Piszę
przegrywamy (my heteroseksualni, wierni swoim współmałżonkom
,rodzice swoich dzieci), gdyż straszna cisza nastąpiła wokół
zakończonego Synodu. Czy portale katolickie (tutaj dygnięcie w
stronę Legionu, podobno katolickiego portalu) nabrały wody w usta,
bo...no właśnie, bo wielu Biskupów chce aby homosie
“ubogacały Kościół Katolicki” i chce, aby rozwodnicy na
równi z wiernymi swoim własnym współmałżonkom
przystępowali beztrosko do Najświętszego Sakramentu ?
Poszukiwałem
relacji z Synodu na różnych forach, ale wszędzie mętne
doniesienia i w zasadzie pisanie o niczym, mętne jak i sam dokument
końcowy Relatio finalis, który stwierdza coś w rodzaju “za,
a nawet przeciw”.
Dosyć
przyswajalną relację znalazłem na forum PCH 24, gdzie po
przeczytaniu mogę stwierdzić, że my, heteroseksualni katolicy,
wierni swoim współmałżonkom i wychowujący swoje dzieci w
duchu Ewangelii Chrystusowej przegrywamy...jak to powiedział Papież
cytuję :
“że
zamknięcie synodu wiąże się z obnażeniem „zamkniętych serc,
które często ukrywają się nawet za nauczaniem kościoła,
albo za dobrymi intencjami, aby zasiąść na katedrze Mojżesza i
sądzić, czasami z poczuciem wyższości i z powierzchownością,
trudne przypadki i zranione rodziny”. Jak stwierdził wówczas
Ojciec święty, celem synodu było „otwarcie szerszych
horyzontów”, wzniesienie się ponad „hermeneutykę
konspiracji” i „zawężanie perspektyw” w celu obrony i
propagowania „wolności dzieci Bożych”.”
Otwarcie
szerszych horyzontów...o jakich horyzontach myśli Papież ?
Według
włoskiego historyka prof. Roberto de Mattei mowa końcowa papieża
Bergoglio w ogóle nie wyrażała entuzjazmu wobec końcowego
Relatio, potwierdzała niezadowolenie papieża z powodu ojców
synodalnych broniących tradycyjnych stanowisk”
I
reszta tekstu bardzo ważna :
“ Progresiści
nie odnieśli na synodzie zwycięstwa. Z proponowanego tekstu
usunięto przygotowane przez nich wzmianki o homoseksualizmie, a
paragrafy mówiące o rozwodnikach żyjących w kolejnych
związkach nie są tak jednoznaczne, jak na to liczyli.
„Konserwatyści także nie mogą odtrąbić zwycięstwa. Skoro 80
ojców synodalnych, jedna trzecia synodu, głosowało przeciwko
86 paragrafowi, to oznacza to, że nie był on satysfakcjonujący.
Fakt, że paragraf ten został przyjęty dzięki jednemu głosowi nie
unieważnia zawartej w nim trucizny” – ocenia profesor de Mattei.
Relatio
finalis stwierdza, że rozwodnicy powinni móc poczuć się jak
„żywe członki Kościoła”, którym oferowana jest
„ścieżka towarzyszenia i rozeznania”, oraz pełniejsze
uczestnictwo w życiu Kościoła. „A czym jest żywy członek
Kościoła, pełniej uczestniczący w jego życiu, jeśli nie
człowiekiem znajdującym się w stanie łaski i mogącym przyjmować
Komunię?” – pyta historyk Kościoła. Tego przegłosowany tekst
na pewno nie wyklucza. Drzwi zostały więc uchylone.
„Relatio
nie stwierdza, że rozwodnicy żyjący w kolejnym związku posiadają
prawo przystępowania do Komunii (a przez to prawo do cudzołóstwa),
ale de facto zaprzecza, że Kościół posiada publiczne prawo
do określania stanu takich osób jako cudzołóstwa.
Pozostawiając odpowiedzialność związaną z taką oceną sumieniu
duszpasterza oraz rozwodnikom żyjącym w kolejnym związku.
Podejmując po raz kolejny język Dignitatis Humanae, nie chodzi o
pozytywne prawo do cudzołóstwa, ale o prawo negatywne
polegające na tym, by nie przeszkadzano im z korzystania z niego.
Innymi słowy, chodzi o prawo do wolności od jakiegokolwiek przymusu
w kwestiach moralnych” – tłumaczy de Mattei. Zgodnie z optyką
zaprezentowaną w Relatio, wspólnota wiernych nie może
wymagać od Kościoła, by ten przeciwdziałał godzącemu w nią
publicznemu grzechowi.
„W
rzeczywistości Komunia nie jest jedynie aktem indywidualnym, jest
także aktem publicznym dokonywanym we wspólnocie wiernych.
Kościół, nie wchodząc w forum wewnętrzne, zawsze zabraniał
udzielania Komunii rozwodnikom żyjącym w kolejnych związkach
ponieważ jest to grzechem publicznym, dokonywanym na forum
publicznym. Prawo moralne jest wchłanianie przez sumienie stające
się czymś nowym nie tylko teologicznie i moralnie, ale i
kanonicznie” - czytamy.
Koresponduje
to z perspektywą obecną w dokumentach papieża Franciszka,
dotyczących nowych procedur stwierdzania nieważności małżeństwa.
Jak
można było przeczytać na łamach „Corriere della Sera”,
„Przywracając biskupom prawo osądu w kwestiach stwierdzania
nieważności małżeństwa papież nie zmienił statusu rozwodników,
ale dokonał olbrzymiej, cichej reformy papiestwa”. Moralność
„poszczególnych przypadków” została odwzorowana w
skali Kościoła powszechnego. 17 października papież Franciszek
przemawiając do ojców synodalnych stwierdził, że zachowania
prezentowane przez biskupów na jednym kontynencie jako
normalne, na innym postrzegane są jako „niemal skandaliczne”, co
w jednym społeczeństwie jest postrzegane jako wolność sumienia, w
innym jest rozumiane jedynie jako zwykłe zamieszanie. Ojciec święty
wytłumaczył to różnicami międzykulturowymi i wezwał do
inkulturacji „ogólnych zasad”, co ma zapewnić ich
poszanowanie i stosowanie.
Jak
zauważa de Mattei, moralność „poszczególnych przypadków”
relatywizuje i rozkłada prawo moralne, które z definicji
posiada absolutny i uniwersalny charakter. „W ostatecznym
rozrachunku stajemy wobec niejasnego i wewnętrznie sprzecznego
dokumentu, który każdemu pozwala na odtrąbienie zwycięstwa
– nawet jeśli nikt niczego nie wygrał. Wszyscy przegrali, a w
pierwszej kolejności katolicka moralność, głęboko upokorzona
przez synod o rodzinie” – podkreśla prof. Roberto de Mattei.
Zdjęcie
pch24.pl
Czy
Watykan jest wyznacznikiem naszej drogi ? Ktoś tu chyba chce
poprawiać Chrystusa...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
komentarze