W prasie polonijnej w Wielkiej Brytanii niewiele pisze się w szerszym kontekście na temat wyprzedawania majątku polskiego. Sporadycznie pojawiające się artykuły na ten ten temat pozbawione są głębszej analizy, co jest zresztą działaniem celowym. Zaalarmowana społeczność mogłaby przecież zacząć grupować się w oddziały opozycyjne i cały plan przejęcia majątków mógłby zostać pokrzyżowany. Lepiej zatem aby ludzie wiedzieli mało, a najlepiej nic.
Tym bardziej zatem konieczne jest przybliżenie rodakom jak wygląda przeprowadzana obecnie akcja przejmowania majątków polskiej emigracji na terenie Wielkiej Brytanii.
Otóż na wstępie należy wyjaśnić, że większość majątku polskiej emigracji stała się po wojnie własnością różnego rodzaju stowarzyszeń. Wielu Polaków powierzało tym stowarzyszeniom swoje majątki, tak aby mogły dalej promować polską kulturę i służyć polskim emigrantom...
Majątkiem zarządza zarząd stowarzyszenia, według przepisów statutu stowarzyszenia. W większości przypadków nowi członkowie przyjmowani są tylko na mocy poparcia tzw. osób wprowadzających, a nawet z ich poparciem zarząd często zastrzega sobie prawo odrzucenia czyjegoś członkowstwa. Trudno uniknąć konkluzji, że takie przepisy mogą utrudnić ludziom o uczciwych zamiarach uczestnictwo w podejmowaniu ważnych decyzji, dotyczących dalszego funkcjonowania tych organizacji.
Przy tak działającym prawie stowarzyszeń w Wielkiej Brytanii, zaplanowanie akcji wyprzedaży majątku nie jest trudne. Na początku należy ulokować swoich przedstawicieli w zarządach. Następnie, tak zmontowane zarządy oraz ich poplecznicy, pod przykrywką rzekomych zadłużeń finansowych oraz braku zainteresowania społecznego, rozwiązują i przejmują to co polska emigracja powojenna wypracowała przez lata. Wykorzystuje się przy tym koniunkturę nihilizmu, konsumpcjonizmu oraz generalnej znieczulicy na sprawy narodowo-społeczne na emigracji. Współdziała się przy tym z innymi organizacjami oraz, w szczególności, z prasą, tak aby kontrolować przepływ informacji oraz pacyfikować, w formie kompromitujących artykułów, wszelkie zalążki nowo powstałej opozycji patriotycznej.
Takie działania stanowią kontynuację zapoczątkowanej w okresie PRL-u akcji rozpracowywania oraz osłabiania środowisk emigracyjnych przez służby specjalne. Opublikowany w 2006r. raport dotyczący likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych (będących kontynuacją komunistycznych Wojskowych Służb Wywiadowczych) ujawnił, między innymi, jak wyglądały operacje dotyczące nielegalnego przejmowania majątków Polonii, za które odpowiedzialny był, powstały w 1983r., oddział operacyjny “Y”.
Aktualność tego problemu znajduje swoją najlepszą ilustrację w ostatnim ciągu afer dotyczących wyprzedawania polskich ośrodków, tzn. sprzedaży ośrodka Fawley Court w Henley on Thames, próbą sprzedaży Ogniska Polskiego w Londynie oraz próbą rozwiązania Stowarzyszenia Polskich Kombatantów i wiążącej się z tym sprzedażą kilkudziesięciu domów kombatantów na terenie całej Wielkiej Brytanii.
Polska nad Tamizą
Sprawa skandalicznej sprzedaży unikatowej nieruchomości Fawley Court, ośrodka zakupionego przez katolickie Zgromadzenie Ksieży Marianów w 1953r. głowie dzięki darowiznom Polonii oraz polskich organizacji emigracyjnych, była, w ostatnich kilku latach, regularnie opisywana w prasie brytyjskiej.
Gwoli jasności, nieruchomość Falwey Court nigdy tak do końca nie należała do Zgromadzenia Ksieży Marianów. W 1956r. w miesięczniku katolickim Sodalis Marianus (nr 2(113)) publikowanym przez Sodalicję Mariańską na uchodźctwie, został umieszczony artykuł pod tytułem ‘Polska nad Tamizą’, gdzie został opisany sposób oraz cel w jakim Marianie nabyli Fawley Court :
“Rzecz prosta, zapłacenie za Fawley Court nawet tych niespełna jedenastu tysięcy przerastalo możliwości ksieży Marianów. To, co zdolali zmobilizować z własnych oszczędności w Ameryce stanowiło ledwie £2000. Do tej sumy £3000 dodał National Catholic (NCWC) w formie jednorazowej ofiary. Resztę ceny kupna pokryła pożyczka. Kupiono więc wielki, piękny budynek, z parkiem, ale żeby to się nadawało na gimnazjum trzeba bylo wkładów. Na dobrą spawę winny one wynosić drugie tyle co kosztowało kupno. Teraz przyszła kolej na polskie społeczeństwo i polskie organizacje. W tym czasie był jeszcze prezesem Stowarzyszenia Polskich Kombatantow Tadeusz Drwecki, działacz katolicki i człowiek rozumiejący doniosłość polskiego szkolnictwa na emigracji. Choć to było jeszcze przed tym nim uzyskał on dla SPK tzw. sumy włoskie, przecież zdołał przeprowadzić to, że SPK dało na Fawley Court £800. Macierz szkolna dała £400. Sprzedaż cegiełek £1200. Jakiś były żołnierz, a zastrzegł on sobie nie ujawnienie nazwiska, przysłał książeczkę ze wszystkimi oszczędnościami jakie posiadał, a było ich £500. Wpływały inne pomniejsze datki, czasem były to przysłowiowe wdowie grosze, szylingi uzbierane z zasiłków Assistance Board. Z ludzi zamożnych, jak zawsze niezawodny jak chodzi o narodowe cele, Tadeusz Zablocki, właściciel firmy TAZAB, ofiarował stałą pomoc, to samo uczyniła firma tancer Broccarage. Z kół wojskowych ufundowały stypendia Związek Saperów, Stowarzyszenie Lotników, Koło 3 dywizji, zaś 5ta dywizja ufundowała klasę im. gen Sulika”
Z powyższego artykułu jasno wynika, że Marianie zakupili Fawley Court w celu prowadzenia tam działalności edukacyjnej oraz, że spory udział we własności nieruchomości miały inne organizacje, w tym organizacje polonijne. Na przykład SPK nie tylko ofiarowało £800, ale również w latach 60-tych umorzyło pożyczkę hipoteczną, którą obarczona była nieruchomość.
15-tego stycznia 1954r. św.p. ks. Jarzębowski otworzył w Fawley Court Kolegium Bożego Miłosierdzia, a 19-tego marca 1954r. zawiązał się Komitet Przyjaciół Gimnazjum Polskiego w Fawley Court, ktory obrał sobie jako jeden z głównych celów gromadzenie środków finansowych na prowadzenie szkoły dla polskich chłopców. Istnieją artykuły prasowe, które potwierdzają liczne darowizny przeznaczane przez Polonię na poczet tej szkoły na przestrzeni wielu lat.
Marianie zobowiązali się w dokumencie z 1953r (tzw. declaration of trust), że nieruchomość będzie własnością trust’u o charakterze charytatywnym i edukacyjnym. Instytucja zwana w prawie angielskim trust, nie istniejąca w prawie polskim, związana jest z prawem własności i polega na tym, że fundator przekazuje daną nieruchomość pod zarząd powiernikom dla korzyści określonych beneficjentów. W przypadku Fawley Court powiernikami mieli być Marianie, a beneficjentami – społeczność polska.
Gimnazjum dla chłopców istniało i operowało na terenie Fawley Court w latach 1954-1986, między innymi dzięki darowiznom Polonii. Nawet w angielskich księgach wieczystych nieruchomość widnienie pod nazwą Kolegium Bożego Miłosierdzia.
Marianie nie mieli prawa rozporządzić nieruchomością nie biorąc pod uwagę woli darczyńców oraz interesu beneficjentów.
Fawley Court zostało wystawione na sprzedaż w 2007r. Rozpoczęły się protesty społeczności polskiej. Listy i petycje z prośbą o wstrzymanie sprzedaży były składane na ręce powierników Fawley Court.
W 2008r. przetarg na kupno nieruchomości wygrał niejaki Richard Bulter-Creagh, developer i własciciel firmy kredytowej Mainstream Management UK Limited.
W sprawie sądowej, która toczyła się w 2011r. pomiędzy Richardem Butler-Creagh, a ostatecznym kupcem Fawley Court, spółką Cherrilow Limited, reprezentowaną przez bogatą żydówkę, Aidę Hersham (partnerkę Patrick’a Sief, dziedzica fortuny brytyjskiej sieci handlowej Marks & Spencer), wypłynęły informacje, które pozwalają nam przypuszczać, że nieruchomość nie została nabyta w dobrej wierze.
Otóż, okazało się w trakcie procedur sądowych, że Richard Bulter -Creagh nie posiadał pieniędzy na zakup Fawley Court i chciał jedynie odgrywać rolę pośrednika w zakupie. Za odstępne Aida Hersham obiecała mu podobno £5mln. Jego katolickie korzenie dawały mu wiarygodność w negocjacjach z Marianami, którzy oficjalnie nie chcieli oddawać nieruchomości w ręce antykatolickie. Takiej wiarygodności nie miała z pewnością Aida Hersham, która w tym samym roku była już uwikłana w skandal związany z otwarciem kliniki aborcyjnej w katolickim szpitalu St. John and St. Elizabeth w Londynie. W grudniu 2008r. Aida Hersham powołała do życia spółkę zwaną Cherrilow Limited (zrejestrowaną na Jersey), specjalnie w celu zakupu nieruchomości. W tym czasie umowa na wyłączność kupna pomiędzy Richardem Bultler-Creagh, a Marianami dawno już wygasła i Aida Hersham mogła negocjować z Marianami zakup nieruchomości bez pośredników, czego jednak nie uczyniła.
Marianie, przynajmniej oficjalnie, zostali wprowadzeni w błąd myśląc, że Cherrilow jest spółką w której Richard Bulter-Creagh miał udziały. Tymczasem, do teraz pozostaje niejasne, kto ma udziały w spółce Cherrilow Limited lub kto jest jej beneficjentem, gdyż zarówno Aida Hersham jaki i Cherrilow Limited odmówiło ujawnienia tej informacji w trakcie sprawy sądowej. Nie wiemy zatem, kto tak naprawdę kupił Fawley Court.
Warto wspomnieć, że kredytu hipotecznego pod zakup nieruchomości udzielił nabywcy Credit Swiss, który w ostatnich kilku latach zasłynął z różnego rodzaju malwersacji finansowych, min. prania brudnych pieniędzy oraz nie dostosowywania się do sankcji ekonomicznych nałożonych na instytucje finansowe w operacjach finansowych z Iranem.
Pomimo protestów polskiej społeczności, Marianie sprzedali nieruchomość Cherilow Limited i to w dodatku po zaniżonej cenie £16,5mln, kiedy rynkowa wartość nieruchomości była szacowana na ok. £24mln. £13mln trafiło do kasy Marianów 13-tego kwietnia 2010. W tej samej sprawie sądowej wyszło na jaw, że Marianie mają uzyskać dodatkowe £3,5mln za usunięcie min. grobów Polaków z Fawely Court.
Reasumujac, Cherrilow Limited zakupiło od Marianów tytuł własności na papierze, gdyż w rzeczywistości prawdziwy tytuł do nieruchomości posiada społeczność polska, będąca udziałowcem oraz beneficjentem Fawley Court. Odwrócenie sprzedaży jest możliwe, gdyż wszystko wskazuje na to, że Cherrilow Limited nie było nabywcą w dobrej wierze.
Sęk w tym, że na procedury sądowe potrzeba pieniędzy oraz przychylności angielskich sądów.
Sztuka iluzji
W swoim oświadczeniu z 2009 ks. Jasinski, jeden z powierników Fawley Court, tłumaczył się społeczności polskiej w następujący sposób:
“(…) rozumiemy smutek i żal, szczególnie powojennej emigracji spowodowany sprzedażą Fawley Court. (…) Nie możemy jednak zamknąć oczu na to, że od tego co w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego wieku działo się w FC (funkcjonująca szkoła, zjazdy na Zielone Świątki po kilkanaście tysięcy Polaków) upłynęło 30-50 lat i sytuacja zmieniła się diametralnie. (…) Starsi, ze względów zdrowotnych nie są już w większości w stanie docierać do FC. Młodszym, zwykle brak pieniędzy i czasu, ale też niewielu widzi sens w odwiedzaniu tego miejsca. I trudno ich do tego przymuszać”.
Pomijając już arogancję tej wypowiedzi w punkcie dotyczącym stanu majątkowego młodej Polonii, ks. Jasiński błędnie próbuje wmówić odbiorcy, ze nikt się Fawley Court nie interesował i że nie mógłby już on służyć polskiej społeczności.
Na dowód, że ośrodek cieszył się dużym zainteresowaniem Polaków można przytoczyć fakt, że w latach 2000- 2003 Marianie wznosili apel, w wydawnych przez Zgromadzenie Zwiastunach Bożego Milosierdzia, o datki na budowę nowego budynku Apostolatu Bożego Milosierdzia, tłumacząc się, że nie mogą poradzić sobie z rosnąca liczbą pielgrzymów (nota bene budynek nigdy nie został wybudowany, a fundusze, w sumie ok. £200.000, zniknęły).
Skoro nikt się Fawley Court nie interesował to po co powstały projekty utworzenia budynku Apostolatu?
Co ciekawe, ani w Zwiastunach Bożego Miłosierdzia ani w żadnej innej gazecie polonijnej (poza Gazetą Niedzielną) nigdy nie pojawiła sie informacja o planowanej sprzedaży ośrodka. Marianie nie zachęcali ani swoich czytelników ani swoich parafian kościoła NMP na Ealingu do odwiedzania Fawley Court, tudzież przedstawiania projektów, które umożliwiłoby ożywienie tego miejsca i zachowania dziedzictwa dla przyszłych pokoleń.
Fawley Court jest jedną z najbardziej unikatowych nieruchomości w okolicach Londynu i stanowi w Anglii zabytek klasy zerowej. Taka nieruchomość, w tak dogodnym położeniu, spełniała i z łatwością mogłaby w przyszłości spełniać wiele funkcji. Do niedawna odbywały się tam śluby, konferencje, zjazdy, pielgrzymki. Posiadłość była nawet udostępniona ITV studio, na krótko przed sprzedażą, jako plan do filmu “They do it with mirrors” na podstawie powieści Agathy Christie, w Polsce opublikowanym pod niezbyt akuratnie przetłumaczonym tytułem: “Strzelanina w Stonygate”‘.
Oryginalny tytuł książki odnosi sie do sztuki iluzji oraz gry pozorów, którą stosują sprawcy w trakcie wystąpienia teatralnego w celu zmylenia widowni. Podobną sztukę iluzji zastosowali Marianie, próbując wmówić Polakom, ze Fawley Court nikt sie nie interesował, że trudno je było utrzymać i że sprzedaż była złem koniecznym.
Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu
Jest to oczywiste, że sprzedaży takiej nieruchomości nie mogło zaplanować kilku zachłannych księży.
Zacznijmy od tego, że tego rodzaju decyzje podejmowane są na zgromadzeniach kapituły mariańskiej, czyli w Licheniu (dokąd, nota bene, trafiła cześć eksponatów muzealnych wywiezionych nielegalnie z Fawley Court). Potwierdza to sam ks. Jasiński w swoim oświadczeniu sądowym, gdzie mówi: “wszystkie oferty kupna Fawley Court zostaly zabrane do Polski(…)”. Poza tym prowincjał Zgromadzenia Księży Marianów, Paweł Naumowicz, rezydujący w Polsce, był jednocześnie jednym z powierników Fawley Court. Skoro nieformalne rozmowy odnośnie sprzedaży, wg oficjalnego oświadczenia Marianów, miały miejsce już w 2005, decyzja w tej sprawie musiała zostać podjęta podczas zgromadzenia kapituły w Licheniu, które odbyło się w dniach 22-26 listopada 2004, czyli 6 miesięcy po śmierci papieża Jana Pawla II (który ziemię tę pobłogosławił na krótko zanim został papieżem i nigdy nie zgodziłby się na sprzedaż).
O sprawie nie mógł nie wiedzieć Superior Zgromadzenia, rezydujący w Rzymie. Na stronie Komitetu Obrony Dziedzictwa Narodowego umieszczony został list protestacyjny do niego zaadresowany. Ks. Jasiński oświadczył również, że: ‘w grudniu 2007r. Zgromadzenie Ksieży Marianów wystąpiło do Stolicy Apostolskiej o zgodę na sprzedaż posiadłości gdzie otrzymało pozytywną odpowiedź’. Nie pomogły apele i prośby o interwencje adresowane przez Polaków do papieża Benedykta XVI. O ile wiadomo nasz papież oraz Benedykt XVI darzyli siebie wzajemnym szacunkiem i zaufaniem. Jakże zatem należy tłumaczyć zgodę Watykanu na sprzedaż miejsca pielgrzymkowego Polaków, pobłogosławionego przez jego poprzednika?
O tym, że o sprzedaży musieli również wiedzieć najwyżsi urzędnicy państwowi potwierdza ks.Jasiński stwierdzając w swoim oświadczeniu, że: ‘już w 2005r. w nieformalnych rozmowach pytaliśmy przedstawicieli rządu i parlamentu Rzeczypospolitej, czy nie byliby zainteresowani kupnem posiadłości jako budynku reprezentacyjnego. Usłyszeliśmy, że Polski nie stać na taki wydatek, a poza tym nie było pomysłu, na co budynek ten mógłby zostać wykorzystywany.’O bliskich stosunkach Zgromadzenia Księży Marianów z rządem polskim świadczyfakt, że w 2011r. Marianie zaprosili do kościoła NMP na Ealing’u Hannę Gronkiewicz Walz, nota bene przeciwniczkę krzyża na Krakowskim Przedmieściu, wiceprzewodniczącą Platformy Obywatelskiej.
W tym kontekście należy wspomnieć o podejrzeniach jakie nasuwają się w związku z działalnością rzekomej opozycji przeciwko sprzedaży tzn. Polskiej Misji Katolickiej oraz Komitetu Obrony Dziedzictwa Narodowego.
Dowiedziawszy się o proponowanej sprzedaży Fawley Court w 2006r. Polska Misja Katolicka zaoferowała odkupienie tej posiadłości za £8 mln. W sukurs przyszedł też Komitet Obrony Dziedzictwa Narodowego, który zaproponował wynajem nieruchomości za £600.000 rocznie. Dlaczego organizacje te proponowały Marianom odkupienie, tudzież wydzierżawienie nieruchomości, jeżeli Marianie nie byli jej prawowitymi właścicielami?
Możliwe, że celem takiego działania była chęć zmylenia Polaków co do aspektu własności oraz sprawienie pozoru, ze organizacje te próbowały za wszelką cenę ratować polskie dziedzictwo.
Ponadto, zadziwiającym jest fakt, że pomimo kontrowersji związanych ze sprawą Fawley Court (a chodzi tu przecież nie tylko o sprzedaż, ale również o ekshumacje szczątków ludzkich w celu uzyskania korzyści finansowej) rektor Polskiej Misji Katolickiej, zapytany czy została wszczęta procedura postawienia Marianów przed sądem kościelnym, zbył nas milczeniem. Prawo jurysdykcji kościelnej nad instytucjami życia konsekrowanego przysługuje rektorowi PMK z mocy odpowiednich przepisów prawa kanonicznego oraz z mocy nadania mu rangi Ordynariusza przez Episkopat Anglii i Walli w 1948r. Polska Misja Katolicka nie interweniowała też w Najwyższym Sądzie w sprawie ekshumacji św. p. ks. Jarzębowskiego, pomimo że Polonia Restituta prosiła o wstawiennictwo na piśmie (prawo pisemnej interwencji w Sądzie Najwyższym w Anglii mają nawet osoby czy organizacje nie będące stroną w sprawie).
Tymczasem, w 2012r. byly już rektor Polskiej Misji Katolickiej, ks. prałat Tadeusz Kukla otrzymał, z rąk ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, a nadany przez Prezydenta Komorowskiego Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski za :”wybitne zasługi w działalności na rzecz środowisk polonijnych i za niesienie posługi duchowej”. W materiałach prasowych z tego okresu czytamy dalej: “Ks. Tadeusz Kukla dbał również o zachowanie pamięci o wielkich Polakach i najważniejszych wydarzeniach z historii Polski”.
Czy nie wydaje się to dziwne, że w czasie gdy dokonuje się skandalicznej ekshumacji min. takiej postaci jak św.p. ks. Jarzębowskiego (wybitnego duchownego, założyciela szkoły dla polskich chłopców w Fawley Court) sprzeniewierzając dzieło jego życia rektor PMK otrzymuje nagrodę za zachowanie pamięci o wielkich Polakach??
Warto wspomnieć, że 31-ego lipca 2012r. w wypadku samochodowym zginął ks. Tadeusz Wyszomierski, marianin, skarbnik Fawley Court. Ks. Wyszomierski podobno przeciwstawiał się sprzedaży i w 2010r. zostal wydalony przez Zgromadzenie Księży Marianów z Wielkiej Brytanii.
lubelskieaferyprawa.pl/Polityka/Rozdziobia-nas-kruki-wrony-RAPORT-SPECJALNY-na-temat-wysprzedazy-majatku-polskiego-w-Anglii-Mariusz-Szumilo Czytaj więcej na:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
komentarze