Strony

wtorek, 16 czerwca 2015

Tajny pakt Piłsudski-Lenin z 1919 roku...dlaczego Marszałek paktował z bolszewickim diabłem ?

Jak potoczyły by się losy Europy, czy konkretnie Polski, gdyby "Biali", czyli antybolszewicy zostali wsparci przez Marszałka Piłsudskiego ? Ja wiem, że w historii nie ma "co by było, gdyby", ale ocena czynów Józefa Piłsudskiego należy się każdemu. Dlaczego Piłsudski widział większe zagrożenie w białoarmistach, a nie widział (lub nie chciał widzieć) w bolszewickiej nawale, która zapłonęła w ówczesnej Rosji, a która miała się rozlać po Europie ? Tekst, który wkleję poniżej może nie być przyjemny dla "piłsudczyków", a może bardziej "pisowców", którzy wpatrzeni w Piłsudskiego jak w obraz nie chcą słyszeć o jakiejkolwiek skazie Marszałka...zresztą ten tekst nie jest nowością w blogosferze, ale ku potomności wkleję w Kurniku Politycznym...
Można sobie wyobrazić, że gdyby nie tajny pakt pomiędzy Piłsudskim, a Leninem w 1919 roku, to może nie byłoby mordu naszych oficerów w Katyniu, być może Polska byłaby dziś mocarstwem nie gnębiona przez tyle lat przez bolszewicką zarazę, która toczyła Polskę przez tyle lat.
Być może...gdyż to już historia, a tu nie można gdybać. Ocenę Marszałka Piłsudskiego pozostawiam Szanownym Czytelnikom...dla mnie jednak nie jest to postać krystaliczna...widząc jak bolszewicy zamordowali carską rodzinę Romanowych nie szczędząc dzieci, powinien wyciągnąć natychmiast dalekoidące wnioski. Nie wyciągnął, dlaczego paktował z bolszewickim diabłem ?


Tekst pochodzi z książki Józefa Mackiewicza Zwycięstwo Prowokacji...a znalazłem go na blogu @Czarnego Limuzyny...link na końcu
(...)
Wszyscy znamy Józefa Piłsudskiego jako jednego z architektów polskiej niepodległości, a także jako naczelnego wodza Wojsk Polskich, gromiących Armię Sowiecką w 1920 roku. Jednak mało kto wie, że w 1919 roku zmarnował on szansę rozbicia w sojuszu z „białymi” tworzącego się Imperium zła – komunistycznej Rosji.

” Przedstawiony poniżej przebieg wypadków nie jest znany na ogół większości czytelników polskich, gdyż tradycyjnie naświetlany był wyłącznie pod kątem uważanym wówczas za „polską rację stanu” i za polski interes narodowy”. W rzeczywistości było tak:

Kołczak

Za wodza wszystkich sił antybolszewickich w Rosji uznany został admirał Kołczak, rozporządzający, w końcu roku 1918 i początkiem 1919 największą siłą militarną, zgrupowaną w zachodniej Syberii. Wiosną 1919 rozpoczął on wielką ofensywę w ogólnym kierunku na Wołgę. Po jej sforsowaniu zamierzał iść na Moskwę. – W tym czasie wybuchają powstania antybolszewickie w Homlu, Symbirsku i Samarze. 14 marca Kołczak zajmuje Ufę. Źródła sowieckie („Istoria Grażdanskoj Wojny”) przyznają:

„Sytuacja naszych wojsk komplikowała się wskutek kułackich buntów na naszych tyłach, które przecinały połączenia, niszczyły koleje.”

Bolszewicy wytężyli wszystkie siły aby zahamować ofensywę Kołczaka i odrzucić go z powrotem za Ural. Dnia 29 maja 1919 r. Lenin depeszuje do „Rewolucyjnego Sowietu Wschodniego Frontu”:

„Jeżeli do zimy nie opanujemy Uralu, uważam klęskę rewolucji za nieuniknioną!” – (Lenin, „Soczinienija”, t. 35, str. 330.)

(…)

W ryzach doktryny

Piłsudski, całe swe życie poświęciwszy walce z carską Rosją, z właściwym dla polityków o jednostronnej rutynie uporem, był najdalszy od poddania rewizji starej doktryny. Fenomenu rewolucji bolszewickiej nie rozumiał. Traktował ją po prostu jako osłabienie Rosji, zaś obalenie bolszewizmu przez kontrrewolucję, jako jej potencjalne wzmocnienie. Stąd stawiał na Rosję „słabszą”, a więc stanowiącą mniejsze zagrożenie dla Polski. Pewną rolę musiały też odgrywać momenty emocjonalne. Zapewne musiał odczuwać odrazę na samą myśl wspierania b. carskich generałów przeciwko rewolucjonistom, do których przez całe życie sam się zaliczał. Łączyły go też ścisłe więzy z PPS, czyli kierunkiem narodowych socjalistów, pokrywającym się w pewnym sensie z lewicowo-radykalnym nacjonalizmem sąsiadów.

W połowie maja 1919 roku przybywa do Warszawy, wysłany z tajną misją przez Lenina, najwybitniejszy wówczas komunista polski, Julian Marchlewski. Zostaje dobrze przyjęty w kołach PPS i w bliskim otoczeniu Piłsudskiego. Konferuje z ówczesnym wiceministrem spraw wewnętrznych Józefem Beckiem, Tadeuszem Hołówką etc. Dziś nie może ulegać wątpliwości, że już wtedy musiała zapaść ostateczna decyzja co do tego, której „z dwóch Rosji” należy życzyć zwycięstwa.

Piłsudski stawia na „Rosję czerwoną”, na bolszewików. W chwili, gdy Lenin rozpoczyna decydującą kontrofensywę przeciwko Kołczakowi, na łamach naczelnego organu PPS, „Robotnika”, pojawia się długa seria znamiennych artykułów:

„Kołczak nie został uznany przez Koalicję!” (Nr. 201, z 29.5.19); „Kołczak i Denikin łączą się” (Nr. 202, z 30.5.); „Jeszcze o Kołczaku” (Nr. 203, z 31. 5.); „Ameryka nie uznaje Kołczaka” (Nr. 206, z 3.6.); „Kołczak działa” i „O Kołczaku” (Nr. 207, z 4. 6.).

A więc dzień po dniu. Następne artykuły ukazują się w dniach 11, 12, 15 i 16 czerwca. Aż wreszcie programowy artykuł Tadeusza Hołówki w dniu 17 czerwca 1919 r. pt. „Widmo caratu”.

O wszystkich tych i późniejszych artykułach, pisze obecnie komunista polski, Józef Sieradzki:

„Sprawa nie schodziła dosłownie ze szpalt naczelnego organu PPS, co świadczy o całej akcji publicystycznej, co najmniej inspirowanej przez Juliana Marchlewskiego… Uchwytujemy tu bez wątpienia wątki rozmów warszawskich Marchlewskiego z ludźmi, z którymi się spotykał… Tak czy owak, widmo kontrrewolucyjnej Rosji dla wskrzeszonej Polski, a także logika argumentacji sprawiała, że Piłsudski „pozwalał im na kontynuowanie jego (Marchlewskiego) dzieła”, a po pewnym czasie władze polskie wydelegowały oficera mającego towarzyszyć Marchlewskiemu, udającemu się do Lenina w celu odbycia z nim narady.” – („Przegląd Kulturalny”, Warszawa, I. 1958.)

W tym czasie wojska polskie stoją na linii Berezyny. Działania wojenne zacichły prawie zupełnie. – Wydana przez 2. Korpus Polski w Rzymie 1945 r. broszura pt. „Polska, a kapitalistyczna interwencja w stosunku do ZSRR”, pochwala tę decyzję Piłsudskiego, pisząc (str. 16):

„Wojska polskie zatrzymują się mimo jak najbardziej sprzyjającej sytuacji dla kontynuowania dalszej ofensywy. Głównym powodem tego zatrzymania było głębokie uświadomienie sobie przez ówczesny rząd polski i polską myśl społeczną przekonania, że dalsza ofensywa polska mogłaby w dużym stopniu przyczynić się do zwycięstwa kontrrewolucji rosyjskiej… Polska, jak to świadczą dokumenty, uczyniła wiele, by ułatwić sytuację czynnikom rewolucyjnym rosyjskim w zduszeniu kontrrewolucji reakcyjnej i zapewnić zwycięstwo czynnikom politycznym, które uważała za po­stępowe.”

W maju i czerwcu 1919 udało się wprawdzie bolszewikom odeprzeć ofensywę Kołczaka i odrzucić jego wojska na wschód od Wołgi, ale już po kilku tygodniach narasta nowe, tym razem śmiertelne niebezpieczeństwo dla bolszewizmu, od południa. Istnienie dzisiejszego centrum międzynarodowego komunizmu, zawisło wówczas, rzec można, na włosku. Wystarczyłoby ten włosek przeciąć, a runęłoby w przepaść na zawsze…

„Najkrytyczniejszy moment socjalistycznej rewolucji!” Tak właśnie nazwał Lenin ówczesną sytuację. („Soczinienija”, t.29, str.402.)

W czerwcu 1919 Denikin zdobywa Charkуw, Carycyn (Stalingrad-Wołgograd), Ekaterynosław. Kozacy nad Danem chwytają za broń. Prawie wszędzie na tyłach armii sowieckiej wybuchają powstania chłopskie. Na Ukrainie operują bandy Machno, Grigorjewa i in. Dnia 4 lipca 1919 rozpoczyna się wielka ofensywa Denikina w głównym kierunku na KurskOrzeł-Tułę-Moskwę. Dnia 9 lipca Lenin ogłasza swe słynne wezwanie:

„Wszystko do walki z Denikinem! Wszystkie siły robotników i chłopów, wszystkie siły sowieckiej Republiki winny być rzucone dla odparcia Denikina!…”

29 lipca Denikin zajmuje Połtawę; w sierpniu uwalnia od bolszewików Nikołajew, Cherson, Odessę; 10 sierpnia konny korpus gen. Mamontowa przerywa front i zajmuje Tambów; 31 sierpnia Denikin zajmuje Kijów. W Sarańsku wybucha bunt antybolszewicki w sowieckim konnym korpusie Mironowa. Dnia 12 września Denikin wydaje rozkaz marszu na Moskwę i zdobywa Kursk; 6 października Woroneż; 13-go Orzeł. W tym samym czasie Judenicz ponawia atak na Petersburg. Lenin pisze:

„Nigdy jeszcze wróg nie był tak blisko Moskwy, nigdy jeszcze nie był tak blisko Piotrogrodu!” („Soczin.” t. 30, str. 30.)

W Petersburgu, Penzie, Saratowie i samej Moskwie powstały liczne spiski antybolszewickie. Dnia 25 września rzucone zostały bomby w czasie posiedzenia moskiewskiego komitetu partyjnego, które zabiły 12 wybitnych członków partii.

Lenin i Dzierżyński odpowiadają krwawym terrorem, który zaćmił poprzednie. – Do października 1919 Denikin uwolnił od bolszewików 18 guberni i okręgów, łącznie 810 tys. kw. wiorst o ludności co 42 miliony.

Ale już począwszy od 25 września, bolszewicy wycofują z frontu polskiego, najpierw „Łotewską Dywizję”, później brygadę Pawłowa i nowosformowaną kawalerię „czerwonego kozactwa”, i rzucają na odcinki najbardziej zagrożone. Wojska polskie, na rozkaz Piłsudskiego, stoją z bronią u nogi.

Zamiast „Mozyrza” – „Mikaszewicze”. – W wytworzonej sytuacji strategicznej, Denikin zaproponował Piłsudskiemu, aby wykonał uderzenie w ogólnym kierunku na Mozyrz z wyjściem na prawy brzeg Dniepru. Nie będziemy omawiali projektowanej operacji w szczegółach. Rzut oka na mapę ówczesnych frantów wystarcza, aby się przekonać, iż byłby to cios śmiertelny zadany w bok prawego skrzydła głównych sił sowieckich. W ten sposób cała 12 armia sowiecka utrzymująca front przeciw Polsce, od Białorusi po Wołyń, znalazła się w potrzasku i ulegała zniszczeniu. Jednocześnie zwolnione zostałyby wojska polskie na odcinku południowym i zabezpieczone lewe skrzydła armii Denikina. Ostateczna klęska bolszewików byłaby nieunikniona.

Piłsudski zdawał sobie z tego w zupełności sprawę, pisząc: „Uderzenie na bolszewików w kierunku na Mozyrz niewątpliwie mogłoby się stać momentem decydującym… Polska na froncie poleskim miała dostateczną ilość sił, by takie uderzenie wykonać.” – (Por.: Kutrzeba: „Wyprawa Kijowska”.)

Dlaczego nie zostało wykonane? Tłumaczy to sam Piłsudski:

„Współpraca z Denikinem w jego walce z bolszewikami nie odpowiada polskim interesom państwowym… Podstawą polityki naczelnika Państwa Polskiego jest fakt, że nie chce dopuścić, aby rosyjska reakcja zatriumfowała w Rosji. I dlatego będzie on robić wszystko, by do tego nie dopuścić.”

Zamiast zniszczenia głównej siły bolszewickiej, zaszło coś odwrotnego: wojska polskie nie ruszają się, a bolszewicy wyciągają z frontu polskiego 43 tysiące żołnierza i całą 12 armię, która po prostu robi zwrot w tył i całym ciężarem runie na lewo skrzydło rosyjskich wojsk antybolszewickich… A oto jak da tego doszło:

Za pośrednictwem Marchlewskiego Piłsudski utrzymywał stały kontakt z Leninem. Rzecz była zachowana w największej tajemnicy, jak to zresztą leżało w konspiracyjnych zamiłowaniach Piłsudskiego. W pierwszej dekadzie lipca 1919, Marchlewski ponownie przybywa do Polski. W Białowieży nastąpiło spotkanie z pełnomocnikiem Piłsudskiego, hr. Kossakowskim. Bliższe szczegóły tych narad nie są znane. Musiało jednak dojść do zasadniczego porozumienia, że Polska nie wesprze antybolszewickich sił rosyjskich. Marchlewski wraca z tym do Moskwy. W początku października 1919 jest już z powrotem z Polsce. Tym razem jako oficjalny, choć tajny, wysłannik rządu sowieckiego. Pełnomocnictwo wystawione mu przez „Ludowy Komisariat Spraw Zagranicznych RSFSR” nr. 11/853, podpisane jest przez ludowego komisarza Cziczerina dnia 4 października 1919 r. Ze strony Piłsudskiego występuje kapitan Ignacy Boerner, późniejszy attache w Moskwie (1924/25), a następnie minister poczt i telegrafów w Warszawie. Jakąś rolę pośrednika odgrywa również dziennikarz, w wojsku porucznik, M. Birnbaum. Na miejsce tajnych rokowań wyznaczono Mikaszewicze, małą mieścinę na Polesiu. O tych rokowaniach napisze później sam Marchlewski („Rosja Proletarjacka a Polska Burżuazyjna”, Moskwa, 1921):

„W czasie rokowań mikaszewickich położenie Rosji Sowieckiej poprawiło się znakomicie… Judenicz został rozgromiony, Denikin również. Kołczak odparty daleko na wschód…”

Istotnie, zawdzięczając przyjaznej neutralności Piłsudskiego, udało się bolszewikom zgromadzić wszystkie rozporządzalne siły do rzucenia ich przeciwko Denikinowi. Już w końcu października odzyskują Orzeł, w listopadzie zajmują Kursk i Czernihów, w grudniu wypierają białych z Charkowa i Kijowa. – Tymczasem Marchlewski, otrzymawszy dyrektywy od Piłsudskiego udaje się do Moskwy i 21 listopada 1919 wraca do Mikaszewicz z odpowiedzią Lenina „precyzującą stanowisko radzieckie we wszystkich sprawach objętych oświadczeniem Piłsudskiego”.

Piłsudski nie byłby urodzonym konspiratorem, gdyby w międzyczasie nie wysłał jednocześnie polskiej misji do Denikina. Przybywa ona do Taganrogu 13 września 1919, w składzie: gen. Karnickiego, Iwanickiego i mjr. Przeździeckiego. Cel tej misji nie jest jasny. Być może miała wysondować prawdziwe zamiary i postawę polityczną Denikina. Raczej jednak właściwym jej celem było uśpienie ewentualnych podejrzeń, a także odwrócenie uwagi tych kół mocarstw zachodnich, które popierały Denikina. W każdym razie Karnicki wyraźnie grał na zwłokę, a na pytania: dlaczego Piłsudski nie rusza?, – dawał wymijające odpowiedzi. Tymczasem sytuacja antybolszewickich sił rosyjskich pogarsza się katastrofalnie.

26 listopada 1919 Denikin wysyła osobiste pismo do Piłsudskiego, prosząc go o pomoc w imię wspólnej sprawy, w obliczu zagrożenia bolszewickiego. Jest to właśnie dzień, w którym kpt. Boerner składa raport Piłsudskiemu o wynikach rokowań mikaszewickich oraz treść odpowiedzi Lenina. Indagowany przez misje zachodnie, Piłsudski oświadcza, że „nie ma z kim rozmawiać, bo i Kołczak i Denikin, to reakcjoniści i imperialiści”. – A bolszewicy zwyciężają na całym froncie wojny domowej. – Jak dokładnie zwyciężają na całym froncie wojny domowej. – Jak dokładnie konspiracja była zachowana i jak wielka była dezorientacja dowództwa rosyjskiej, antybolszewickiej tzw. „Armii Ochotniczej”, świadczy memoriał gen. Wrangla jeszcze 25 grudnia 1919, w którym proponuje on zerwać z dotychczasowym oparciem o Kozakуw, – ktуrzy pod wpływem propagandy nacjonalistycznej („separatystycznej”) coraz częściej odmawiają walki poza granicami własnego obszaru – a oprzeć się całkowicie o Polskę… – Na ponawiane prośby o pomoc, Piłsudski oświadcza w styczniu 1920 r., że być może będzie mógł udzielić pomocy na wiosnę… Brzmi to jak szyderstwo, gdyż w międzyczasie następuje agonia wszystkich antybolszewickich „sił południa Rosji”. Niedobitki chronią się na Krym.

Najkrytyczniejsza chwila Polski

Piłsudski dokonał wyboru. Katastrofalne skutki tego wyboru są znane. Bolszewicy po rozgromieniu armii białych, wszystkimi siłami runęli na Polskę i w pół roku później, już nie egzystencja bolszewizmu, a z kolei los Polski zawisł na włosku. Tenże sam Julian Marchlewski, wczoraj jeszcze pośrednik tajnego porozumienia pomiędzy Piłsudskim i Leninem, staje teraz na rozkaz Lenina, na czele pierwszego komunistycznego rządu polskiego („Tymczasowy Komitet Rewolucyjny”), do którego wchodzi ponadto Feliks Dzierżyński, Feliks Kon, Edward Pruchniak, oczekując w Białymstoku na zdobycie Warszawy, aby przeistoczyć Polską w to, w co zostanie przeistoczona 25 lat później, w 1945 roku.

Czego Piłsudski, tak samo zresztą jak Denikin, jak inni ówcześni przywódcy narodowi, a dziś ich epigoni reprezentujący tzw. „realnych polityków” – nie rozumiał i nie rozróżniał, to jest: nie – równorzędność płaszczyzn zachodząca pomiędzy bolszewizmem i Rosją, jak zresztą każdym innym państwem na świecie; a wykluczająca wybór w tej samej płaszczyźnie np. pomiędzy „Rosją białą” i „Rosją czerwoną”. Albowiem treść, czy to rozgrywki, czy porozumienia, odbywa się w danym wypadku w różnych poziomach. Treścią stosunku do bolszewizmu nie może być zagadnienie takiego, czy innego terytorium, takiej czy innej granicy. Lenin bynajmniej nie dążył do „inkosporowania” Polski do państwa sowieckiego, lecz do opanowania Polski dla przemarszu przez nią, celem opanowania innych krajów dla rewolucji bolszewickiej. Doraźnym celem marszu w roku 1920 była nie Warszawa, a Berlin. Słynne jest powiedzenie Lenina:

„Berlin jest kluczem do Europy. Kto posiada Berlin ten posiada Europę. Kto posiada Europę, ten posiada świat.”

Już 20 czerwca 1920 r. omawiano w Moskwie plany organizacji „Sowieckiej Polski”, „Sowieckich Niemiec”, „Sowieckich Węgier” i „Sowieckiej Finlandii”. Dnia 2 lipca 1920 r. rozpoczynając wielką ofensywę, Tuchaczewski ogłosił swój znamienity rozkaz do podległych mu dwudziestu dywizji uderzeniowych:

„Na Zachodzie rozstrzygnie się los Rewolucji Światowej! Poprzez trupa Polski wiedzie nas droga do powszechnego pożaru światowego! Naprzód, na Mińsk – Wilno – Warszawę!”

Rozkaz Rewwojensowietu frontu, za nr L. 1847 z dnia 20 lipca 1920 głosi:

„Żołnierze Czerwonej Armii, pamiętajcie że front zachodni, jest frontem światowej rewolucji!”

Dnia 19 sierpnia 1920, C.K. partii bolszewickiej wydał odezwę podpisaną przez Lenina, Krestyńskiego, Trockiego, Stalina i Bucharina:

„W związku z wszechświatowym historycznym znaczeniem polskiego frontu, C.K. uważa siebie za uprawnionego wezwać wszystkich komunistów świata do heroicznego wysiłku!”

Polska znalazła się na skraju przepaści. Piłsudski, który onegdaj jeszcze oskarżał Denikina i Kołczaka o „imperializm i reakcyjność”, wygrywając niejako przeciwko nim lewicowe sympatie Zachodniej Europy, teraz sam stał się celem ataków ze strony europejskich „postępowców”. 6 sierpnia 1920, sekretarz brytyjskiej Labour Party, Henderson, ostrzegał z naciskiem przed jakimkolwiek popieraniem Polski; 10 sierpnia Ernest Bevin, przewodniczący brytyjskiego związku transportowców, protestował przeciwko wysyłaniu do Polski broni i amunicji; opanowane przez lewicowe partie Niemcy i Czechosłowacja, odmówiły tranzytu sprzętu wojennego; robotnicy portowi w Gdańsku odmówili wyładowania amunicji; rząd czeski w Pradze nie zezwolił na przemarsz 30 tysięcy kawalerii węgierskiej na pomoc Polsce itd
Wiadomo, że prawie tylko „cudem” udało się powstrzymać nawałę bolszewicką i rozbić ją w bitwie pod Warszawą. Nie w „cudzie” jednak leżał zalążek przeszłego dramatu, – jak to na łamach „Izwestij” kpił sobie Karol Radek: „Nie jest dobrze polegać na cudach, albowiem wszelkie cudy mają tę właściwość, że się na zamówienie nie powtarzają…”, – a w tym, że z tego wielkiego doświadczenia nie wyciągnięty został właściwy wniosek. Zwycięska bitwa pod Warszawą uchroniła Polskę i Europę, odroczyła zalew komunizmu na lat przeszło 20. Stąd lord d’Abernon, gdy wypowiadał swą słynną sentencję, zaliczając bitwę warszawską do ” 18 decydującej bitwy w dziejach świata”, miał oczywiście słuszność. Ale czy sam Piłsudski, który stał wtedy na czele zwycięskich wojsk polskich, podzielał istotne znaczenie sentencji lorda d’Abernona? Wydaje się, że nie.„

Cytowany fragment pochodzi z książki Józefa Mackiewicza Zwycięstwo Prowokacji

http://www.ekspedyt.org/czarnalimuzyna/2015/06/12/37193_tajne-porozumienie-pomiedzy-pilsudskim-i-leninem-z-1919-r.html


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

komentarze