Strony

czwartek, 21 stycznia 2016

Doktryna szoku, czyli jak współczesny kapitalizm wykorzystuje klęski żywiołowe i kryzysy społeczne...

W 2008 r. na rynku księgarskim w Polsce ukazała się książka „Doktryna szoku”, autorstwa Naomi Klein (ur. 1970 r.) (polecam film na końcu tekstu przypis mój), kanadyjskiej pisarki, dziennikarki, reżyser filmowej i lewicowej działaczki społecznej. Treść książki określona została skrótowo już w podtytule, czyli traktuje o tym w jaki sposób amerykańska strategia wolnorynkowa podbiła świat, wykorzystując szok w jakim znajdowały się poszczególne kraje i narody w wyniku kataklizmów przyrodniczych lub wojen, zamachów stanu, kryzysów gospodarczych itp., zresztą często przez USA specjalnie wywołanych. Autorka przytacza kilkadziesiąt przykładów od Chile (pucz wojskowy gen. Pinocheta w 1973 r.) po Irak (wojna 2003 r.) i Nowy Orlean w USA (huragan Katrina w 2005 r.). W książce opisane są wydarzenia, dotyczące okresu do 2007 r., które przedstawione są, nie koniecznie chronologicznie, w 21 rozdziałach na 590 stronach.

Kapitalizm kataklizmowy
Szokowa terapia elektrowstrząsami
Laboratorium neoliberalizmu Miltona Friedmana
Pierwsze sukcesy neoliberalnej doktryny
Pierwsze sukcesy neoliberalnej doktryny
Trzy szoki kontrrewolucji w Chile
Dalsze szokowe transformacje w Ameryce Południowej
Friedmanowski Thatcheryzm w Wielkiej Brytanii
Terapia szokowa w Boliwii
Szok zadłużenia w Argentynie
Restauracja kapitalizmu w Polsce
Pogrom na Placu Tienanmen w Pekinie
Wolność po afrykańsku w RPA
Sprywatyzowanie Rosji
Kryzys „Azjatyckich tygrysów”
Szok kataklizmowy w USA
Szok i przerażenie w Iraku
Indonezyjskie tsunami w Sri Lance
Huragan Katrina w Nowym Orleanie
Izraelskie mury i zasieki
Szok przestaje działać


Poniżej znaczne skróty-pigułki wszystkich tych rozdziałów.

Kapitalizm kataklizmowy

Pierwszym kataklizmem, jaki opisuje Naomi Klein, jest huraganu Katrina, który spowodował przerwanie wałów przeciwpowodziowych na Missisipi i zatopienie miasta Nowego Orleanu w stanie Luizjana w Stanach Zjednoczonych w 2005 roku. Autorka książki skonfrontowała tragiczną sytuację i wypowiedzi powodzian z optymistycznymi deklaracjami kongresmanów republikańskich i władz stanowych. Zniszczeniu uległy głównie zaniedbane dzielnice, zamieszkałe przez afroamerykańską biedotę. Stracili oni dobytek swego życia i liczyli na pilną pomoc państwa w odbudowie ich domów mieszkalnych, szkół, szpitali, miejsc pracy. Otrzymali jednakże jedynie bardzo ograniczoną doraźną pomoc, możliwość korzystania z prowizorycznych schronisk, organizowanych przez Czerwony Krzyż w różnych halach itp.
Z drugiej strony władze stanowe postanowiły wykorzystać „nowe możliwości”, jakie stworzyła katastrofalna powódź i przystąpiły do realizacji pełnej przebudowy Nowego Orleanu. Zaplanowano w szczególności całkowite wyburzenie budynków z mieszkaniami socjalnymi i zastąpienie ich prywatnymi apartamentowcami. Przy okazji, zgodnie z propozycją ekonomisty Miltona Friedmana, miano też zlikwidować dotychczasowe 123 szkoły publiczne, w zamian rodzice mieli otrzymać specjalne bony edukacyjne, za które mogli posyłać swe dzieci do 31 szkół prywatnych. Gdy naprawa wałów powodziowych i sieci elektrycznych przebiegała w żółwim tempie, to akcja likwidacji i sprzedaży szkół publicznych prywatnym właścicielom dokonana została w ciągu 9 miesięcy. Korporacje budowlane, które otrzymały zlecenia na budowę nowych osiedli apartamen-towców uzyskały też tanie kredyty na zakup terenów, znaczne ulgi podatkowe itp. Tak więc huragan Katrina dla afroamerykańskich mieszkańców Nowego Orleanu był faktycznie wielką katastrofą, natomiast dla deweloperów i prywatnych korporacji budowlanych świetną okazją dla zrobienia dobrego interesu. Te wzajemne relacje Klein określa nazwą „kapitalizmu kataklizmowego”.
Twórcą i niestrudzonym propagatorem strategii kapitalizmu kataklizmowego był właśnie profesor ekonomi Uniwersytetu Chicago, Milton Friedman, który w latach 70-tych XX wieku opisał taktykę, za pomocą której współczesny kapitalizm może realizował swoje cele, to znaczy pełne przejęcie sektora publicznego w prywatne ręce. Według niego najwłaściwszym momentem dla przeprowadze-nia takiej „transformacji” jest kryzys gospodarczy czy polityczno-społeczny w danym kraju. Klein takie działanie nazwała „doktryną szoku”.
Pierwsze doświadczenie w zastosowaniu swojej doktryny szoku M. Friedman przeprowadził w połowie lat 70-tych ub. wieku, jako doradca chilijskiego dyktatora gen. Augusta Pinocheta. Po dokonaniu przez niego zamachu stanu 11 września 1973 r., w sytuacji głębokiego kryzysu gospodarczego i inflacji w Chile, Friedman doradził zastosowanie tzw. „terapii szokowej” w postaci obniżenia podatków, liberalizacji handlu, prywatyzacji gospodarki oraz usług, cięcia wydatków socjalnych, likwidacji szkół publicznych na rzecz prywatnych, finansowanych za pomocą bonów. Efektem było wielkie bezrobocie w kraju, pauperyzacja milionów ludzi, przy równoczesnym wzbogaceniu się wąskiej elity korporanckiej.
Wobec przeciwników kapitalistycznej transformacji, podobnie jak i przeciw wszelkim lewicowym opozycjonistom, reżym wojskowy Pinocheta w Chile zastosował przemoc i masowe represje, w tym zabójstwa i tortury.


Szokowa terapia elektrowstrząsami.

Klein poświęca cały rozdział książki stosowaniu tortur przez elektrowstrząsy. Rozpoczyna go od obszernego wywiadu z kobietą, która w latach 50-tych XX wieku, jako 18 letnia dziewczyna, była poddana eksperymentom CIA z elektrowstrząsami, wprowadzanymi wówczas jako nowe techniki śledcze. W oparciu o uzyskaną przez nią, po latach starań, kartę medyczną jej terapii w klinice Uniwersytetu McGill, oraz o odtajnione dokumenty CIA, Klein szczegółowo opisuje sposoby stosowania elektrowstrząsów, podaje nazwiska psychiatrów, kryptonimy programów badawczych i nazwy używanych przy tym środków farmakologicznych, w tym narkotyków. Główny program, finansowany przez CIA do 1961 r., prowadzony był przez prof. Calderona.
Gdy w latach 80-tych byli pacjenci wystąpili ze zbiorowym pozwem, nastąpiło ujawnienie całego programu stosowania elektrowstrząsów i narkotyków. Agencja CIA tłumaczyła się, że te badania nad technikami śledczymi prowadzono, by chronić żołnierzy amerykańskich, wziętych do niewoli przez komunistów podczas wojny w Korei, przed „praniem mózgów”. A faktycznie ofiarami tychże programów były przede wszystkim torturowane osoby, podejrzane o szpiegostwo na rzecz Związku Radzieckiego
Po 1962 r. śledztwa z użyciem elektrowstrząsów kontynuowane były we wielu krajach od Gwatemali i Hondurasu po Wietnam i Filipiny. Co pewien czas prasa ujawniała też stosowanie tych metod śledczych w różnych zamorskich więzieniach USA. Jednym z nich jest baza amerykańska w Guantanamo, gdzie przetrzymywani są głównie islamiści, oskarżeni o terroryzm.


Laboratorium neoliberalizmu Miltona Friedmana

W latach 50-tych na Uniwersytecie Chicago w środowisku ekonomistów Wydziału Nauk Ekonomicznych narodziła się doktryna absolutnego „wolnego rynku”, jako systemu ekonomicznego, zdolnego rozwiązać wszelkie kryzysy i problemy gospodarcze państw i społeczeństw. Głosili oni w szczególności, że w ekonomice siły podaży, popytu, inflacji, czy bezrobocia są stałe i niezmienne. I że na prawdziwie wolnym rynku występowałyby w stanie doskonałej równowagi. Wolny nieskrępowany niczym rynek jest bowiem w stanie zapewnić, poprzez samoregulację, właściwą ilość produktów, po właściwych cenach i kupowanych przez pracowników, otrzymujących właściwe wynagrodzenie. Przy zerowej inflacji i powszechnym zatrudnieniu.
Głównym twórcą tej doktryny był profesor ekonomii Milton Friedman. Jego rodzice byli imigrantami węgierskimi, osiedli się w stanie Jeffersey, gdzie zakupili i prowadzili fabrykę odzieży. Fabryka, po latach. zbankrutowała, co dla Miltona było dowodem zgubnej interwencji zewnętrznej: narzuconych przez państwo podatków i płac minimalnych, jak też domagania się robotniczych związków zawodowych współudziału w zarządzaniu firmami, wprowadzania świadczeń socjalnych, ograniczenia czasu pracy itp.
Zwolennicy doktryny głosili również, że przyczyną kryzysów gospodarczych jest zwłaszcza państwowa własność podmiotów gospodarczych, gdyż tylko własność prywatna, silnie motywowana biznesowo (przez chciwość), zapewnić może stały rozwój i rozkwit gospodarczy. Stąd jednym z podstawowych postulatów doktryny wolnego rynku było całkowite sprywatyzowanie wszelkich przedsiębiorstw produkcyjnych i usługowych, także szkolnictwa, służby zdrowia, funduszy emerytalnych.
Nowa doktryna ostro konkurowała z doktryną marksistowską, żądającą pełnego uspołecznienia i upaństwowienia gospodarki, by zapewnić powszechny jej rozwój i uniemożliwić wyzysk pracowników przez kapitalistycznych właścicieli. Obie doktryny stały się z biegiem czasu wyrazistymi ideologicznymi orężami w zimnej wojnie, prowadzonej po drugiej wojnie światowej, przez dwa supermocarstwa: kapitalistyczne USA i socjalistyczny ZSRR o dominację w świecie. Lewicowa utopia socjalizmu obiecywała robotnikom wolność od ucisku pracodawcy, obywatelom – wolność od dyktatury, krajom Trzeciego Świata - wolność od kolonializmu. Prawicowa utopia biznesowa Friedmana ofiarowywała ludziom „wolność osobistą”, głównie przez wolny wybór konsumencki.
Do przekonania społeczeństw do jednej czy drugiej filozofii, trzeba było czasu i przykładów. Państwa bloku socjalistycznego dopiero budowały swój socjalizm w trudzie i znoju, przy coraz większych aspiracjach obywatelskich, potrzebach i zagrożeniach. Natomiast wszystkie państwa kapitalistyczne posiadały gospodarkę skażoną w mniejszym lub większym stopniu przez państwowe ingerencje. Fundamentaliści szkoły chicagowskiej oczekiwali więc na zaistnienie okazji, które umożliwiłyby rewolucyjną ich restrukturyzację, przywracającą nieskażony kapitalizm. Takimi okazjami miały być kryzysy gospodarcze, zaburzenia społeczne, wojny, kataklizmy żywiołowe itp.
Lecz do lat 80-tych głównymi przeciwnikami doktryny „wolnego rynku” nie byli marksiści, lecz ideolodzy istniejących realnie systemów gospodarki kapitalistycznej: kyenesiści w USA, socjaldemokraci w Europie Zachodniej i zwolennicy tzw. „ideologii rozwoju” w krajach Trzeciego Świata. W Stanach Zjednoczonych, od czasu wielkiego kryzysu w początkach lat 30-tych, realizowana była polityka tzw. „Nowego Ładu”. wprowadzona przez rząd Franklina D. Roosevelta. Była ona udanym kompromisem między państwem, korporacjami i związkami zawodowymi. W jej ramach przeprowadzono wielkie roboty publiczne, inwestycje państwowe i programy społeczne, które pozwoliły zwalczyć kryzys gospodarczy, a następnie skutecznie zmobilizować kraj do zwycięstwa w II wojnie światowej.
Podobnie funkcjonowanie państwowo-korporacyjnych gospodarek w socjaldemokratycznych krajach Europy Zachodniej sprawdziły się korzystnie, przyczyniając się do szybkiej odbudowy i rozwoju regionu. Zaś w krajach Trzeciego Świata, wyzwalających się z oków kolonializmu, narodowe rządy, kierując się regułami ideologii rozwoju, przeprowadzały nacjonalizację krajowych bogactw naturalnych, przeznaczając następnie zysk z ich eksploatacji na ogólny rozwój. Szczególne osiągnięcia w tym zakresie miały kraje Ameryki Południowej: Argentyna, Urugwaj, Chile i część Brazylii. Cały ten region dynamicznie się rozwijał, coraz bardziej przypominając Europę i Amerykę Północną.
Tak więc rządy i społeczeństwa państw kapitalistycznych po II wojnie światowej nie były zupełnie zainteresowane nowymi neoliberalnymi doktrynami wolnorynkowymi. We wszystkich tych krajach istniała tylko niewielka grupa dotychczasowych właścicieli ziemskich, przemysłowców i finansistów, w tym amerykańskich i brytyjskich, dla których doktryna neoliberalnego rynku mogła być atrakcyjna, gdyż stwarzała im możliwości szybszego wzbogacenia się.
W Stanach Zjednoczonych postulaty Friedmana przyjęte więc zostały tylko przez ruch neokonserwatystów i włączone do ich programu gospodarczego. Program ten został dopracowany i powstały korporacyjne lobby w USA oraz we Wielkiej Brytanii, które zaczęły działać przede wszystkim przeciwko rządom państw Trzeciego Świata, opowiadającym się za ideologią rozwoju. Zakwalifikowano je jako prokomunistyczne i zaczęto zwalczać w ramach zimnej wojny. Politykę taką stosowali zwłaszcza sekretarz stanu John Forster Dulles i szef nowoutworzonej Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA), Allan Dulles. Obaj bracia szybko doprowadzili do dwóch zamachów stanu w Iranie i Gwatemali.

Pierwsze sukcesy neoliberalnej doktryny

W 1953 r. w Iranie, w wyniku spisku CIA, obalony został rząd Mossadeka, który znacjonalizował krajowe złoża ropy naftowej, należące do koncernów amerykańskich i brytyjskich. Podobnie, w następnym roku, w Gwatemali obalony został rząd Arbenza Guzmana, który znacjonalizował plantacje koncernu amerykańskiego Unitad Fruit Company, zresztą za pełnym odszkodowaniem. Równocześnie, rozbudowując swe struktury, zwolennicy neoliberalizmu zorganizowali w Santiago uniwersytet, szkolący ekonomistów w ideologii friedmanowskiej, finansowany przez koncern Forda. Jej absolwenci byli pótem członkami rządu gen. Pinocheta w Chile i jego doradcami ekonomicznymi.
Następnie w 1961 r., przy wsparciu CIA, dokonany został w Brazylii pucz wojskowy, obalający rządy prezydenta J. Goularta. Zniesione zostały wszelkie ograniczenia, jakie wprowadził on dla zagranicznego kapitału oraz programy socjalne dla biednej ludności. Nie było masowych aresztowań, ani brutalnych represji, utrzymana też została wolność prasy i zgromadzeń. Sytuacja jednak radykalnie zmieniła się w 1968 r., gdy doszło do społecznych protestów, zwłaszcza studenckich, w związku z pogarszającym się poziomem życia na skutek wdrażania neoliberalnych dogmatów w gospodarce Brazylii. Wówczas rząd junty wojskowej zareagował masowymi represjami, z zabijaniem i torturami protestujących.
Znacznie ostrzejszą formę miał zamach stanu w Indonezji w 1965 r. przeciwko prezydentowi gen. Sukarno, który po II wojnie światowej prowadził nacjonalistyczną politykę ochrony krajowego biznesu przed konkurencją zagraniczną. Był on nacjonalistą, zwolennikiem ideologii rozwoju, jednym z przywódców państw niezaangażowanych, a jego rząd współpracował ściśle z Komunistyczną Partią Indonezji, liczącą ok. 3 miliony członków. Zdecydował się nawet na usunięcie z Indonezji przedstawicieli Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego, oskarżając je o działanie w interesie karteli międzynarodowych.
Rządy USA i Wielkiej Brytanii postanowiły wówczas odsunąć Sukarno od władzy. Przy inspiracji i wydatnej pomocy Pentagonu przeprowadzony został krwawy wojskowy zamach stanu, kierowany przez gen. Sucharto. Prezydent Sukarno i 4-5 tysięcy działaczy lewicowych zostało zabitych, a następnie, po utworzeniu religijnych bojówek, przeszkolonych i uzbrojonych przez wojsko, dopuściły się one masowych eksterminacji „komunistów” na indonezyjskich wsiach, głównie we wschodniej części Jawy. Liczbę ofiar masakry źródła brytyjskie oszacowały później na 500 tysięcy ludzi.
Jeszcze przed zamachem stanu z indonezyjskim wojskiem nawiązali współpracę ekonomiści z Chicago, przygotowując programy gospodarcze dla Indonezji. Szereg absolwentów Uniwersytetu Chicago zostało potem członkami rządu i doradcami ekonomicznymi gen. Sucharto. To też Indonezja została szybko otwarta na zagraniczny kapitał, który był jak najbardziej zainteresowany eksploatacją tamtejszych wielkich zasobów mineralnych, w tym miedzi, niklu, gumy i ropy naftowej. W ciągu dwóch lat podzielone one zostały między koncerny amerykańskie i brytyjskie.


Trzy szoki kontrrewolucji w Chile

W 1970 r. wybory prezydenckie w Chile wygrał Salwadore Allende, lider koalicji „Jedność Narodowa”. Był on zagorzałym demokratą i zamierzał przeprowadzić w kraju socjalistyczne reformy, zaś przede wszystkim nacjonalizację tych gałęzi przemysły, jakie były własnością zagranicznych i krajowych korporacji, przy sprawiedliwych warunkach rekompensaty. Amerykańskie korporacje nie zamierzały zgodzić się na utratę swych chilijskich posiadłości, przynoszących im duże zyski, i jeszcze przed zaprzysiężeniem Allende na prezydenta, zawiązany został tajny Komitet ds. Chile, na czele z przedstawicielem firmy International Telephone and Telegraph (ITT), który podjął operację odsunięcia Allende od władzy. W tym celi Komitet nawiązał współpracę z CIA, Departamentem Stanu i prezydentem Nixonem, realizując różne działania godzące w gospodarkę Chile, jak wstrzymanie kredytów, bojkot towarów chilijskich, finansowanie opozycji politycznej i inne.
Po zerwaniu negocjacji w sprawie nacjonalizacji, oraz zwycięskich dla Allende wyborach parlamentarnych w 1973 r., Komitet postanowił obalić jego rządy w drodze przewrotu wojskowego. Przygotowany został on starannie, a jednym z jego głównych elementów był plan reformy gospodarki chilijskiej, konkurencyjny i przeciwstawny całkowicie programowi rządu chilijskiego. Opracowali go ekonomiści z Uniwersytetu Chicago. Plan został pozytywnie przyjęty przez grupę oficerów Marynarki Wojennej, po czym 11 września 1973 r. dokonany został w Chile zbrojny zamach stanu, kierowany przez gen. Augusta Pinocheta. Był to pierwszy szok, zaserwowany społeczeństwu chilijskiemu. Budynki rządowe w Santiago zostały opanowane przez wojsko, a prezydent Allende z premedytacja zastrzelony w swym pałacu La Moneda.
Drugim szokiem dla społeczeństwa chilijskiego była friedmanowska „terapia szokowa” w gospodarce, do wdrażania której przystąpiono natychmiast po zamachu stanu. Natomiast trzecim szokiem stały się masowe represje, w ramach których, wg późniejszych brytyjskich szacunków, zabito 3.200 osób (głównie na dwóch stadionach w Santiago), aresztowano ok. 80 tys. ludzi, z których wielu poddano torturom (często przez elektrowstrząsy), zaś emigrowało z Chile z przyczyn politycznych ok. 200 tys. osób. Te działania zastraszyły i sparaliżowały skutecznie potencjalnych przeciwników rządów Pinocheta na kilka lat. Zamach stanu 1973 r. w Chile był w rezultacie pierwszym zwycięstwem w globalnej kontrrewolucji doktryny „wolnego rynku”.
Po zwycięskim puczu gen. Pinochet przejął dyktatorskie rządy w kraju, mianował się Naczelnym Przywódcą Narodu i prezydentem Chile. Nie znał się zupełnie na sprawach ekonomicznych, przekazał je więc, z pełnym zaufaniem, „chicagowskim chłopcom”. Jako wojskowy zgadzał się bowiem z ich przekonaniami, że „...natura pokazuje nam, iż podstawowy ład i hierarchia są niezbędne”.
Przez pierwsze półtora roku sprywatyzowana została w Chile znaczna część państwowych przedsiębiorstw, banki, zniesione zostały cła importowe, także kontrola cen m.in. chleba i oleju jadalnego. Działania te miały automatycznie zlikwidować wysoką inflację. Tymczasem po roku osiągnęła ona 375%, to jest najwyższy wówczas poziom w świecie. Nastąpiły też masowe bankructwa krajowych przedsiębiorstw, wobec konkurencji zagranicznej; gospodarka zmniejszyła się o 15%, a bezrobocie z 3% wzrosło do 20%. „Chłopcy z Chicago” tłumaczyli, że to wina 50 lat interwencjonizmu państwowego i domagali się dalszych cięć budżetu i przyśpieszenia reform, zwłaszcza prywatyzacji. Takie same zalecenia przedłożył Pinochetowi sam prof. Milton Friedman, sprowadzony by ratować gospodarkę chilijską. Zalecił kontynuację „terapii szokowej” przez dalszą redukcję budżetu o 25% w ciągu 6 miesięcy i politykę całkowicie wolnego handlu, co powinno w ciągu kilku miesięcy doprowadzić do „cudu gospodarczego” i zwalczyć inflację oraz bezrobocie.
Pinochet stosował się do tych zaleceń. Państwowe szkolnictwo zastąpione zostało systemem bonów i szkół prywatnych, wprowadzono odpłatność służby zdrowia, sprywatyzowano przedszkola, cmentarze i system emerytalny. W 1980 r. wydatki budżetowe były mniejsze o połowę niż w okresie rządów Allende. Transformacja neoliberalna była natomiast bardzo korzystna dla garstki najbogatszych Chilijczyków, którzy głównie na spekulacjach finansowych bogacili się jeszcze bardziej. 

Lecz w 1982 r. kolosalnie zadłużona gospodarka chilijska załamała się, pojawiła się hiperinflacja, a bezrobocie wzrosło do 30%. Pinochet zmuszony został do ponownego znacjonalizowania wielu zadłużonych przedsiębiorstw prywatnych, usunął też z rządu wszystkich „chłopców z Chicago”. Gospodarkę ratowało to, że nigdy nie zdecydował się na prywatyzację państwowego koncernu miedziowego (znacjonalizowanego w pierwszy roku rządów Allende), zresztą największego w świecie, który dawał do 85% wpływów z chilijskiego eksportu. Stabilizacja gospodarki chilijskiej nastąpiła dopiero w 1988 r., gdy odnotowany został znaczniejszy wzrost gospodarczy. Wówczas 45% ludności żyło na granicy ubóstwa, zaś dochody 10% najbogatszych Chilijczyków zwiększyły się o 83%. W statystyce ONZ z 2007 r. w zestawieniu zróżnicowania dochodów obywateli w 123 państwach, Chile znajdowało się na 116 miejscu. Tak więc, jeśli ktoś mówi o „cudzie gospodarczym” zaistniałym w Chile, po wprowadzenie 35 lat wcześniej reform i friedmanowskiej „terapii szokowej”, to ma rację, ale tylko w odniesieniu do wąskiej elity superbogaczy chilijskich.
Najistotniejsze, że eksperyment doktrynalny „wolnego rynku” wprowadzony w 1973 r. i wypróbowany w Chile stał się wzorcem dla globalnej gospodarki światowej. Według scenariusza chilijskiego w kolejnych 35 latach zostało zreformowanych kilkadziesiąt krajów od Argentyny poprzez Republikę Południowej Afryki po Rosję.


Dalsze szokowe transformacje w Ameryce Południowej

Kolejny wojskowy zamach stanu zrealizowany został w 1973 r. w Urugwaju. Bezpośrednio po nim w kraju wprowadzone zostały reformy gospodarcze wg zasad neoliberalnego „wolnego rynku”. Kierował nimi, zaangażowany przez rząd junty wojskowej, zespół profesorów i absolwentów Uniwersytetu Chicago. Już po roku realne płace w Urugwaju zmniejszyły się o 28% i po raz pierwszy na ulicach Montevideo pojawili się żebracy, wygrzebujący resztki żywności w śmietnikach.
Następnym krajem eksperymentalnym wolnorynkowej doktryny friedmanowskiej była Argentyna, gdzie junta wojskowa objęła władzę po charyzmatycznej Evicie Peron. Kontynuowała ona politykę ideologii rozwoju, prowadzoną przez zmarłego męża Juana Perona, który sprawił, że Argentyna była najbardziej zasobnym i rozwiniętym krajem Ameryki Łacińskiej. Ministrem gospodarki w rządzie junty został jeden z najbogatszych właściciel ziemskich i hodowców bydła. Zdelegalizował on strajki, zniósł wszelkie ograniczenia przy zwalnianiu pracowników i kontrolę cen żywności, przeprowadził też szeroką prywatyzację i wyprzedaż przedsiębiorstw państwowych. We wszystkich tych reformach kontaktował się z ośrodkami biznesu i władzy w Stanach Zjednoczonych. Po roku płace pracownicze w Argentynie obniżyły się o 40%, zamkniętych zostało wiele fabryk, gwałtownie wzrosło bezrobocie i poziom ubóstwa ludności.
Wszystkimi transformacjami wolnorynkowymi w państwach Południowej Ameryki towarzyszył terror, stosowany przez wojsko wobec lewicowym działaczom społecznym, robotniczym i politykom, robotniczym związkom zawodowym, zwolennikom „ideologii rozwoju” oraz reformy rolnej, a także wobec postępowej elicie inteligenckiej, głoszącej hasła pokoju światowego, dekolonizacji, równości rasowej itp. Generalnie terror przejawiał się w aresztowaniach, stosowaniu elektrowstrząsów i innych tortur, celem wymuszenia informacji, wreszcie w „zniknięciach” ludzi i zabójstwach, często bez sądu. Te akcje represyjne, objęte tajnym kryptonimem „Kondor”, często były wzajemnie uzgadniane i koordynowane, oraz finansowane i wspierane przez korporacje i administrację USA.
Autorka „Doktryny szoku”, opierając się na licznych wywiadach, odtajnionych dokumentach policyjnych i literaturze faktu, aż na 48 stronach swej książki opisuje szeroko i prezentuje dziesiątki przykładów stosowania terroru, często bardzo szokujących, przez dyktatury wojskowe w krajach Ameryki Południowej, na przestrzeni lat 1973-1990, a zwłaszcza w Argentynie. Podaje też szacunki ofiar: 100-150 tysięcy torturowanych, dziesiątki tysięcy zabitych i „znikniętych” ludzi (w samej Argentynie 30 tys.). Po upadku dyktatur wojskowych w krajach Ameryki Południowej, w niektórych z nich odbyły się nieliczne żmudne śledztwa i procesy sądowe w sprawie zbrodni popełnionych w czasie trwania tych dyktatur. Jednakże bardzo niewielu ich sprawców zostało osądzonych i ukaranych.


Friedmanowski Thatcheryzm w Wielkiej Brytanii

W latach 70-tych idee neoliberalnej gospodarki święciły triumfy w licznych krajach dyktatur wojskowych: w Turcji, Korei Południowej, Ghanie, Boliwii. Także w krajach o jednopartyjnych rządach, w Meksyku, Singapurze, Hongkongu i na Tajwanie. Natomiast nie udawały się próby ich zastosowania w rozwiniętych krajach demokracji parlamentarnych.
Prezydent Stanów Zjednoczonych (od 1969 r.), Richard Nixon wyrażał podziw dla wolnorynkowych pomysłów prof. Miltona Friedmana, spotykał się z nim regularnie, ale nie decydował się na ich wprowadzenie. Gdy w 1973 r. gospodarka USA pogrążała się w recesji i inflacja windowała ceny, Nixon, wbrew zaleceniom Friedmana, zdecydował się natomiast na ograniczenie ceny czynszów i benzyny, by wyborcy nie pozbawili go prezydentury w najbliższych wyborach. Faktycznie inflacja spadła i gospodarka korzystnie się rozwijała, a Nixon wygrał wybory na drugą kadencję. Potem, gdy zaostrzył jeszcze przepisy ochrony środowiska i bezpieczeństwa pracy, Friedman twierdził, że „...Nixon był najbardziej socjalistycznym prezydentem Stanów Zjednoczonych w XX wieku”.
Sytuacja zmieniła się, kiedy w 1977 r. prezydentem został Donald Reagan. Głównie w ramach swej polityki konfrontacji zimnowojennej z blokiem państw komunistycznych, wprowadził wiele ustaw wzmacniających wielkie korporacje przemysłowo-wojskowe. Jednym z najbardziej radykalnych decyzji Reagana było zwolnienie za jednym zamachem 11.400 strajkujących kontrolerów ruchu lotniczego i zastąpienie ich specjalistami wojskowymi. Spowodował tym szok, jaki sparaliżował ruch związkowy w USA na wiele lat.
Zwolennikiem idei „wolnego rynku” była również premier Wielkiej Brytanii (od 1979 r.), Margaret Thatcher, reprezentująca partię torysów. Jej politycznym credo była powszechna prywatyzacja, a także złamanie potęgi brytyjskich związków zawodowych. Po trzech latach torysowskich rządów liczba bezrobotnych, jak i stopa inflacji, w Brytanii się podwoiły, walkę z wielkim Krajowym Związkiem Górników o restrukturyzację górnictwa węglowego Thatcher przegrała, a sondażowe poparcie społeczne dla niej spadło do 18%. Wobec groźby klęski wyborczej nie mogła więc pozwolić sobie na jakiekolwiek neoliberalne eksperymenty gospodarcze.
Podobnie niekorzystna aura dla friedmanowskich idei „wolnego rynku” panowała wówczas w wielu innych krajach świata. W Iranie rządy proamerykańskiego szacha obalone zostały w drodze rewolucyjnej przez ajatollachów, którzy wprowadzili m.in. państwową kontrolę eksportu ropy naftowej. W Nikaragui dyktatura wojskowa zastąpiona została przez rządy lewicowych sandinistów, upadły też dyktatury w Ekwadorze, Peru i Boliwii.
W kwietniu 1982 r. Argentyna dokonała inwazji na brytyjski archipelag Falklandy na południowym Atlantyku, przyłączając go do swego terytorium. Premier Thatcher natychmiast, nawet nie podejmując prób mediacyjnych, zdecydowała się na odbicie wysp w drodze wojny. Trwała ona 11 tygodni i zakończyła się spektakularnym zwycięstwem Brytyjczyków, przy stratach kilkuset żołnierzy po każdej ze stron. Margaret Thatcher okrzyknięta została bohaterką narodową, nazwana „Żelazną Damą” i uzyskała 58-procentowe poparcie w wyborach w następnym roku. Wtedy, bez większej zwłoki, przeprowadziła prywatyzację i wyprzedaż szeregu wielkich państwowych przedsiębiorstw, realizując wreszcie swój neoliberalny program gospodarczy. Tak więc wojna o Falklandy wpisała się z powodzeniem w friedmanowską „doktrynę szoku”, pozwalając na realizację także w Wielkiej Brytanii polityki globalnego kapitalizmu według neoliberalnych ekonomistów z Uniwersytetu Chicago.


Terapia szokowa w Boliwii

W latach 80-tych XX wieku w Boliwii, po kilkunastu latach rządów dyktatury wojskowej, władzę przejął rząd socjaldemokratyczny, a w 1985 r. odbyły się wybory prezydenckie. Sytuacja gospodarcza w kraju była w tym okresie bardzo trudna, wobec szalejącej inflacji. Jej źródłem było wielkie zadłużenie zagraniczne, a także zniszczenie przez amerykańskie ekspedycje wojskowe znacznej części plantacji koki, której liście służyły do wytwarzania bardzo zyskownej kokainy. Spowodowało to zmniejszenie eksportu boliwijskiego o połowę.
Dokonanie dewaluacji lokalnej waluty peso zrodziło z kolei hiperinflację, zubożenie znacznej części ludności, emigrację zarobkową do USA, Wenezueli, Brazylii i Meksyku. Celem uzdrowienia gospodarki kraju, nowy prezydent Victor Paz zaangażował 30-letnigo ekonomistę z Uniwersytetu Harward w USA, Jeffrey Sachsa, z zadaniem opracowania przez niego planu zwalczenia kryzysu w Boliwii. Hołdował on teoriom ekonomicznym prof. Keynesa, twórcy „Nowego Ładu” za rządów Roosevelta. Ale też zauroczony był neoliberalnymi eksperymentami ekonomistów Uniwersytetu Chicago, przeprowadzanymi w Chile.
W opracowanym programie Sachs zastosował więc reguły friedmanowskiej „terapii szokowej”, uzyskując wcześniej zapewnienie administracji USA o udzieleniu znacznej pomocy w jej finansowaniu. Program wprowadzony został przez zaskoczenie, bez uzgodnień ze społeczeństwem, parlamentem, a nawet gabinetem rządowym, w trybie 3-miesięcznego stanu wyjątkowego. W ciągu dwóch lat bezrobocie w Boliwii osiągnęło 30%, płace realne zmniejszyły się o 40%, znacznie zwiększyło się też rozwarstwienie ekonomiczne społeczeństwa. Mimo to media światowe uznały transformację neoliberalną w Boliwii za sukces. Faktycznie wartość peso się ustabilizowała, a gospodarka odnotowała niewielki wzrost. Według Klein znaczny w tym udział miało przywrócenie nielegalnych plantacji koki na obszernych obszarach dżungli we wnętrzu kraju.
W połowie lat 90-tych, w krótkim czasie, przy wprowadzeniu stanu oblężenia, prezydent Gori wyprzedał korporacjom amerykańskim boliwijskie kampanie naftowe, krajowe linie lotnicze, kolej, elektryczność i telefony. Była to w sumie pierwsza transformacja wg reguł globalnego kapitalizmu, przeprowadzona w kraju o ustroju demokracji parlamentarnej. Stanowiła potem wzór i stała się podstawą do zaplanowania przez globalne korporacje wprowadzenia neoliberalnych „wolnych rynków” na całym świecie.


Szok zadłużenia w Argentynie

Po przegranej wojnie z Wielką Brytanią o Falklandy, upadł w Argentynie rząd wojskowy i Argentyńczycy wybrali swego prezydenta Raula Alfonsina. Junta pozostawiła też 45 miliardów dolarów długu państwowego, który na początku ich rządów w 1945 r. wynosił tylko 7,9 mld dolarów. Dług dotyczył kredytów amerykańskich, jakie wykorzystane zostały na rozbudowę i wyposażenie armii, dotacje dla prywatnych firm korporacyjnych i zasilenie kont osobistych elity władzy. Wysokość zadłużenia Argentyny szczególnie wzrosła w 1981 r., gdy Amerykański Bank Rezerw podniósł oprocentowanie kredytów na okres 5 lat do 21%. Ta decyzja ugodziła zwłaszcza tych kredytobiorców, którzy nie byli w stanie spłacać bieżących odsetek i zmuszeni byli do zaciągania kolejnych pożyczek na ich spłatę. Tworzyło to „spiralę zadłużenia”, jaka paraliżowała wiele państw. Np. zadłużenie Brazylii w ciągu tych 5 lat wzrosło z 50 do 100 mld dolarów, a Nigerii z 9,8 do 29 mld.
Oprócz „szoku zadłużenia” gospodarki monokulturowe, nastawione głównie na eksport surowców np. cyny, miedzi, ropy naftowej, pszenicy, podlegały też „szokom cenowym”, gdy ich eksportowe surowce gwałtownie taniały przez spekulacje finansowe na giełdach światowych. Wszystkie te szoki były udziałem Argentyny w latach 80-tych. Przerodziły się w superinflację w 1989 r., w związku z czym prezydent Alfonsino zrezygnował ze swego urzędu, nie mogąc sobie poradzić z kryzysem finansowym i gospodarczym kraju.
Zastąpił go Carlo Menem, który obiecał wskrzesić politykę gospodarczą Perona, tuż po II wojnie światowej. A faktycznie obsadził najważniejsze stanowiska ekonomiczne „chłopcami z Chicago”, jacy doradzili zastosowanie w Argentynie „terapii szokowej”, gwarantującej szybkie pozbycie się hiperinflacji. Przede wszystkim wprowadzono nowy pieniądz, argentyńskie peso, powiązane z dolarem amerykańskim. W następnym roku udało się obniżyć inflację do 17,5%, w latach następnych została zlikwidowana całkowicie. Równocześnie na początku lat 90-tych sprzedanych zostało prywatnemu kapitałowi, głownie amerykańskiemu, do 90% wszystkich państwowych przedsiębiorstw, banków, kopalń, linii lotniczych, autostrad, wodociągi, poczta, system emerytalny itd. Wiązała się z tym likwidacja ok. 700 tys. miejsc pracy, ponad połowa ludności znalazła się poniżej granicy ubóstwa. Argentyna przeszła więc swą „terapię szokową” i straciła niezależność gospodarczą na rzecz globalnego neoliberalizmu.
Panowanie nieokiełznanego liberalizmu w Argentynie zakończyło się w grudniu 2001 r., gdy mieszkańcy stolicy, protestujący przeciwko polityce wyprzedaży majątku narodowego i swemu zubożeniu, a luksusowemu życiu elity władzy, zostali ostrzelani przez policję. Zginęło wtedy 21 protestujących, 1350 zostało aresztowanych, ale prezydent Fernando de la Rua musiał uciekać helikopterem i abdykować.
W 1944 r., w trakcie II wojny światowej utworzone zostały ONZ i dwie instytucje finansowe: Bank Światowy i Międzynarodowy Fundusz Walutowy, które miały służyć pomocą w powojennej odbudowie i rozwoju wszystkim państwom świata. Chodziło głównie o to, aby nie zaistniała taka sytuacja, jak po pierwszej wojnie światowej, kiedy obciążone separacjami wojennymi Niemcy, w wyniku superinflacji i wielkiego bezrobocia, zwróciły się ku faszyzmowi. Obie instytucje swe funkcje po II wojnie światowej spełniły z sukcesem, zwłaszcza w odniesieniu do Niemiec i Japonii. Później zdominowane przez ekonomistów amerykańskich, i ich doktryny ekonomiczne, troszczyły się głównie o interesy samych Stanów Zjednoczonych. Zaś po obsadzeniu prawie wszystkich kierowniczych stanowisk przez ekonomistów Uniwersytetów Chicago i Harwardu, prowadziły neoliberalną politykę „wolnych rynków”, na rzecz globalnych korporacji kapitalistycznych.
Gdy jakiś kraj, dotknięty kryzysem, zwraca się do MFW o kredyty, otrzymuje w odpowiedzi program „terapii szokowej” w formie pakietu ustaw czy dekretów, obejmujących prywatyzację majątku państwowego, cięcia wydatków budżetowych i wprowadzenie zasad wolnego handlu. Dopiero po przyjęciu i uruchomieniu tego programu MFW przekazuje sukcesywnie przyznane kredyty.


Restauracja kapitalizmu w Polsce

W 1980 r. w szeregu dużych zakładach przemysłowych w Polsce Ludowej robotnicy podjęli masowe strajki w proteście przeciwko podwyżkom cen mięsa w handlu detalicznym. Strajki, wsparte przez opozycję polityczną, szybko przerodziły się w demonstrację braku zaufania i wrogości do rządu i monopolistycznej partii PZPR, kierujących krajem od 35 lat. To też żądania strajkujących objęły także postulaty ustrojowe: utworzenia niezależnego związku zawodowego, przejęcia kierownictwa zakładów pracy przez samorządy pracownicze, skrócenia tygodnia pracy z 6 do 5 dni itp. Nowopowstały Niezależny Samodzielny Związek Zawodowy „Solidarność” cieszył się wielkim autorytetem i rychło przekształcił się w ruch rewolucyjny z własnym programem politycznym i ekonomicznym, aspirując do przejęcia władzy w Polsce. Związek skupił 10 milionów członków, w tym licznych członków 3-milionowej PZPR, kierowany był przez charyzmatycznego 36-letniego robotnika stoczni gdańskiej, Lecha Wałęsę.
Rewolucja robotnicza w Polsce została z radością przyjęta i szeroko wsparta przez zachodnie państwa demokracji parlamentarnych, w tym szczególnie przez prezydenta USA Donalda Reagana i premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher, mimo, że w swych krajach oboje ostro występowali przeciwko związkom zawodowym. Natomiast jawiła się jako poważne zagrożenie dla ZSRR i sąsiednich państw demokracji ludowej. To też powszechnie wyrażane były obawy o możliwej interwencji militarnej z ich strony.
Po rocznym okresie dwuwładzy w Polsce, charakteryzującym się masowymi strajkami, w grudniu 1981 r. premier gen, Wojciech Jaruzelski wprowadził stan wojenny, NSZZ „Solidarność” został zawieszony, podobnie jak i inne organizacje społeczne, zaś aktywiści związkowi internowani. W dekadzie lat 80-tych cały czas utrzymywał się w Polsce kryzys społeczno-gospodarczy, mimo wprowadzenia pewnych reform, w tym rozszerzenia prywatnej własności w usługach i handlu, częściowego urealnienia cen żywności, zmniejszenia czasu pracy do 5 dni w tygodniu i inne. Dużym obciążeniem dla gospodarki były restrykcje ekonomiczne ze strony państw zachodnich, a zwłaszcza spłata długu dolarowego, który urósł do 40 mld dolarów na skutek wzrostu stopy procentowej.
W 1988 r. przez Polskę znów przetoczyła się fala strajków, NSZZ „Solidarność” został reaktywowany, a w przyspieszonych wyborach parlamentarnych w czerwcu 1989 r. zdobył większość mandatów w sejmie, a zwłaszcza w senacie. Wyłoniony przez „Solidarność” demokratyczny rząd, z Tadeuszem Mazowieckim na czele, zlecił opracowanie gospodarczego planu naprawczego 35-letniemu amerykańskiemu ekonomiście J. Sachsowi. Kilka lat wcześniej doprowadził on do zdławienia superinflacji w Boliwii poprzez zastosowanie friedmanowskiej „terapii szokowej”. Tę samą metodę zaproponował Polakom. ...Wielu liderom „Solidarności” nie podobały się idee Sachsa – ich ruch powstał w reakcji na drastyczne podwyżki cen wprowadzone przez komunistów – a teraz Sachs mówił im by zrobili to samo, tylko na dużo większą skalę. Argumentował, że mogą sobie na to pozwolić, właśnie dlatego, że „Solidarność” ma kredyt zaufania społecznego, który jest absolutnie wyjątkowy i bardzo ważny.
.. Program został jednakże przyjęty przez rząd i sejm, Sachs dopomógł w wynegocjowaniu umorzenia części polskiego zadłużenia zagranicznego i przyznania przez MFW miliarda dolarów funduszu gwarancyjnego reformy, poczym od 1 stycznia 1990 r. rozpoczęło się wdrażania „terapii szokowej”, pod kierownictwem ministra finansów Leszka Balcerowicza. Głównym ich elementem były cięcia budżetowe i prywatyzacja, czyli sprzedaż mienia państwowego, zwłaszcza dużych zakładów przemysłowych, firmom prywatnym, w większości zagranicznym.
Z powodu masowego napływu tanich towarów z bezcłowego importu i restrykcji rządowych wobec przedsiębiorstw państwowych (przyspieszona spłata kredytów, „popiwek”), wiele fabryk zbankrutowało. W 1992 r. miał miejsce znaczny regres gospodarczy, zwłaszcza w zakresie produkcji przemysłowej, bezrobocie w kraju wynosiło 25%, a znaczna część ludności żyła poniżej granicy ubóstwa, Wiara w obietnice związane z transformacją, skończyła się po ok. 1,5 roku. I robotnicy wznowili strajki w obronie swych zakładów pracy, rzekomo nieefektywnych i archaicznych. Gdy w 1990 r. było tylko 250 strajków, to w 1992 już 6.000, a w 1993 r. aż 7.500.
Sprzeciw i gniew przeciwko solidarnościowemu rządowi, realizującemu „terapię szokową” społeczeństwo wyraziło także w wyborach parlamentarnych 13 września 1993 r., oddając 66% głosów na opozycyjny Sojusz Lewicy Demokratycznej. Związek „Solidarność” otrzymał 5% głosów i nie wszedł do sejmu, a nowa partia Unia Wolności T. Mazowieckiego tylko 10,7% głosów. Jednakże odwrotu od transformacji kapitalistycznej już być nie mogło, została ona jedynie spowolniona i nie miała już charakteru „terapii szokowej”.
Transformacja socjalistycznej gospodarki uprzemysłowionego państwa, jakim była Polska, rozpoczęta na początku 1990 r. jakby zapoczątkowała przekształcenia polityczno-ustrojowe i transformacje gospodarcze w prawie stu krajach świata. Od Republiki Południowej Afryki do Rosji i od Ameryki Łacińskiej przez Europę Wschodnią do Azji. Te transformacje japoński ekonomista, Fukuyama, doradca w Departamencie Stanu USA, określił jako całkowite zwycięstwo politycznego i ekonomicznego liberalizmu. Stwierdził, że w ten sposób nastąpił koniec historii świata.
Klein podważa wywody Fukuyamy, uważając je przede wszystkim za antydemokratyczne. MFW siłą narzucał prywatyzacje i „wolny handel” państwom, borykającym się z kryzysami, niekiedy celowo wywoływanymi. „...Tylko największym fantastom w Departamencie Stanu mogło przyjść do głowy, że pragnieniu demokracji będzie towarzyszyła tęsknota obywateli, by wprowadzić system ekonomiczny, który pozbawi ich ochrony miejsc pracy i spowoduje masowe zwolnienia i bezrobocie”....


Pogrom na Placu Tienanmen w Pekinie

Przykładem na błędność deklaracji Fokuyamy o końcu historii świata, były wydarzenia na Placu Tienanmen w Pekinie w 1989 roku.
W Chinach, w latach 80-tych XX wieku, rządząca Komunistyczna Partia Chin, pod wodzą Deng Xiaopinga, skłonna była do zaprowadzenia gospodarki rynkowej, ale w żadnym wypadku nie zamierzała dopuścić do zdecentralizowania władzy przez wprowadzenie wielopartyjnej demokracji. W 1983 r. kraj otwarty został na inwestycje zagraniczne, w miastach rozwijał się szybko prywatny handel, prowadzono też selektywną wyprzedaż i prywatyzację mniejszych przedsiębiorstw państwowych, przy czym przejmowane one były głównie przez dotychczasowe ich kierownictwa.
Po urynkowieniu cen żywności, i skasowaniu dotychczasowych dotacji do cen ryżu, wzrosły koszty utrzymania, co spotkało się protestami społecznymi i niektóre decyzje deregulacyjne zostały cofnięte. Do największego wystąpienia antyrządowego doszło w czerwcu 1989 r. w Pekinie, gdzie na centralnym Placu Tienanmen przez wiele dni miały miejsce wielotysięczne manifestacje, głównie studentów. Domagali się oni likwidacji niektórych wprowadzonych reform, a przede wszystkim demokratycznych form rządzenia i przestrzegania praw człowieka. Strajk został krwawo stłumiony przez wojsko, przy czym zginęło kilkuset manifestujących, a następnie przeprowadzone zostały szerokie aresztowania politycznych przeciwników rządu w całym kraju.
Po kilku miesiącach kierownictwo Chin przywróciło wycofane deregulacje cenowe i zainicjowało nową fazę transformacji gospodarki, organizując liczne wydzielone strefy w kraju dla zagranicznych inwestycji przemysłowych, na bardzo dogodnych warunkach zakupu terenu, ulg podatkowych itp. W połączeniu z istnieniem wówczas w Chinach bardzo taniej siły roboczej, były to najlepsze na świecie warunki dla kapitałowych inwestycji. To też strefy te faktycznie przyciągnęły globalnych inwestorów, głównie z USA, i szybko się rozwijały.


Wolność po afrykańsku w RPA

Do 1994 r. w Republice Południowej Afryki, najbardziej rozwiniętym kraju na kontynencie, realizowana była polityka segregacji rasowej tzw. apartheid. Rządy polityczne i cała gospodarka należały do białej ludności, podczas gdy ludność kolorowa, ponad 10-ktotnie liczniejsza, pozbawiona była w ogóle wszelkich praw politycznych i liczyła się jedynie jako tania siła robocza. Przeciwko tej supremacji białych wystąpił w 50-ch latach XX wieku Afrykański Kongres Narodowy, domagający się równouprawnienia dla Afrykanów i nacjonalizacji kopalń, banków oraz monopoli przemysłowych, celem redystrybucji dochodu narodowego sprawiedliwie, w interesie wszystkich obywateli kraju.
Przeciwko apartheidowi występowała też ONZ i większość państw świata, bojkotując handel i współpracę z RPA, którą ostatecznie zmuszono do zmiany swej rasistowskiej polityki. W 1994 r. zostały przeprowadzone w RPA wybory powszechne, obejmujące całą ludność, prezydentem został Nelson Mandela, przewodniczący AKN, zwolniony z więzienia, w którym przebywał 29 lat.
Celem ustalenia nowej konstytucji państwowej, odbyły się żmudne rokowania polityczne i gospodarcze. Polityczne zakończyły się zwycięstwem Afrykanów, którzy uzyskali równouprawnienie w stosunku do białych Afrykanerów i przejęli rządy w państwie. W zamian zgodzili się na większość gospodarczych propozycji białych. Między innymi uniezależniono bank centralny od rządu, zobowiązano się do spłaty długów zagranicznych z okresu apartheidu i uchwalono klauzulę o ochronie własności prywatnej, co zablokowało reformy rolne i jakąkolwiek nacjonalizację przemysłu. Umowy zawarte z MFW uniemożliwiły też rządowi dokonywania kontroli cen, podwyżek płac itp.
Wszystkie te decyzje zapadały przy doradztwie i naciskach ze strony zachodnich rządów, Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Reprezentowanym przez nich globalnym ideom neoliberalnym nie mogły oprzeć się Argentyna, Polska, Rosja czy Chiny, jak więc mogli opierać się obdarci Afrykańczycy z RPA? To też podpisali oni nawet zobowiązanie, że ewentualne nieprzestrzeganie podjętych ustaleń uznane będzie za brak wiarygodności kraju i karane obcięciem pomocy, wycofaniem kapitałów zagranicznych itp. Tak więc w 1994 r. kolorowa ludność RPA została politycznie wyzwolona, lecz gospodarczo nadal była niesamodzielna i ubezwłasnowolniona.
Ostatecznie w 2003 r. tylko 4% firm i 30% ziemi znajdowało się w rękach czarnej ludności, stanowiącej 90% populacji państwa. Od czasu objęcia władzy przez AKN do 2003 r. liczba ludności żyjącej za mniej niż 1 dolara dziennie podwoiła się. Również dwukrotnie wzrosło bezrobocie z 23% do 48%, liczba ludzi mieszkającej w slumsach, często bez wody i elektryczności, wzrosła o 50% i jedynie 5 tys. czarnych zarabiało rocznie więcej niż 60 tys. dolarów, gdy białych o takich dochodach było 20 razy więcej, czyli proporcjonalnie ponad 200 razy więcej.
W czerwcu 2006 r., w 50-tą rocznicę przyjęcia Karty Wolności AKN, od której zaczęła się walka o prawa dla Afrykanów w RPA, odbyło się uroczyste posiedzenie parlamentu w getcie Kliptown, gdzie na łączce przed slumsami podpisano Kartę. W swym przemówieniu prezydent Mbeki zapowiedział budowę w tym miejscu centrum handlowego, hotelu i muzeum wolności, w tym dwu pawilonów z czarnego i białego betonu, symbolizujących pojednanie narodowe. Nadto podjęto uchwałę, że w miejsce getta slumsów powstanie reprezentacyjne przedmieście mieszkaniowe Johannesburga, a dotychczasowi mieszkańcy zostaną przesiedleni w głąb kraju. Bardzo charakterystyczne, że uroczystości te zbojkotowane zostały przez czarnych Afrykanów, którzy przez dwa pokolenia walczyli o realizację swej Karty Wolności.


Sprywatyzowanie Rosji

W 1990 r. prezydent Związku Radzieckiego Michaił Gorbaczow otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla za swe inicjatywy pokojowe i podpisanie układu o ograniczeniu zbrojeń nuklearnych. Podziwiany był również przez zachodnich polityków i media za realizację polityki głasnosti i pierestrojki, w ramach której następowała szybka demokratyzacja ZSRR. Wybrany został nowy parlament i lokalne rady, zniesiono cenzurę prasy, trybunał konstytucyjny uzyskał niezależność. Gorbaczow deklarował też wolę transformacji gospodarki na wzór modelu szwedzkiego.
Wydawało się, że rządy państw zachodnich sprzyjają polityce Gorbaczowa. Jednakże na konferencji państw grupy G7, na którą w 1991 r. został zaproszony, zażądano od niego natychmiastowego zastosowania w gospodarce radzieckiej „terapii szokowej” według wzoru realizowanego wtedy w Polsce. Od tego Bank Światowy i Międzynarodowy Fundusz Walutowy uzależnili udzielenie kredytów, bardzo potrzebnych ze względu na kryzysową sytuację gospodarki radzieckiej. Gorbaczow odmówił, zdając sobie sprawę, że parlament i społeczeństwo nie wyrażą zgody.
Lecz wkrótce nastąpiły wydarzenia, które zmieniły bieg historii jego państwa. W sierpniu miała miejsce nieudolna i niekonsekwentna próba puczu wojskowego, zawiązanego przez kilku generałów, pragnących najwyraźniej wstrzymania przeprowadzanych reform. Gdy czołgi otoczyły budynek parlamentu w Moskwie, tłum cywili, kierowany przez Borysa Jelcyna, prezydenta Związkowej Republiki Rosyjskiej, zablokował je i zmusił wojsko do odstąpienia. Jelcyn wyrósł na bohatera narodowego, który obronił demokrację przed nawrotem komunistycznych rządów.
Wykorzystując uzyskany autorytet, postanowił on wzmocnić swą władzę. Nie lubił Gorbaczowa, od którego różnił się pod każdym względem, i by go przewyższyć, po zmowie z prezydentami Republik Białoruskiej i Ukraińskiej, podpisali w trójkę porozumienie o wyjściu tych republik ze Związku Radzieckiego. Po uczynieniu tego samego przez dalsze republiki związkowe, państwo to przestało istnieć, a były prezydent Gorbaczow udał się na emigrację. Natomiast Jelcyn zaczął rządzić Rosją, jak sam mawiał, jako car Borys I. W pierwszym rzędzie zwrócił się o kredyty dolarowe do MFW i zaprosił do Moskwy J. Sachsa, autora kapitalistycznej restrukturyzacji polskiej gospodarki.
Sachs obiecał zorganizowanie 15 mld dolarów kredytów rocznie, pod warunkiem przeprowadzenia również w ZSRR neoliberalnej „terapii szokowej”. Jelcyn zwrócił się więc do parlamentu rosyjskiego o przyznanie mu odpowiednich pełnomocnictw na sprawowanie rządów za pomocą dekretów przez okres jednego roku. Zapewniał, że w tym czasie rozwiąże kryzys gospodarczy i stworzy kwitnący system. Parlamentarzyści, pomni jego zasług w ich obronie, zgodzili się.
Jelcyn powołał wówczas zespół młodych ekonomistów, apologetów liberalnej gospodarki rynkowej, pod przewodnictwem Jegora Gajdara, którego mianował premierem. Dla wsparcia grupy rząd Stanów Zjednoczonych skierował do Moskwy zespół swych ekspertów i powołał specjalny Instytut Ekonomiczny w Moskwie, pod kierownictwem J. Sachsa. Wspólnie rosyjscy i amerykańscy „chłopcy z Chicago” przygotowali bardzo szybko, a w sekrecie, radykalny program gospodarczy dla Rosji, przewidujący m.in. prywatyzację tysięcy przedsiębiorstw państwowych.
Wdrażanie tego programu „szokowej terapii” rozpoczęło się już w październiku od zniesienia regulacji cenowych przez Jelcyna. Zgodnie z jego zapowiedzią, po pół roku nieuniknionych przejściowych trudności, Rosja miała stać się, dzięki transformacji rynkowej, z powrotem gospodarczym tytanem.
Faktycznie po roku, wraz z utratą wartości rubla, Rosjanie stracili oszczędności całego życia, produkcja krajowa zmalała o 40%, a jedna trzecia ludności znalazła się poniżej minimum socjalnego. Ludzie wysprzedawali masowo na targowiskach i ulicach osobiste rzeczy, by zdobyć pieniądze na żywność. To też pod naciskiem społecznym, parlament zdymisjonował premiera Gajdara i wycofał pełnomocnictwa dla Jelcyna rządzenia dekretami. On jednak nie myślał zrezygnować ze swej dyktatorskiej władzy, ogłosił stan wojenny i kontynuował swe rządy, mimo, że trybunał konstytucyjny uznał to za pogwałcenie konstytucji.
Dotąd zmiany demokratyczne i reformy gospodarcze w Rosji przedstawiane były jako jedno wspólne przedsięwzięcie i szeroko reklamowane i akceptowane przez rządy i media państw zachodnich. Po zaprowadzeniu jawnej dyktatury Jelcyna, Zachód nadal sławił go jako bojownika o demokrację, zaś parlamentarzystów określano jako „komunistyczny beton”. Mimo, że byli to ci sami ludzie, którzy w 1991 r. wsparli Gorbaczowa i Jelcyna.
W 1993 r. konflikt władzy w Rosji się zaostrzył. Jelcyn dekretami unieważnił konstytucję i rozwiązał parlament. Zaś dwa dni później parlament przegłosował 632 głosami przeciw 2 usunięcie Jelcyna z urzędu. Nadal był on jednak popierany przez prezydenta USA Clintona i Kongres USA, który przyznał Rosji 5,2 mld dolarów pożyczki. Jelcyn kazał wówczas otoczyć wojskiem siedzibę parlamentu i zablokować dostęp do niego.
Wobec wielkich manifestacji w obronie parlamentu, rozważano ewentualny kompromis w postaci przyspieszenia wyborów. Lecz akurat wówczas w Polsce reformatorska „Solidarność” poniosła absolutną klęskę wyborczą na rzecz postkomunistycznego SLD. To też Jelcyn nie zaryzykował wyborów i, po zachętach Waszyngtonu, przeprowadził wojskowy zamach stanu, według chilijskiego wzoru Pinocheta. Gmach parlamentu został ostrzelany z dział czołgowych i karabinów maszynowych, po czym po szturmie piechoty parlamentarzyści się poddali. Na placu zginęło 500 ludzi, rannych zostało ok. tysiąca, aresztowanych 1.700, zarekwirowano 11 sztuk broni. Zamach stanu Jelcyna przyjęty został w USA jako zwycięstwo demokracji, natomiast według Moskwiczan: „...Myśmy go poparli, bo obiecał nam demokrację, a on ją rozstrzelał”.
Po wojskowym zamachu stanu zespół liberalnych ekonomistów, rosyjskich i amerykańskiech przyspieszyli wdrażanie swych programów, głównie sprzedaży fabryk i kopalń w ręce rosyjskich biznesmanów i polityków, gdyż początkowo Jelcyn nie zezwolił na przekazywanie rosyjskich przedsiębiorstw międzynarodowym koncernom kapitałowym. Przed tym w Rosji nie było w ogóle nawet milionerów, w 2003 r. było już 17 miliarderów oligarchów.
Sondaże przeprowadzane w 1994 r. wskazywały na spadek poparcia Jelcyna do kilku procent. Można się było obawiać, że tragiczna dla społeczeństwa prywatyzacja państwa, zostanie przerwana. Lecz w grudniu Jelcyn rozpętał wojnę w Czeczenii z tamtejszymi islamskim separatystami, licząc najwyraźniej na to, że szybkie zwycięstwo poprawi jego wizerunek w społeczeństwie. Faktycznie tak się stało, lecz kolejne wybory minimalnie wygrał przede wszystkim dzięki wielkiej reklamie telewizji krajowej, należącej do oligarchów, którzy na promocję Jelcyna przeznaczyli 100 mln dolarów. Po wyborach przeprowadzona została najbardziej kontrowersyjna część prywatyzacji majątku państwowego, w tym przemysłu naftowego. Wtedy też umożliwiony został współudział korporacji międzynarodowych w zakupach akcji prywatyzowanych zakładów. Zawierane transakcje dawały ogromne zyski, ale główna część bogactwa w Rosji pozostała w rękach oligarchów rosyjskich.
... Norilskij Nikiel, producent jednej piątej niklu na świecie, został przehandlowany za 170 mln dolarów, choć zysk z tej firmy osiągnął wkrótce półtora miliarda dolarów rocznie. Ogromną kompanię naftową Jukos, kontrolującą większe zasoby ropy naftowej niż ma Kuwejt, sprzedano za 370 mln dolarów, obecnie przynosi roczny dochód ponad 3 miliardy. 51 procent akcji naftowego giganta Sidanko poszło za 130 milionów, dwa lata później na rynku międzynarodowym szacowano wartość tej firmy na 2,8 miliarda.....
Do 1998 r. zlikwidowanych zostało do 80% kolektywnych gospodarstw rolnych i zamknięto 70 tysięcy fabryk, co stworzyło masowe bezrobocie w kraju. Szacuje się, że w 1984 r., czyli przed rozpoczęciem „terapii szokowej”, w Rosji za poniżej 4 dolary dziennie utrzymywało się 2 miliony ludzi, w 1996 r. było ich już 74 miliony, zaś liczbę bezdomnych dzieci szacowano na ponad 700 tysięcy. Wzrosła w tym czasie kilkakrotnie przestępczość, alkoholizm, narkomania, samobójstwa.
Gospodarka Rosji była tak niestabilna, że gdy w 1998 r. w krajach południowo-wschodniej Azji wystąpiła recesja gospodarcza, rosyjska gospodarka też uległa załamaniu. Popularność Jelcyna spadła wówczas znowu do 6%, zaś ekipy prywatyzujące Rosję poczuły się zagrożone ewentualną likwidacją. Ale we wrześniu 1999 r. w zamachu terrorystycznym wysadzone zostały w Moskwie cztery bloki mieszkalne, grzebiąc pod gruzami 300 ludzi. Najprawdopodobniej było to dzieło Czeczenów i wkrótce odżyła wojna czeczeńska. Wojskami rosyjskimi dowodził sprawnie Władimir Putin, były funkcjonariusz KGB. Zdobył wtedy dużą popularność.
Po 4-5 latach wdrażania w Rosji liberalnej „terapii szokowej” trudno było uznać ją jako udany eksperyment. Lecz cały czas zachodnie rządy i media chwaliły Jelcyna za realizację, pod jego „parasolem”, prywatyzacji państwowej gospodarki rosyjskiej i za demokratyzację kraju, choć ewidentnie sprawował rządy dyktatorskie. Wszak, gdy wyniki „terapii szokowej” doprowadziły do autentycznej zapaści gospodarczej i wielkiego zubożenia społeczeństwa rosyjskiego, wówczas cyniczną zachodnią propagandę werbalnego poparcia i zachwytu, zastąpiło, nie mniej cyniczne usprawiedliwienie nieudanego eksperymentu, przez oskarżanie Rosjan o korupcję, będącą rzekomo ich wadą narodową. Usprawiedliwienie w tym tylko prawdziwe, że faktycznie całe 30-lecie eksperymentów z wprowadzaniem friedmanowskiego „wolnego rynku” to historia masowej korupcji i zmowy autorytarnych państw i wielkich korporacji kapitalistycznych – od chilijskiego zamachu stanu po kombinacje Euronu i podbój Iraku. Lecz im gorzej w Rosji – tym lepiej, administracja Stanów Zjednoczonych najwidoczniej uznała gospodarcze załamanie Rosji za swoje geopolityczne zwycięstwo w zimnej wojnie, przesądzające o bezwzględnej dominacji USA na świecie.
Jelcyn, pod koniec lat 90-tych, wiele chorował, głównie wskutek nieopanowanego nadużywania alkoholu. W grudniu 1999 r. abdykował więc, przekazując swą władzę prezydencką 48-letniemu Putinowi, na warunkach podpisania przez niego ustawy chroniącej Jecyna i jego rodzinę przed odpowiedzialnością karną za wszelką ich działalność. 


Kryzys „Azjatyckich tygrysów”

W 1998 r., ni stąd ni zowąd, w krajach południowo-wschodniej Azji wystąpił ostry kryzys finansowy. Nie był spowodowany trudnościami i problemami wewnętrznymi tych państw, a jedynie „ucieczką” międzynarodowych kapitałów spekulacyjnych. Spowodowało to zrazu inflację cenową, a następnie panikę na rynkach finansowych, wreszcie ostry brak bieżącego pieniądza na prowadzenie działalności gospodarczej, na płace dla pracowników itp.
Międzynarodowy Fundusz Walutowy, który właśnie w takich wypadkach winien wspomagać kraje członkowskie kredytami, odmówił ich przyznania. Kryzys ten dotknął wszystkie kraje zwane „azjatyckimi tygrysami”: Indonezję, Tajlandię, Malezję, Filipiny, Tajwan, a także Koreę Południową, której szybki wzrost gospodarczy przedstawiano jako „cud gospodarki globalnej”.
W krajach tych zbankrutowało dziesiątki tysięcy drobnych firm, stanęły inwestycje budowlane, obywatele stracili dorobek często całego życia. Towarzyszyły temu bardzo liczne samobójstwa, zwłaszcza ludzi starych, którzy w ten sposób chcieli ulżyć dzieciom w ich walce o przetrwanie.
We wszystkich tych państwach istniały bariery przed napływem obcych kapitałów i celne , chroniące rodzime firmy. Państwa były właścicielami energetyki, gospodarki wodnej, transportu, telefonii, a korporacje zagraniczne nie mogły kupować ziemi, ani krajowe przedsiębiorstwa itp. Kryzys finansowy i gospodarczy „azjatyckich tygrysów” stworzył międzynarodowym koncernom globalnym okazję do zmiany tej sytuacji. Politycy i ekonomiści „wolnego rynku” światowego ocenili upadek „tygrysów” jako zburzenie drugiego muru berlińskiego.
MFW w końcu przystąpił do negocjacji w sprawie udzielenia kredytów, ale przyznał je pod warunkiem zastosowania w gospodarce „terapii szokowej”, wzorem przyjętej w Rosji. Przedstawiciele MFW, częściowo nawet ci sami ludzie, którzy działali w Rosji, zalecili ostre cięcia budżetów, dokonanie zmian w prawie pracy, zmniejszenie zatrudnienia, zniesienie wszystkich barier antywolnorynkowych, wreszcie pełne otwarcie gospodarki, czyli wyprzedaży przedsiębiorstw państwowych i korporacji krajowych. Rządy państw b. „azjatyckich tygrysów”, znajdując się w rozpaczliwej sytuacji, nie mogły się nie zgodzić.
Wprowadzenie „terapii szokowej” spowodowało strajki i protesty społeczeństw wszystkich tych krajów, szybko stłumione przez służby bezpieczeństwa. Nie było tylko strajków w Indonezji, gdzie gen. Sucharto rządził jako dyktator, gdyż pamiętano tam krwawy początek jego rządów.
Lecz nawet po podpisaniu porozumień między „tygrysami” a MFW, spekulacyjne kapitały, które wcześniej opuściły rynek tych krajów, nie powróciły z powrotem. Kryzysy więc trwały, wg szacunków w 1999 r. było w Azji bez pracy 24 miliony ludzi, a wg danych Banku Światowego 20 milionów popadło w nędzę. Natomiast pojawił się globalny kapitał, wykupujący lokalne przedsiębiorstwa „tygrysich” państw na wielkim „biznesowym bazarze”, jak napisała gazeta „Business Week”. Zagraniczne firmy, głównie z USA, przejęły prawie cały aparat wytwórczy, siłę roboczą, rynek konsumencki i marki handlowe, tworzone przez dziesięciolecia.
Największe ówczesne sprzedaże to: koreański Samsung, sprzedany firmom zachodnim, po podziale na działy: przemysłu ciężkiego, farmaceutycznego i oświetleniowego oraz koncern samochodowy Daewoo, wyceniony na 6 mld dolarów, a sprzedany za 400 mln. W ciągu 12 miesięcy doszło do 180 dużych transakcji handlowych i fuzji wielkich firm. Sprzedano też, po uprzednim sprywatyzowaniu, wiele państwowych przedsiębiorstw energetyki, transportu miejskiego, użyteczności publicznej, kolei itp.
Wg MFW program stabilizacji rynków azjatyckich zakończył się sukcesem, ale faktycznie jeszcze po 10 latach kryzys ten trwał. Objawiał się również w znacznym wzroście ekstremizmów polityczno-religijnych w Indonezji i Tajlandii, rozwoju prostytucji, b. wysokim poziomem samobójstw z powodów ekonomicznych. Z drugiej strony narodził się również opór przeciwko globalnemu kapitalizmowi, przejawiający się w ruchach antyglobalistycznych, powstałych we wielu krajach świata.


Szok kataklizmowy w USA

W latach 80. i 90. XX wieku w Stanach zjednoczonych całkowicie sprywatyzowano publiczne zakłady cywilne od elektrowni i wodociągów po wywózkę śmieci. Pozostały jeszcze w gestii państwa już tylko wojskowość, policja, straż pożarna, więziennictwo, straż graniczna, służba zdrowia, szkolnictwo, poczta i administracja rządowa. W latach 90-tych podjęto też częściową prywatyzację również sił zbrojnych USA, polegającą na przekazywaniu firmom prywatnym wszelkich usług i zaplecze logistyczne: zaprowiantowanie, szpitalnictwo, koszary, transport, magazyny. Reforma uzasadniana była oszczędnościami finansowymi, lecz faktycznie budżet obronny zwiększano co roku, gdyż szybko rosły koszty, przeznaczane na nowoczesne uzbrojenie i sprzęt wojskowy.
Po objęciu w 2000 r. prezydentury przez George W. Busha, głównymi realizatorami prywatyzacji wojska byli sekretarz obrony Donald Rumsfeld i były sekretarz obrony za kadencji Busha seniora. Dick Cheney, zaś sam prezydent był ich wielkim orędownikiem. Wszyscy oni byli ideowymi zwolennikami neoliberalnej doktryny „wolnego rynku” Miltona Friedmana, a Rumsfeld był jego namiętnym uczniem na Uniwersytecie Chicago.
Atak terrorystyczny islamskiej Al-Kaidy na biurowce World Trade Center w Nowym Jorku 11 września 2001 r. zmienił Amerykę. Wzrosło zaufanie dla instytucji państwowych i patriotyczne poparcie dla państwa. To kontrolerzy ruchu lotniczego prywatnych linii lotniczych nie dostrzegli zmiany kursów samolotów zamachowców, a prywatni pracownicy ochrony portu przepuścili zamachowców do samolotów. Natomiast oklaskiwano bohaterskich strażaków i policjantów, ratujących z narażeniem życia, poszkodowanych w zamachu.
Lecz prezydent Bush i jego ekipa wyciągnęli z tragicznego wydarzenia inne wnioski Prezydent, wykorzystując szok społeczeństwa, ogłosił wojnę przeciwko terroryzmowi, równocześnie zwiększając środki wewnętrznego bezpieczeństwa tj. prewencyjne aresztowania, rewizje policyjne, inwiligację obywateli, podsłuchy telefoniczne itp, Powołany zostały nowy Departament Bezpieczeństwa Krajowego, Terenowa Inicjatywa Kontrwywiadowcza (poza CIA), powstały tysiące prywatnych agencji ochroniarskich. Rozwinął się też szybko potężny rynek sprzętu obronnego, jak różne systemy alarmowe i kamery nadzorujące, jakie pojawiły się na ulicach, w ośrodkach handlowych, na lotniskach, w różnych instytucjach, wszędzie, Na te cele budżet federalny przekazał wiele miliardów dolarów. Zlecanie ofert do firm wykonawczych, było wysoce korumpcjogenne, co Klein zilustrowała licznymi przykładami.
Lecz najważniejszym zadaniem, jakie podjął rząd Busha były przygotowania do gorącej wojny z terroryzmem, którego źródła upatrywano w krajach islamskich. Miały ją przeprowadzić siły zbrojne USA wespół z wytypowanymi prywatnymi korporacjami biznesowymi, mającymi na tych wojnach mocno się wzbogacić. Ten system gospodarki, jaki rozwinął się po 1 września 2011 r. w Stanach Zjednoczonych, Klein nazywa kapitalizmem kataklizmowym, a sposób rządzenia państwem - korporacjonizmem. 


Szok i przerażenie w Iraku

Po zwycięstwie nad Rosją w zimnej wojnie i po kilkunastu latach pokoju, armia amerykańska prężyła muskuły do walki z terroryzmem swiatowym. Wojna miała być technologicznym majstersztykiem, krótka, a gwałtowna. Departament Obrony USA widział trzy możliwe cele wojenne, w których dostrzegano siedliska terroryzmu: Irak, Syrię, lub Iran. Szybko zdecydowano się na Irak, jako cel najłatwiejszy, gdyż to kraj nizinny, posiadający przy tym bogate złoża roponośne i nietrudno było o oskarżenia wobec dyktatora Saddama Hussajna. Poza tym Irak oceniany był jako największy wróg Izraela w regionie Bliskiego Wschodu.
Agresję poprzedziła wielomiesięczna propaganda, prowadzona przez wszystkie światowe media, uzależnione od kapitałów USA, koncentrująca się na oskarżaniu Iraku o gromadzenie broni masowego rażenia: chemicznej, bakteriologicznej i atomowej, zagrażającej całemu światu. Natomiast przywódcę Iraku Saddama Hussajna przedstawiano jako potwora i zbrodniarza wojennego, który zastosował gazy trujące przeciw ludności własnego kraju w 1991 roku.
Atak na Irak rozpoczął się w marcu 2003 roku. Podczas wojny w Zatoce w 1991 r. Amerykanie wystrzelili w ciągu 5 tygodni wojny 300 rakietowych pocisków samosterujących Tomahawk, zaś w 2003 r. od 2 marca do 2 maja zrzucili na Irak 30 tys. bomb i wystrzelili 20 tys. precyzyjnie naprowadzanych pocisków rakietowych. W pierwszym dniu wojny zniszczone zostały w Bagdadzie Ministerstwo Łączności, cztery centrale telewizyjne oraz stacje nadawcze radiowe i telewizyjne. Pozbawiono w ten sposób mieszkańców łączności i informacji. To był dla nich szok, a bombardowanie budziły przerażenie, zgodnie z kryptonimem operacji „szok i przerażenie”, przyjętym przez strategów amerykańskich. Bez większych bitew do 30 kwietnia wojska Koalicji zajęły całe terytorium Iraku, a 1 maja prezydent Bush ogłosił koniec działań wojennych.
Już po zajęciu Bagdadu przez wojska amerykańskie, doszło do rabunków w muzeach, z Irackiego Muzeum Narodowego zrabowanych zostało 80% ze 170.000 bezcennych eksponatów, będących materialnym świadectwem historii pierwszej cywilizacji ludzkiej. Oddziały amerykańskie w tym nie przeszkadzały, a policja iracka została wcześniej rozwiązana. Choćby ten szczegół świadczy, że autorów podboju Iraku nie interesowały kultura, historia, świadomość narodowa, także gospodarka Irakijczyków. To wszystko miało zostać wymazane i zastąpione modelowym państwem według recepty friedmanowskiej doktryny „wolnego rynku”, nieskrępowanego niczym kapitalizmu.
W pierwszych tygodniach okupacji w centrum Bagdadu stworzono tzw. „Zieloną Strefę”, silnie strzeżoną, gdzie ulokowały się amerykańska administracja Iraku, ambasada USA, centrum konferencyjne i znajdowały się siedziby tymczasowych władz irackich. Szefem władz okupacyjnych został Paul Bremer, gorący zwolennik idee neoliberalnych, który jawił się jako niepodzielny władca Iraku. Rządził dekretami, ustawy dotyczące handlu, inwestycji, bezpieczeństwa otrzymywał wprost z Departamentu Obrony w Waszyngtonie drogą elektroniczną, drukował je i obwieszczał. Pierwsze decyzje dotyczyły otwarcia granic na bezcłowy import towarów z całego świata, wprowadzenie nowego pieniądza i nowej konstytucji.
W połowie sierpnia odbyła się w centrum konferencyjnym międzynarodowa konferencja w sprawach nowej polityki gospodarczej w Iraku. Między innymi polski ekonomista Marek Belka, zatrudniony w administracji Bremera, zalecił Irakijczykom natychmiastową prywatyzację i sprzedaż nierentownych przedsiębiorstw irackich oraz zlikwidowanie państwowej pomocy społecznej. Mianowicie w tym czasie bezrobocie w kraju wynosiło 67% i klęskę głodu uniknięto tylko dlatego, że irackie rodziny otrzymywały, subsydiowaną przez tymczasowy rząd iracki, żywność i tanią benzynę. Podobnie doradzał Jegor Gajdar, b. premier i współtwórca reform wolnorynkowych w Rosji.
Faktycznie „terapię szokową” wprowadził w Iraku dekretami Bremer, w podobnej formie jak w Rosji. Gospodarka Iraku za czasów Saddama opierała się na kompanii naftowej i 200 dużych przedsiębiorstwach przemysłowych. Te przedsiębiorstwa w pierwszym rzędzie Bremer polecił sprywatyzować i sprzedać zagranicznym inwestorom, to znaczy głównie amerykańskim. Płacili oni potem tylko 15% podatku od zysków, mogli zakupić 100% akcji, a także wywozić za granicę 100% zysków.
Na program odbudowy infrastruktury i inwestycje w Iraku Kongres USA przeznaczył 38 mld dolarów, inne państwa 15, a z irackich dochodów z ropy wzięto 20 miliardów. Porównywano ten program z Planem Marshalla, czym chwalił się prezydent Bush. Pierwszym efektem tego programu było otwarcie w centrum Bagdadu restauracji McDonalda i budowa luksusowego hotelu sieci Starwood oraz utworzenie sieci oddziałów międzynarodowego banku w Londynie, planowano też zbudowanie fabryki samochodów przez General Motors.
W rzeczywistości program odbudowy Iraku okazał się przeciwieństwem Planu Marshalla. Przede wszystkim demontaż irackiego przemysłu stworzył wielkie bezrobocie. Pieniądze programu odbudowy powojennej nie trafiały w ogóle do przedsiębiorstw irackich, lecz do prywatnych korporacji zagranicznych, głównie amerykańskich, które w większości angażowały robotników z poza Iraku. Prywatne firmy szkoliły wojsko i policję, podręczniki szkolne drukowane były w Waszyngtonie. Amerykański koncern Halliburtona, będący największą firmą, zaangażowaną w odbudowę i obsługę wojsk amerykańskich, budował liczne bazy wojskowe, składane z elementów, wyprodukowanych w USA itd. Przy tym realizacji programu towarzyszyło wiele skandali korupcyjnych. Zaś nowe prywatne irackie firmy produkcyjne bankrutowały, nie mogąc konkurować z bezcłowym importem.
Bremer, w ramach czystki po Saddamie, zwolnił pół miliona pracowników państwowych, głównie żołnierzy, nauczycieli, lekarzy i inżynierów. Utrudniło to odbudowę kraju, osłabiło też pozycję sił świeckich w kraju i przyczyniło się do znacznego zasileniu ruchu oporu wobec wojsk okupacyjnych, który narodził się po niespełna roku. Nasiliły się również różne wewnętrzne konflikty religijne, głównie szyicko-sunnicki i w marcu 2004 r. wybuchły pierwsze bomby w meczetach szyickich. W następnych latach fala fundamentalizmu islamskiego narastała wraz z wdrażaniem bezwzględnego kapitalizmu, który ostatecznie zlikwidował setki tysięcy miejsc pracy, skłócił wspólnoty plemienne, a sprawiedliwość społeczną zastąpił bezkarnością okupantów.
Rozpoczęła się prawie wojna domowa, zamachy terrorystyczne, zasadzki na żołnierzy okupacyjnych, pacyfikacje wojskowe, aresztowania. Do lipca 2006 r. wojna i okupacja Iraku kosztowała życie 615 tys. Irakijczyków i kilka razy więcej żołnierzy Koalicji, niż w czasie działań wojennych. Radykalizowały się nastroje w społeczeństwie irackim. W sondażu z lutego 2006 r. większość wypowiadała się za świeckimi rządami, a tylko 21% za państwem islamskim, a po roku aż 70% za prawem islamskim, czyli szariatem.
Podstawową metodą w zwalczaniu rebelii były obławy podejrzanych kryjówek i domostw, często nocą, a zwłaszcza świtem, oraz uliczne łapanki i masowe aresztowania mężczyzn. Ocenia się, że przez pierwsze 3,5 roku wojska okupacyjne uwięziły 61.500 Irakijczyków. By wydobyć zeznania stosowane były powszechnie tortury różnego rodzaju, w tym elektrowstrząsy. Klein opisuje różne więzienia, w tym utajnione i stosowane metody torturowania, oraz związane z tym skandale i denuncjacje prasowe.
Wobec braku miejscowej policji czy wojska, Amerykanie mieli poważne trudności z pacyfikacją zorganizowanych bojówek zdesperowanych Irakijczyków. Do tych akcji, obejmujących cały kraj, siły okupacyjne były zbyt szczupłe, więc by je wzmocnić liczbowo angażowano najemników, zwłaszcza z Ameryki Południowej i Afryki, którzy zasilali liczne prywatne firmy ochroniarskie i bojowe.
Gdy władze okupacyjne nie potrafiły zapewnić podstawowych usług i bezpieczeństwa, próżnię po nich wypełniały meczety i lokalne milicje. Organizacje religijne, za zbierane w meczetach i przysłane z Iranu pieniądze, działały znacznie skuteczniej. Remontowały linie energetyczne i telefoniczne, uruchamiały generatory, wywoziły śmieci, kierowały ruchem ulicznym, świadczyły doraźną pomoc indywidualną. Lecz powstały też i rosły w siłę bojówki fundamentalistów islamskich As-Sadra i Armia Mahdiego.
W 2006 r. stało się jasne, że program odbudowy Iraku nie powiódł się. Wszystkie większe firmy amerykańskie, zaangażowane w odbudowę, wycofały się z Iraku, wydawszy miliardy, a nie wywiązując się z zawartych kontraktów. Np. jedna z firm miała zbudować 142 ośrodki zdrowia, ukończyła tylko sześć. Kontrolne przeglądy w 2007 r. wykazały, że wiele nowozbudowanych obiektów nie funkcjonuje, jak planowano, stwierdzono też dokonanie licznych malwersacji, odbyło się szereg procesów, ale nic nie przywróciło zdefraudowanych miliardów.
Konsekwencją chaosu, przemocy i braku bezpieczeństwa w okupowanym Iraku, jest postępująca dezintegracja kraju. Trwają masowe ucieczki Irakijczyków z miejsc zamieszkania. Według Komisarza ONZ ds. Uchodźstwa, do 2007 r. opuściło swe domostwa ok. 4 mln ludzi, wielu z nich emigrowało. Na wielką skalę rozwinął się proceder „porywania ludzi” dla okupu. Gdy dotyczy to cudzoziemców, to ujawniane to jest przez prasę, Ale „incognito” zostają uprowadzenia Irakijczyków, jakich było w 2006 r., w ciągu 3,5 miesięcy, prawie 20 tysięcy.
Katastrofalna sytuacja, panująca w Iraku sprawiły, że administracja Stanów Zjednoczonych zdecydowała się na uregulowanie problemu eksploatacji irackich zasobów ropy naftowej. Powołana została specjalna niezależna „Federalna Rada ds. Ropy i Gazu”, z grupą zagranicznych doradców, do której należą decyzje o podejmowaniu kontraktów naftowych. W ten sposób wyjęto z pod kontroli rządu irackiego naftowe zasoby Iraku i przekazano je pod zarząd i na własność grupy „niezależnych” potentatów naftowych, powiązanych z koncernami naftowymi USA i Wielkiej Brytanii.


Indonezyjskie tsunami w Sri Lance

W 2002 r. zakończyła się, prowadzona przez dziesięciolecia, wojna domowa w Sri Lance pomiędzy Tamilami („Tygrysy Tamilskie”), mieszkającymi w północnej części wyspy, a Syngalezami z południa kraju. Rząd w Colombo, po zawarciu rozejmu, widząc jedyną szansę rozwoju kraju w turystyce, postanowił zainteresować międzynarodowy kapitał budową na wschodnich wybrzeżach wyspy luksusowych ośrodków dla bogatych turystów zagranicznych. Świetnie nasłonecznione wybrzeża, z szerokimi piaszczystymi plażami i wysoką falą Oceanu Indyjskiego, umożliwiającą uprawianie surfingu, dobrze się dla celów turystyki nadawały. A w głębi lądu bujne dżungle z egzotyczną fauną: małpami, lampartami, słoniami.
By inwestycje te umożliwić, niezbędna była ewakuacja tubylczej ludności, zamieszkującej wioski, rozsiane gęsto wzdłuż całego wybrzeża, osiadłej tam od pokoleń, a trudniącej się głównie rybołówstwem. Potrzebne też były wielkie fundusze na budowę linii energetycznych, wodociągów, szos, lotnisk, którymi państwo, zadłużone po długiej wojnie domowej, nie dysponowało. Miały je udzielić Bank Światowy i Międzynarodowy Fundusz Walutowy, które żądały w zamian prywatyzacji gospodarki spod znaku terapii szokowej. Po strajkach i manifestacjach społecznych, w wyborach parlamentarnych w kwietniu 2004 r., doszła do władzy koalicja centrolewicy i marksistów, która program luksusowej turystyki i plany liberalnej reformy odrzuciła.
I oto w dniu 26 grudnia 2004 r. podwodne trzęsienie ziemi na północ od Sumatry, spowodowało gigantyczne tsunami, jakie obiegło cały Ocean Indyjski. Kataklizm zabił 250 tys. ludzi, 2,5 mln straciło dach nad głową. Całkowicie zniszczone zostały tereny przybrzeżne, zwłaszcza wysp indonezyjskich, ale także wschodnie wybrzeża Indii i Sri Lanki, po drugiej stronie Oceanu Indyjskiego. W Sri Lance zginęło 35 tys. ludzi, a fala tsunami „zmiotła” prawie całkowicie zabudowę wschodnich wybrzeży kraju.
Tragiczny kataklizm wyzwolił falę solidarności ludzkiej, połączył wszystkich mieszkańców Sri Lanki: Tamilów, Muzułmanów, Syngalezów. Wartość nadesłanych darów, także z zagranicy, sięgała 13 mld. dolarów. Poszkodowani tymczasem zamieszkali w blaszanych barakach w głębi lądu. Lecz, gdy chcieli powrócić do swych zniszczonych osad, by odbudować swoje chaty, zastali na plażach posterunki policyjne i tablice zabraniające jakiejkolwiek odbudowy. Rząd w Colombo postanowił bowiem wykorzystać „okazję’ i zrealizować swe plany przeznaczenia wschodnich plaż dla celów luksusowej turystyki.
By uzyskać kredyty z MFW zgodzono się na prywatyzację wodociągów i częściowo energetyki, podniesienie cen benzyny i inne. Tym razem społeczeństwo zdruzgotane nieszczęściami i osobistymi problemami życiowymi, nie protestowało, poddając się bezwiednie friedmanowskiej „terapii szokowej”. Tymczasowe osiedla blaszanych baraków zamieniły się w stałe dzielnice slumsów, wzrastało bezrobocie, bardzo źle funkcjonowały też organizacje pozarządowe, parające się rozdziałem darowizn i funduszy pomocowych dla ofiar tsunami. Były one w większości wykorzystywane do innych celów, roztrwaniane, korumpowane, przeznaczane na wystawne życie członków tych organizacji pomocowych itp. W lipcu 2006 r. Tamilowie zerwali rozejm sprzed dwóch lat i wojna domowa w Sri Lance została wznowiona.
Klein opisuje w rozdziale także podobne sytuacje wykorzystania kataklizmów: tsunami, trzęsienia ziemi i huraganów, dla przeprowadzenia transformacji gospodarki państw w duchu friedmanowskich idei „wolnego rynku” w kilku innych krajach świata: Indonezji, Tajlandii, Malediwów, Hondurasu, Nikaragui i Gwatemali.


Huragan Katrina w Nowym Orleanie

30 sierpnia 2005 r., szalejący w rejonie miasta Nowy Orlean huragan Katrina, przerwał wały przeciwpowodziowe wezbranej rzeki Missisipi i miasto zostało zatopione. Przed powodzią część mieszkańców wyjechała, natomiast ok. 120 tys. mieszkańców, głównie Afroamerykanów, nie posiadających samochodu, doświadczyła okropności powodzi. Przez wiele dni przebywali na górnych piętrach i dachach budynków, oczekując pomocy, która nie nadchodziła. Publiczne władze nie były przygotowane na kataklizm i działały bardzo niemrawo.
Za to już po dwóch tygodniach, z inicjatywy pozarządowej organizacji Heritage Fundacion, zorganizowana została konferencja planistów i republikańskich kongresmanów, na której opracowano listę 32 priorytetowych zaleceń, dotyczących „pomocy po katastrofie”. Wśród nich: wprowadzenie w strefie nawiedzonej przez powódź ulg podatkowych, niskiego podatku liniowego, prywatyzacji ośrodków zdrowia i szkół, wręczenie rodzicom bonów oświatowych, by ich dzieci mogły korzystać z prywatnych szkół czarterowych i inne. Wszystkie zalecenia były jak najbardziej zgodnie z zasadami państwa kataklizmowego i neoliberalnymi ideami Miltona Friedmana.
Zlecenia z budżetu administracji rządowej na rozbiórki istniejącej zabudowy, remonty i nowe inwestycje, popłynęły szeroką falą do prywatnych firm, z których znaczna część powróciła właśnie z Iraku, w tym m.in. korporacja Halliburtona, jaka otrzymała intratne zamówienia na przebudowę baz wojskowych w regionie. Firmy te, podobnie jak w Iraku, nie zatrudniały miejscowej ludności, tym razem korzystały przede wszystkim z Latynosów, zatrudnianych na czarno. Natomiast dla sektora publicznego brakowało pieniędzy. W grudniu administracja Busha odmówiła przyznania awaryjnych funduszy na wynagrodzenia pracowników miejskich w Nowym Orleania i miasto musiało zwolnić tysiące zatrudnionych w transporcie publicznym, ośrodkach służby zdrowia i nauczycieli.
W wyniku odbudowy powstały jakby dwa odrębne miasta. Jedno z zamkniętymi dzielnicami prywatnych apartamentowców, z prywatnymi szkołami, ośrodkami zdrowia i centrami handlowymi, lecz bez transportu publicznego. Drugie złożone z obozowisk ze zdewastowanych przyczep i baraków dla wysiedlonych Afroamerykanów o niskich dochodach, patrolowane i zarządzane przez firmy ochroniarskie, nie dopuszczające dziennikarzy i traktujące ocalałych powodzian jak przestępców. Huragan Katrina i katastrofalna powódź w Nowym Orleanie, zostały więc faktycznie świetnie wykorzystany jako okazja, która stworzyła „nowe możliwości” dla realizacji neoliberalnej friedmanowskiej doktryny „wolnego rynku”, pod egidą korporacji kapitalistycznych.


Izraelskie mury i zasieki

W pierwszych latach 90-tych XX w. istniały duże szansę na pokojowe rozwiązanie, trwającego od końca II wojny światowej, konfliktu izraelsko-palestyńskiego na Bliskim Wschodzie. Zawarcie pokoju zakończyłoby bojkot Izraela przez sąsiednie państwa arabskie i wówczas Izrael mógłby stać się, dzięki swemu idealnemu położeniu, bliskowschodnim centrum handlowym. W warunkach pokojowych mogłyby również łatwiej rozwijać swą gospodarkę, w której właśnie rozpoczynała się era informatyki i internetu. Palestyńczycy zaś mogli liczyć na utworzenia niepodległej Palestyny.
To też z początkiem 1993 r. premier Izraela Icchak Rabin i Jaser Arafat, przywódca Organizacji Wyzwolenia Palestyny, przeprowadzili rokowania w Oslo w uzgodnili utworzenie na terenach Lewego Brzegu i Gazy państwa palestyńskiego tzw. Autonomii Palestyńskiej, oraz otwarcie obu pastw na gospodarczą współpracę. Kilka miesięcy później obaj przywódcy potwierdzili przyjęcie porozumienia uściskiem dłoni przed Białym Domem w Waszyngtonie, w obecności prezydenta Stanów Zjednoczonych. Obaj nagrodzeni zostali za to Pokojową Nagrodą Nobla. Ale uzgodnienia w Oslo wyrażały tylko chęci i zgodę na zawarcie pokoju i utworzenie Autonomii Palestyńskiej, jako przyszłego państwa palestyńskiego. Należało jeszcze uzgodnić szczegóły, dotyczące m.in. losu Jerozolimy, uchodźców palestyńskich oraz osadników żydowskich na terenach Autonomii.
Rokowania, które miały te kwestie rozstrzygnąć, trwały przez wiele lat i ostatecznie zakończyły się fiaskiem w 2000 r. Było wiele tego przyczyn. Premier Rabin został zabity przez fanatyka żydowskiego, Izrael nie godził się na pełną niezależność Autonomii, ani na powrót emigrantów palestyńskich. Ale przede wszystkim zmieniły się demografia i gospodarka Izraela.
Dotąd Izrael korzystał z najemnej pracy Palestyńczyków, których ok. 150 tys. co dziennie dojeżdżało do miast i fabryk izraelskich, gdzie pracowali jako robotnicy budowlani, komunalni i w przemyśle. Palestyńczycy dowozili też i sprzedawali żywność i inne towary na targowiskach w Izraelu. Lecz po upadku Związku Radzieckiego, a zwłaszcza wprowadzenia tam neoliberalnego „wolnego rynku”, do Izraela emigrowało w dwóch dużych falach ok. 900 tys. ludności żydowskiej z Rosji i krajów po ZSRR, Wielu z nich straciło oszczędności swego życia w wyniku „terapii szokowej”, zastosowanej w Rosji, ale było wśród nich bardzo wielu wykwalifikowanych specjalistów różnych dziedzin, np. więcej inżynierów niż miał wówczas Izrael. Stanowili aż 18% populacji Izraela i poważnie zasilili jego gospodarkę. Od tego czasu import palestyńskiej siły roboczej stał się zbędny.
Celem zwiększenia swego bezpieczeństwa i przeciwdziałania wypadom terrorystycznym z terytoriów, zamieszkałych przez Palestyńczyków, Izrael rozpoczął wówczas „uszczelnianie granic”, przez budowę murów granicznych. Sytuacja dla Palestyńczyków była skrajnie niekorzystna. Bezrobocie w Autonomii sięgało 66%, mur i szlabany na granicach przerwały wszelki handel i kontakty z zagranicą. Gdy więc w 2000 r. „jastrzębi” premier Ariel Szaron odwiedził Wzgórze Świątynne w Jerozolimie, przyjęte to zostało przez Palestyńczyków jako prowokacja i rozpoczęła się druga intifada, czyli powstanie ludności palestyńskiej. Wszystkie telewizje świata pokazywały jak chłopcy palestyńscy rzucają kamieniami w czołgi izraelskie na ulicach i ruinach domostw Palestyńczyków, oraz skutki samobójczych zamachów bombowych w autobusach i osiedlach żydowskich.
Drugim powodem porzucenia pokojowych negocjacji przez Tel Awiw był rozkwit izraelskiej gospodarki w dziedzinie najnowszych technologii: układów scalonych, oprogramowania komputerowego i internetu. Do tych dziedzin doszła jeszcze światowa specjalizacja w zakresie technologii związanych z bezpieczeństwem. Izrael stał się w ogóle światowym dostawcą: kamer nadzorujących, elektronicznych dokumentów tożsamości, sprzętu dla firm ochroniarskich, urządzeń prześwietlających bagaż na lotniskach, elektronicznych czujników, samolotów bezzałogowych. Równocześnie do 2007 r. wzdłuż całej granicy z Autonomią Palestyńską Izraelczycy zbudowali 3-metrowej wysokości mur betonowy z zasiekami pod napięciem i elektroniką kontrolną.
Równolegle gospodarka izraelska została sprywatyzowana, zgodnie z ideami neoliberalnymi, zlikwidowano większość socjalnych zabezpieczeń ludności, nastąpiło znaczne rozwarstwienie społeczeństwa. Wąska elita biznesowa szybko się bogaciła, z drugiej strony narastało bezrobocie i ubóstwo ludzi „wykluczonych”. Generalnym rezultatem zmian jakie dokonały się w Izraelu do 2007 r. jest przekształcenie gospodarki państwa w kompleks kapitalizmu kataklizmowego, przystosowany do prowadzenia nieprzerwanej wojny o słabym natężeniu. Gospodarka ta rozwija się szybciej niż w czasach pokoju – w Izraelu corocznie 8% w czasie intifady. Zaś bezpieczeństwo obywateli zapewnia oddzielenie całego państwa od stref, zamieszkałych przez „wykluczonych” Palestyńczyków, wysokimi murami i zasiekami. Tak więc Izrael stracił motywację do zaprowadzenia pokoju. Odwrotnie – prowadzenie ciągłej wojny, o niewielkim jej natężeniu, wydaje się być dobrym interesem dla tego państwa, które stało się przykładowym państwem kataklizmowym, drugim obok USA.


Szok przestaje działać

W listopadzie 2006 r. odbyły się w Stanach Zjednoczonych wybory prezydenckie, które odsunęły od władzy neokonserwatystów, niezłomnych wyznawców i realizatorów neoliberalnych idei „wolnego rynku” profesora ekonomi na Uniwersytecie Chicago, Miltona Friedmana. On sam zmarł 10 dni później. Klęska wyborcza Partii Konserwatywnej, rządzącej w USA od 1994 r., spowodowana została głównie przez fatalnie prowadzenie wojny w Iraku, korupcję polityczną i rozbicie społeczeństwa na 2 klasy: bogatych i biednych, niszczące ideały sprawiedliwości społecznej.
Epoka globalnego neoliberalizmu, czyli transformacji gospodarczej państw świata według friedmanowskiej doktryny „wolnego rynku”, rozpoczęła się w 1973 r. w Chile, w drodze wojskowego zamachu stanu. Doktryna ta, poważnie wzmocniona przez rządy Reagana i Thatcher, świętowała swe triumfy w latach 90-tych XX wieku, gdy wolny rynek zaprowadzony został w Europie Wschodniej i ZSRR, dotąd w ogóle nie poddających się regułom gospodarki kapitalistycznej. Natomiast w pierwszych latach XXI w. rozpoczął się już powolny upadek globalnego neoliberalizmu kapitalistycznego. Jego głównym motorem był sprzeciw społeczeństw wobec prywatyzacji majątku państwowego, bezrobociu i pauperyzacji ludzi pracy.
Pierwsze potępiły i porzuciły transformacje neoliberalne kraje Ameryki Łacińskiej, które jako pierwsze też poddane zostały szokowym eksperymentom gospodarki „wolnego rynku”. Po kolei upadły wszystkie rządy junt wojskowych, które zdobyły władzę w drodze zamachów stanu, poczym pod dyktando „chłopców z Chicago” wprowadziły neoiberalne terapie szokowe w swych krajach. Po 2000 r. wszędzie władzę, w wyniku demokratycznych wyborów, przejęli ludzie opozycji, często najbardziej zagorzali przeciwnicy neoliberalnej gospodarki.
W Nikaragui prezydentem został przywódca sandinistów Daniel Ortega, w Ekwadorze Rafael Correa, w 2006 r. w Brazylii ponownie wybrany został prezydentem Luiz Inacio Lula da Silva, a w Wenezueli Hugo Chavez rozpoczął trzecią kadencję. Nowi prezydenci w Chile Michelle Bachelet i w Argentynie Nestor Kirchner byli więzieni w czasach prawicowych dyktatur wojskowych. W Boliwii prezydent Evo Morales na powrót znacjonalizował złoża gazu. W Argentynie wygrała lewicowa koalicja Frente Amplio, poczym w referendum zablokowana została prywatyzacja i wyprzedaż przedsiębiorstw państwowych.
W szeregu krajach wytoczono śledztwa i procesy sądowe przywódcom junt wojskowych, których oskarżono o zbrodnie, korupcje i inne przestępstwa, popełnione w czasie ich rządów. Pinochet, pierwszy przywódca, który wprowadził friedmanowską terapię szokową, został aresztowany i oskarżony o morderstwa i korupcję, zmarł w więzieniu. W Argentynie, gdzie trauma po 30 tysiącach „znikniętych” ludzi jest wciąż żywa, sądy pozbawiły immunitetów byłych przywódców junty, a były prezydent Jorge Videle i Emilio Masera otrzymali wyroki dożywotniego więzienia.
Dochodzenie odpowiedzialności za czyny, popełnione w trakcie transformacji szokowych, objęły również inne kraje. Np. w Rosji kilku rosyjskich oligarchów, którzy zarobili miliardy na błyskawicznej prywatyzacji, znalazło się w więzieniach, Michaił Chodorkowski, były szef giganta naftowego „Jukos”, odsiaduje wyrok 8 lat pozbawienia wolności w syberyjskim więzieniu. Podobnie w Stanach Zjednoczonych dyrektor „Euronu” został oskarżony o oszustwa, zmarł w 2006 r.
W grudniu 2006 r. przywódcy Ameryki Łacińskiej spotkali się na szczycie w Boliwii, deklarując koniec epoki plądrowania kontynentu i potrzeby zabezpieczenia się przed zamachami stanu, zagranicznym wyzyskiem, zadłużeniami, specjalistami od tortur, wyszkolonych w USA i doradcami z uniwersytetów USA, specjalistów od terapii szokowej. Społeczeństwa Ameryki Łacińskiej upatrują obecnie swój rozwój przede wszystkim w demokratycznym socjalizmie, którego wzory widzą w krajach skandynawskich.
Neoliberalne rządy dyktatur wojskowych pozostawiły po sobie wymarłe dzielnice przemysłowe i wielkie połacie ziemi, leżącej odłogiem. Przywrócenie ich do życia realizowane jest, w dużym stopniu, przez organizacje spółdzielcze. W Brazylii półtora miliona chłopów, należących do „Ruchu Ludzi bez Ziemi” stworzyło setki spółdzielni, zagospodarowując odłogi, a w miastach upadłe przedsiębiorstwa wskrzeszane są przez byłych pracowników, jako kooperatywy, zarządzane przez nich samych. W Wenezueli w 2006 r. było 10 tys. spółdzielni, zatrudniających ponad 700 tys. pracowników, wspieranych kredytami z dochodów z ropy naftowej.
Kraje Ameryki Łacińskiej utworzyły swoistą wspólnotę gospodarczą, prowadząc w znacznym stopniu między sobą barterowy handel po niskich cenach. Boliwia dostarcza gaz, Wenezuela kredyty ze stałym, niskim oprocentowaniem, Kuba lekarzy, szkoląc ich też dla całego regionu. Ich gospodarki uwolniły się w ten sposób od giełd światowych, Banku Światowego oraz Międzynarodowego Funduszu Walutowego i stały się odporne na kryzysy. Wenezuela w ogóle wycofała się z uczestnictwa w MFW, Nikaragua i Argentyna zapowiedziały uczynić to samo. Gdy jeszcze w 2005 r. udział MFW w całym portfelu kredytów krajów Ameryki Łacińskiej wyniósł 80%, to w 2007 r. już jedynie 1 procent. Portfel kredytów MFW w ogóle gwałtownie się zmniejszył, podobnie wiarygodność Banku Światowego i Światowej Organizacji Handlu, sterowanych przez USA. Przyszłość tych trzech instytucji, realizujących dotąd ideologię neoliberalną szkoły friedmanowskiej, jest poważnie zagrożona.

25.03.2012 r. 


polecam film...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

komentarze