zahreddine (na zdjęciu, w ciemnych okularach), został wczoraj ranny, walcząc na pierwszej linii. Samobójcy z ISIS pod osłoną burzy piaskowej wbiegają lub wjeżdżają rozpędzonymi samochodami w linie obrony wojsk i wysadzają się w powietrze wraz z obrońcami. Szaleństwo…
Deir Ez-Zor nie może upaść! Islamiści zajęli wczoraj rano jedno z przedmieść i od razu wymordowali blisko 300 osób, w większości kobiety i dzieci (chrześcijan). Natomiast 400 osób zostało uprowadzonych do niewoli – szanse na przeżycie mają raczej niewielkie…
A ja jutro pójdę do pracy; jak zwykle – w czasie przerwy – zapoznam się z treścią brytyjskich dzienników i domyślam się, że pewnie ani słowem nie zająkną się o tym. Za to pewnie będą kręcić kolejną ściemę – jak ostatnio z oblężeniem miasta Madaya (z mieszkańcami rzekomo głodzonymi przez Asada, a w rzeczywistości – przez islamistów okupujących miasto). Co za sk****syny… W życiu bym nie pomyślał, że prasa zachodnia będzie pewnego dnia równie „prawdomówna”, co prasa „polska” doby stalinizmu.
Blokada medialna nt. Syrii, strategie dezinformacyjne stosowane w mediach zachodnich (i na nieco mniejszą skalę w znajdujących się pod ich wpływem mediach polskich) – to wszystko bardzo irytujące rzeczy, jednak wydawało mi się, że będziemy w stanie to obejść. W końcu „nie wszystko stracone, żyjemy wszak w XXI wieku i mamy media społecznościowe”. Niestety, czyli dzień później okazało się, że Facebook ocenzurował strony syryjskie i libańskie, informujące o sytuacji na różnych frontach walki z ISIS – nie wyłączając nawet stron oficjalnych mediów. Wśród nich znalazła się także moja ulubiona strona „Syrian Arab Army” – strona nieoficjalna, prowadzona przez paru młodych żołnierzy SAA, z mnóstwem informacji z pierwszej ręki i dużą liczbą fotografii nigdzie wcześniej nie publikowanych. Cenzura prawdopodobnie dotknęła także strony irackie na FB, w tym popierające irackich chrześcijan, część z nich prowadzą także muzułmanie, bo wbrew pozorom większość z nich ma serdecznie dość pseudokalifatu i jego „porządków”, wielu tak naprawdę nigdy go nie akceptowało. Niedawno znany stał się filmik „Dzwony kościołów w Mosulu będą biły znowu„, także wśród polskich użytkowników internetu. Choć jak na razie ogranicza się to raczej do tej jego „prawej” strony, tj. na portalach typu Nacjonalista.pl, gdzie wielu ludzi raczej nie zagląda – bo to nie ich opcja ideowa.
Deir Ez-Zor w Syrii broni się nadal, następnego dnia w godzinach porannych zaczęło się kolejne natarcie (szóste) sił ISIS, trwało do wieczora. Cywilom wydano broń, po tym jak się okazało, że ISIS wymordowało 350 osób z tych wziętych wcześniej do niewoli. Generał Zahredinne powrócił na linię walk (odniósł ranę w trakcie odpierania czwartego natarcia). Rosyjskie samoloty transportowe zrzucają pomoc na spadochronach, uderzeniowe SU-34 bombardują pozycje terrorystów. Natomiast w prasie angielskiej, jak przewidywałem, cisza – coś tam opublikował jedynie „Belfast Telegraph” w wydaniu internetowym, ale Belfast to Belfast, nie taka do końca Wielka Brytania. Poza tym materiał dotyczył głównie ataków rosyjskiego lotnictwa na pozycje islamistów, nie całości operacji. Krótki artykuł wzbogacają dwa filmiki, zapożyczone zresztą z rosyjskich „internetów”. I tyle…
Następnego dnia w pracy przeszukałem wszelkie dostępne nam gazety angielskie (które zanoszą nam do socjalnego, na nocnej zmianie z reguły zawsze mam czas, żeby się zapoznać z tym, co tam piszą) w poszukiwaniu nowych informacji o Syrii. Nic nie znalazłem. Za to „The Times” dał na całej stronie artykuł o… zaletach i wadach posiadania brody. I nie była to rubryka stała o modzie czy lifestyle, bynajmniej.
Angole! Brody w stylu „Lumberjack” nie zrobią z was mężczyzn! Nawet gdybyście mieli zapuścić takie brodziszcza jak islamiści, to dalej nie będziecie mężczyznami (zresztą i tamci nimi nie są, choć z nieco innych powodów). Kobiety w Syrii są bardziej „męskie” od was –zarówno te walczące w szeregach regularnej armii (ostatnio pełno jest ich zdjęć w mediach społecznościowych – nie tylko Kurdyjki chwytają za broń!), obrony terytorialnej czy innych grup walczących z islamistami, jak i te sanitariuszki, lekarki czy wolontariuszki wydzielające pomoc humanitarną!
Mężczyzna to nie playboy, chwalący się przed kolegami liczbą udanych one-night stands, to także nie party boy, czekający z wytęsknieniem na kolejne Friday nights czy Saturday nights, żeby się znowu nachlać tudzież naspeedować.
Mężczyzna to ktoś, kto obserwuje wydarzenia, umie na podstawie tego antycypować zagrożenia, podejmować decyzje „walka czy ucieczka”, by móc chronić swoich najbliższych i siebie. Ktoś, kto umie podejmować konkretne działania – a wam się nawet nie chce za bardzo śledzić wydarzeń politycznych na świecie. Dostrzegam tę samą obojętność nawet wśród ludzi na miejscowym uniwersytecie, wśród moich znajomych też (z nielicznymi wyjątkami); dostrzegam kompletną ignorancję i brak chęci do zapoznawania się z czymkolwiek, co dotyczy polityki większej niż wasze małe angielskie podwórko.
Przeraża mnie to.
Wasi politycy kłamią, kłamie Cameron (twierdząc, że w Syrii jest ok. 70 tys. „umiarkowanych rebeliantów”, których Wielka Brytania mogłaby poprzeć), kłamie Hammond (który twierdzi, że na granicach zatrzymano 600 radykałów udających się z Wielkiej Brytanii do Syrii, a dotarło doń i wzięło udział w walkach maks. 800. Naprawdę, panie Hammond? Zwykle współczynnik efektywności tego typu zatrzymań jest wielokrotnie niższy). Twierdzenia tego pierwszego zakwestionowały nie tylko prasa i opozycja, ale także nawet część członków Partii Konserwatywnej. Twierdzenia tego drugiego kwestionuje część środowisk policyjnych i służb (na razie nieoficjalnie) – wygląda na to, że w Syrii walczy nie kilkaset, a kilka tysięcy dżihadystów z Wielkiej Brytanii…
A wy, Angole, nadal nie zdajecie sobie sprawy z powagi sytuacji. Gdy nadejdą dla was „sądne dni”, gdy dżihad straci możliwości działania w Syrii i na Bliskim Wschodzie, gdy dżihadyści zaczną wracać do UK – wtedy nie będziecie nawet wiedzieli, co ze sobą począć, gdzie skłonić głowy do snu!
PS
W kilka godzin po opublikowaniu niniejszego tekstu na portalu Taraka.pl okazało się, że profil „Syrian Arab Army” jest znowu dostępny na FB. Młodzi żołnierze syryjscy poinformowali później, co się stało i dlaczego, także i o tym, że poradzili sobie z tym problemem odpowiednio :) Następne dni pokazały, że islamiści tracili kolejne terytoria wokół obleganej przez siebie enklawy Deir Ez-Zor – wskutek skoordynowanych uderzeń Rosjan, lotnictwa syryjskiego i następujących zaraz po nich natarciach wojska (#SAA) i batalionów ochotniczych/obrony terytorialnej (#NDF), wspomaganych także przez bojowników innych organizacji (takich jak np. Hezbollah) popierających legalny rząd Syrii.
Niestety, ISIS nie zostało jeszcze wyparte – przeciwnie. Zaledwie parę godzin temu pojawiły się informacje, że zginął jeden z dowódców bazy – syryjski generał brygady Iasin Hamoud. Straty wśród obrońców są znaczne (dokładna liczba nie została jednak podana, być może ze względów bezpieczeństwa).
Cześć ich Pamięci!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

komentarze